- Strona główna
- » Duchowe
- » Słowiańska Spuścizna
- » Ciekawostki o słowianach
Ciekawostki o słowianach
Ciekawostki o słowianach
Miejsce kultowe Słowian znajduje się w Warszawie, na wzniesieniu, gdzie obecnie jest kościół pod wezwaniem św. Katarzyny, przy ulicy Fosa 17 (żółty kościół przy Dolinie Służewieckiej).
Słowianie zasiedlili Grecję (Peloponez), Kretę, Azję Mniejszą, Syrię, Półwysep Iberyjski, Maroko. Liczni Słowianie występowali w Egipcie. Poza tym osady słowiańskie znaleziono w Skandynawii, Islandii i w północnych Włoszech.
Słowianie jako pierwsi zaczęli dodawać do piwa chmielu.
Słowianie chętnie spożywali kiszonkę, co w tamtych czasach chroniło ich przed szkorbutem (ponownie dokonano tego odkrycia w XVIII w.).
Słowianie, co było rzadkością w średniowieczu, dbali o higienę. Każda wieś posiadała przynajmniej jedną łaźnię.
Słowianie wprowadzili do Europy piece, które były umiejscowione wewnątrz chat. Rzecz wówczas niespotykaną.
W środku zimy całe wsie przenosiły się do lasu na obóz. Powód? Zimnem starano się wytępić robactwo żyjące w chatach.
To Słowianie wprowadzili do kultury europejskiej postać wampira.
Waregowie po osiedleniu się na Rusi nie tylko przejęli zwyczaje Słowian, ale również porzucili swoje straszne drakkary na rzecz słowiańskich dłubanek.
Skandynawowie przejęli od Słowian topór. Nawet nazwa pozostała ta sama taparoex.
Słowianie i Bałtowie, jako jedyni w Europie, przechowali praindoeuropejski rdzeń słowa oznaczającego uderzać (per-) w słowach perun, prać (por. hetyckie perunaś).
Słowianie wyobrażali sobie, że w centrum świata jest potężne drzewo życia (np. dąb), którego korzenie sięgają świata podziemnego (umarłych), pień znajduje się w świecie ludzi, a korona drzewa znajduje się w krainie bogów. W korzeniach na złotym tronie siedzi Weles a Perun przebywa wśród gałęzi drzewa. To wyobrażenie jest obecne w kulturze ludowej do czasów obecnych. W bajkach występują drzewa, w których korzeniach żyje ogromna żmija.
Tak popularny w polskich baśniach skarbnik, król jeziora, król utopców, król żmij i kaszubski duch morza Gosk to jedna osoba - Weles.
Tęcza dla Słowian to smok wypijający wodę (jezioro, rzekę).
Dunaj oznacza dużą, graniczną rzekę.
Kraina umarłych to naw.
Słowianie wśród innych amuletów nosili miniaturowe toporki na szyi.
Amuletem związanym z Perunem były belemnity czyli piorunowe strzałki.
Chorwaci mają podanie ludowe, że pochodzą z terenów Polski, a wyemigrowali ok. VIII w.
Berlin, Drezno, Lipsk, Greifswald, Brema, Wolgast, i wiele innych miast niemieckich zostało założonych przez Słowian.
Zanim pojawiły się u Słowian koty, ich rolę spełniały łasice.
Uderzenie pioruna w trakcie pierwszej wiosennej burzy było traktowane jako akt miłosny Peruna z ziemią. Podobnie traktowano orkę. Do XIX w chłop, by żniwa się udały, przed orką symulował stosunek płciowy z ziemią.
Istnienie bogini ziemi przetrwało w naszym wyrażeniu : że też cię święta ziemia nosi.
Jeszcze w XX w na wsi polskiej traktowano słońce ze szczególna czcią. Prócz kłaniania się nie wolno było w jego kierunku pluć, wyrzucać śmieci. Słońce było nazywane okiem boga.
Na wiosnę nie wolno było uderzać ziemi, tupać zbyt mocno, gdyż uważano, że jest jak brzemienna kobieta i takie zachowanie może zaszkodzić plonom, które urodzi.
Choć Słowianie nie posiadali pisma (choć w tej sprawie nadal toczy się dyskusja) posiadali system liczenia oparty na karbach, czyli nacięciach na drewnie. System ten panował aż do XIX w. Niektórzy chłopi w tym czasie (wcześniejszych świadectw o tym nie mamy) potrafili tymi karbami na swoich laskach oznaczać nie tylko święta, ale i najważniejsze wydarzenia ubiegłych lat i koligacje rodzinne (kto nie wierzy niech sprawdzi Moszyńskiego Kultura ludowa Słowian, tam też konkretne przykłady).
Uderzenia pioruna były traktowane jako atak Peruna na wszelkiego rodzaju demony należące do sfery chtonicznej, albo jako skuwanie boga Welesa w łańcuch, którym był spętany w podziemiach.
Noc Kupały była i jest obchodzona u Słowian południowych, zachodnich i wschodnich. O samym Kupale nie wiemy nic.
Słowianie wierzyli, że w noc po urodzeniu u dziecka zjawiają się trzy rodzanice, które przepowiadają jego los i pieczętują go w sposób niewidzialny na czole dziecka. By były łaskawe zostawiano im poczęstunek.
Zmarłym zostawiano w ustach monety na opłacenie podróży w zaświaty. Zwyczaj ten panował na wsi polskiej do poł. XIX w (świadczą o tym daty monet znalezionych w ustach zmarłych podczas wykopalisk).
Starocerkiewnosłowiański jest oparty na dialekcie Słowian z okolic Salonik.
Najstarsze zapisane słowo w jęz. słowiańskim to treba czyli ofiara (poł. VIII w).
Najstarszym (pierwsze zapiski) a zarazem najmłodszym (opracowanie nowoczesnego języka literackiego) językiem słowiańskim jest macedoński.
Olbrzym pochodzi od obrzyn czyli awar.
Nie jest prawdą, że Słowianie przed chrystianizacją tylko palili zmarłych. Również pod wpływem Awarów grzebali w całości z koniem. Powszechnie grzebano też bez koni. Po kremacji ustawiano urnę na wysokim palu lub kopczyku albo zakopywano.
Wiara w wampiry była powszechna na całej Słowiańszczyźnie, a praktyki antywampiryczne były stosowane aż do XX w. Co ciekawe przebicie kołkiem nie było jedyną metodą. Stosowano też przecinanie kolan i innych stawów, umieszczano pod plecami noże i inne ostre przedmioty, obcinano głowę i zakopywano ją w innym miejscu, bądź umieszczano między nogami, przywalano delikwenta głazami. Wiara w wampiry być może brała się stąd, że człowiek po śmierci przechodzi gigantyzm pośmiertny, czyli rozdęcie ciała gazami gnilnymi. Stąd opisy potencjalnych wampirów jako istot rozdętych, opitych krwią (staropolskie ąpir oznacza kogoś rozdętego). Wbiciu kołka miał towarzyszyć syk śmiertelnie rannego potwora, tymczasem mógł to być dźwięk nagle wyzwolonych gazów.
Religia słowiańska miała wpływ nie tylko na chrześcijaństwo (czy się to komu podoba czy nie ), co widać choćby w kilku pogańskich pieśniach przerobionych bez większego sensu na kolędy czy pieśni wielkanocne, ale także wywarło wpływ na inną religię - gnostycyzm, tworząc wraz z innymi wyznaniami (paulicjanizmem) bogomilstwo.
Zabójstwo rycerza powodowało stan prywatnej wojny między rodziną zabitego i zabójcy. Taką wojnę nazywano wróżdą
Wojewoda zazwyczaj (do XIV w) był jeden na całe państwo. Jego zadaniem było przewodzenie w zastępstwie władcy wojskiem i sprawowanie władzy sądowniczej. Miał też prawo udzielania azylu każdemu, kto do niego się zgłosił. Azyl wówczas nazywano przymierzem wojewodzińskim.
Niektóre monety Bolesława Chrobrego miały napisy w cyrylicy.
Na monetach Mieszka I, obok będącego w centrum krzyża, znajdują się swastyki, czyli symbole solarne. Dlatego niektórzy badacze uważają, że w zamierzeniu Mieszka nie leżało antagonizowanie nowej i starej wiary.
Nieodłącznym elementem mody słowiańskiej były kabłączki skroniowe. Kobiety zawieszały je na opasce noszonej na głowie w ten sposób, że zwisały one na wysokości skroni. Po miejscu ich występowania możemy poznać, gdzie przebywali Słowianie, a gdzie nie.
Pod Mnichem z Garncarska ostatnia ofiara złożona przez chłopów została w 1937 r.
Do ostatnich lat w określone dni chłopi polscy składali warzywa, drobne pieniądze, i wypieki z ciasta na dawnych kamieniach ofiarnych Słowian. Kamienie te można rozpoznać dzięki wyrzeźbionym na ich powierzchniach półksiężycowatym zagłębieniu. Najbliżej Warszawy kamienie takie znajdują się w Kamieńcu (woj. mazowieckie), w Kołbieli (woj. mazowieckie).
Słowianie budowali wspaniałe łodzie przystosowane do podróży morskiej. Różniły się one od skandynawskich tym między innymi, że były mniej smukłe, czyli mniej szybkie i mniej zwrotne, ale za to mniej wywrotne i przystosowane do transportu koni (ogółem do łodzi wchodziło 40 ludzi i kilka koni). Na tych łodziach Słowianie łupili Wikingów. Nazwy czterech rodzajów statków przejęli Wikingowie. Ich łodzie były budowane przy użyciu gwoździ, Słowianie używali drewnianych klinów.
Dzięki Słowianom Germanie południowi (np. Niemcy) zaznajomili się z ogórkami (gurken), a także z czereśnią turecką i brzoskwinią, hodowaną w Polsce już w IX w.
Słowianie byli mistrzami w budowie drewnianych mostów. Najdłuższy z nich na jeziorze Teterow (RFN) liczy 3 m szerokości i 750 m długości.
Germanie przejęli od Słowian słowo gród. Widać to choćby w takich określeniach: asgard, gardarike itp.
Nazwa niewolnik w językach germańskich (ang: slave) i łacinie (gdzie zastąpiła starszą servus) wywodzi się od słowa Słowianin.
Obrzęd postrzyżyn zachował się w kulturze polskiej do 1794 roku. Otóż woźni w sądach szlacheckich, gdy obejmowali tę funkcję, byli strzyżeni przez sędziego, co jak niektórzy podejrzewają było pierwotnie usynowieniem.
Tak popularny zwyczaj, że od śmierci może skazańca wybawić kobieta, która owinie mu głowę narzutką (znany choćby z Krzyżaków) nie jest pochodzenia słowiańskiego. Pochodzi on z niemieckiego zbioru prawa sachsenspiegel (Zwierciadło Saskie). Ostatni raz na ziemiach polskich miał on miejsce około roku 1793.
Dziecko urodzone podczas burzy mogło zostać płanetnikiem. Istota taka pomagała Perunowi. Jej zadaniem było gromadzenie odpowiedniej ilości chmur i deszczu ze ściąganej z ziemi wody. Chroniła ona przed ulewą i gradem. Ich wrogami były smoki, które po zwyciężeniu zaprzęgali do wspólnej pracy. Płanetnikami mogli się stać także ci, którzy zostali przez tęczę (czyli smoka) lub chmurę wciągnięci na niebo. Swe moce otrzymywali od Peruna pod postacią różdżki (choć ten element może pochodzić już z czasów chrześcijańskich). Najgorszą ich przewiną było pobieranie opłaty za swoje zdolności, wówczas płanetnik mógł być pozbawiony za karę swego kunsztu. Cechami charakterystycznymi ich wyglądu były: szerokoskrzydłe kapelusze, sznury na chmury i worki na grad.
Smoki, istoty podległe Welesowi, w czasie upałów ulegały żądzy i spółkowały. Ich nasienie, gdy spadło na ziemię, zatruwało źródła i studnie.
Pod bzem czarnym, według wierzeń Słowian, znajdować się miały wejścia do Nawi, krainy umarłych. Tych wejść miały pilnować żmije. Żmija po siedmiu latach zamieniała się w smoka (żmija)
W czasie Kupały chłopcy niecili ogień. Bardzo ważne było by bardzo dymił. Miało to odstraszać smoki.
Słowianie dusze wyobrażali sobie, podobnie jak inne ludy indoeuropejskie, jako ptaki, owady, motyle.
Utopce to duchy ludzi utopionych. Złe i przewrotne, wciągają pod wodę zwierzęta i kąpiących się ludzi. Wywołanych przez utopce, coś nieodparcie ciągnie do wody, aż w końcu topią się sami. Podczas nowiu wychodzą na brzeg suszą się, iskają, szyją buty i żywią promieniami księżyca. Jedzą też groch i bób (które są związane w kulturze europejskiej w tym słowiańskiej z sferą chtoniczną). Gdzie stąpną, tam pojawia się kałuża. Można je zainteresować zagadkami, których nie potrafią rozwiązać. Żeńskie demony to topielice, wodnice. Wabią mężczyzn swym pięknem, a potem topią. Podobnie czynią utopcy z dziewczętami. Mają oni wygląd wysokich i chudych ludzi o oślizgłym ciele, dużej głowie i ciemnych włosach.
Mamuny to żeńskie demony żyjące w jeziorach. Mają wygląd starych, pokracznych kobiet o obwisłych piersiach, którymi jak kijankami piorą bieliznę na brzegu. Gdy nie piorą to zarzucają je sobie na ramiona. Nocami lubią tańczyć i kąpać się.
Pierwszą osobą, która podeszła do mitologii słowiańskiej od naukowej, filozoficznej strony był Polak, Bronisław Trentowski (1808-1869). Opracował on około roku 1847-48 Wiarę słowiańską, czyli etykę piastującą wszechświat gdzie (co było herezją na owe czasy w Polsce) wykazał, że bogowie słowiańscy z ich zwierzchnikiem - Jeszą, są postacią tego samego boga, którego czczą chrześcijanie. Jego ogromna praca, w której zawarł informacje o mitologii słowiańskiej znane mu z badań etnograficznych, do tej pory nie została opublikowana. Zamiast tego niejaki Joachim Szyc dokonał kradzieży intelektualnej i skrócił, streścił i wydał tą pracę pod własnym nazwiskiem. Wspomniane dzieło Trentowskiego było tomem III "Bożycy lub teozofii" - kilkutomowego i jednego z pierwszych opracowań mitologii różnych ludów. Warto tu przytoczyć jego myśl przewodnią Wiary słowiańskiej.... Otóż całe dzieło dowodzi jak wiele elementów obcych zostało wprowadzonych do polskiego ducha i umysłu ponieważ przerwany został samoistny rozwój narodu oderwanego od swych korzeni (sic!). Więcej na ten temat w książce Słowiańskie bogi i demony, z rękopisu B. Trentowskiego T. Linknera, Gdańsk 1999r.
Łada znaczy po słowiańsku bohater lub oblubieniec(a).
Gromada plejad w mitologii słowiańskiej była zwana wołosożary albo vlaśici. Prawdopodobnie byli to synowie Welesa.
Re: Ciekawostki o słowianach
Czy wiecie dlaczego nie wywołujemy wilka z lasu? Skąd nazwa góry Wołszyn? Jakie ma powiązanie rusałka z wodnikiem? Albo dlaczego co roku ofiarowano wodnikowi kurę? Jak wyjaśniano zjawisko tęczy? Już od dawna starano się tłumaczyć najdziwniejsze, czasem bardzo zaskakujące, cuda natury. Niestety napływająca chrystianizacja dążyła do zwalczania kultu pogańskiego, niszczenia świątyń, posągów, a także dowodów pisemnych. Innymi słowy, specyficzny brak źródeł jest spowodowany historią, czyli mniej lub bardziej gwałtowną chrystianizacją danego kraju [http://pl.wikipedia.org/wiki/Mitologia_S%C5%82owian]. Na szczęście, dzięki zbiorowi mitów, spisanych na podstawie ustnych przekazów, a później wspólnej pracy etnologów, etnografów, językoznawców i archeologów, zachowało się wiele dowodów na istnienie owych wierzeń i mitów. Słowianie wyróżniali trzy główne typy bóstw – naczelne, pomniejsze oraz duchy i demony.
Bóstwa naczelne
Perun, bóg niebios i piorunów, znany także jako bóg błyskawicy i grzmotu, został okrzyknięty jako demiurg błyskawicy już w VI wieku przez bizantyjskiego obserwatora Prokopa z Cezarei jako bóstwo naczelne. Uważano, że jeden tylko bóg – twórca błyskawicy, jest panem całego świata i składa mu się w ofierze zwierzęta, a w czasie tych ofiar czynione są wróżby. Zasięg Perunowy obejmuje wszystkich Słowian, a także Bałtów [A. Gieysztor Mitologia Słowian, Wydawnictwa artystyczne i filmowe, Warszawa 1986, s. 45], co wykazały odkrycia językoznawcze zebrane przez etnografów słowiańskich. Wierzenia tych ludów wskazywały, że uderzenie pioruna uświęcało przedmiot nim dotknięty, tzn. drzewa (głównie dęby), wzgórza, skały czy nawet człowieka. W miejscach, gdzie następowały wyładowania atmosferyczne, przypisywano moc leczniczą, otaczano je płotem lub rowem, chroniącym drzewo od ścięcia lub znieważenia, modlono się o deszcz lub dobrą pogodę, odbywały się najznakomitsze uroczystości wsi dookoła świętego miejsca. Miejsca te były nazywane domem bożym. Grzmot porównywano do ryku byka lub uderzenia rogiem kozła w chmury. Uważano, że najstarszy dąb w lesie, musi być siedzibą bóstwa. Nigdy samo drzewo nie było przedmiotem czci, ale zawsze tylko to, co się w nim zawierało i co to drzewo oznaczało. [Tamże, s. 48] Starożytność tradycji bałtosłowiańskiej wyraziła się także w broni Peruna. Uderza on bowiem piorunem kamiennym. Odnajdywane podłużne kamienie (belemnity – skamieliny mięczaków, fulguryty – szkliwo kwarcowe wytopione przez piorun) nazywano na Słowiańszczyźnie piorunowymi strzałami lub bożymi prątkami. Znalezienie takiego przedmiotu uważano za dar losu – wkładano go do kolebki niemowlęcia, pocierano nim wymiona krów, gdy traciły mleko lub umieszczano go pod dachem dla ochrony przed piorunem. Za atrybut bóstwa uważano również topór i tak wierząc w jego moc, wkładano go pod łoże rodzącej, na próg obory, na pole w czasie siewu i przeciw gradowi. Wierzono, że broń Perunowa zabezpiecza i chroni przed chorobą i nieczystą siłą.
Wiadomo, że każdy naród, plemię posiadało własne zwyczaje i obrządki, co za tym idzie własne nazwy czczonego bóstwa. I tak u Bałtów bóstwo władające piorunem nazywane było Perkun (na Litwie i Łotwie Perkun lub Perkon), grecki termin dla pioruna to keraunós, w języku albańskim – Perĕndi lub Perudi, obszary jugosławiańskie i bułgarskie to Perun, Perunac, Perunovac, Perunika itp. w zależności od zamieszkanego terytorium, u sąsiadów ugrofińskich bóstwo piorunowe znane jako Purginepaz, na Morawach i w Słowacji znany jako Peron, w Polsce jest to oczywiście piorun, lecz ma także odpowiedniki kaszubskie (parun) czy śląskie ( w gwarze – pieron). Obecność Peruna przejawia się również w relacjach staroruskich, które pozostają najobfitszym źródłem informacji o tym bóstwie: Klęli na swoje miecze i na Peruna swojego boga. [Tamże, s. 52] Także w zapisach pochodzenia duńskiego, bądź niemieckiego dotyczących Słowian połabskich występuje Porenutius, którego imię przekazał duński kronikarz – Sakso Gramatyk. Widać więc, że zależnie od obszaru zajmowanego przez ludy istnieje znaczna różnica w nazewnictwie danego bóstwa. Jednak funkcja, jaką spełnia jest taka sama.
Perun wieloraki: Świętowit, Rujewit z dwoma towarzyszami, Jarowit – Jaryło.
Najwyższy bóg słowiański, piorunowładca, jawi się jeszcze pod kilkoma imionami, z których każde kryje w sobie ukształtowaną i odrębną postać. Perun stanowi 'obraz ojca', jest przeniesiony w sferę sacrum, jakby archetypem przywódcy wielkiej rodziny, plemienia.
Świętowit, imię Swantewita często kojarzone jest ze Światowidem, jak przedstawiali to polscy badacze i miłośnicy starożytności słowiańskich w XIX wieku, jest to jednak teoria błędna. Imię to jest czysto słowiańskie, a pierwszy człon svęt oznacza tego, który rozporządza dobroczynną mocą magiczną, mocą świętego. Drugi człon – ovit/evit prawdopodobnie oznacza tyle co pan. Imię to oznaczało tego, który rozporządza mocą nadprzyrodzoną, świętą.
Świętowit z Rugii najczęściej przedstawiany był jako posąg przewyższający wielkością wszelkie rozmiary ciała ludzkiego rażący czterem głowami i tyluż szyjami; dwie w przód, dwie w tył patrzyły, jedna głowa na prawo, druga na lewo. [Tamże, s. 95] Posąg ten należy pojmować jako uosobienie najwyższej mocy. Kojarzony jako suwerenny bóg, który sprawiedliwie rozdziela dobra powstałe w rolnictwie, ogarnia swym spojrzeniem cały wszechświat. Trzymany przez Świętowita miecz i róg, znamienia władcy, u jego stóp wiązały go z ziemią. Miał stanowić odstraszającą siłę wobec możliwych zamachów na zasoby jego ludu. Prawdopodobnie Świętowit arkoński zajmował się obfitością plonów, gospodarowaniem swojego ludu zapasami ziarna. Symboliczna liczba 4 ma bardzo liczne przykłady w mitologii. Związek dotyczy czwartego dnia tygodnia, w którym to według wierzeń ludu bałtyjskiego, kobietom zakazano niektórych zajęć, ale także wierzono w szczęśliwe małżeństwo zawarte właśnie tego dnia tygodnia. W litewskim i łotewskim kręgu kulturowym mówi się o czterech obliczach Perkuna i czterech stronach świata, nad którymi panuje Posąg, obrócony ku czterem stronom świata, stanowił także środek komunikacji z niebiosami. [Tamże, s. 99]
Rujewit z dwoma towarzyszami, imię boga Rujewita przekazane jest w dwóch duńskich tekstach z XIII wieku. Był on czczony w Gardźcu na Rugii. Czczono go obok Porewita i Porenuta w jednej z tamtejszych świątyń. Posąg ten był bardzo wysoki, z dębowego drzewa i przedstawiał głowę o siedmiu twarzach, tyle samo mieczy u pasa oraz dodatkowo ósmy miecz przywiązany taśmą do ręki. Rujewitowi przypisywano prawdopodobnie przywództwo wojenne, a także ingerencję w sprawy kontaktów płciowych. Samo imię miało oznaczać tyle co pan Rui (a więc bóstwo wyspy).
Imię Jarowit – Jaryło, kojarzy się z wojenną postacią, wiąże się z nim również pewna historia: Podczas misji biskupa bamberskiego Ottona w 1128 roku, jeden z jego duchownych schronił się przed wrogością tłumu do świątyni, gdzie na ścianie wisiała wielka nietykalna tarcza obita złotymi blachami, którą miano zazwyczaj wynosić tylko na czas wojny jako wróżbę zwycięstwa. Kleryk ten zarzucił tarczę na szyję i wybiegł na zewnątrz, gdzie przerażona ludność wzięła go za boga Jarowita. Sama nazwa powstała z rdzenia jar-, jaro- , co znaczy tyle co siła, surowość, siła płynąca z młodości. Rdzeń kojarzyć można również ze słowiańska nazwą jar, czyli wiosna. Jarowit okrzyknięty został także Jaryłem przez Białorusinów, gdzie punktem wyjściowym jest tekst z 1846 roku. Jaryła – młodzieniec w białej szacie z głową ludzką w prawej ręce, z kłosami żyta w lewej, w wieńcu ziół i na białym wierzchowcu kojarzony był ze zjawiskami wiosennymi. Obraz Jarowita – Jaryły napotyka się z podwójnym znaczeniem: Jarowit – wojownik i Jaryło – stróż zajęć rolniczych.
Podobieństwo znaczenia bóstw i analogia w budowie imion: Jarowita i Świętowita, każą przyjąć bliskoznaczność ich obu z najwyższym bóstwem, Perunem.
Weles, lub inaczej Wołos, bóg magii, przysięgi i zaświatów. Według wierzeń starożytnych Słowian, to podziemny bóg magii, przysięgi, sztuki, kupców, rzemiosła, bogactwa a przede wszystkim bydła. To właśnie ono stanowiło jego domenę. Był on bowiem bardziej panem i stróżem tych zwierząt niż ich pasterzem. Zapewniał płodność przyrody w służbie człowieka, przyznawano mu także opiekę na wieszczami. Był bogiem klątwy, majątku i handlu, na co jednak nie ma dowodów. Jemu podlegały wszystkie słowiańskie demony, a on sam często przybierał postać wilkołaka, kozy, psa, tura, jelenia itp. Opiekował się duszami zmarłych (tzw. nawiami), strzegł prasłowiańskiej krainy szczęśliwości Nawii. Jego zwierzęciem była sowa (przelatująca nad ranem oznaczała że ktoś umarł) i kozioł. Dlatego przy wprowadzaniu chrześcijaństwa bardzo często kozioł był przez chrześcijan podszywanym pod diabła. Niesłusznie, gdyż Słowianie nie znali nieba i piekła, była tylko kraina szczęśliwości Nawia. A dusze kłamców, złodziei nie miały do niej wstępu. Gdy następuje wyliczanie bóstw pogańskich, Weles zawsze stoi zaraz za Perunem, ma jednak cechy całkiem odmienne. Jest to barwna postać o cechach dopełniających swojego towarzysza. O rozpowszechnieniu kultu bóstwa mogą świadczyć nazwy wielu miejsc na słowiańszczyźnie, tj. góra Veles w Bośni, osiedle Veles w Bułgarii, rzeka Welesa na Smoleńszczyźnie, Weleśnica w ziemi halickiej, nawet w Polskich Tatrach znajduje się góra o nazwie Wołszyn.
Trzygłów, bóstwo posiadające cechy welesowe, to połabskie i pomorskie wcielenie. Donos o trójgłowym bóstwie czczonym podczas walk o Brennę (dzisiejszy Brandenburg) w połowie XII wieku pomógł opisać trzygłowego boga biskupowi Ottonowi. Trzygłów charakteryzował się złotymi oczami i zakrytymi ustami. Uważano, iż bóg ten ma trzy głowy, bo trzema zawiaduje państwami, tj. z nieba, z ziemi i z podziemia, a twarz nakryciem zasłania jakby grzechów ludzkich nie widząc ani słysząc, by je przeoczył[...]. [Tamże, s. 122] Znaczenie imienia jest oczywiste – bóg o trzech głowach, natomiast dawniej wierzono, że nowe imię powstało pod wpływem chrześcijańskiej Świętej Trójcy.
Trojan, inne wcielenie Welesa, działał w nieokreślonej do końca dziedzinie. Z badań naukowych wynika, że Słowianie przejęli kult cesarski boskiego Trajana od jakiegoś ludu bałkańskiego. Wg Aleksandra Brüknera, Trojan był po prostu przedmiotem czci w postaci troistego bóstwa. Natomiast południowosłowiańskie wierzenie o Trojanie przedstawia nocną zmorę z woskowymi skrzydłami, lub z kozimi uszami. Wg serbskich ludowych bajek trójgłowy car Trojan bał się słońca. W Bośni znany był pod nazwą car wszystkich ludzi i bydła, natomiast u innych ludów bałkańskich występowały trójgłowe demony.
Bóstwa słoneczne i ogniowe: Swaróg, Swarożyc, Radogost, Dadźbóg.
Swaróg i Radogost, zaliczane były do bóstw naczelnych głównie na Połabiu, ale kult bóstw miał ogólnosłowiański zasięg. Swaróg oznaczał słowiańskiego boga nieba, słońca, ognia i kowalstwa. Swar oznaczało słońce, wykute przez Swaroga. Imię Swaroga było tak święte, że przysięgano na nie. W Polsce przysięgano na słońce aż do piętnastego wieku, a wschód słońca witano modlitwą. Podobnie było na Polesiu i Ukrainie. Dzień zaczynano od pokłonu złożonego słońcu. Nie wolno było się odwracać do słońca plecami przy żniwach ani pokazywać na nie palcem (zwyczaj ten zachował się aż do dziś w Bułgarii). Znana jest również wrogość słońca wobec żmij, które wygrzewając się na słońcu, ssą je lub piją. Uważano, iż słońce przestałoby świecić, gdyby żmija na nie patrzała. Swaróg przedstawiany był jako mężczyzna z obfitym wąsem. Jego atrybutem był róg zwierzęcy, który nosił u pasa, oraz biały koń i kogut. Jego świętym ptakiem był Raróg, czyli płomiennooki sokół, w którego mógł się zamieniać.
Swarożyc i Dadźbóg
Swarożyc był synem łaskawego boga ognia domowego Swaroga. Nasilenie kultu ognia i ogniska utrzymywało się w najwyższym stopniu na Ukrainie Polskiej i Białorusi, ale również w Rosji, na Ukrainie i na Bałkanach, poza tym na zachodnich terenach słowiańskich. Prawdopodobnie czczono i szanowano ogień jak boga, gdyż miał on niszczącą moc. Ogień uzyskiwano przez pocieranie drewna, a gdy pojawiła się pierwsza iskierka, płomyk witano modlitwą lub skromnym rytuałem - niech będzie pochwalone światło czy święty ogień. Ogień miał też inną funkcję, jak przechowywanie stałego żaru w ognisku domowym, przenoszenie go na nowe mieszkanie, podarowanie go synowi wyprowadzającemu się do nowej chaty. [Tamże, s. 136]
Również synem Swaroga był Dadźbóg, którego kult należał tylko do strefy domowej i ofiarniczej. Jednak o tym bóstwie nie da się wiele powiedzieć, wiadomo jednak, że posiadał pewną nośność wierzeniową ze względu na drugi człon nazwy – bóg, oznaczający bóstwo i bogactwo.
Bóstwa pomniejsze
Chors, bóstwo to wywołuje wiele sprzeczności. Nie wiadomo do końca, z jakiego języka może pochodzić nazwa, lecz prawdopodobnie wywodzi się z irańskiego czy perskiego. Charakterystyka imienia skłania do upatrywania się w tej nazwie imienia bóstwa słonecznego. Prawidłowo określił funkcję boga Aleksander Brükner, który domyślił się, iż może być związana z księżycem. I tak księżyc zajmował miejsce w mitologii u ludów bałtyckich jako Mēness, Menuo czy po prostu miesiąc. Pozostawił trwały ślad w mentalności Słowian, zachwycając swoim rytmem fazowym. Zazwyczaj księżyc na nowiu witano ukłonem, zamawianiem i wróżbami na okres życia na ziemi.
Strzybóg, inaczej Stribog, znany był z tego, który rozdziela bogactwa o czym świadczy już sam rdzeń imienia. Bowiem rdzeń stri- (prawdopodobnie z indoeuropejskiego) oznacza: rozdawać, rozszerzać, siać, więc chodzi tu o osobliwe dary rozsiewane przez wiatry. Wiatr staje się czymś szczególnym, gdyż stanowi wzór wojownika. Oddaje mu się cześć jako bóstwu wojny, zmarłych, urodzaju, a także losu dobrego i złego. Bóstwo to łączyło niebo i ziemię. Natomiast wichry i wichury nie cieszyły się uznaniem wśród ludzi. Lękano się wirów powietrznych, wzywano piorun na pomoc, wymawiano różne, odpowiednie zaklęcia, rzucano w nie nożem, kijem lub kamieniem. Słowianom była także znana koncepcja wiatru jako duszy, głównie jednak dusz ludzi zmarłych śmiercią nienaturalną. Wierzono jeszcze poza tym w wiatry dobre, czy nawet święte. Często dochodziło do antropomorfizacji wiatru, zaklinano go, czy obiecywano, a nawet zapraszano na wieczerzę.
Simargł i Perepłut, nazwa Simargła prawdopodobnie pochodzi z imion dwóch bóstw – Siem i Rgieł. Każdy z nich był odpowiedzialny za coś innego. I tak Siemowi przypisywano pomoc koło czeladzi i bydła, drugiemu – opiekę nad zbożem. Sądzono, że późniejszą nazwą Simargła jest Perepłut tj. w XII i XIII wieku. Perepłutowi przypisywano cechy związane z urodzajem czy wegetacją.
Bliźnięta i bóstwo żeńskie, Prawdopodobnie około roku 1969 na wyspie położonej w Meklemburgii, odkryto drewniany posąg złożony z dwóch postaci zrośniętych głowami i tułowiem. Bliźniaków brano za synów słońca, uważano, iż są synami bóstwa nieba, stoją blisko poranku i zmierzchu, są dobroczyńcami i wybawicielami ludzi, a także sprzyjają małżeństwu oraz mają związki z wołami i końmi. W astrologii owi bracia nazwani są po prostu słońcem i księżycem, a ich siostrą ma być Zorza. Znana także jako Mokosz.
Rod i rodzanice. Dola i wieszczyce losu, Rodowi przypisywano najczęściej funkcję bóstwa naczelnego. Słowianie czcili najpierw upiory i beregynie, potem w kolejności był Rod i rodzanice, a następnie Perun. W parze z Rodem idą rodzanice – tzn. niewidoczne kobiety, które zaraz po narodzeniu człowieka rozstrzygały o jego losie. Nazwę tą znają tylko Słoweńcy i Chorwaci, natomiast w Bułgarii przybywają do dziecka o północy narečnici, by wyznaczyć przyszłość, zostawiając mu niewidoczny znak na czole. U Czechów to sudička, w Słowenii to sojenica, serbsko – chorwacka suženica. Obok tych rodzanic, sudiczek i narecznic istnieje także tradycja personifikowanej Doli, głównie wśród Serbów, Chorwatów, a także we wschodniej Słowiańszczyźnie. Dola stanowi rodzaj opiekuńczego ducha, który czuwa nad dobytkiem, piastuje dzieci, a jej życzliwość zapewnia urodzaj. Towarzyszy od narodzin, aż do śmierci, można ja przejąć po członku rodziny, jest niewidoczna. Prawdopodobnie Rod i Dola należą do tej samej grupy wierzeniowej.
Duchy i demony
Demonologia charakteryzuje się drobnymi istotami mitycznymi, które otaczały lub współistniały z bóstwami pierwszego i drugiego rzędu, potem zaczęły swój samodzielny i długotrwały żywot w kręgu wiejskim i domowym. Istniała bowiem szeroka sfera codziennych zjawisk, które pozwoliły wierzyć ludziom, że coś kieruje wydarzeniami, że nic nie dzieje się przypadkowo. Tak powstała mitologia obejmująca mnóstwo różnorakich duchów, nie była ona jednak tak zhierarchizowana jak bóstwa przewodnie. Demonologia jest dość jednolita, jednak rozkłada się dość nierównomiernie w krajach słowiańskich. Wiadomo, że umysłowość ludowa na danym terenie była inna, tak więc wierzenia wzajemnie się przeplatały i umacniały tworząc świat człowieka, organizując jego życie.
Dusze zmarłych i zmory, wyrazy duch, dusza obejmują szeroki zakres znaczeniowy życia psychicznego człowieka. Obok duszy-jaźni i duszy-życia, istnieje jeszcze tzw. dusza-widmo, która jest kopią człowieka po śmierci, jest marą, zmorą, cieniem. Duch ten po śmierci odlatuje, ale też powraca, może pić i jeść. Kult dusz zmarłych odbywa się w ucztach zadusznych, ludzie modlą się, składają ofiary zaraz po pochówku. Według opowieści ludowych znana jest opowieść o dalekiej rzece, przez którą dusze przewozi się łódką lub idą same po moście czy kładce. Aby to ułatwić, po zgonie budowano kładkę przez potok, czasem – jak na Białorusi – z wycięciem śladu ludzkiej stopy; wrzucano także do trumny grosz na zapłatę za przewóz [Tamże, s. 219]. Mowa jest tu o ludziach, którzy umarli śmiercią naturalną, były to tzw. duchy życzliwe, które pomnażały dobytek w zagrodzie, pomagały w przędzeniu, hodowały konie plotąc im grzywy. Zwane były duchami domowymi. Wspólnota świata zmarłych charakteryzowała się także zjawami wrogimi ludziom. Były to wiedźmy, upiory, zmory, a także dusze ludzi zmarłych przedwcześnie, lub gwałtownie (topielcy, wisielcy, samobójcy, zmarli w dniu ślubu, dzieci bez chrztu). W słowiańskiej kulturze istoty demoniczne mają wiele cech wspólnych jak niewidzialność, niewiadome jest też miejsce przebywania dusz po śmierci. Złe duchy potrafią straszyć, dusić, gnieść, wysysają krew, wyżerają wnętrzności, niepokoją swym śpiewem, jękiem, płaczem, gwizdem i śmiechem, powodują, susze, grady, wcielają się w zwierzęta, kradną mleko krowom [Tamże, s. 221]. Wszystko co jest powiązane z nieurodzajem, według wierzeń Słowian, związane jest z demonami.
Duchy wodne, szmery i odgłosy dochodzące ze strumienia, jeziora, morza, rzeki przypisywano duchom wodnym. Znaczenie samej wody jest dosyć istotne, gdyż sprowadza się do mocy uzdrawiania i oczyszczania. Przy takim obrządku wymawiano specjalne modlitwy, ofiarowano chleb, sól, kury, jagnięta. Wszystkie zwierzęta składano do wody w czasie suszy, przy wezbraniu wody, czy przy budowie mostów, młynów. Związany jest z tym pogląd, że: człowieka tonącego nie można ratować, by nie osłabić wody [Tamże, s. 226]. Ta część duchów pochodzi z części zmarłych nagle czy przedwcześnie, szczególnie topielców. W Rosji wierzono, iż są to istoty złe, a ich celem jest wciąganie w wiry wodne i topienie ludzi. U Czechów i Słowaków to tzw. vodniki i vodni w postaci dziecka zachęcającego żywych, przy blasku księżyca, do wejścia do wody. Mijając miejsce zamieszkania wodnika ludzie ściągali nakrycie głowy, a także, by zapobiec tragediom, sami ofiarowali każdego roku kurę, w przekonaniu, że nikt więcej nie utonie w danym jeziorze. Kolejnym duszkiem wodnym jest Rusałka, znana na Białorusi i Ukrainie. Urodziwe dusze dziewcząt, nagie, z rozpuszczonymi włosami, z wiankami na głowach najczęściej zamieszkują bagna i pogranicze wód i lasów czasami góry. Tańczą przy nowiu księżyca na polanach, wabią i stawiają zagadki do rozwiązania lub łaskoczą ludzi aż do śmierci. Rusałkom także składano ofiary pod drzewami, w jaskiniach, na kamieniach. Mogą przybierać postać łabędzi, sokołów i koni. Mają kontakt z chmurami i wirami powietrznymi.
Duchy leśne i zwierzęce, duchy te nie należą do świata zmarłych. Wierzenia zwrócone są ku tajemniczości lasu, który pozostaje dziedziną nieoswojoną, rządzoną przez inne siły. Zazwyczaj personifikowano demoniczną postać ducha leśnego, władcy zwierząt. Jest to duch, który włada wszystkimi stworzeniami w lesie, przybiera postać wilka, puchacza lub wichru, jego straż tworzą niedźwiedzie. Zwierzęta, które były podziwiane ze względu na swoją siłę obchodziły swoje święto, np. w Bułgarii i Białorusi, tzn. przygotowywano uczty poświęcone niedźwiedziowi, by łatwiej mógł ułożyć się do snu i zarazem wstać z niego. Innym przedmiotem kultu był dzik. Ze względu na ostre kły, zęby, pazury zwierząt, las kojarzony był z czymś złym, ludzie bali się tam wchodzić, by nie zostać zaatakowanym. Stąd wynaleziono amulety mające bronić człowieka i odstraszać złe moce. Drugą ich funkcją było dodanie odwagi i siły. Większą uwagę skupia wilk i wilkołak, których pochodzenie wyjaśniane jest na tle europejskim. Jest to zwierzę, które najbardziej fascynuje, a jednocześnie myśl o nim wywołuje grozę i lęk. Mianowicie poszukuje się powstania wilkołactwa. Prawdopodobnie w niektórych kręgach kulturowych młodzież wojskowa zarzucała sobie skóry drapieżnika na plecy, w celu ochrzczenia nowych, co miało przekształcać ich psychikę zwalniając z norm ludzkich [Tamże, s. 230]. Nazwa wilkołak pochodzi jeszcze z prasłowiańskiego, przeważnie unikano wymawiania nazwy wilka przy uroczystościach, stąd powiedzenie ‘nie wywoływać wilka z lasu’.
Duchy powietrzne, mieszkały w czarnych chmurach lub jeziorach, niszczyły cały dobytek, nawet ludzi, porywały wichurą, zagrażały pożarciem słońcu. Głównie Polacy i Słowacy umieszczali je w jaskiniach i na bagnach – jako smoki. Czarownicy wypuszczali smoki na zewnątrz, a wtedy z chmur można było zobaczyć zwisające ogony, groźne dla drzew i chałup. Smoki te są podobne do żmij, mają ostre pazury i ogromne skrzydła. Istniał pogląd, i to nawet na terenach polskich, że tęcza to smok pijący wodę z rzek i morza, aby oddać ją chmurom. Inne wierzenia o duchach powietrznych, to chmurnicy, inaczej obłocznicy. Wierzenia te jednak są dwoiste. Uważano, że owi chmurnicy to młodzi chłopcy wyciągający chmury na krótko przed burzą. Na Bałkanach myślano, że to duchy żywych, mądrych ludzi, którzy walczą z obcymi duchami, by odpędzić grad lub sprowadzić korzystny deszcz. Słyszano ich rozmowy w burzowym powietrzu i w górach.
Duchy domu, zagrody i roli, duchy domowe pochodzą od zmarłych śmiercią naturalną, i są przyjazne, pożyteczne, opiekują się bydłem, są duszkami rodzinnymi. Podobno istniał w sferze kulturowej duszek domowy, który pełniąc wiele funkcji zaliczany był do rodziny. Nazywano go także sąsiadem, gospodarzem, dziadkiem i ojczulkiem. W Polsce duchy domowe to duszyczki, bożęta, domowi, domownicy, gospodarze, sąsiedzi, dobrochoty, żyrowicy. U Słowian południowych termin duszka domowego wiązał się z czcią węża domowego, czasami nawet trzymano w chałupach zaskrońce.
Re: Ciekawostki o słowianach
Jak Światowid stworzył Wszechświat
Na początku było tylko Światło
I Otchłań i Morze bezkresne
I unosił się Bóg nad Otchłanią
A postacią jego był Łabędź.
I czuł Światowid dojmującą pustkę
Tedy widząc swój Cień na wodzie
Oddzielił Cień od Ciała
I powstał tak Weles i Swaróg.
I uplótł Swaróg ze Światłości
Łódź po bezkresie dryfującą
I widział, że jest ona dobra,
Więc uczynił ją swoim domem.
Upodobał sobie Weles głębiny
I je przeznaczył na swe domostwo.
Następnie powzięli Weles i Swaróg
Tworzyć wespół ląd suchy
I rzekł Swaróg do Welesa:
Wydobądź z głębin garść piasku,
Pomny na obojga współpracę
I wydobył Weles z głębin piasek,
Ukrywając część w swych ustach
I wziął Swaróg piasek od Welesa
I rozrzucił po powierzchni wód
A ziarna poczęły pęcznieć i rosnąć
Tworząc w ten sposób ląd suchy.
Lecz i ziarna w ustach Welesa rosły
I wypluł je On, a w miejscach owych
Poczęły się zrazu piętrzyć góry
I tak powstała świata kolebka
Która małą była dla Nich obu.
A Weles, który powstał z Cienia
Chciał świata dla siebie tylko
I utopić chciał w Morzu Swaroga
A gdy tylko ten odpoczywał,
Zmęczony świata stwarzaniem,
Weles począł ciągnąć Swaroga śpiącego
Ku brzegowi, by do wody Go zrzucić.
A gdy tylko zbliżał się Weles do brzegu
Ten rozszerzał się, Morze odeń odsuwając
Więc poniechał Weles zamysłu swojego.
I obudził się Swaróg i zobaczył wtedy,
Że świat się ciągle rozszerza.
I radowali się Swaróg i Weles,
Bo miejsca jest dla obu dostatek.
Lecz począł się Swaróg martwić,
Czy przestworzy starczy,
By objąć swymi ramionami ląd suchy,
A Weles głuchy był na Jego troski.
I dumał Swaróg, czy Weles nie chowa
Tajemnic różnorakich przed Nim,
I stworzył Swaróg pszczołę,
By szpiegowała dlań Welesa uczynki
A stworzył Weles z fal morskich kozła
I śmiał się ze Swaroga, że światu granic
Sam nie potrafi wytyczyć.
I mówił przed kozłem jak to uczynić.
A pszczoła słysząc to, przekazała Swarogowi
A Swaróg uplótł ze Światła i z wód Morza
Kostur długi i wyznaczył nim strony Świata
I przestały się wtedy lądy poszerzać.
Poczęli się więc kłócić Swaróg z Welesem
O panowanie w przestworzach.
I nie mógł więcej znieść tego Światowid.
Zawołał tedy Swaroga i Welesa do siebie
I podzielił On świat między Nich obu
I dostał Weles pod swe rządy Nawię,
Gdzie pasterzem był dusz zmarłych
A Swaróg zawładnął i Słońcem i ziemią.
Problem różnic pomiędzy opisem stworzenia, który jest Słowem, a odkryciami naukowymi już dawno powinien zostać zażegnany. Jest tak, gdyż obie te płaszczyzny — religia i nauka — nie mogą decydować o sobie wzajemnie. Egzegeza opisu stworzenia jednakowoż dowodzi, jak wiele prawd i wspaniałej treści te wersy ze sobą niosą. Zauważmy, że kluczem do zrozumienia i prawidłowej interpretacji Słów jest znajomość kultury starożytnych Słowian, którym On powierzył swe Słowo. Pamiętajmy również, że opis stworzenia musiał być zrozumiały dla ówczesnych ludzi, stąd rozbieżności z dzisiejszym stanem wiedzy.
Jest również oczywistym, że Wybrani, którzy są powiernikami Słowa, nie mieli na celu przedstawiania prawd dotyczących genezy i budowy Wszechświata. Opis stworzenia jest literackim obrazem dobrego Boga, który jest Praprzyczyną Wszechrzeczy i jej Poruszycielem. Reszta dociekań należy natomiast do badań naukowych.
Egzegeza — Bóg
W opisie stworzenia można wyczytać ważne prawdy o tym, jak Światowid stworzył Wszechświat i jakie są Jego przymioty.
Pierwsza z nich dotyczy tego, że On ma władzę nad Wszechrzeczą, gdyż wszystkie Substancje są mu posłuszne, i jest Tym, który zapoczątkował ruch, oddzielając Ciało od Cienia.
Druga, że wykracza poza istotę stworzenia i nie może być objęty rozumem, zatem jest transcendentny. Wynika to z faktu, że pojawia się pod postacią Łabędzia, natomiast jego naturalna forma wybiega poza materię i ludzki umysł. Dlatego też nigdy małemu człowiekowi nie będzie dane poznać Istoty Jego, gdyż jest to wiedza niedostępna.
Trzecia, że jest wspaniałomyślny i sprawiedliwy, gdyż pozwolił stworzonym przezeń Swarogowi i Welesowi kształtować świat i podzielił władzę nad nim między Nich.
Czwarta, że jest omniscjentny, gdyż wiedział o każdym ruchu Swaroga i Welesa.
Piąta, że On jest Bytem Najwyższym, gdyż Swaróg i Weles są Jemu posłuszni i On ich stworzył.
Szósta, że Światowid jest dobrem i miłością, bo tego symbolem jest Łabędź, pod postacią którego On się ukazuje. Dla tego zwiemy go dziś Łabędziem Bożym.
Egzegeza — Substancje
Czytając Słowo o stworzeniu, zauważamy, że wszystko co istnieje we Wszechświecie, powstało z dwóch Substancji — Światła i Wody. Na samym początku istniała jeszcze trzecia — Otchłań. Światło należy tłumaczyć jako energię i materię, natomiast Wodę — jako przestrzeń. Dzieje się tak, gdyż Słowianie wierzyli, że księżyc (a zatem i inne obiekty w kosmosie) zatopiony jest w Wodzie (szczególnie, gdy nie był widoczny). Otchłań natomiast uosabia antymaterię.
Dlatego pierwsze wersy tekstu są alegorią Wielkiego Wybuchu — Swaróg tworzy Świetlistą łódź, która zaburza proporcję pomiędzy Światłem i Otchłanią, materią i antymaterią. Otchłań znika, przez co pozostają tylko dwie Substancje — Światłość, która związana jest z Ciałem (które należy pośrednio utożsamiać z dobrą stroną natury człowieka i Wszechrzeczy), i Woda, która związana jest z Cieniem (gdyż światło nie dochodzi w głębiny), który analogicznie uosabia tę złą stronę.
A więc część mówiącą o Wielkim Wybuchu należy, wyjątkowo dla tego tekstu, przyjmować dosłownie.
Egzegeza — Człowiek
Opis stworzenia co prawda nie mówi bezpośrednio o człowieku, ale to nie znaczy, że go tam nie uwzględniono. Napisane jest „i dostał Weles pod swe rządy Nawię, | Gdzie pasterzem był dusz zmarłych". Ergo istnieli już w tym czasie zmarli. Ergo musieli istnieć więc i żywi. Ergo człowiek posiada duszę, a po śmierci udaje się do Nawi, która podlega pod jurysdykcję Welesa. Ergo wtedy Weles jest pasterzem naszym.
Podczas kształtowania świata to Weles i Swaróg tworzą organizmy żywe — takie jak kozioł i pszczoła (a także zapewne owca, gdyż inaczej nie pojawiłoby się słowo „pasterz"), a więc i inne, w tym człowieka również.
Słowianie — Naród Wybrany
Światowid przemówił do nas, Słowian, do ojców naszych ojców, powierzając im, a teraz nam, pieczę nad głoszeniem Prawdy, która ma już za sobą wiele tysięcy lat tradycji. Dlatego Słowianie są narodem wybranym, umiłowanym przez Światowida i resztę naszych Bogów. Dlatego wiara naszych ojców będzie twoją wiarą, a ich Bogowie — twoimi Bogami. I nie będziesz czcił żadnych innych bożków obcych — żydowskich, arabskich i inszych, albowiem są to bałwany, a czczenie ich jest bałwochwalstwem, czynionym przez pogan. Uważaj również na próby podpinania bałwanów pod Światowida i innych Bogów prawdziwych, umniejszania ich roli i Narodu Wybranego stwierdzeniami, że ten sam Bóg przemówił też do innych. Albowiem jest to bluźnierstwo przeciw Bogu naszemu, Światowidowi.
Objaśnienie
Dla każdego czytelnika powyższe wywody są jawnie naiwne i naciągane, są ze sobą niespójne, a czasami nawet sprzeczne. Dlaczego wszyscy z łatwością dostrzegamy te błędy? Myślę, że przede wszystkim dlatego, że prawdopodobnie każdy spośród czytelników jest sceptyczny wobec istnienia słowiańskich bóstw. A wystarczy li tylko pierwiastek wiary, by przyjąć nawet „Księgę Welesa" za świętą, tak jak czyni to część współczesnych rodzimowierców, choć uznana jest przez badaczy i historyków za falsyfikat.
Niestety nigdy nie będzie nam dane poznać całości wierzeń naszych przodków, znakomita większość materiałów i informacji została zniszczona i spalona wraz ze świątyniami i miejscami kultu lub zabrana do grobu wraz z mordowanymi „pogańskimi" kapłanami i wyznawcami w dobie misji chrystianizacyjnej. Zaprezentowana przeze mnie wersja mitu jest tylko jedną z wielu „wariacji na temat", między którymi zachodzi mnóstwo różnic, mniejszych bądź większych.
Niniejsza egzegeza jest próbą ukazania zjawisk, które zachodzą w innych religiach świata z wielką łatwością, lecz która ma niewielką wartość poznawczą dla historycznych wierzeń Słowian i nie ma na celu do takiej pretendować. Nie znamy też wystarczającej ilości faktów, które dowodziłyby takiej właśnie interpretacji tychże wierzeń.
Nie trudno sobie wyobrazić, co by się stało, gdyby wiele wieków temu ugrupowanie zebrane pod znakiem ryby rozpadło się, bądź też nie znalazło cesarskiej protekcji, dzięki której z jednej z wielu herezji judaizmu (bo tak była pojmowana), stała się religią państwową.
Nie trudno również wyobrazić sobie jak mogłyby wyglądać dziś religie europejskie, religie kontynentu, którego 2/3 mieszkańców ma rodowód słowiański. W historii panuje bowiem wyraźna prawidłowość — każda mitologia kiedyś była religią, a każda religia prawdopodobnie kiedyś będzie mitologią.
Panslawizm? Słowianie jako „naród wybrany"? Słowiańska religia narodowa, chramy stawiane na każdym kroku, dzieci wychowywane w duchu słowiańskich wierzeń, wyprawy (krucjaty, święta wojna) przeciw „poganom" w imię Światowida? Oczywiście historia alternatywna nie jest taka prosta, na taki przebieg wydarzeń musiałoby się złożyć całe mnóstwo innych czynników. Ale kto wie jak wiele brakowało. To samo odnosi się do wierzeń germańskich, celtyckich, helleńskich i każdych innych, które również mogą się szczycić wielowiekową tradycją i wpływami.
To, do czego chciałbym skłonić czytelnika, to refleksja nad pytaniem: jak ważne miejsce powinny zajmować w naszej rzeczywistości racje, które przyjmujemy a priori?
Źródła:
Aleksander Gieysztor Mitologia Słowian,
Stworzenie świata według Słowian,
Mitologia,
Re: Ciekawostki o słowianach
Nie spotyka się również u nich nigdy ani ubogich, ani żebraków;
skoro bowiem ktoś u nich staje się niedołężny wskutek choroby
lub starości, porucza się go spadkobiercy, który winien go
otaczać najtroskliwszą opieką.
Albowiem gościnność i troska o rodziców uchodzą u Słowian
za pierwsze cnoty. Poza tym ziemia Rugian obfituje w owoce,
ryby i dziczyznę.
Stolica owego kraju zowie się Arkona..
Helmolda Kronika Słowian
Kronika Słowian (łac.Chronica Slavorum) – średniowieczne dzieło historyczne autorstwa mnicha Helmolda, który towarzyszył jako kronikarz niemieckim wyprawom chrystianizacyjnym na Połabiu i Pomorzu Zachodnim. Jest kontynuacją dzieła Gesta Hammaburgensis ecclesiae pontificum napisanego przez Adama z Bremy. Kronika jest jednym z najważniejszych źródeł opisujących wierzenia, obyczaje, kulturę, organizację społeczną oraz życie codzienne Słowian połabskich z okresu przed przyjęciem przez nich chrześcijaństwa, źródłem wiedzy dotyczącej stosunków społeczno-politycznych w XII wieku na ziemiach Obodrzytów i Wieletów - dzisiejsza Meklemburgia - Niemcy.
Kronika dostępna na Chomiku.
Czytaj wszystko, słuchaj każdego. Nie dawaj wiary niczemu, dopóki nie potwierdzisz tego własną wnikliwą analizą
William "Bill" Cooper
Re: Ciekawostki o słowianach
O ludzie słowiańskim...
" (...) Słowianie są to ludzie odważni i zaczepni. Gdyby nie było wśród nich rozdwojenia wskutek wielu rozgałęzień ich pokoleń i rozdrobnienia ich plemion, żaden lud na ziemi nie mógłby się potęgą z nimi mierzyć..."
(Ibrahim Ibn Jakub - X w., kupiec i podróżnik)
"Cała ta ludność błądzi w obrzędach pogańskich, ale poza tym nie znaleźć ludu, który by był zacniejszy i łagodniejszy obyczajem i gościnnością."(Adam Bremeński - XI w., kronikarz niemiecki)
Prokopiusz z Cezarei (VI w. - historyk grecki) o ustroju i zwyczajach Słowian naddunajskich:[...] te plemiona, Sklawinowie [plemiona naddunajskie] i Antowie [plemiona osiadłe między Dniestrem a Dnieprem], nie podlegają władzy jednego człowieka, lecz od dawna żyją w ludowładztwie i dlatego zawsze wszystkie pomyślne i niepomyślne sprawy załatwiane bywają na ogólnym zgromadzeniu. A także co się tyczy innych szczegółów te same mają, krótko mówiąc, urządzenia i obyczaje jedni i drudzy ci północni barbarzyńcy. Uważają bowiem, że jeden tylko bóg, twórca błyskawicy, jest panem całego świata i składają mu w ofierze woły i wszystkie inne zwierzęta ofiarne. O przeznaczeniu nic nie wiedzą, ani nie przyznają mu żadnej roli w życiu ludzkim, lecz kiedy śmierć im zajrzy w oczy czy to w chorobie, czy na wojnie, ślubują wówczas, że jeśli jej unikną, złożą bogu natychmiast ofiarę w zamian za ocalone życie, a uniknąwszy, składają ją, jak przyobiecali, i są przekonani, że kupili sobie ocalenie za tę właśnie ofiarę. Oddają ponadto także cześć rzekom, nimfom i innym jakimś duchom i składają im wszystkim ofiary, a w czasie tych ofiar czynią wróżby. Mieszkają w nędznych chatach rozsiedleni z dala jedni od drugich, a przeważnie każdy zmienia kilkakrotnie miejsce zamieszkania. Stojąc do walki na ogół pieszo idą na nieprzyjaciela, mają w ręku tarczę i dzidę, pancerza natomiast nigdy nie wdziewają. Niektórzy nie mają ani koszul, ani płaszcza, lecz jedynie długie spodnie podkasane aż do kroku i tak stają do walki z wrogiem.
Obydwa plemiona mówią jednym językiem, niesłychanie barbarzyńskim. A nawet i zewnętrznym wyglądem nie różnią się między sobą, wszyscy bowiem są rośli i niezwykle silni, a skóra ich i włosy nie są ani bardzo białe względnie płowe, ani nie przechodzą zdecydowanie w kolor ciemny, lecz wszyscy są rudawi. Życie wiodą twarde i na najniższej stopie, jak Massageci [Hunowie] i brudem są okryci stale jak i oni. A przecież bynajmniej nie są niegodziwi z natury i skłonni do czynienia zła, lecz prostotą obyczajów również przypominają Hunów. Także i imię mieli dawien dawna jedno Sklawinowie i Antowie; jednych i drugich bowiem zwano dawniej Sporami, sądzę że dlatego, ponieważ rozproszeni, z dala od siebie, zamieszkują swój kraj. Dlatego też mają tam u siebie wiele ziemi; po drugiej stronie Istru bowiem przeważnie oni mieszkają.
Ibrahim Ibn Jakub (X w. - kupiec i podróżnik) o zwyczajach Słowian zachodnich:
[...] Nie mają oni [Słowianie] łaźni, lecz posługują się domkami z drzewa. Zatykają szpary w nich czymś, co bywa na ich drzewach, podobnym do wodorostów, a co oni nazywają: mech. Służy to zamiast smoły do ich statków. Budują piec z kamienia w jednym rogu i wycinają w górze na wprost niego okienko dla ujścia dymu. A gdy się piec rozgrzeje, zatykają owe okienko i zamykają drzwi domku. Wewnątrz znajdują się zbiorniki na wodę. Wodę tę leją na rozpalony piec i podnoszą się kłęby pary. Każdy z nich ma wiecheć z trawy, którym porusza powietrze i przyciąga je ku sobie. Wówczas otwierają im się pory i wychodzą zbędne substancje z ich ciał. Domek ten nazywają oni: al-istba. [...]
[...] Głośno objawiają radość i cieszą się przy paleniu zmarłego i twierdzą, że ich radość i głośne oznaki wesela [pochodzą] stąd, że pan jego [zmarłego] zmiłował się nad nim.[...]
Pseudo-Maurycjusz (VI-VII w. - pisarz bizantyjski) o życiu plemion słowiańskich:
Plemiona Słowiańskie i Antów podobne sposobem życia i zwyczajami, i miłością ku wolności; żadnym sposobem nie można skłonić do niewolnictwa względnie podległości w swoim kraju. Jest ich bardzo wielu, są wyniośli [wysocy] [...], łatwo znoszą spiekotę, głód, deszcz i niedostatek w jedzeniu. Do przybywających do nich cudzoziemców odnoszą się przyjaźnie, pokazując im drogę z jednego miejsca do drugiego, chronią ich od nieprzyjemności, tak że jeżeli by się okazało, iż z powodu niedbalstwa tego, który przyjmował u siebie cudzoziemca, ten ostatni poniósł jakąkolwiek szkodę, przyjmujący go wcześniej rozpoczyna wojnę przeciwko winnemu, uważając za punkt honoru mścić się za cudzoziemca. Znajdujących się u nich w niewoli nie trzymają w niewolnictwie jak inne plemiona przez czas nieograniczony, lecz ograniczają czas terminem, dają im wybór, albo za umowny wykup wrócą do swoich lub pozostaną jako wolni i przyjaciele. [...]
Ze swoimi wrogami prowadzą walki chętnie w miejscach porosłych gęstym lasem, w wykrotach i urwiskach, z korzyścią dla siebie, posługują się, niespodziewanymi atakami, podstępami i w dzień, i w nocy, wykorzystując wiele różnych sposobów. Doświadczeni także w przeprawach przez rzeki, przewyższając w tych sprawach wszystkich innych. [...] Każdy uzbrojony dwiema niewielkimi włóczniami, niektórzy mają także tarcze, mocne lecz łatwe do przenoszenia. Posługują się także drewnianymi łukami i niewielkimi strzałami, maczanymi w specjalnej dla strzał truciźnie, mocno działającej, jeśli raniony wcześniej nie przyjmie odtrutki, względnie innych środków znanych doświadczonym lekarzom, względnie nie wytnie natychmiast dookoła zranionego miejsca.
Thietmar (Dytmar) z Merseburga (975 - 1018 - kronikarz niemiecki) o świątyni w Radogoszczy:
Jest w kraju Rederów pewien gród o trójkątnym kształcie i trzech bramach doń wiodących, zwany Radogoszcz, który otacza zewsząd wielka puszcza, ręką tubylców nie tknięta i jak świętość czczona. Dwie bramy tego grodu stoją otworem dla wszystkich wchodzących, trzecia od strony wschodniej jest najmniejsza i wychodzi na ścieżkę, która prowadzi do położonego obok i strasznie wyglądającego jeziora. W grodzie znajduje się tylko jedna świątynia, zbudowana misternie z drzewa i spoczywająca na fundamencie z rogów dzikich zwierząt. Jej ściany zewnętrzne zdobią różne wizerunki bogów i bogiń - jak można zauważyć, patrząc z bliska - w przedziwny rzeźbione sposób, wewnątrz zaś stoją bogowie zrobieni ludzką ręką w straszliwych hełmach i pancerzach, każdy z wyrytym u spodu imieniem. Pierwszy spośród nich nazywa się Swarożyc i szczególnej doznaje czci u wszystkich pogan. Znajdują się tam również sztandary, których nigdzie stąd nie zabierają, chyba że są potrzebne na wyprawę wojenną i wówczas niosą je piesi wojownicy.
Do strzeżenia tego wszystkiego z należytą pieczołowitością ustanowili tubylcy osobnych kapłanów.
Ibn Rust (IX w. - arabski podróżnik) o zwyczajach słowiańskich:
Słowianie hodują świnie, jak inni owce; wszyscy są czcicielami ognia, uprawiają proso, przy zbiorach wyrzucają z garnka proso na łyżkę, wznoszą ją ku niebu: "O Panie, tyś jest, coś nam dał chleb powszedni, więc doprowadź nas do końca!" Wina ich są z miodu. Gdy palą swych umarłych, weselą się, ponieważ twierdzą, że cieszą się, bo Pan jego wykonał przeciw niemu miłosierdzie.
Czytaj wszystko, słuchaj każdego. Nie dawaj wiary niczemu, dopóki nie potwierdzisz tego własną wnikliwą analizą
William "Bill" Cooper
Re: Ciekawostki o słowianach
Zaginiona kolebka Białowodzie w świetle mitów
Jak niezbicie dowiódł najwybitniejszy współczesny lingwista Mario Alinei, twórca koncepcji paleolitycznej ciągłości, słowiański charakter miały już naddunajskie kultury starčevskie od połowy VI tys. p.n.e. Kultura ta jak dowiodła twórczyni teorii kurhanowej dała początek kulturze Greckiej.
Kolejną falą ludów północy, którym zawdzięczamy powstanie starożytnych cywilizacji byli Ariowie:
„Już XVIII w. p.n.e. posiadamy źródła mówiące o kontaktach Ariów z Hurytami, z którymi następnie przemieszali się i wspólnie utworzyli państwo Mitanni. Część Ariów, która nie pozostała w północnej Mezopotamii, wyruszyła na tereny dzisiejszego Azerbejdżanu (ok. 1300 p.n.e.) – byli to poprzednicy Medów. Od nich oddzieliła się grupa podążająca na południe zachodniego Iranu – byli to protoplaści Persów. Ariowie wyparli lub zdominowali poprzedzającą ich ludność i zajęli jej miejsce.” /wiekipedia/
Obydwie fale przybyszów, które stworzyły pierwsze cywilizacje jakie znamy przyniosły, wiedzę i wyższą kulturę z tego samego źródła o czym świadczą zachowane mity. Nie wiemy gdzie dokładnie znajdowała się ta kolebka cywilizacji poza tym, że znajdowała się ona na północy.
Wiemy, ze Ariowie przybyli ze swoich miast na terenie dzisiejszego Kazachstanu, wiemy jednak też, ze ich pierwotne siedziby były położone gdzieś dalej na północy, na Syberii i była to pierwotna ojczyzna Słowian, Ariów, źródło wszystkich cywilizacji starego świata.
Mimo iż wszystkie mity opisują ją bardzo podobnie aby czegoś więcej się o niej dowiedzieć musimy sięgnąć do Indyjskich przekazów bo tylko ta grupa Ariów zachowała swój język i wierne przekazy w tym języku oraz w przeciwieństwie do innych fal, które mieszając się z zastanymi prymitywnymi ludami i cywilizując je zostały przez nie zasymilowane a przekazy uległy deformacji. Ta kolebka wszystkich cywilizacji nosi różne nazwy w różnych językach zaś najbardziej znaną współcześnie z tych nazw jest Szambala.
Legendy nie precyzują gdzie dokładnie znajduje się Szambala poza tym, że jest to gdzieś na północy. Jej mieszkańcy są długowieczni i mają piękne ciała. Noszą przy tym niezwykłe stroje i posiadają wiele niezwykłych zdolności. Oprócz nich są w posiadaniu wielkiej wiedzy duchowej oraz zaawansowanej techniki i nauki przewyższającej wszystko to, co dotychczas wypracowano na Ziemi. Miejsce to ma istnieć do dzisiaj i nieliczni ludzie mieli je odwiedzać jak i spotykać wysłanników Szambali. Opisy drogi do niej można znaleźć w świętych tekstach, jednak księgi te umyślnie pisze się zawiłym stylem, aby utrzymać Szambalę z daleka od barbarzyńców, którzy mogliby się do niej dostać. Proroctwa Szambali mówi, że ludzkość zacznie powoli podupadać, zaś Ziemię ogarnie idea materializmu. Ludzie nią owładnięci skupią się wokół „złego króla” i myśląc, że podbili już całą Ziemię, odkryją Szambalę. „Barbarzyńcy” zaatakują ją wielką zbrojną armią, jednakże zwycięstwo odniesie XXXII król Szambali, Rudra Cakrin. W decydującej walce zarówno zły władca, jak i jego zwolennicy zostaną unicestwieni.
W legendach wielu kultur odnaleźć można opowieści o zamieszkujących podziemny świat ludziach, którzy tworzą tam królestwo pokoju, radości i rozwoju. Tajemnicze podziemne królestwo ma być ukryte gdzieś pod Azją połączone tunelami stanowiącymi po części twór natury a po części dzieło budowniczych. W jej bibliotekach skrywała się cała wiedza ludzkości gromadzona przez tysiąclecia.
Szambalę znamy również w europie pod nazwą Agharty. Polski naukowiec, Ferdynand Ossendowski (ur. 1876 – zm. 1945), spędził większość swego życia w Rosji zdobył wiedzę na temat ukrytego królestwa od człowieka o imieniu Tushegoun Lama, który również uciekł z porewolucyjej Rosji i chwalił się osobistą znajomością z rządzącym wówczas Tybetem Dalajlamą. Jakiś czas później inny Tybetańczyk, Chultun Beyli, opowiedział polskiemu podróżnikowi o tym, jak sześć tysięcy lat temu święty człowiek poprowadził swych ludzi głęboko w głąb Ziemi. Po osiedleniu się gdzieś pod Środkową Azją, dzięki mądrości i potędze świętego człowieka, jak i pracowitości jego ludu, Agharta stała się niemalże rajską krainą. Jej ludność liczyć miała miliony, wszyscy zaś żyli w szczęściu i dostatku.
Nikołaj Rerich (1874-1947) był urodzonym w Rosji artystą, który poprowadził ekspedycję od Pustyni Gobi do Ałtaju i znany był ze swej wiarygodności. W czasie podróży po Mongolii odnotował, że: „wiara w nadejście ery Szambali była bardzo silna”. „Szambala to miejsce święte, do którego dostęp zyskują mieszkańcy Ziemi o najwyższym stadium świadomości. Na Wschodzie uważano, że istnieją dwie takie krainy – ziemska oraz niewidoczna” – pisał Rerich. Podobnie jak jego poprzednik, Rerich wkrótce natknął się na historie o sekretnym podziemnym królestwie. Swe wiadomości przelał na papier i znalazły one odzwierciedlenie w dziele opisującym jego wyprawę pt.: „Ałtaj-Himalaje: Dziennik z podróży”. Był świadkiem jak, wysoko na bezchmurnym niebie dała się widzieć złotawa kula, która wirowała i lśniła w słońcu. Przez lornetki podróżnicy obserwowali, jak przelatuje ona szybko z północy w kierunku Ałtaju, potem zaś gwałtownie skręcając odleciała na południowy zachód. Jeden z lamów powiedział Rerichowi, że to, co widzieli było „znakiem Szambali”. Pisał:
„Zaprawdę powiadam ci, że ludzie zamieszkujący Szambalę wychodzą czasem na powierzchnię ziemi. Spotykają się z ziemskimi pomocnikami Szambali. Działając dla dobra ludzkości, przesyłają cenne podarunki, godne uwagi pamiątki. Mógłbym ci opowiedzieć wiele historii o tym, jakie cudowne dary otrzymywano. Nawet sam Rigden-Jyepo ukazuje się od czasu do czasu w ciele ludzkim. Pojawia się nagle w świętych miejscach, klasztorach i o wyznaczonych porach wypowiada proroctwa.” – Rozmowa z Wysokim Lamą Tsa-Rinpoche (Mikołaj Roerich, „Szambala”, 1930 r.)
W wielu krajach Azji istnieje duchowy mit o królestwie Szambali, które było źródłem kultury i cywilizacji obecnych społeczeństw. W tym oświeconym królestwie, gdzie zarówno władcy jak i obywatele byli mądrzy i łagodni, a jednocześnie pełni mocy, panował pokój i pomyślność. Informacja na temat Szambali jest hermetycznie strzeżoną tajemnicą, do której mają dostęp wysoko uduchowieni mistrzowie, gotowi w jej obronie poświęcić swoje życie. Ostatecznym ukoronowaniem zwycięstwa Dobra i Światła będzie połączenie Krainy Szambali z cywilizacją ziemską i utworzenie nowej ludzkiej Rasy. W realność miejsca zamieszkiwanego przez doskonałych mężczyzn i kobiety nazywane Kalapami (czasami Katapami) z Szambali, którzy żyją w nieustającej obecności energii z innych światów, wierzą nie tylko Tybetańczycy, ale również Rosjanie, Chińczycy i lud Indii.
Stare rosyjskie podania, mówią o istnieniu społeczności natchnionych mężczyzn i kobiet w miejscu będącym sercem Azji, zwanym Białowodje. W roczniku magazynu Rosyjskiego Towarzystwa Geograficznego z roku 1903 znajduje się artykuł zatytułowany „Wyprawa uralskich Kozaków do Królestwa Białowodje” napisany przez badacza nazwiskiem Korolenko. Z kolei w październiku 1916 roku Towarzystwo Geograficzne Zachodniej Syberii opublikowało relację rosyjskiego historyka Biełosliudowa zatytułowaną „Przystanek do historii Biełowodje”.
Oba artykuły były opublikowane w tonie naukowym i są bardzo interesujące, ponieważ ujawniają głęboko zakorzenione i wciąż przekazywane wśród rosyjskich „starowierców” podanie, które mówi, że Biełowodje to sekretny ziemski raj istniejący gdzieś w rejonie południowo-zachodniej Syberii.
Istnieje wiele różnych legend o Szambali wszystkie jednak zgadzają się w jednym, że jest to ukryta ziemska kraina położona gdzieś na północy, źródło wszystkich cywilizacji istniejąca do dziś, której ogromne podziemne kompleksy miast zamieszkują setki milionów szczęśliwych ludzi, którzy w przyszłości pomogą nam stworzyć szczęśliwą doskonałą cywilizację.
Wracając do początku naszych rozważań pojawia się pytanie, skoro ta kolebka była tak wspaniałym miejscem pełnym wiedzy i zaawansowanej technologii dlaczego 12tys lat temu nasi przodkowie opuścili ją by ruszyć tłumnie aż do odległej pustej europy ?
Odpowiedź na to jest bardzo prosta. Wiemy doskonale, że tym okresie nastąpiła zmiana klimatu. Wynikiem tej zmiany było cofanie się lodowców, które przedtem pokrywały grubą warstwą cały obszar dzisiejszej Kanady wraz z północną częścią USA (oprócz Alaski) oraz północną Europę po linię Karpat i Uralu. Równocześnie obszar północno wschodniej Syberii, który do tej pory leżał w strefie klimatu umiarkowanego jak dziś Chiny, Turcja lub Sycylia i pokryty był bogatą roślinnością ochłodził się zmieniając w zmarzlinę jaką dziś znamy. Z tego powodu nasi przodkowie musieli opuścić ten teren przenosząc się w cieplejsze miejsca o bardziej odpowiednim klimacie czyli do Europy skąd wycofał się lodowiec, natomiast inna część mieszkańców naszej kolebki zmuszona była emigrować na południe.
Mimo iż oczywiste jest, że mieszkańcy północnej Syberii musieli migrować tak jak zrobili to nasi przodkowie to jednak ich część mieszkająca bardziej na południe gdzie klimat był bardziej znośny mogła tam pozostać i to byli przodkowie Ariów. Co się jednak stało, że ok. 5tys lat temu oni również opuścili swoje siedziby by stworzyć starożytne cywilizacje Indii i Iranu ?
Tu również odpowiedź jest prosta jako, że wiemy iż w tym okresie nastąpiło kolejne ochłodzenie.
To co do tej pory napisałem jest oczywiste i nikt tego nie kwestionuje, ale dochodzimy do kwestii bardzo kontrowersyjnej a mianowicie wysokiej, wiedzy i technologii o której mówią mity. W tej kwestii zwykło się twierdzić, że było to idealizowanie utraconej ojczyzny i większość naukowców kwestionuje fakt istnienia w przeszłości wysokiej technologii. Głównym ich zdaniem argumentem jaki zawsze przytaczają przeciwko takiej tezie jest fakt, że gdyby w przeszłości istniała wysoka technologiczna cywilizacja dorównująca czy wręcz przewyższająca naszą musiała by eksploatować na wielką skalę surowce i produkować wiele odpadów a niczego takiego nie odkryto – wydaje się to proste i logiczne.
W rzeczywistości jest to kardynalny błąd myślowy wynikający z egocentryzmu i błędnego założenia iż tego typu cywilizacja musiała by przypominać naszą. Ci sami naukowcy nie mają zarazem wątpliwości co do zdobyczy technicznych starożytnych cywilizacji i przyznają, że technologię do stworzenia cywilizacji technicznej naszego typu posiadało co najmniej kilka starożytnych cywilizacji np. Grecy i logicznie wyjaśniają dlaczego Grecy nie stworzyli takiej cywilizacji. Wynikało to z ich realiów społeczno ekonomicznych. Wiemy, że Grecy ponad dwa tysiące lat temu posiadali wiedzę i technologię w dziedzinie mechaniki i hydrauliki jaką my osiągneliśmy dopiero pod koniec XIXw zaś w pewnych dziedzinach jak akustyka przewyższali nas i mimo zachowanych konstrukcji ciągle nie jesteśmy w stanie pojąć tych osiągnięć ani ich odtworzyć.
Gdyby sytuacja polityczna Grecji tamtych czasów była nieco inna pozwalając by cywilizacja grecka spokojnie rozwijała się jeszcze przez kilkaset lat zapewniając warunki by ich wiedza i technologie mogły swobodnie się rozwijać prześcignęli by oni współczesne osiągnięcia tym niemniej ze względu na te same uwarunkowania społeczno ekonomiczne nie stworzyli by cywilizacji przemysłowej a co za tym idzie eksploatacja surowców jak i produkcja odpadów miała by marginalny charakter. Podobnie rzecz miała się z innymi starożytnymi cywilizacjami i nie mogła być inna w naszej kolebce. W przeciwieństwie jednak do innych, późniejszych starożytnych cywilizacji w naszej praojczyźnie nie występowały czynniki zewnętrzne i ograniczenia mogące zakłócać ich rozwój dlatego przez wieki czy wręcz tysiąclecia jej istnienia mogła bez problemu rozwinąć się nauka i zaawansowane technologie bez tworzenia cywilizacji przemysłowej więc koronny argument przeciw takiej tezie nie ma sensu.
Weźmy kulturę Grecji i spójrzmy do czego wykorzystywano posiadaną tam technologię. Przede wszystkim wykorzystywano ją do upiększania świątyń (automaty na wodę, samo otwierające się bramy, śpiewające posągi itp.) oraz do rozrywki (automatyczne teatry, mechanizmy ku uciesze gawiedzi itp.) a także do celów militarnych. Zwykli mieszkańcy Grecji nie potrzebowali technologii do niczego – podobnie było w innych starożytnych cywilizacjach. Podobnie musiało być w naszej kolebce więc jeśli nawet rozwinięto tam wysoką technologię wykorzystywano ją w zupełnie odmienny sposób od tego jaki znamy z naszej współczesnej cywilizacji i miała ona ograniczony zasięg. Musiała się skupiać wokół jakiś struktur uniwersyteckich skupiających ludzi, których fascynowała wiedza i którzy rozwijali ją z pokolenia na pokolenie.
Kiedy nastąpiła zmiana klimatu i ludzie musieli zacząć opuszczać naszą praojczyznę najbardziej niechętnie musieli robić to uczeni, ponieważ oznaczało by to dla nich utratę wszystkich osiągnięć technologicznych, których nie można nie tylko rozwijać, ale nawet zachować w trakcie masowego egzodusu odcinając się od zaplecza. Oczywistym jest również, że to właśnie uczonym zależało tak jak nikomu innemu, aby zachować wiedzę i swoje osiągnięcia. Jeśli więc dysponowali wysokimi technologiami i wiedzą zamiast opuszczać ojczyznę spróbowali by ją wykorzystać by ocalić swoje dziedzictwo. Ponieważ było to ochłodzenie klimatu dysponując technologią logicznym było by zbudowanie podziemnych samowystarczalnych miast z wykorzystaniem energii geotermalnej i przeniesienie się tam wszystkiego co chciano ocalić.
Przytaczane legendy mówią: „sześć tysięcy lat temu święty człowiek poprowadził swych ludzi głęboko w głąb Ziemi” oraz „połączone tunelami stanowiącymi po części twór natury a po części dzieło budowniczych.” Możemy więc założyć, że wykorzystano naturalne głębokie jaskinie, które rozbudowano tworząc podziemne miasta by ocalić wiedzę i technologię. Podany czas mniej więcej zgadza się z drugim ochłodzeniem i to ma sens. Ci którzy nie zdecydowali się na pozostanie w podziemnych miastach musieli ruszyć na południe i to byli Ariowie.
Podziemne miasta aby przetrwać do naszych czasów i być szczęśliwymi miejscami musiały się rozwijać i rozrastać a skoro trwało to 6tys. lat musiały faktycznie rozwinąć niewyobrażalną technologię dla porównania nasz rozwój technologiczny trwa niespełna 300 lat a zaczynaliśmy niemal od zera podczas gdy oni zaczynali z punktu wyższego niż my mamy w tej chwili, przy czym jak mówią legendy nie żyją oni w izolacji i doskonale wiedzą jakie postępy czynimy. Jeśli więc Szambala istniej do dziś niewyobrażalnie przewyższa nas technologicznie a przez to jeśli tego nie zechce w żaden sposób nie będziemy mogli odkryć ich istnienia a gdyby to się stało nie będziemy w stanie jej zagrozić. Nie wiemy nawet gdzie jej szukać bo legendy bardzo nieprecyzyjnie i sprzecznie ją lokalizują. Jedne mówią, że znajduje się ona pod pustynią Gobi inne, że gdzieś pod Tybetem, jeszcze inne lokalizują ją koło Altaju – tak więc istnienie Szambali na zawsze pozostanie dla nas tajemnicą znaną tylko z legend i opowieści w które możemy wierzyć lub nie a poszukiwanie jej bez względu na to czy istnieje czy nie – nie ma sensu. Gdyby jednak istniała i jakimś cudem byśmy ją kiedyś odkryli oczywiście napadlibyśmy na nią pożądając wiedzy i technologii chociaż tę wojnę musielibyśmy przegrać. Jeśli więc kiedyś znajdziemy Sambalę zaatakujemy ją i przegramy kładąc kres naszej chorej cywilizacji co wyjdzie naszej planecie i ludzkości na dobre.
Źródło: BluDragon
Czytaj wszystko, słuchaj każdego. Nie dawaj wiary niczemu, dopóki nie potwierdzisz tego własną wnikliwą analizą
William "Bill" Cooper
- Strona główna
- » Duchowe
- » Słowiańska Spuścizna
- » Ciekawostki o słowianach
Informacje forum
Legenda Forum:
- wątek
- Nowy
- Zamknięty
- Przyklejony
- Aktywny
- Nowy/Aktywny
- Nowy/Zamknięty
- Nowy przyklejony
- Zamknięty/Aktywny
- Aktywny/Przyklejony
- Przyklejony / Zamknięty
- Przyklejony/Aktywny/Zamknięty