- Strona główna
- » Geopolityka
- » Zagrożenia
- » Głupota bez granic
Głupota bez granic
Re: Głupota bez granic
W nocy z 9 na 10 października br w Zalesiu Dolnym k/Piaseczna nieznany sprawca lub sprawcy dokonali wyjątkowego pokazu głupoty malując farbą w aerozolu znaki Bahometa oraz wulgarne napisy na murach kościelnych i otaczających go obiektach. Z napisów wnosić można, że wandale występują przeciw KRK w obronie dawnej starosłowiańskiej wiary, tradycji i.t.p.
Jednak postępując w ten sposób niczego nie bronią, a przeciwnie - ukazują swoją niewiedzę, nieznajomość tejże tradycji oraz głupotę. Rzekomo broniąc dawnej kultury paradoksalnie wystąpili przeciw niej, przeciw dawnym prawom i zasadom postępowania sprowadzając wszystko do poziomu wojny religijnej. Sprzeniewierzyli się nakazom "słowiańskich bogów" oraz naszych przodków.
Jeśli naprawdę chcieli by wystąpić w obronie dawnej wiary i tradycji - postępowali by mądrze, roztropnie, rozważnie, odpowiedzialnie, etycznie i moralnie swoją postawą dając przykład innym. Jednakże życie w ten sposób, zwłaszcza w dzisiejszych czasach wymaga ogromnych wyrzeczeń, na które przeciętnego nastolatka nie stać. O ileż łatwiej wziąć farbę w spay'u i zniszczyć elewację budynku sakralnego manifestując w ten sposób... co właściwie po za głupotą?
Czytaj wszystko, słuchaj każdego. Nie dawaj wiary niczemu, dopóki nie potwierdzisz tego własną wnikliwą analizą
William "Bill" Cooper
Re: Głupota bez granic
Czy rodzice nagrywający dziecko powinni uważać, aby w tle nie było muzyki chronionej prawem autorskim? Odpowiedzi na to absurdalne z pozoru pytanie udzieli sąd, który pochyli się nad sprawą dotyczą Stephanie Lenz, użytkowniczki YouTube, która jak wielu innych rodziców chciała po prostu pochwalić się własnym brzdącem.To kolejny tekst z cyklu „absurdy własności intelektualnej”.„Dziennik Internautów” wspominał o sprawie Stephanie Lenz już w roku 2009, przy okazji zamieszania wokół amatorskich klipów na Vimeo. Ta sprawa jest jednak o wiele starsza, ma początki jeszcze w roku 2007.Stephanie Lenz to po prostu matka, która nagrała swojego syna tańczącego przy piosence Prince’a. Szczerze powiedziawszy na filmie mało co słychać, ale wytwórnia Universal Music Group wystąpiła o usunięcie 29-sekundowego filmu z sieci.
Wspomniany film pt. „Let’s Go Crazy” zamieszczamy wyżej. Sami możecie ocenić, czy rzeczywiście uderza on w interesy Prince’a. Jest to absolutnie nudne dzieło o wątpliwej jakości artystycznej i technicznej. Po prostu jeden z tych wielu filmów, którego autorem jest mama przekonana o wyjątkowości swojego dziecka. Można być pewnym, że nikt nie będzie oglądał tego filmu po to, aby posłuchać krótkiego kawałka szumów w tle. Universal doszedł najwyraźniej do innego wniosku.Stephanie Lenz oburzyła się tym, że kazano jej usunąć film z YouTube. O jej sprawie dowiedziała się organizacja Electronic Frontier Foundation (EFF), która postanowiła pomóc matce w dochodzeniu swoich praw przed sądem. Matka oraz EFF są zdania, że nie doszło do naruszenia praw autorskich, ale do wykorzystania dzieła Prince’a w ramach tzw. dozwolonego użytku.EFF poinformowała, że przesłuchanie przed sądem odbędzie się jutro (wtorek, 16 października). Przedstawicielka EFF Corynne McSherry będzie prosiła sąd o orzeczenie potwierdzające, że doszło do naruszenia przez Universal ustawy Digital Millennium Copyright Act (DMCA). Ustawa ta daje posiadaczom praw autorskich możliwość zgłaszania treści do usunięcia, ale przewiduje też odpowiedzialność dla posiadaczy praw autorskich, jeśli zażądają oni usunięcia treści legalnych.
Uwaga na muzykę w tle!Dlaczego ta sprawa jest ważna?- Rodzice powinni móc dokumentować i dzielić się momentami z życia swoich dzieci na forum takim jak YouTube i nie powinni się martwić, czy te momenty odbywają się z jakąś muzyką w tle – tłumaczy Corynne McSherry – Dostawcy treści muszą być odpowiedzialni za swoją ciężką rękę przy miażdżeniu praw dozwolonego użytku.To ciekawe, że w tę sprawę nie zaangażował się YouTube. Wynika to prawdopodobnie z faktu, iż popularny serwis wideo w ramach umowy z Universalem zgodził się na to, aby nie pociągać wytwórni do odpowiedzialności za nieuzasadnione usuwanie filmów. Można powiedzieć, że YouTube udzielił cichej zgody na omijanie prawa w imię porozumienia z wydawcą.Umowy między Universalem a YouTube nie zmieniają jednak podstawowego faktu – prawo przynajmniej teoretycznie zapewnia użytkownikom ochronę przed usuwaniem ich treści przez wytwórnie, przynajmniej jeśli nie doszło do wyraźnego naruszenia praw autorskich.Praktycznie ta ochrona nie jest jeszcze zapewniona. Nie jest żadną tajemnicą, że wytwórnia Warner często żąda usunięcia z internetu materiałów, do których nie ma prawa. Wynika to z błędów popełnianych przez antypirackie automaty, które wysyłają prośby o usunięcie treści. Warner ma świadomość problemu, ale nie widzi po swojej stronie żadnej winy.Niedawno wyszło na jaw, że antypirackie rozwiązania Microsoftu doprowadziły do tego, że firma żądała od Google usunięcia z wyników wyszukiwania stron Wikipedii, BBC i CNN. Można śmiało powiedzieć, że mechanizm notice and takedown, czyli „ugodowe” usuwanie z sieci materiałów rzekomo chronionych prawem autorskim, staje się niebezpieczny w dużej skali. Po prostu nikt nie zastanawia się nad tym co jest usuwane i dlaczego. Prowadzi to do absurdów takich jak sprawa Stephanie Lenz.
Opracowanie: Marcin Maj
Źródło: Dziennik Internautów
Czytaj wszystko, słuchaj każdego. Nie dawaj wiary niczemu, dopóki nie potwierdzisz tego własną wnikliwą analizą
William "Bill" Cooper
Re: Głupota bez granic
Kontrowersyjny pomysł polityków.
Francuska partia socjalistyczna chce zlikwidować pojęcia "matka" i "ojciec". W to miejsce mają pojawić się określenia "rodzic nr 1" i rodzic nr 2". To ukłon w stronę par homoseksualnych, które zdecydują się na potomstwo - donosi news.com.au.
Nowe przepisy objęłyby jednak nie tylko gejów, ale również tradycyjne, heteroseksualne rodziny. Pomysł polityków wywołał ogromne oburzenie we Francji, zwłaszcza wśród duchownych. Również nie wszystkim Francuzom spodobało się, by dzieci miały "rodziców z numerkami", zamiast mamy i taty. Eksperci twierdzą natomiast, że konieczne jest ustalenie pewnego uniwersalnego nazewnictwa w sytuacji, gdy coraz więcej państw zezwala na adopcję dzieci przez pary homoseksualne. Psychologowie uważają jednak, że numerowanie rodziców nie jest najlepszym wyjściem.
Pierwsze słowa każdego dziecka związane są z rodzicami. "Mama" i "tata" to słowa, które są łatwe i są związane z najbliższymi osobami. To niezwykle ważne dla poczucia bezpieczeństwa malucha - podkreśla dr Erica Frydenberg, cytowana przez news.com.au.
Jej zdaniem dzieci i tak będą mówiły "tato" i "mamo", nawet jeśli będą miały rodziców tej samej płci. W związku z tym w praktyce plan francuskich polityków może być trudny do zrealizowania.Źródło: Sfora
Czytaj wszystko, słuchaj każdego. Nie dawaj wiary niczemu, dopóki nie potwierdzisz tego własną wnikliwą analizą
William "Bill" Cooper
Re: Głupota bez granic
Władze Korei Północnej ponownie wprowadziły zakaz jeżdżenia przez kobiety na rowerach.
Kobietom oficjalnie pozwolono jeździć na rowerach w ubiegłym roku, lecz 10 stycznia zakaz wprowadzono ponownie. Jeśli wcześniej kobiety łamiące zakaz karano jedynie grzywną, to teraz grozi im konfiskata roweru.
Północnokoreańskie media często przypominają, że wizerunek kobiety na rowerze nie zgadza się z socjalistyczną moralnością. Jednocześnie rowery mają wyjątkowo ważne znaczenie dla Koreańczyków z Północy, ponieważ nie mają oni ani samochodów, ani motocykli, ani innych środków transportu. Rower był dla kobiet jedyną możliwością przewożenia dzieci lub dostarczania produktów z targów.
Głos Rosji
Czytaj wszystko, słuchaj każdego. Nie dawaj wiary niczemu, dopóki nie potwierdzisz tego własną wnikliwą analizą
William "Bill" Cooper
Re: Głupota bez granic
Niektóre samorządy w belgijskiej prowincji Flandria wprowadziły zakaz bitw na śnieżki.
Dla Belgii śnieżna zima jest zjawiskiem długo oczekiwanym i wyjątkowym, dlatego dzieci i rodzice ze zdumieniem zareagowali na decyzję samorządów pięciu flamandzkich komun w sprawie wprowadzenia kary w wysokości od 100 do 120 euro za obrzucanie się śnieżkami.
Urzędnicy porównali zimową zabawę do obrzucania się kamieniami oraz polecili policjantom, by surowo kontrolowali przestrzeganie nowej ustawy.
Głos Rosji
Czytaj wszystko, słuchaj każdego. Nie dawaj wiary niczemu, dopóki nie potwierdzisz tego własną wnikliwą analizą
William "Bill" Cooper
Re: Głupota bez granic
W niemieckim mieście Aachen drogówka wypisała mandat za nieprawidłowe parkowanie… samochodu ze śniegu. Nieznani żartownisie ulepili go na środku drogi. Śniegowy samochód był dokładną kopią Volkswagen Beetle.
Funkcjonariuszom policji nie spodobało się to, że Volkswagen Beetle blokuje ruch na drodze i zostawili za wycieraczką mandat z żądaniem zapłacenia grzywny. „Nie ma znaczenia, czy samochód zrobiony jest z metalu, czy ze śniegu, jeśli uniemożliwia ruch, który powinien odbywać się bez zakłóceń” – oświadczyła policja.
Głos Rosji
Czytaj wszystko, słuchaj każdego. Nie dawaj wiary niczemu, dopóki nie potwierdzisz tego własną wnikliwą analizą
William "Bill" Cooper
Re: Głupota bez granic
Gigantyczne kolejki w szpitalach to, zdaniem posłanki PO, wina pacjentów. Elżbieta Radziszewska twierdzi, że gdyby nie wyrachowanie i "cwaniaczenie” pacjentów, problemu na szpitalnych korytarzach by nie było.
Tam na szpitalnych oddziałach ratunkowych czeka kilkadziesiąt osób, najczęściej ludzie nie wiedzą, że mają tę nocną pomoc i świąteczną w ramach "peozetu" (podstawowej opieki zdrowotnej). Coś trzeba zmienić. Część osób z wygody, zwykłego cwaniaczenia, udaje się tam - stwierdziła Radziszewska w rozmowie z TVP.
Posłanka już wcześniej próbowała wprowadzić w życie swoje pomysły dotyczące reform w służbie zdrowia. Podczas posiedzenia komisji sejmowej zaproponowała wprowadzenie opłat za nieuzasadnione wezwanie karetki i wizyty na szpitalnych oddziałach ratunkowych. Spotkała ją wówczas wielka fala krytyki.
Źródło: Sfora
Czytaj wszystko, słuchaj każdego. Nie dawaj wiary niczemu, dopóki nie potwierdzisz tego własną wnikliwą analizą
William "Bill" Cooper
Re: Głupota bez granic
Korzystasz z firmowego laptopa, telefonu czy samochodu do celów służbowych? Płać podatek. Taki wniosek wynika z orzeczenia Naczelnego Sądu Administracyjnego. Nawet jeśli pracodawca da ci łopatę do odśnieżania ulicy, to już z tego tytułu osiągasz przychód, z którego powinieneś rozliczyć się z fiskusem – informuje gazeta.pl.
NSA badał sprawę osób zatrudnionych w jednej z firm na kontraktach menedżerskich, którzy wykonywali pracę korzystając ze służbowego sprzętu. Urząd Skarbowy uznał, że menedżerowie mają z tego tytułu przychód więc powinni zapłacić podatek.
Logika sądu była taka: gdyby menedżer zdecydował, że w pracy będzie wykorzystywał prywatny samochód, telefon i komputer, to najpewniej wynegocjowałby wyższe wynagrodzenie i zapłaciłby od niego wyższy podatek. Z tego wysnuł wniosek, że używanie firmowego sprzętu ma swoją cenę. Skoro więc menedżer wykorzystuje w pracy samochód, telefon i komputer należące do firmy, to są one dla niego nieodpłatnym świadczeniem, czyli przychodem podlegającym opodatkowaniu – tłumaczy Jacek Bajson z Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych „Lewiatan”
Zdaniem ekspertów wyrok, choć zapadł w konkretnej sprawie, może zachęcić fiskusa do sięgnięcia po „zaległe” podatki w innych firmach. Nie tylko od menedżerów, ale także osób pracujących na umowę-zlecenie, umowę o dzieło a także zwykłych pracowników.
Sprowadzając sprawę do absurdu, należałoby pilotowi samolotu pasażerskiego doliczać do dochodu możliwość użytkowania tego samolotu, bo przecież dzięki niemu zarabia pieniądze. Lekarz powinien płacić podatek od należącego do szpitala tomografu, którego używa do badań pacjentów i w ten sposób zarabia na swoją pensję – twierdzą cytowani przez gazetę.pl eksperci.
Źródło: Sfora
Ręce opadają! Choć są to narzędzia pracy i stanowią WYPOSAŻENIE STANOWISKA PRACY, bez których wielokrotnie nalezyte wykonanie pracy czy obowiązków nie byłoby w ogóle możliwe, to takie... ech, szkodał słów. Ciekawe kiedy wezmą się za kierowców MZA. Wszak, gdyby przyszedł z własnym autobusem, to wynegocjował by lepsze warunki
Czytaj wszystko, słuchaj każdego. Nie dawaj wiary niczemu, dopóki nie potwierdzisz tego własną wnikliwą analizą
William "Bill" Cooper
Re: Głupota bez granic
Oto przykład kolejnego urzędniczego absurdu:
Poniższa historia wydarzyła się naprawdę - wrzucam na prośbę brata, który musiał tego wszystkiego doświadczyć.
Narzeczeństwo zaszło w ciążę, która zakończyła się poronieniem. Kobiecie przysługuje w takim wypadku kilka tygodni urlopu macierzyńskiego (tak to się nazywa) na otrząśnięcie się po fakcie i dojście do zdrowia. Żeby jednak dostać zwolnienie, trzeba martwemu płodowi wybrać płeć i nadać imię. Poza tym urzędnicy są nieczuli, nieporadni i bardzo niezręczni. Polska to chory kraj.
"Może zainspiruje Cię moje dzisiejsze wydarzenie do napisania jakiegoś ciekawego artykułu albo podeślesz komuś żeby ludzie się dowiedzieli jakie nasze państwo jest pojebane.
A chodzi o załatwienie urlopu, po poronieniu dziecka.
Byliśmy dzisiaj z moją narzeczoną po odbiór zaświadczenia o urodzeniu dziecka - w tym przypadku martwego.. Żeby ubiegać się urlop macierzyński trzeba się wybrać do Urzędu Stanu Cywilnego i zarejestrować takie dziecko...
Co trzeba zrobić, żeby dostać taki urlop? Przejść przez traumę poronienia raz jeszcze.
Narzeczona musiała wybrać płeć (bo płód był zbyt mały żeby lekarz mógł to stwierdzić), a następnie udać się do Urzędu Stanu Cywilnego z tym zaświadczeniem. Tam kazano nam wybrać jeszcze imię dla tego malutkiego płodu, które umarł i określić jakie nazwisko by posiadał w przypadku narodzin. Wystawiają Ci skrócony akt urodzenia urodzenia dziecka z dopiskiem, ze urodziło się martwe...
Jak dla mnie to jakaś totalna biurokracja, ale tylko na podstawie takiego czegoś można ubiegać się o wypłacenie ubezpieczenia... To po prostu chore.
A co to oznacza dla rodziców?
Także w jednej sekundzie stałem się ojcem i przestałem nim być, przynajmniej na papierku
Chore państwo, chora biurokracja...
I teraz najlepsze (tak naprawdę, najgorsze):
Jeszcze typiara (osobno do tego wyznaczona) wchodzi z uśmieszkiem żeby podbić te wszystkie papiery, bo oczywiście pani, która to wszystko wypisywała nie ma takiej mocy (pieniądze z podatków idą na takich urzędasów, którzy tylko walną pieczątkę, podpiszą się i dostają za to kasę).
W każdym razie wchodzi ona z uśmieszkiem na mordzie i rzuca tekstem "no to witamy nowego obywatela" a my na siebie z narzeczoną z minami zszokowanymi i odpowiadamy "no niestety nie". Popierdolone, mowię Ci
Tak oto wygląda rzeczywistość w naszym super państwie."
http://www.wykop.pl/ramka/1537947/polsk … -rodzicom/
"Po owocach lędźwi jego Go poznacie, a po długości kija swego ocenian będzie"
- Strona główna
- » Geopolityka
- » Zagrożenia
- » Głupota bez granic
Informacje forum
Legenda Forum:
- wątek
- Nowy
- Zamknięty
- Przyklejony
- Aktywny
- Nowy/Aktywny
- Nowy/Zamknięty
- Nowy przyklejony
- Zamknięty/Aktywny
- Aktywny/Przyklejony
- Przyklejony / Zamknięty
- Przyklejony/Aktywny/Zamknięty