- Strona główna
- » Geopolityka
- » Rzeczpospolita
- » Bezprawie w literze prawa
Bezprawie w literze prawa
Bezprawie w literze prawa
Wszystko w imię dobra dziecka.
Sąd w Kędzierzynie-Koźlu odebrał niepełnosprawnej matce dziecko. Jednym z powodów takiej decyzji jest fakt, że kobieta nie ma samochodu i nie będzie mogła dowieźć maleństwa na konsultacje do lekarza - informuje "Gazeta Wyborcza".
Danuta Pers ma mózgowe porażenie dziecięce z czterokończynowym niedowładem oraz padaczkę. Po dwóch nieudanych ciążach urodziła córeczkę. Dziecko jest wcześniakiem, wymaga specjalnej opieki, między innymi karmienia w pozycji pionowej. Trzeba ją też wozić na konsultacje do specjalistów: okulisty w Katowicach i audiologa w Opolu.
Ordynatorka oddziału, na którym na świat przyszła dziewczynka, stwierdziła, że niepełnosprawna matka nie da sobie rady z opieką nad dzieckiem. Z powodu braku samochodu nie będzie też mogła dowozić go na konsultacje. Zawiadomiła o sprawie sąd w Kędzierzynie-Koźlu. Ten wysłał do rodziny Persów kuratora i po jego wizycie zdecydował o natychmiastowym umieszczeniu dziecka w rodzinie zastępczej.Sąd nie sprawdzał czy kobieta ma rodzinę, która mogłaby jej pomóc. Nie wziąl też pod uwage faktu, że taką pomoc oferują lokalne władze, a dziecko na konsultacje może pojechać transportem zorganizowanym i opłaconym przez NFZ.
To nie jest zadanie sądu - tłumaczy rzeczniczka Ewa Kosowska-Korniak. - Sąd ma jeden nadrzędny cel: dobro dziecka.
O status rodziny zastępczej dla dziewczynki stara się matka pani Danuty. Złożyła już w sądzie wniosek w tej sprawie.
Od początku mówiłyśmy z siostrami, że pomożemy Danuśce dziecko podchować - mówi "GW".
Mąż kobiety, Mariusz Pers przyznaje, że żyją biednie, ale mają stały dochód - pracuje w koksowni. Zgromadził już materiały na remont łazienki. Na auto jednak go nie stać.
WB
Czy niepełnosprawna matka może mieć dziecko?
Źródło: Sfora
Czytaj wszystko, słuchaj każdego. Nie dawaj wiary niczemu, dopóki nie potwierdzisz tego własną wnikliwą analizą
William "Bill" Cooper
Re: Bezprawie w literze prawa
Prosz:
Policja zatrzymała w domu matkę i zabrała jej dzieci do pogotowia opiekuńczwgo. Wszystko dlatego, że kobieta nie zapłaciła 2.300 złotych grzywny.
Funkcjonariusze przekonują, że działali zgodnie z prawem. Wypełniali polecenia sądu.Kontrole w tej sprawie zapowiedziały już ministerstwa: spraw wewnętrznych i sprawiedliwości. Prześwietlą z jednej strony działania policji, a z drugiej sądów.
Kobieta miała ponad 2 tysiące złotych niezapłaconego długu. Ponieważ nie miała pieniędzy - grzywnę zamieniono jej na areszt. Ona sama twierdzi, że dostała pismo od komornika, że sprawa została umorzona. Policjanci przyszli jednak po kobietę późnym wieczorem, kiedy jej dzieci były w łóżkach. Zabrali ją, a przestraszone maluchy odwieźli do pogotowia opiekuńczego.
Policja tłumaczy, że funkcjonariusze próbowali kontaktować się z rodziną kobiety, ale okazało się, że mieszka ona w innym mieście i do Opola dotrze za kilka godzin.
http://www.radiowawa.pl/wiadomosc/38747 … wa-z-opola
WŁOCHY:
Sąd zabrał dziecko rodzicom, bo byli za starzyDramat małżeństwa.Dwuletnia dziewczynka trafi do adopcji, bo sąd w Turynie uznał jej rodziców za zbyt starych, by mogli zapewnić właściwą opiekę córce poczętej dzięki metodzie in vitro. Jej matka ma 59 lat, a ojciec 71.Sąd apelacyjny utrzymał w mocy wyrok niższej instancji, opierając się na ekspertyzie oceniającej "zdolności rodzicielskie" małżonków. Wcześniej trybunał do spraw nieletnich zdecydował o odebraniu im kilkumiesięcznego niemowlęcia, które przyszło na świat dzięki przeprowadzonemu za granicą zabiegowi zapłodnienia pozaustrojowego.
Dziewczynka jest owocem wypaczonego wykorzystania możliwości, oferowanych przez postęp w dziedzinie genetyki - napisano w uzasadnieniu wyroku.
Według sądu Gabriela i Luigi De Ambrosis z Mirabello na północy Włoch "pragnęli mieć dziecko za wszelką cenę, nie licząc się z prawami natury" i nie zastanawiając się nad przyszłością córki, która "zostanie sierotą w młodym wieku".
Wcześniej będzie zmuszona opiekować się sędziwymi rodzicami, którzy mogą zapaść na choroby powodujące mniejsze lub większe inwalidztwo, właśnie w momencie, gdy jako młoda dziewczyna będzie odczuwać potrzebę wsparcia z ich strony - uznał sąd dla nieletnich regionu Piemont.
Wyrok wywołał ogromne poruszenie wśród Włochów.
http://www.sfora.pl/Sad-zabral-dziecko- … rzy-a48822
"Po owocach lędźwi jego Go poznacie, a po długości kija swego ocenian będzie"
Re: Bezprawie w literze prawa
„Biblijne piekło jest tutaj, w Polsce” – wstrząsający list emigrantki„Słucham tych historii w sali za kratami i myślę, że na pewno to miejsce – w Biblii nazywane piekłem – jest tutaj, w Polsce” – pisze we wstrząsającym liście do „Gazety Wyborczej” Ekaterina Lemondżawa, gruzińska dziennikarka zamknięta w obozie dla uchodźców w Lesznowoli. Cały list przeczytasz TUTAJ
Lemondżawa w swoim liście do „Gazety” przedstawia szczegóły działalności ośrodków dla uchodźców w Polsce. Jej list jest bardzo przejmujący.„Problem to nie tylko warunki przebywania w tym więzieniu, w którym się znajdujemy. Świadomie używam słowa »więzienie«, bo polskie zamknięte obozy dla uchodźców to miejsca, które rzeczywiście je przypominają” – pisze.
Opisuje też swoją historię, którą określa mianem „podróży do piekła”. „Najpierw straż graniczna na lotnisku, potem w izolatce, a w końcu po 28 godzinach katorgi w więzieniu – wszędzie każą mi się rozbierać do naga. Wygląda na to, że szczególnie podoba im się studiowanie moich zakrwawionych majtek i patrzenie na mnie ociekającą krwią” – wspomina.
Na łamach „Gazety” dodaje też, że przez cały ten czas miała wrażenie, jakby była coś winna służbom i dlatego one ją karały – „słowami, czynami, podejściem”.
„Kiedy mnie wsadzili do »więźniarki«, nie minęły jeszcze 24 godziny od zatrzymania. Takimi samochodami przewożą przestępców i skazanych. Zastanawiałam się… może cierpię na rozdwojenie jaźni?” – kontynuuje gruzińska emigrantka.Jak pisze, w stolicy Gruzji miała własny klub rockowy (200 metrów od polskiej ambasady – red.), w którym koncertowała „współczesna kultura” – wiedzieli o nim wszyscy, od punków po polityków. „Rzeczywistość tutaj – kobieta w uniformie każe mi się rozbierać… Już trzeci raz dzisiaj” – kontynuuje na łamach „Gazety”.
W szczegółach opisuje warunki w jakich teraz przebywa. „Wysoki płot z drutem kolczastym, ludzie w uniformach wojskowych. Mały korytarz, osiem pomieszczeń. Kuchnia, toaleta i pokój z telewizorem (»czerwony kącik«)” – pisze w liście do „GW”. Ujawnia, że od początku nie mogła liczyć na jedzenie – część więźniów oddawała jej część ze swojego przydziału.Pisze też, że ochroniarze w każdej chwili są poważni i „mają takie srogie miny, jakby w każdej sekundzie spodziewali się (…) ataku”. Według jej relacji, 80 proc. z nich nie zna ani rosyjskiego, ani angielskiego, a w ośrodku nie ma tłumaczy.
Szczególnie przejmujące są jednak historie innych uchodźców, które przytacza: o małżeństwie Czeczenów, których dzieci pistoletem straszyła pijana służbistka i Nepalce oskarżanej o symulację mimo objawów poważnej choroby.
„Słucham tych historii w sali za kratami i myślę, że na pewno to miejsce – w Biblii nazywane piekłem – jest tutaj, w Polsce” – komentuje.
Jak twierdzi w swoim liście do „Gazety Wyborczej”, próbowała już interweniować w tej sprawie u różnych organizacji zajmujących się obroną praw człowieka. „Niestety, nie sądzę, że uda nam się rozprawić z polską machiną biurokratyczną. Ale jak się chce, to się dzieje” – pisze podając kilka przykładów buntów w tego typu ośrodkach.
Głodowały cztery obozy – 78 ludzi. W Białymstoku pobili głodujących, w Przemyślu wrzucili ich do izolatek. W czwartek jeden z nich, Badri Kvarchava, podciął sobie żyły. Już nie mógł dłużej tego znosić. W Białej Podlaskiej straż sprowadziła oddział specjalny, 15 ludzi. Wszyscy w maskach i z pałami policyjnymi. Stali tak około trzech godzin na dworze, naprzeciw imigrantów. Kiedy uznali, że dostatecznie wystraszyli głodujących, opuścili teren.
U nas cicho. Naczelnik więzienia pojedynczo wzywał protestujących na rozmowę. Jednemu obiecał kupić ładną odzież w zamian za przerwanie głodówki, drugiemu produkty dietetyczne, których potrzebował. Ustąpili. Już nie głodują. Do mnie kolejka nie doszła, pewnie naczelnik wydał cały budżet (…).
Co dalej z Lemondżawą? „Odsiedzę moją „karę” i wrócę do siebie, do ojczyzny” – pisze. „Ale gdzie bym nie była i czym bym się nie zajmowała, całej Europie odkryję »prawdziwe« serce Polski, gdzie rozumienie praw człowieka i demokracji nie różni się od poziomu myślenia z okresu realnego socjalizmu. Ja, Ekatarina Lemondżawa. Ja, która nielegalnie przekroczyłam granicę powietrzną” – kończy.
Źródło: Grecja w Ogniu
Czytaj wszystko, słuchaj każdego. Nie dawaj wiary niczemu, dopóki nie potwierdzisz tego własną wnikliwą analizą
William "Bill" Cooper
Re: Bezprawie w literze prawa
Sprawa pobicia uczestnika marszu będzie umorzona?
Stołeczna prokuratura chce, by sąd warunkowo umorzył sprawę policjanta, który w Święto Niepodległości w 2011 r. kopał demonstranta - donosi tvn24.pl.
Jako argument wskazuje się "działanie w napięciu i zdenerwowaniu" (bo demonstranci byli agresywni) oraz przyznanie się przez policjanta do zarzutu. Prokuratura Rejonowa Warszawa-Śródmieście podkreśla, że przebieg służby policjanta jest nienaganny. Dlatego skierowano do sądu rejonowego wniosek o warunkowe umorzenie postępowania na rok i zapłacić 500 zł na wybrany cel społeczny.
Karol C. ma zarzut przekroczenia uprawnień i naruszenia nietykalności Daniela K., którego uderzał w głowę, kilka razy kopnął oraz użył gazu łzawiącego, kierując jego strumień na twarz pokrzywdzonego - przypomina portal.
Na policjancie ciąży m.in. zarzut z art. 231 kodeksu karnego. Przewiduje do 3 lat więzienia "dla funkcjonariusza publicznego, który przekraczając swoje uprawnienia działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego".
JS
Źródło: Sfora
Czytaj wszystko, słuchaj każdego. Nie dawaj wiary niczemu, dopóki nie potwierdzisz tego własną wnikliwą analizą
William "Bill" Cooper
Re: Bezprawie w literze prawa
Prowokacje policji na 11.11.2012
Użycie broni gładkolufowej, gazów łzawiących przeciw legalnym manifestacjom w historii III RP nie jest zupełnym precedensem, ale zarówno forma, jak i skala działań pokazują, że 11 listopada 2012 r. weszliśmy w nowy etap relacji władza–obywatele.
Przypomnijmy: do interwencji oddziałów szturmowych policji doszło na skutek klasycznej prowokacji tajniaków udających pseudokibiców. Tym razem pociski wymierzone w demonstrantów po raz pierwszy trafiły również w dzieci. W spokojnie czekający tłum leciały petardy i gaz, a rodzice z dziećmi, młodzież i starsi zostali zmuszeni do klęczenia lub siedzenia na asfalcie. Naprzeciw nich stały uzbrojone i opancerzone oddziały „żółwi”. Takie właśnie obrazki towarzyszyły legalnej manifestacji.
Realizacja tv - anonimowy bloger na co dzień współpracujący z portalem "Nowy Ekran".
Tym razem redakcja vod nie zna imienia ojca autora filmu i jeszcze nie ustaliła jaki jest jego pesel...
Źródło: http://vod.gazetapolska.pl/
Czytaj wszystko, słuchaj każdego. Nie dawaj wiary niczemu, dopóki nie potwierdzisz tego własną wnikliwą analizą
William "Bill" Cooper
Re: Bezprawie w literze prawa
Drastycznie wzrosła liczba egzekucji komorniczych. Pięć lat temu komornicy prowadzili 1,7 mln postępowań, a w roku ubiegłym już prawie trzy razy tyle. Równocześnie sądy zasypywane są skargami na działalność komorników - informuje "Dziennik Polski".
Jarosław Gowin w ostatnim czasie postanowił po raz kolejny zwiększyć liczbę komorników. W listopadzie 1997 roku, gdy wchodziła w życie nowa ustawa o komornikach, działało ich 582. Dziś jest już 1089, a decyzją ministra jeszcze w tym roku ma być 1309.
Temu lawinowemu wzrostowi nie towarzyszy wzmocnienie sądów zajmujących się administracyjnym nadzorem nad pracą komorników i weryfikacją ich działań.
Bank Światowy w raporcie "Doing Business" już pięć lata temu (gdy egzekucji było dużo mniej) zarzucił Polsce, że w praktyce nikt skutecznie nie kontroluje komorników.
Źródło: CIA
Czytaj wszystko, słuchaj każdego. Nie dawaj wiary niczemu, dopóki nie potwierdzisz tego własną wnikliwą analizą
William "Bill" Cooper
Re: Bezprawie w literze prawa
Ponad 30 proc. prawa gospodarczego tworzonego w Polsce to przepisy, dzięki którym nieuczciwi przedsiębiorcy dorobili się kosztem zwykłych obywateli. Doniesienie złożone do CBA o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez urzędników Ministerstwa Finansów to czubek góry lodowej. Chory jest cały system tworzenia prawa w Polsce.
Z przygotowanego przez Uczelnię Vistula raportu „Rola grup interesów w procesie stanowienia prawa w Polsce” wynika, że 32 proc. ustaw dotyczących finansów publicznych i wolności gospodarczej uchwalonych w latach 1989–2011 realizuje interesy różnych grup roszczeniowych, a nie interes publiczny. Aż 67 proc. uchwalonych w tym czasie dokumentów zwiększało wydatki publiczne zamiast generować oszczędności, a 42 proc. regulacji zamiast rozszerzać zakres rynkowej konkurencji, prowadziło do zawężenia swobód gospodarczych.
– Z analizy 1366 ustaw wynika, że jedna trzecia przepisów gospodarczych wydawanych w Polsce sprzyja rozmaitym grupom interesu, a nie obywatelom – mówi „Gazecie Polskiej Codziennie” Krzysztof Rybiński, rektor Uczelni Vistula, były wiceprezes Narodowego Banku Polskiego. – W raporcie mowa jest m.in. o lobby spirytusowym, które jest tak silne, że od lat blokuje jakiekolwiek inicjatywy legislacyjne. Te projekty nie mają szansy stanąć nawet na rządzie, a o tym, by trafiły do parlamentu, można tylko pomarzyć – dodaje Rybiński.
Na problem tworzenia złego prawa zwrócił w ostatnich dniach uwagę Związek Przedsiębiorców i Pracodawców, który złożył do Centralnego Biura Antykorupcyjnego doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez urzędników Ministerstwa Finansów.
Autor: Marek Michałowski
Źródło: Wolne Media
Czytaj wszystko, słuchaj każdego. Nie dawaj wiary niczemu, dopóki nie potwierdzisz tego własną wnikliwą analizą
William "Bill" Cooper
Re: Bezprawie w literze prawa
"Ministerstwo Finansów w pewnej tajemnicy - (projekt zawieszono w mało dostępnym miejscu na stronach Rządowego Centrum Legislacji, ustalając tygodniowy termin konsultacji społecznych) - przygotowuje zmiany w ustawie od podatków i usług (VAT) oraz Ordynacji podatkowej, które dotyczą "solidarnej odpowiedzialności podatkowej" nabywców za długi wobec Skarbu Państwa dostawców niektórych towarów i usług"
To fragment listu otwartego do premiera .
Zgodnie z projektem nabywca towaru będzie odpowiadał za zaległość podatkową sprzedawcy, gdy wiedział lub miał uzasadnione podstawy do przypuszczenia, że podatek nie zostanie wpłacony przez jego dostawcę. Projekt przewiduje również domniemanie działania w złej wierze przez nabywcę, jeżeli cena odbiega od ceny rynkowej.
Innymi słowy: przedsiębiorca będzie odpowiadał, jeśli ten, od kogo coś kupił, nie zapłacił podatku VAT na konto Urzędu Skarbowego. Co oznacza "uzasadnione podstawy do przypuszczeń" i "cena odbiegająca od ceny rynkowej" nie zdefiniowano, zatem będzie o tym jak zwykle decydował jakiś urzędas.
Ministerstwo Finansów ma armię urzędników, policję skarbową, wywiad skarbowy i cały szereg służb powołanych do ścigania przestępstw gospodarczych, ale własną niezdarność i nieudolność w egzekwowaniu należnych podatków przerzuci na przedsiębiorców. Ministerstwo zatrudnia 1870 urzędników (bez urzędów skarbowych) i jest najliczniej obsadzonym resortem. Średnia pensja to 6526 zł/miesięcznie. Najwyższe premie i nagrody wypłaciły swoim pracownikom resorty: pracy (11 907 zł na pracownika), obrony narodowej (średnio 10 685,25 zł ), infrastruktury (8 062,27 zł ) i finansów (średnio 7 112,69 zł ).Pan wicepremier zabłysnął i zapomniał chyba, że to dzięki tym domniemanym "złodziejom:", którzy płacą podatki może płacić swojej trzódce pensje i rozdawać nagrody.
Rozwiązanie proste, uzasadnione, logiczne i sprawiedliwe. Jak na absolwenta renomowanych uczelni jednak prymitywne i pachnie brzydko. Kiedyś, gdy nie złapano partyzantów, rozstrzeliwano zakładników, dziś biurokracja Rostowskiego stosuje łagodniejsze, ale te same metody, rozstrzeliwania jeszcze nie przewidują, ale pierwszych zakładników już wyznaczono.
MF chce, by zmiany weszły w życie już 1 lipca 2013 r.
Regulacja ta byłaby zawężona do towarów tzw. "wrażliwych". Zgodnie z nim na liście towarów wrażliwych mają się znaleźć: paliwa, złoto i wyroby ze stali. Na razie. Z utęsknieniem czekam na rozszerzenie tej listy o pieczywo, masło, jajka, sery, wędlinę, pralki, lodówki, sprzęt AGD i inne. Wtedy dopiero będą żniwa jak sklepikarz nie zapłaci VAT-u. Geniusz przedstawicieli fiskusa jest nieprzewidywalny. W rankingu podatkowym jesteśmy na 114 miejscu. Warto zaznaczyć, że pogrążony w wojnie Afganistan zajmuje 94 miejsce. Mamy szanse "dogonić" Czad, Gabon, Kirgizję i Senegal. Dziś polski przedsiębiorca potrzebuje średnio ponad 200 godzin rocznie na wypełnianie różnych kretyńskich papierków, rubryczek, świstków, sprawozdań. Teraz dojdą kolejne.Ministerstwo wysyła wyraźny sygnał. Oszukujesz i nie płacisz podatku VAT, możesz spać spokojnie, nie ciebie będziemy ścigać, nazywając to "solidarną odpowiedzialnością podatkową".
Źródło: http://www.eioba.pl/a/477l/totalitaryzm … z2OfU2UPY6
Czytaj wszystko, słuchaj każdego. Nie dawaj wiary niczemu, dopóki nie potwierdzisz tego własną wnikliwą analizą
William "Bill" Cooper
Re: Bezprawie w literze prawa
Czytając amerykańską prasę codzienną, nasuwa się pytanie, czy w Stanach Zjednoczonych istnieje nieprzekupny polityk, kongresman albo senator... Czy uczciwy człowiek ma jakiekolwiek szanse, by zająć liczące się stanowisko w tym kraju...
USA obecnie można by zaliczyć do krajów Trzeciego Świata, biorąc pod uwagę ustawodawstwo mające chronić środowisko i zwykłego szarego obywatela. Już niemal w całych Stanach wolno wydobywać gaz metodą szczelinowania hydraulicznego, która zatruwa wodę pitną i niszczy środowisko. Obama zamierza zatwierdzić rozbudowę rurociągu Keystone XL, między Kanadą i Teksasem. Ogólnonarodowe tzw. ubezpieczenie zdrowotne, które weszło w życie w roku 2013, jest obowiązkowe, ale wcale nie jest bezpłatne i nie daje ludziom wyboru terapii, tzn. nie uznaje medycyny naturalnej i obejmuje obowiązkowe (bez wyjątków) szczepienia w obliczu każdej (zaplanowanej i nierealnej) epidemii.
W tym właśnie kraju, Monsanto, drogi przyjaciel ludzkości, który walczy z głodem na świecie, ponownie wystawił swoje rogi i radośnie macha ogonem. Wczoraj kongres USA zatwierdził ustawę, na mocy której Monsanto i inne korporacje biotechnologiczne nie będą podlegać żadnym organom państwowym - co to dokładnie znaczy?
Żaden sąd federalny nie będzie mógł przyjąć sprawy przeciwko Monsanto. Żadne zagrożenia środowiska lub zdrowia ludzkiego przez uprawy GMO czy też nielegalne uprawy GMO (wg zasad wprowadzonych przez departament rolnictwa - USDA) nie będą podlegać wymiarowi sprawiedliwości.
Oznacza to, że np. jeśli w przyszłości jakieś badania dowiodą, że nowe uprawy GMO są rakotwórcze, to i tak nikt nie będzie mógł wszcząć postępowania przeciwko Monsanto i powstrzymać sadzenia tych nasion.
Myślę, że Monsanto bez zbytniego niepokoju oczekuje podpisu prezydenta Obamy (którego ogólnie uważa się za lobbystę Monsanto).
Ta sama ustawa, która ogólnie dotyczyła funduszy dla departamentu rolnictwa, przyznała bardzo sowite wsparcie dla przemysłu mięsnego, co pozwoli utrzymać śmiesznie niskie ceny na mięso - a to sprzyja wysokiej konsumpcji produktów mięsnych, kosztem cierpienia miliardów bezbronnych zwierząt.
Źródło: Wegetarianizm
Czytaj wszystko, słuchaj każdego. Nie dawaj wiary niczemu, dopóki nie potwierdzisz tego własną wnikliwą analizą
William "Bill" Cooper
Re: Bezprawie w literze prawa
Zabił się, bo nie wytrzymał starcia z urzędnikami
http://www.rp.pl/artykul/1023441.html
Jan Gródek to kolejna ofiara „przyjaznego” firmom państwa. Rolnik spod Jeleniej Góry popełnił samobójstwo doprowadzony do rozpaczy kontrolą fiskusa.
– Do mojej śmierci pośrednio przyczyniła się kontrola Urzędu Kontroli Skarbowej (...) Naliczyła podatek dochodowy od gruntów w Mysłakowicach, które nabyłem w celu prowadzenia gospodarstwa rolnego, a nie w celach handlowych – czytamy w datowanym na 28 maja 2013 r. liście pożegnalnym Jana Gródka, rolnika spod Jeleniej Góry. 13 czerwca wsiadł do samochodu i rozpędzony wjechał do pobliskiego zalewu. Zostawił troje dzieci i żonę.
Jego syn 20 czerwca wieczorem, dzień przed pogrzebem, obkleił Urząd Skarbowy i Urząd Kontroli Skarbowej w Jeleniej Górze klepsydrami ojca. Jak wynika z naszych informacji nazajutrz naczelnik urzędu skarbowego zorganizował zebranie, podczas którego zabronił pracownikom wypowiadania się w tej sprawie.
Co doprowadziło Jana Gródka do takiej desperacji? Zamieszkały w Mysłakowicach rolnik powiększał gospodarstwo rolne i obracał ziemią.
– Na początku mieliśmy 15 ha, doszliśmy do 80 ha – mówi „Rz” Patryk Gródek, jego 22-letni syn.
Wszystko wskazuje na to, że rolnik padł ofiarą praktyki fiskusa, który doszukuje się obowiązku podatkowego przy obrocie ziemią. W latach 2007–2010 szukał osób, które sprzedają grunty rolnicze i chciał im naliczać VAT. Orzecznictwo spowodowało jednak zaprzestanie tych praktyk – pisaliśmy o tym w „Rz” m.in. w artykule „Obrót gruntami: jak nie VAT-em go, to PIT-em” w sierpniu 2012 r. Jest jednak kruczek – fiskus może nałożyć daninę, jeśli wcześniej zmieniono klasyfikacje gruntu lub zmieniono plan zagospodarowania przestrzennego.
W obawie o niejasności z tym związane pan Gródek wystąpił o interpretację do urzędu skarbowego, który potwierdził, że ziemia rolnicza pod cele rolnicze nie jest objęta VAT. Spał zatem spokojnie.
Fiskus nie odpuszczał. Postępowanie kontrolne rozpoczął we wrześniu 2011 r. Dotyczyło lat 2006–2010. W jego efekcie UKS wydał 5 decyzji wymiarowych: jedna dotyczy VAT, cztery PIT. Uznał, że sprzedaż ziemi była dokonywana na cele nierolnicze i naliczył zaległości. Domagał się 700 tys. zł należności głównej i 500 tys. odsetek. Oprócz wysokości tych kwot zastanawia czas podjęcia kontroli, która odbywa się tuż przed 5-letnim okresem przedawnienia. Przedsiębiorcy często to zjawisko nazywają „hodowaniem odsetek”. Podobne odczucie miał Gródek. „Od 2005 r. do US wpływały akty notarialne i przez lata nikt nie kwestionował żadnych spraw związanych z podatkami” – czytamy w liście pożegnalnym.
– Cios przychodzi w najbardziej gorącym okresie w gospodarstwie. UKS wyczyścił ojcu konta i zabezpieczył się na 7 gruntach i kilku ruchomościach. Mimo tego sprawa błyskawicznie trafiła do komornika. Zajęcie całej gotówki to był wyrok na gospodarstwo rolne przed okresem zbiorów – mówi nam Patryk. Jego zdaniem to urzędnicy doprowadzili ojca do samobójstwa. – Został potraktowany jak złodziej. Od czasu rozpoczęcia sporu z dnia na dzień gasł, aż w końcu nie wytrzymał – relacjonuje syn, który złożył doniesienie do prokuratury w Jeleniej Górze na działania UKS. Marcin Kołodziejczyk, członek zarządu Niepokonanych 2012, który wczoraj odwiedził rodzinę Gródków, jest tą sprawą wstrząśnięty. – Zastanawiamy się, ile jeszcze rządzący potrzebują dramatycznych aktów desperacji ze strony obywateli, aby zacząć się zajmować naprawą systemu administracji i wymiaru sprawiedliwości – mówi. – Mam wrażenie, że doszliśmy już do tej granicy, po przekroczeniu której jest tylko ludzkie cierpienie – dodaje. Jego zdaniem najbardziej przerażające jest to, że funkcjonariusze państwa idą w zaparte, udając, iż działają w imię dobra publicznego.
W takim duchu wypowiada się Beata Cichocka, odpowiadająca za kontakt z mediami w US w Jeleniej Górze. – Jest mi przykro z powodu tego, co się stało, współczujemy rodzinie i bliskim. Jesteśmy jednak organem podatkowym, mamy misję i działamy zgodnie z przepisami – tłumaczy „Rz”. Wyjaśnia, że nie może odnieść się merytorycznie do sprawy.
– Obejmuje nas tajemnica skarbowa, ale faktem jest, że urząd prowadził egzekucję na podstawie decyzji dyrektora UKS – mówi. Zaznacza, że urząd skarbowy poszedł na rękę Gródkowi w trybie dochodzenia należności. Nie chce jednak ujawnić szczegółów.
"Po owocach lędźwi jego Go poznacie, a po długości kija swego ocenian będzie"
- Strona główna
- » Geopolityka
- » Rzeczpospolita
- » Bezprawie w literze prawa
Informacje forum
Legenda Forum:
- wątek
- Nowy
- Zamknięty
- Przyklejony
- Aktywny
- Nowy/Aktywny
- Nowy/Zamknięty
- Nowy przyklejony
- Zamknięty/Aktywny
- Aktywny/Przyklejony
- Przyklejony / Zamknięty
- Przyklejony/Aktywny/Zamknięty