Chomik Furiatto

Szczepienia jako zamach na organizm dziecka?

Szczepienia jako zamach na organizm dziecka?

Nie będę komentował. Po prostu obejrzyjcie film, a następnie przemyślcie stawiane tam kwestie. Każdą z osobna. Polskie napisy poprzez CC

Czytaj wszystko, słuchaj każdego. Nie dawaj wiary niczemu, dopóki nie potwierdzisz tego własną wnikliwą analizą

William "Bill" Cooper

N_one
Główny Bajkopisarz
ranks
useravatar
Offline
1360 Posty
Informacja o użytkowniku w postach
Nie posiadasz uprawnień do zamieszczenia tu postu

Re: Szczepienia jako zamach na organizm dziecka?

Podstawy prawne szczepień w Polsce:
W Polsce dokumentem regulującym kwestię szczepień jest Program Szczepień Ochronnych (PSO). Zawiera on listę szczepień obowiązkowych (bezpłatnych) oraz zalecanych (płatnych). Program Szczepień Ochronnych dla dzieci, młodzieży i dorosłych jest aktualizowany każdego roku. Każde dziecko powinno otrzymać przewidziane dla niego w PSO szczepienia zalecane, ale ze względu na ograniczone środki finansowe nie są one refundowane przez Państwo.
Umieszczenie szczepionki na liście zalecanych przez PSO nakłada na każdego lekarza obowiązek informowania rodziców o możliwości jej zastosowania i płynących z tego korzyściach.
Program Szczepień Ochronnych na rok 2012: http://www.mz.gov.pl/wwwfiles/ma_strukt … 112011.pdf

"Po owocach lędźwi jego Go poznacie, a po długości kija swego ocenian będzie"

Askad
Moderator
ranks
useravatar
Offline
101 Posty
Informacja o użytkowniku w postach
Nie posiadasz uprawnień do zamieszczenia tu postu

Re: Szczepienia jako zamach na organizm dziecka?

CZY MOŻNA NIE SZCZEPIĆ DZIECI?
Państwowe Powiatowe Inspektoraty Sanitarne zobowiązują rodziców dzieci uchylających się od obowiązku szczepień do poddania obowiązkowym szczepieniom ochronnym. Decyzje te są wydawane na podstawie oraz rozporządzenia Ministra Zdrowia z dnia 18 sierpnia 2011 r. w sprawie obowiązkowych szczepień ochronnych.
Sądy uchylają jednakże te decyzje jako nieważne z uwagi na brak podstawy prawnej  albowiem jest to obowiązek wynikający z przepisów prawa wprost, a więc nie wymaga konkretyzacji w formie decyzji administracyjnej. Inaczej jest jedynie w przypadku podejrzenia lub rozpoznania zakażenia lub choroby zakaźnej.
Co grozi za odmowę wykonania szczepienia:
1. Grzywna w celu przymuszenia
Ponieważ obowiązek wynika wprost z ustawy z dnia 5 grudnia 2008 r. o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi, to wg art. 3 ust.o postępowaniu egzekucyjnym (§ 1. Egzekucję administracyjną stosuje się do obowiązków określonych w art. 2, gdy wynikają one z decyzji lub postanowień właściwych organów, albo - w zakresie administracji rządowej i jednostek samorządu terytorialnego - bezpośrednio z przepisu prawa, chyba że przepis szczególny zastrzega dla tych obowiązków tryb egzekucji sądowej.
§ 1a. Egzekucję administracyjną stosuje się również do należności pieniężnych, o których mowa w art. 2 § 1 pkt 5, wynikających z tytułów wykonawczych wystawionych przez ministra właściwego do spraw finansów publicznych na podstawie art. 44 ustawy z dnia 8 maja 1997 r. o poręczeniach i gwarancjach udzielanych przez Skarb Państwa oraz niektóre osoby prawne (Dz. U. z 2003 r. Nr 174, poz. 1689, z późn. zm.), zwanej dalej „ustawą o poręczeniach i gwarancjach udzielanych przez Skarb Państwa”, oraz na podstawie art. 16 ustawy z dnia 12 lutego 2009 r. o udzielaniu przez Skarb Państwa wsparcia instytucjom finansowym (Dz. U. Nr 39, poz. 308), zwanej dalej „ustawą o udzielaniu przez Skarb Państwa wsparcia instytucjom finansowym”.
§ 2. Egzekucję administracyjną stosuje się również do należności pieniężnych, o których mowa w art. 2 § 1 pkt 8 i 9, wynikających z orzeczeń lub innych aktów prawnych wydanych przez obce państwa. )jego wykonanie może być on egzekwowane wg przepisów tejże ustawy, które mówią o egzekucji należności niepieniężnych. Z (§ 1. Grzywnę w celu przymuszenia nakłada się, gdy egzekucja dotyczy spełnienia przez zobowiązanego obowiązku znoszenia lub zaniechania albo obowiązku wykonania czynności, a w szczególności czynności, której z powodu jej charakteru nie może spełnić inna osoba za zobowiązanego.
§ 2. Grzywnę nakłada się również, jeżeli nie jest celowe zastosowanie innego środka egzekucji obowiązków o charakterze niepieniężnym. ) i nast. tej ustawy wynika, że taki obowiązek wymusza się przy pomocy tzw. grzywny w celu przymuszenia. Wynosi ona - jednorazowo - maksymalnie 10.000 zł. Może być nakładana wielokrotnie. Łączna suma wymierzonych grzywien nie może przekroczyć 50.000 zł (§ 1. Grzywna w celu przymuszenia może być nakładana kilkakrotnie w tej samej lub wyższej kwocie, z zastrzeżeniem § 4.
§ 2. Z zastrzeżeniem § 5 każdorazowo nałożona grzywna nie może przekraczać kwoty 10 000 zł, a w stosunku do osób prawnych i jednostek organizacyjnych nie posiadających osobowości prawnej kwoty 50 000 zł.
§ 3. Grzywny nakładane wielokrotnie nie mogą łącznie przekroczyć kwoty 50 000 zł, a w stosunku do osób prawnych i jednostek organizacyjnych nie posiadających osobowości prawnej kwoty 200 000 zł.
§ 4. Jeżeli egzekucja dotyczy spełnienia przez zobowiązanego obowiązku wynikającego z przepisów prawa budowlanego, grzywna w celu przymuszenia jest jednorazowa.
§ 5. Wysokość grzywny, o której mowa w § 4, stanowi, w przypadku obowiązku przymusowej rozbiórki budynku lub jego części, iloczyn powierzchni zabudowy budynku lub jego części, objętego nakazem przymusowej rozbiórki, i 1/5 ceny 1 m2 powierzchni użytkowej budynku mieszkalnego, ogłoszonej przez Prezesa Głównego Urzędu Statystycznego na podstawie odrębnych przepisów do obliczania premii gwarancyjnej dla posiadaczy oszczędnościowych książeczek mieszkaniowych. )

2. Grzywna wg kodeksu wykroczeń
Grzywna do 1500 zł albo nagana z art. 115 Kodeksu Wykoczeń (§ 1. Kto, pomimo zastosowania środków egzekucji administracyjnej, nie poddaje się obowiązkowemu szczepieniu ochronnemu przeciwko gruźlicy lub innej chorobie zakaźnej albo obowiązkowemu badaniu stanu zdrowia, mającemu na celu wykrycie lub leczenie gruźlicy, choroby wenerycznej lub innej choroby zakaźnej,podlega karze grzywny do 1.500 złotych albo karze nagany.
§ 2. Tej samej karze podlega, kto, sprawując pieczę nad osobą małoletnią lub bezradną, pomimo zastosowania środków egzekucji administracyjnej, nie poddaje się określonemu w § 1 szczepieniu ochronnemu lub badaniu. ) - tą karę wymierza sąd grodzki, jeżeli obowiązek szczepienia nie zostanie wykonany mimo grzywien w celu przymuszenia

"Po owocach lędźwi jego Go poznacie, a po długości kija swego ocenian będzie"

Askad
Moderator
ranks
useravatar
Offline
101 Posty
Informacja o użytkowniku w postach
Nie posiadasz uprawnień do zamieszczenia tu postu

Re: Szczepienia jako zamach na organizm dziecka?

KONSTYTUCJA A OBOWIĄZEK SZCZEPIEŃ:
Konstytucja milczy na temat obowiązku szczepień. W art. 68 ust. 4 (1. Każdy ma prawo do ochrony zdrowia.
2. Obywatelom, niezależnie od ich sytuacji materialnej, władze publiczne zapewniają równy dostęp do świadczeń opieki zdrowotnej finansowanej ze środków publicznych. Warunki i zakres udzielania świadczeń określa ustawa.
3. Władze publiczne są obowiązane do zapewnienia szczególnej opieki zdrowotnej dzieciom, kobietom ciężarnym, osobom niepełnosprawnym i osobom w podeszłym wieku.
4. Władze publiczne są obowiązane do zwalczania chorób epidemicznych i zapobiegania negatywnym dla zdrowia skutkom degradacji środowiska.
5. Władze publiczne popierają rozwój kultury fizycznej, zwłaszcza wśród dzieci i młodzieży. ) Konstytucja nakłada na władze publiczne obowiązek zwalczania chorób epidemicznych. Oznacza to, jednak przede wszystkim walkę z epidemiami - także przy pomocy szczepień, a nie profilaktykę chorób choć niebezpiecznych to nie mających charakteru epidemicznego.

Obowiązek szczepień może naruszać następujące przepisy konstytucji:

1. art. 48:
1. Rodzice mają prawo do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami. Wychowanie to powinno uwzględniać stopień dojrzałości dziecka, a także wolność jego sumienia i wyznania oraz jego przekonania.
2. Ograniczenie lub pozbawienie praw rodzicielskich może nastąpić tylko w przypadkach określonych w ustawie i tylko na podstawie prawomocnego orzeczenia sądu.
2. art. 72:
1. Rzeczpospolita Polska zapewnia ochronę praw dziecka. Każdy ma prawo żądać od organów władzy publicznej ochrony dziecka przed przemocą, okrucieństwem, wyzyskiem i demoralizacją.
2. Dziecko pozbawione opieki rodzicielskiej ma prawo do opieki i pomocy władz publicznych.
3. W toku ustalania praw dziecka organy władzy publicznej oraz osoby odpowiedzialne za dziecko są obowiązane do wysłuchania i w miarę możliwości uwzględnienia zdania dziecka.
4. Ustawa określa kompetencje i sposób powoływania Rzecznika Praw Dziecka.
3. art. 53:
1. Każdemu zapewnia się wolność sumienia i religii.
2. Wolność religii obejmuje wolność wyznawania lub przyjmowania religii według własnego wyboru oraz uzewnętrzniania indywidualnie lub z innymi, publicznie lub prywatnie, swojej religii przez uprawianie kultu, modlitwę, uczestniczenie w obrzędach, praktykowanie i nauczanie. Wolność religii obejmuje także posiadanie świątyń i innych miejsc kultu w zależności od potrzeb ludzi wierzących oraz prawo osób do korzystania z pomocy religijnej tam, gdzie się znajdują.
3. Rodzice mają prawo do zapewnienia dzieciom wychowania i nauczania moralnego i religijnego zgodnie ze swoimi przekonaniami. Przepis art. 48 ust. 1 stosuje się odpowiednio.
4. Religia kościoła lub innego związku wyznaniowego o uregulowanej sytuacji prawnej może być przedmiotem nauczania w szkole, przy czym nie może być naruszona wolność sumienia i religii innych osób.
5. Wolność uzewnętrzniania religii może być ograniczona jedynie w drodze ustawy i tylko wtedy, gdy jest to konieczne do ochrony bezpieczeństwa państwa, porządku publicznego, zdrowia, moralności lub wolności i praw innych osób.
6. Nikt nie może być zmuszany do uczestniczenia ani do nieuczestniczenia w praktykach religijnych.
7. Nikt nie może być obowiązany przez organy władzy publicznej do ujawnienia swojego światopoglądu, przekonań religijnych lub wyznania.
4. art. 30:
Przyrodzona i niezbywalna godność człowieka stanowi źródło wolności i praw człowieka i obywatela. Jest ona nienaruszalna, a jej poszanowanie i ochrona jest obowiązkiem władz publicznych.
a. naruszenie art. 30 Konstytucji:
Obowiązek szczepień może godzić w art. 30 Konstytucja gwarantujący niezbywalne prawo do poszanowania godności człowieka. Obejmuje on także prawo do ochrony przed naruszeniem integralności cielesnej przez przerwanie tkanek (uszkodzenie ciała) i/lub przez wywołanie wprowadzeniem substancji do organizmu stanu patologicznego w rozumieniu stanu odbiegającego od normalnego (rozstrój zdrowia). Ten argument może być powołany wprost wobec organów, gdyż Konstytucję stosuje się bezpośrednio
(art. 8 Konstytucja: 1. Konstytucja jest najwyższym prawem Rzeczypospolitej Polskiej.
2. Przepisy Konstytucji stosuje się bezpośrednio, chyba że Konstytucja stanowi inaczej. ) i każdy organ ma obowiązek działania w ramach prawa (art. 7 Konstytucja:Organy władzy publicznej działają na podstawie i w granicach prawa. ). W ostateczności jest to materiał na skargę konstytucyjną.
Uwagi prawnoporównawcze: niemiecka ustawa federalna z 2001 r. zniosła obowiązek szczepień i wprowadziła zasadę szerokiej informacji i uświadamiania obywatelom potrzeby szczepień. Ostateczną decyzję natomiast podejmuje sam zainteresowany lub jego przedstawiciel ustawowy (w przypadku dzieci i innych nie posiadających pełnej zdolności do czynności prawnych). Istnieje tam specjalna komisja działająca przy instytucie R. Kocha oceniająca stan epidemiologiczny (STIKO - Ständige Impfkommission). W niemieckiej ustawie z 2001 r. wprowadzono natomiast obowiązek szczepień na wypadek epidemii.


b. naruszenie art. 31 Konstytucji

Obowiązek szczepień może jeszcze naruszać Art. 31 ust. 1 Konstytucji.(1. Wolność człowieka podlega ochronie prawnej.
2. Każdy jest obowiązany szanować wolności i prawa innych. Nikogo nie wolno zmuszać do czynienia tego, czego prawo mu nie nakazuje.
3. Ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko w ustawie i tylko wtedy, gdy są konieczne w demokratycznym państwie dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego, bądź dla ochrony środowiska, zdrowia i moralności publicznej, albo wolności i praw innych osób. Ograniczenia te nie mogą naruszać istoty wolności i praw. ) Wolność obejmuje także prawo do decydowania o swoim ciele i stanie zdrowia. Ponieważ życie i zdrowie są najwyższymi wartościami a obowiązek ich poszanowania wynika z godności człowieka, to każda ingerencja w to prawo, wymaga szczególnie dużej ostrożności ze strony państwa. Nakazanie wstrzykiwania sobie substancji jest bez wątpienia ingerencją w prawo wolności.
Ustęp 3 tego przepisu pozwala na ograniczenie prawa wolności w celu m.in. "ochrony zdrowia publicznego". Szczepienia nie są jednak po to, by leczyć z chorób, lecz mają charakter profilaktyczny. Osoby nieszczepione nie są zagrożeniem dla innych, bo zaszczepienie są uodpornieni. Dla niniejszej sprawy nie ma natomiast znaczenia, czy szczepienia są dobre czy szkodliwe. O tym powinien każdy móc zadecydować samemu na podstawie udzielonych mu wyczerpująco informacji. Państwo natomiast nie może nakładać na obywatela obowiązku wstrzykiwania sobie jakichkolwiek substancji i to bez jego zgody.
Jednakże ograniczenie to nie może iść daleko, aby naruszona została istota tego prawa. Zmuszanie do podania się zabiegom medycznym bez zgody narusza istotę tego prawa, gdyż pozbawia zainteresowanego decydowania o swoim losie w najważniejszej dla niego kwestii jaką jest życie i zdrowie.


c. naruszenie art. 2 Konstytucji
Można podnieść pewne zastrzeżenia natury formalno-prawnej (naruszenie : ponieważ komunikaty GIS nie są prawem powszechnie obowiązującym ( art. 87 Konstytucji: 1. Źródłami powszechnie obowiązującego prawa Rzeczypospolitej Polskiej są: Konstytucja, ustawy, ratyfikowane umowy międzynarodowe oraz rozporządzenia.
2. Źródłami powszechnie obowiązującego prawa Rzeczypospolitej Polskiej są na obszarze działania organów, które je ustanowiły, akty prawa miejscowego. ), nie mogą one wiązać obywateli, a jedynie podległe GIS organy, czyli powiatowe stacje epidemiologiczne. Byłby to zarzut naruszenia zasady demokratycznego państwa prawa wynikającej z art. 2 Konstytucji.
(Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawnym, urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej.)

Informacje zebrane ze strony: openlaw.pl

"Po owocach lędźwi jego Go poznacie, a po długości kija swego ocenian będzie"

Askad
Moderator
ranks
useravatar
Offline
101 Posty
Informacja o użytkowniku w postach
Nie posiadasz uprawnień do zamieszczenia tu postu

Re: Szczepienia jako zamach na organizm dziecka?

Przymusowe szczepienia w Polsce - Posiedzenie senackiej komisji zdrowia 04.07.2012
Jak sejm i senat dbają o nas - Polaków. Czyj interes reprezentują...

Czytaj wszystko, słuchaj każdego. Nie dawaj wiary niczemu, dopóki nie potwierdzisz tego własną wnikliwą analizą

William "Bill" Cooper

N_one
Główny Bajkopisarz
ranks
useravatar
Offline
1360 Posty
Informacja o użytkowniku w postach
Nie posiadasz uprawnień do zamieszczenia tu postu

Re: Szczepienia jako zamach na organizm dziecka?

GŁOS EKSPERTA:

Rozmowa z profesor nauk medycznych Marią Dorotą Majewską, biochemikiem i neurobiologiem , która przez ponad 25 lat pracowała w USA w różnych instytucjach naukowych, m.in. w Uniwersytecie Harvarda oraz w Narodowym Instytucie Zdrowia. W latach 2006-2009 pracowała jako wizytujący profesor, kierownik katedry Marii Curie Unii Europejskiej w Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Warszawie, kierując sponsorowanym przez UE projektem badawczym, w którym badane były powiązania między autyzmem a dodawanym do szczepionek związkiem rtęci – thimerosalem.

W kalendarzu szczepień obowiązkowych dla dzieci do lat dwóch figuruje 25 pozycji. Czy takie bombardowanie szczepionkami młodego organizmu, choć jak wydaje się w słusznym celu, jest bezpieczne?

Z doświadczeń zarówno polskich, jak i światowych wiemy, że im więcej stosuje się szczepionek i im bardziej są one zagęszczone, tym większa jest liczba powikłań poszczepiennych, a nawet zgonów niemowląt. Te szczepienia, które w Polsce są obecnie jedynie zalecane, w Stanach Zjednoczonych zaliczane są już do grupy obowiązkowych – na liście tej figuruje aż 36 szczepień. Trzeba jednak zaznaczyć, że większość stanów ma dość liberalne prawo, pozwalające rodzicom odmówić szczepień ich dziecka na podstawie przekonań religijnych czy światopoglądowych. W Stanach Zjednoczonych notuje się bardzo wysoką liczbę powikłań i zgonów poszczepiennych dzieci oraz najwyższą ze wszystkich krajów rozwiniętych umieralność niemowląt, która przekracza siedem na tysiąc zdrowych urodzeń, a w niektórych stanach wynosi nawet 14 na tysiąc zdrowych urodzeń. Moim zdaniem może to wiązać się z przeładowaniem niemowląt szczepieniami. Kombinacja szczepionek i konsekwencje tych kombinacji są nieznane i mogą być groźne. Liczba powikłań i zgonów poszczepiennych niemowląt w Polsce jest nieznana, bo tych zdarzeń się nie rejestruje. Polscy lekarze szczepiący oraz sanepid notorycznie odmawiają rejestracji ewidentnych przypadków powikłań poszczepiennych. W rezultacie Polska raportuje do Światowej Organizacji Zdrowia zero przypadków takich powikłań, podczas gdy inne kraje europejskie raportują tysiące.

Czy istnieją jakieś publikacje na temat powikłań poszczepiennych?


Do niedawna było bardzo mało publikacji na temat powikłań poszczepiennych i zgonów, dopiero pod naciskiem organizacji rodziców Kongres zmusił amerykańskie Centrum Kontroli Chorób Zakaźnych (CDC) do upublicznienia tych informacji. Obecnie znajdują się one w bazie danych VAERS tej agencji. Przedstawione tam liczby stanowią od 1 do 10 proc. wszystkich przypadków, bo wiadomo z szacunków amerykańskiego Urzędu ds. Żywności i Leków (FDA), że tylko niewielki ich odsetek jest rejestrowany. Z danych tych wynika, że po szczepieniu na żółtaczkę typu B mogło umrzeć w USA w ciągu 19 lat od blisko siedmiu tysięcy do być może 70 tysięcy niemowląt. Jeżeli się zsumuje tylko liczbę szczepień, które są obowiązkowe w Polsce, to w USA mogło z tego powodu umrzeć co najmniej 35 tysięcy dzieci. A jeśli dodamy do tego szczepionki uznane u nas za nieobowiązkowe, to możemy poszerzyć liczbę zgonów o kolejne 15 tysięcy. Tak więc tylko w Stanach Zjednoczonych szczepienia mogły spowodować minimum 50 tysięcy zgonów niemowląt.

Kilka lat temu opublikowano wyniki przeprowadzonego w Niemczech i Austrii badania, które dotyczyło bezpieczeństwa dwóch szczepionek heksawalentnych. Były to szczepionki zawierające te same antygeny, przeciw tym samym sześciu chorobom, tylko produkowane przez dwie różne firmy farmaceutyczne. Okazało się, że obydwie spowodowały wiele poważnych powikłań oraz 19 zgonów niemowląt wkrótce po szczepieniu. To jeden z dowodów, że im więcej naraz stosuje się szczepionek, tym większe ryzyko powikłań, a nawet zgonu dziecka.

O jakich powikłaniach poszczepiennych można mówić?


Różnych: o powikłaniach natury neurologicznej, chorobach autoimmunologicznych, neurorozwojowych, włączających autyzm i ADHD, opóźnieniach rozwojowych, wręcz niedorozwoju umysłowym; szczepienia mogą wywoływać też choroby nowotworowe i dysfunkcje głównych organów. Do chorób autoimmunologicznych, które uważa się, że mogą być skutkiem nadmiaru szczepień, należą przede wszystkim alergie, astma, choroby reumatyczne, które dziś występują już u dzieci, cukrzyca, szczególnie typu I, pojawiająca się coraz częściej nawet u niemowląt, choroby tarczycy czy choroby demielinizacyjne centralnego układu nerwowego. A więc są to bardzo poważne choroby okaleczające na całe życie.

W USA przyznano ponad 1300 odszkodowań za uszkodzenia mózgu powstałe w wyniku powikłań poszczepiennych, nie mówiąc o innych pozwach. Kto pokrywa koszty leczenia?

Firmy farmaceutyczne ubezpieczyły się. Dzięki wpływom w Kongresie zapewniły sobie „immunitet”. Tak że jeśli ktoś wniesie pozew przeciw firmie z powodu poważnego powikłania poszczepiennego i wygra, to odszkodowanie będzie płacić rząd, czyli społeczeństwo, bo mówimy przecież o publicznych pieniądzach – z podatków.

Czy szczepienia są groźne dla wszystkich?


Nie, jak i nie wszystkie szczepienia muszą być niebezpieczne. Są one szczególnie niebezpieczne dla osób o osłabionych zdolnościach do samooczyszczania organizmu czy dla tych z nadaktywnym układem odpornościowym. Wtedy może pojawić się reakcja autoimmunologiczna i ustrój zaczyna atakować własne organy, włączając mózg. Szacuje się, że do 30 proc. ludzi może tak reagować na szczepienia, dlatego każde szczepienie jest dużym ryzykiem. Do tego należy dodać zatrucia wywołane dodatkami stosowanymi w szczepionkach. Jednym z najbardziej znanych, stosowanych od kilkudziesięciu lat, jest organiczny związek rtęci zwany thimerosalem (inna jego nazwa to tiomersal lub metriolat). Rtęć po jednorazowym podaniu szczepionki z thimerosalem dość szybko znika z krwi i przemieszcza się do innych organów, przede wszystkim do nerek, wątroby i mózgu. Z badań przeprowadzonych przez amerykańskich badaczy na niemowlętach małp wiemy, że drugiego dnia po podaniu szczepionki z thimerosalem stężenie rtęci w mózgu jest czterokrotnie wyższe niż we krwi i rtęć pozostaje w tym organie na wysokim poziomie całymi miesiącami, a nawet latami. Poprzez nerki i wątrobę organizm oczyszcza się z rtęci, choć może uszkadzać te organy. Natomiast jak pokazały badania, w tym nasze własne, ilości, które przedostaną się do mózgu, mogą wywoływać wiele toksycznych efektów, włączając obumieranie neuronów oraz komórek glejowych, poważnie zaburzając prawidłowy rozwój układu nerwowego. Mózg niemowlęcia jest w trakcie bardzo intensywnego rozwoju i każde zatrucie może powodować jego poważne uszkodzenie. Wiadomo, że bariera krew-mózg, która oddziela mózg od reszty organizmu i zabezpiecza go przed przedostaniem się tam substancji toksycznych, wykształca się u niemowląt dopiero w szóstym tygodniu życia, a mechanizmy oczyszczania się z metali ciężkich stają się wydajne dopiero około trzeciego roku życia. Dlatego thimerosal, jak i inne toksyny zawarte w szczepionkach są ponad tysiąc razy groźniejsze dla niemowląt niż dla osób dorosłych czy starszych dzieci, bowiem przedostają się bezpośrednio do mózgu i mogą spowodować jego nieodwracalne uszkodzenie.

Wydaje się, że te dane naukowe nie są uwzględniane przy planowaniu kalendarza szczepień polskich dzieci.


Niestety nie są i to tyczy nie tylko polskiego kalendarza szczepień. Już sam fakt, że do szczepionek dla niemowląt przez kilkadziesiąt lat dodawano silnie toksyczny thimerosal, który zabija komórki nerwowe już w bardzo niskich (nanomolarnych) stężeniach, bez przeprowadzenia należytych badań wykazujących jego bezpieczeństwo dla rozwijających się organizmów, wskazuje na karygodne niedopatrzenia lub wręcz nadużycia ze strony zarówno producentów, jak i tzw. ekspertów decydentów. Wiele wskazuje na to, że obowiązujące w Polsce czy USA kalendarze szczepień – bardzo zagęszczone, bo pierwsze szczepienia podaje się już kilka godzin po urodzeniu dziecka – nie są podyktowane żadnymi względami klinicznymi czy epidemiologicznymi, tylko interesami producentów szczepionek, którzy chcą sprzedać ich jak najwięcej, ignorując kwestie bezpieczeństwa. Bardzo dużo można by zrobić w tym względzie, stosując rozsądniejsze kalendarze szczepień, podobne do tych, jakie mają kraje Europy Zachodniej. W Skandynawii na przykład szczepienia rozpoczynają się od czwartego miesiąca życia, a poza tym stosuje się tam mniej szczepionek. Wiemy, że takie kalendarze są bezpieczniejsze, bo wskaźniki umieralności niemowląt (około trzech zgonów na tysiąc zdrowych urodzeń) są tam dwa lub trzy razy niższe niż w Polsce czy USA. Zresztą w Skandynawii czy Niemczech nawet do połowy rodziców w ogóle nie szczepi swoich niemowląt lub szczepi je tylko wybranymi szczepionkami w wybranym przez siebie czasie i to w żaden sposób nie zwiększa umieralności niemowląt, bowiem obecnie choroby zakaźne dają się skutecznie leczyć.

Która szczepionka jest dla dziecka największym zagrożeniem?

Z bazy danych VAERS wynika, że szczepionki typu DTP (błonica-tężec-krztusiec), te przeciw bakterii Haemophilus influenzae oraz przeciw pneumokokom spowodowały najwięcej zgonów i ciężkich powikłań poszczepiennych niemowląt. Groźna jest też szczepionka przeciw żółtaczce typu B, którą w Polsce podaje się już noworodkom często już 2-3 godziny po urodzeniu, kiedy bardzo mało jeszcze wiadomo o stanie jego zdrowia. Ile noworodków w Polsce umiera wskutek powikłań po tej szczepionce? Nie wiadomo, bo te przypadki nie są rejestrowane i nie sposób to ustalić. Szczepionka ta powoduje także wielkie spustoszenie w mózgach dzieci. Przekonaliśmy się o tym niedawno na podstawie publikacji z 2007 roku. Amerykańskie badaczki wykonały analizę, z której wynikało, że dzieci, które otrzymały szczepionkę przeciw żółtaczce B z thimerosalem, dziewięć razy częściej były upośledzone umysłowo niż dzieci, które jej nie dostały. W większości krajów Europy Zachodniej w ogóle nie stosuje się tej szczepionki, podaje się ją dopiero nastolatkom. Szczepi się jedynie noworodki tych matek, u których stwierdzono obecność wirusa żółtaczki B, a tych jest niewiele. Wydaje się, że pomijając tylko tę jedną szczepionkę, można by uratować wiele dzieci. W Polsce wirus żółtaczki B występuje u około 2 proc. ciężarnych kobiet, a to znaczy, że 98 proc. noworodków nie potrzebuje tej szczepionki. Zaoszczędzone na nich pieniądze można przeznaczyć na testowanie ciężarnych kobiet na obecność tego wirusa.

Inną kwestią jest bezpieczeństwo różnych odmian szczepionek. Jedne zawierają rtęć (czyli thimerosal), inne nie, ale te z rtęcią są tańsze, bo pochodzą zazwyczaj z opakowań wielodawkowych, gdzie rtęć jest stosowana jako środek bakteriobójczy. Można stosować szczepionki bez rtęci, w opakowaniach jednorazowych, które są bezpieczniejsze. Ponadto, programy szczepień powinny być elastyczne. Po pierwszym szczepieniu można badać dzieci na obecność przeciwciał i podawać następną dawkę tylko tym, które nie wytworzyły ich w odpowiedniej ilości. Można też rozdzielać i opóźniać szczepienia, co czyni obecnie wielu rodziców na Zachodzie. W ten sposób radykalnie można zmniejszyć liczby poważnych powikłań poszczepiennych.

Czy sformułowanie „szczepienia obowiązkowe” nie jest manipulacją?

Przyjęta rok temu znowelizowana ustawa o chorobach zakaźnych mówi o obowiązkowych szczepieniach. Jest to tzw. obowiązek obywatelski, to znaczy, że powinniśmy się poczuwać do pewnej liczby szczepień, żeby rzekomo uchronić społeczeństwo od epidemii (choć kilka chorób, przeciw którym szczepi się dzieci, już dawno wygasło, inne – np. tężec – nie są zakaźne i raczej nie zdarzają się u niemowląt, a jeszcze inne są łagodne lub łatwo dają się leczyć). Nie jest to jednak obowiązek prawny. Konstytucja, jak i prawo unijne chroni nas bowiem przed wszelaką przymusową interwencją medyczną. Człowiek ma więc prawo odmówić danego szczepienia czy to dla siebie, czy dla swojego dziecka.

W Ameryce jest spora grupa dzieci z woli rodziców nieszczepionych lub zaszczepionych znacznie później , na przykład po ukończeniu przez nie pierwszego roku życia czy nawet dwóch lat. Czy ktoś monitoruje ich stan zdrowia?


Tak, naukowcy i lekarze badają je i porównują ich rozwój z rozwojem dzieci szczepionych rutynowo. Obecnie bada się około 10 tysięcy takich dzieci. Z dotychczasowych obserwacji wynika, że proporcjonalnie notuje się wśród nich znacznie mniej przypadków autyzmu, chorób psychoneurologicznych, opóźnień rozwojowych, upośledzeń umysłowych, astmy, cukrzycy, a co więcej – sprawniej zwalczają one wszelkie infekcje i używają mniej antybiotyków. Informacje te można znaleźć w internecie, na stronie założonej przez rodziców, lekarzy i naukowców, którzy mieli złe doświadczenia ze szczepieniami i zdecydowali się nie szczepić dzieci lub te szczepienia opóźnić.

Nasuwa się zatem pytanie, czy szczepienia, a przynajmniej w takiej liczbie, są nam w ogóle potrzebne...


O ile w XVIII i XIX wieku, do połowy XX wieku szczepienia rzeczywiście w wielu przypadkach ratowały życie, ponieważ nie było antybiotyków oraz innych metod zwalczania infekcji, to w XXI wieku mamy tak duży arsenał leków do zwalczania chorób zakaźnych, że szczepionki najczęściej nie są do tego konieczne. Społeczność amiszów, którzy żyją w Stanach Zjednoczonych dość blisko natury, nie szczepi się i w ogóle unika zachodniej medycyny. Wiemy, że, owszem, zdarza się im zachorować na różne choroby zakaźne, ale umieralność ich dzieci jest mniejsza niż średnia umieralność dzieci w USA.

No to nasuwa się drugie pytanie: czy nie stoi za tym czyjś interes? Śledztwo duńskich dziennikarzy ujawniło, że tzw. niezależni eksperci WHO figurowali na listach płac gigantów farmaceutycznych. Z kolei dziennikarze Polsatu donieśli, że bliski doradca minister zdrowia Ewy Kopacz jest właścicielem firmy, do której trafiają pieniądze z koncernów farmaceutycznych. Czy można mówić o związku firm farmaceutycznych z rządami?


Bez wątpienia tak. Wiemy, że firmy farmaceutyczne dają ogromne pieniądze, idące w miliony, a nawet miliardy dolarów czy euro, amerykańskim kongresmanom czy posłom w krajach europejskich i w ten sposób kupują sobie ustawy, które dają im „immunitet”. To znaczy, jeżeli czyjeś zdrowie zostanie uszkodzone przez jakąś szczepionkę, lub ktoś zostanie wręcz przez nią zabity, to odszkodowanie za to zapłaci społeczeństwo z publicznych pieniędzy, a nie firma, która tę szczepionkę wyprodukowała i wypuściła na rynek. Wynika to z korupcyjnego systemu, jaki istnieje w większości krajów zachodnich, także w Polsce. Co więcej, wiemy, że to głównie producenci szczepionek naciskają na lekarzy i agencje typu sanepid, żeby wymuszały coraz większą liczbę szczepień i wysoki odsetek wyszczepienia. W Wielkiej Brytanii lekarz dostaje od jednej firmy farmaceutycznej około 8 tysięcy euro „nagrody”, gdy odsetek wyszczepionych dzieci, którymi się opiekuje, przekracza 90 proc., tylko 2,5 tysiąca euro, gdy przekracza 70 proc., a nie dostaje nic, gdy odsetek ten spada poniżej 70 proc. Podobnie jest w innych krajach, choć wysokości nagród mogą być różne. Wiemy też, że na reklamy i apanaże dla lekarzy oraz decydentów medycznych i politycznych firmy farmaceutyczne wydają dziesiątki miliardów — co najmniej dwa razy więcej niż na badania.

We Francji do prasy przeciekły wytyczne o tworzeniu specjalnych centrów szczepień, niektórych zamykanych, o podwyższonym bezpieczeństwie. W amerykańskim stanie Massachussets osoby odmawiające w razie pandemii szczepień mogą być kierowane na kwarantannę, a przy sprzeciwie karane grzywną w wysokości tysiąca dolarów dziennie. Ludzie protestują. Narzucanie szczepień przeciw świńskiej grypie jest dla wielu niepokojące.

Myślę, że należy się niepokoić w każdym przypadku, gdy coś jest przymusowe. Jeżeli tylko w skali USA obowiązkowe szczepienia dla dzieci powodują już tysiące, dziesiątki tysięcy zgonów, to tym bardziej można oczekiwać, że wprowadzenie przymusowej szczepionki i zaszczepienie większej części ludzkości, paru miliardów, mogłoby spowodować ogromną liczbę powikłań i zgonów. Przymusowych szczepień przeciw świńskiej grypie (H1N1), o której bardzo mało wiemy, należy się bać także z tego względu, że nie wiemy dokładnie, co się w tych szczepionkach znajduje. Wiemy, że może się w nich znajdować kilka toksycznych substancji. Jedną z nich jest thimerosal, związek rtęci. Drugim potencjalnie niebezpiecznym związkiem dodawanym do niektórych szczepionek jest skwalen. To substancja tłuszczowa będąca pośrednikiem w syntezie cholesterolu. Skwalen jest niezbędny do tworzenia się cząsteczek cholesterolu, który z kolei jest niezbędnym składnikiem życia, potrzebnym do prawidłowego funkcjonowania błon komórkowych. Ponadto cholesterol jest używany do produkcji wszystkich hormonów sterydowych, a więc hormonów niezbędnych dla organizmu do zwalczania stresu, hormonów płciowych i mineralokortykoidów. Wiemy z doświadczeń na zwierzętach oraz badań i obserwacji klinicznych, że domięśniowe wstrzyknięcie skwalenu w postaci szczepionki powoduje wytworzenie się przeciwciał przeciw temu związkowi, które atakują potem wszystkie komórki. Istnieją więc uzasadnione obawy, że pojawienie się takich przeciwciał u osób zaszczepionych może spowodować poważne uszkodzenie całego organizmu, ciężkie choroby typu autoimmunologicznego oraz przyspieszyć zgon wielu ludzi. Tego typu reakcje zaobserwowano u żołnierzy amerykańskich, którym podano szczepionki przed wojną w Zatoce Perskiej. Obecny w niektórych z nich skwalen spowodował bardzo poważną chorobę immunologiczną, która trwale uszkodziła ich organizmy, co gorsze, uszkodzenia te są przekazywane następnym pokoleniom. Dzieci tych żołnierzy urodziły się z poważnymi wadami i są upośledzone w podobny sposób jak ich ojcowie, spośród których wielu jest dziś okaleczonych, na wózkach inwalidzkich, choć nie byli zranieni podczas wojny.

Wydaje się więc, że masowe szczepienia przeciw chorobie, która jak wiemy, ma stosunkowo łagodny przebieg, nawet łagodniejszy od zwykłej grypy sezonowej, nie mają żadnego klinicznego czy epidemiologicznego uzasadnienia. Były podyktowane wyłącznie chęcią gigantycznych zysków dla producentów szczepionek i według amerykańskiej bazy danych VAERS spowodowały już w USA od 320 do 3200 zgonów oraz od około 4 tysięcy do 40 tysięcy ciężkich powikłań. Liczba ofiar tych szczepionek stale rośnie. Koncerny farmaceutyczne zapewne przewidziały, że takie będą skutki tych szczepień, dlatego zawczasu zapewniły sobie immunitet od odpowiedzialności za trwałe okaleczenie lub zabicie tysięcy ludzi.

Prowadzone są badania nad wykorzystaniem w szczepionkach nanotechnologii. Ma to przyspieszyć reakcję układu odpornościowego na dany antygen. Ale czy to jest bezpieczne?


Trzeba zacząć od wyjaśnienia, co to są nanocząstki. Otóż są to cząstki jakiegoś związku o bardzo małych rozmiarach – wielkości nanometra. Nanometr to 10-9 metra. Szerokość łańcucha DNA wynosi na przykład około 2,5 nanometra, a białka – od 5 do 50 nm. Nanocząstki są tak małe, że przenikają właściwie wszystkie struktury komórkowe – przedostają się do jądra komórkowego i do materiału genetycznego. Badania naukowe dowiodły, że nanocząstki stosowane w medycynie mogą niszczyć DNA i powodować mutacje, których skutkiem będzie cały szereg chorób, na przykład choroby degeneracyjne albo nowotworowe. Albo inne nieznane nam schorzenia, niewystępujące w sposób naturalny, bo nanocząstki są sztucznie stworzone. Wiemy z publikacji, która ukazała się w ubiegłym roku, a pochodzi z chińskiego uniwersytetu, że część kobiet, które pracowały w fabryce i były narażone na wdychanie nanocząstek – w tym przypadku był to związek poliakrylu – umarła. Jest to bezpośredni dowód na to, że nanocząstki mogą być groźne dla zdrowia ludzi. Gdyby więc ktoś próbował umieścić je w szczepionkach stosowanych na masową skalę, skutki tego eksperymentu byłyby nieobliczalne. W internecie pojawiły się informacje, że nanocząstki znajdują się w szczepionkach przeciw świńskiej grypie. Tego na pewno nie wiemy, ale to jeszcze jeden powód, by obawiać się tych szczepionek. Ich skutki nie muszą być widoczne od razu, objawy niepożądane mogą bowiem wystąpić po paru miesiącach lub latach.

Skąd wziął się wirus świńskiej grypy?

Wydaje się, że obecny szczep grypy A/H1N1 pojawił się nagle, choć inne podobne szczepy są endemiczne dla ludzkich populacji. Istnieją przypuszczenia, a pochodzą one od naukowców, że wirus mógł zostać sztucznie stworzony w laboratoriach. I nie są to podejrzenia do zignorowania. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) oraz Amerykańskie Centrum Kontroli Chorób Zakaźnych (CDC), zaczęły mówić o pandemii już w marcu, kwietniu, gdy pojawiły pierwsze zachorowania i praktycznie nic nie wiadomo było jeszcze o tej chorobie. CDC przyznało się też do tego, że jego naukowcy odtworzyli wirusa hiszpanki – grypy, która zabiła w roku 1918 podobno około 50 milionów ludzi. Dlaczego to zrobili, pozostaje znakiem zapytania.

Do połowy grudnia w krajach Unii Europejskiej przeciw świńskiej grypie zaszczepiło się tylko 2 proc. mieszkańców. Szczepionki zalegają z magazynach rządowych. Kto się szczepi, a kto odmawia szczepień?

Wydaje się, że szczepią się głównie ludzie, którzy posiadają małą wiedzę, ludzie biedni, natomiast ludzie świadomi, a więc lekarze, naukowcy, ludzie wykształceni najczęściej odmawiają tych szczepień. Znamienne jest, że w USA w wielu stanach w klinikach lekarze i pielęgniarki nie szczepią ani siebie, ani swoich pacjentów. To samo ma miejsce we Francji, Niemczech czy Skandynawii. Jak widać, wiele zależy od stopnia świadomości danego społeczeństwa, lecz opór przeciw przymusowym szczepieniom rośnie na całym świecie. I słusznie, bo po pierwsze wszelki przymus jest sprzeczny z demokracją, a po drugie zarówno te szczepionki jak i sama „pandemia” świńskiej grypy są wielce podejrzane. Sama uznaję zasadę: nie psuć tego co dobre, czyli im mniej interwencji medycznych w zdrowy organizm, tym dla niego lepiej. Dlatego nie zamierzam się szczepić.

Czy mogą nas zmusić do szczepień?


Jak już wspomniałam, według znowelizowanej ustawy o chorobach zakaźnych, naszej konstytucji oraz prawa UE, nikt nie może stosować wobec nas przymusu medycznego, więc nie można nikogo zmusić do szczepienia ani ukarać za odmowę zaszczepienia siebie lub swego dziecka. I o ile wiem, nigdzie w UE ani w USA nie zastosowano dotąd przymusowych szczepień przeciw tej grypie. Myślę, że politycy zdają sobie sprawę, czym może grozić taki przymus.

Dlaczego z różnych źródeł padają sprzeczne informacje? Jedni zapewniają, że szczepionki są bezpieczne, inni przed nimi ostrzegają.

Wiele czasopism naukowych, szczególnie medycznych, tych, które do niedawna były najbardziej prestiżowe, takimi już być przestały. Stały się bowiem własnością monopolistycznych gigantów wydawniczych sponsorowanych przez koncerny farmaceutyczne lub będących ich współwłasnością, konsorcjów, które produkują szczepionki lub posiadają media również żyjące z reklam firm farmaceutycznych. W dominujących korporacyjnych pismach medycznych najczęściej publikowane są obecnie tzw. infomercials, czyli informacje reklamowe ubrane w formę informacji naukowej. Próżno więc w nich szukać uczciwej wiedzy na temat leków czy szczepionek. Nieskażoną konfliktem interesu prawdę biomedyczną znajdziemy dziś tylko w pracach naukowych niezależnych badaczy, publikowanych w niezależnych (jeszcze) pismach naukowych, często powszechnie dostępnych w internecie. Dobrym źródłem informacji jest baza danych PubMed (tłumacząc na język polski: medycyna publiczna) stworzona przez Narodową Bibliotekę Medyczną w USA. W tej ogromnej bazie danych znajdują się linki do streszczeń, czasem także pełne teksty publikacji biomedycznych z całego świata, zarówno tych sponsorowanych przez korporacje, jak i niezależnych. Po wpisaniu w okienko jakichś haseł można dotrzeć do informacji na temat różnych publikacji. Poza tym w internecie, przez Google’a, można znaleźć sporo publikacji, a także informacji niepublikowanych w oficjalnych czasopismach, ale udokumentowanych.

Właśnie z internetu można się dowiedzieć o pozwie przeciw ONZ i WHO oraz firmie Baxter złożonym przez austriacką dziennikarkę śledczą Jane Burgermeister. Czy zna Pani tę sprawę?

Z mediów mi wiadomo, że Jane Burgermeister przez lata pracowała dla pism medycznych i specjalizowała się w publikacjach dotyczących szczepionek, więc wydaje się, że ma dużą wiedzę na temat ich składu i zagrożeń związanych z niektórymi ich składnikami. Sądzę, że skoro przygotowała taki pozew, to ma dowody. Sprawa dotyczy m.in. firmy Baxter, która starała się wprowadzić na rynek europejski szczepionkę z zabójczym żywym wirusem ptasiej grypy. Wiemy też, że szczepionka ta zastała przetestowana przez czeskich naukowców, którzy sprawdzili jej bezpieczeństwo na fretkach. Okazało się, że zaszczepione zwierzęta ciężko zachorowały i zmarły lub musiały być uśpione. Nie wiemy, dla jak dużej populacji była przeznaczona ta szczepionka, ale pamiętamy, że w 2007 roku w Polsce kilkunastu bezdomnych, którzy zostali bez ich wiedzy zaszczepieni szczepionką przeciw ptasiej grypie – zmarło. Niewykluczone, że podobny los spotkałby ludzi zaszczepionych szczepionką Baxtera. Na szczęście czescy naukowcy wykryli to zanieczyszczenie, ratując być może dużą populację europejską.

Ze znakiczasu.pl

"Po owocach lędźwi jego Go poznacie, a po długości kija swego ocenian będzie"

Askad
Moderator
ranks
useravatar
Offline
101 Posty
Informacja o użytkowniku w postach
Nie posiadasz uprawnień do zamieszczenia tu postu

Re: Szczepienia jako zamach na organizm dziecka?

List otwarty w sprawie nowelizacji ustawy o zapobieganiu i zwalczaniu chorób zakaźnych na podstawie druku sejmowego 293 i 416
Autor listu
Franciszkanski Ruch Ekologiczny Charytatywny i Historyczny


03.07.2012r.
Wielce Szanowny Pan Marszałek Senatu Rzeczypospolitej Polskiej
Wielce Szanowni PT Panie i Panowie Senatorowie

List otwarty w sprawie nowelizacji ustawy o zapobieganiu i zwalczaniu chorób zakaźnych na podstawie druku sejmowego 293 i 416

Wielce Szanowi Państwo

Z ogromnym zaskoczeniem zapoznaliśmy się z uzasadnieniem PT Pani Poseł Sprawozdawcy Alicji Dąbrowskiej o konieczności zmian wymienionej Ustawy w takim kierunku, jak podano w załączniku.

Pani Poseł Sprawozdawca omawiając konieczność zmian poprzedniej ustawy z 05 grudnia 2009 roku w oczywisty sposób, mówiąc łagodnie dezinformuje Panie i Panów Posłów i Senatorów.

Pani Poseł już w pierwszym akapicie podaje gołosłowne twierdzenia, jakoby prace nad modyfikacją ustawy spowodowane cyt: “były potrzebą dostosowania przepisów ustawy do zmieniających się potrzeb nadzoru epidemiologicznego oraz zwalczania chorób zakaźnych”.

Pani Poseł Sprawozdawca nie podaje jednak jakie problemy nadzoru epidemiologicznego, w okresie nieco ponad dwu lat wpłynęły na tak nagłą potrzebę modyfikacji. Jakie rzekome zmieniające się sytuacje nadzoru epidemiologicznego pojawiły się w okresie od wydania poprzedniej ustawy?

Pani Poseł Sprawozdawca podkreśla jednocześnie, : str.9 akapit 2, że cyt: “ Przedmiot projektowanej ustawy nie jest objęty zakresem prawa Unii Europejskiej.”

Tak więc rzekomo Unia Europejska nie widzi potrzeb do ingerencji i zmian prawodawstwa, a grupa posłów pod wpływem, bliżej niesprecyzowanego czynnika X wprowadza gruntowne zmiany.

Poniżej podamy przykłady takich zmian, sprzecznych zarówno z obowiązującą Konstytucją Rzeczypospolitej, jak i innymi przepisami. Podamy także korzyści wynikające dla określonych grup związanych z tym, po wprowadzeniu proponowanych przez Komisję Zdrowia zmian i straty dla Państwa.

Pani Poseł Sprawozdawca, lekarz medycyny Alicja Dąbrowska, podaje : str.1, akapit 2 cyt:
”Na potrzebę nowelizacji wskazywały zarówno doświadczenia ze stosowania ustawy zebrane przez przedstawicieli administracji centralnej- Głównego Inspektora Sanitarnego………jak również przedstawicieli powiatowych i wojewódzkich organów Państwowej Inspekcji Sanitarnej.”

Pani Poseł nie podaje ani jednego przykładu, jakie negatywne “doświadczenia” podali wymienieni przedstawiciele. Główny Inspektor Sanitarny także nie wypowiedział się o żadnych negatywnych doświadczeniach poprzedniej ustawy. Jakie to straszne doświadczenia zdobyli przedstawiciele GIS, że w głębokiej tajemnicy muszą dokonywać zmiany ustawy.?

Jeżeli przeanalizujemy proponowane zmiany, to nasuwa się jednoznaczny wniosek, że są one robione pod wpływem lobby szczepionkarskiego! I konkretnie mają zwiększyć ich zyski.

Pani Poseł Sprawozdawca w kolejnym akapicie podpiera konieczność zmian ustawy potrzebą dostosowania terminologii do innych ustaw i podaje, że proponowane zmiany mają charakter formalno -prawny i nie nakładają na stacje sanitarno epidemiologiczne nowych zadań, ani nie powodują wzrostu kosztów.

Czy to jest prawda? Niestety, pani lekarz medycyny Alicja Dąbrowska, najdelikatniej to ujmując, mija się z prawdą. Natomiast z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością, można jednoznacznie stwierdzić, że robi to świadomie. Trudno bowiem założyć, aby lekarz medycyny nie rozumiała co oznacza zmiana definicji choroby zakaźnej. Art 2 punkt 1. proponowanej nowelizacji zmienia definicję choroby zakaźnej. cyt:

“ choroba zakaźna – choroba, która jest wywołana przez biologiczne czynniki chorobotwórcze”

Mamy w tym jednym punkcie kilka problemów, zarówno prawnych jak i finansowych.

Po pierwsze: definicje chorób są definicjami międzynarodowymi. Nie może sobie dowolna osoba, czy organizacja zmieniać pojęć. Jest to tak oczywiste, że nie wymaga uzasadnienia. Chyba,że kryje się za tym chęć osiągnięcia zysków. W Polsce do tej pory obowiązywała definicja ONZ.

Wg słownika medycznego: Choroby zakaźne, to inaczej mówiąc choroby infekcyjne. Choroba zakaźna ma to do siebie, że bardzo łatwo może się przenosić pomiędzy jednym a drugim osobnikiem. W przypadku ludzi, choroby zakaźne wywoływane są przede wszystkim przez wirusy, bakterie oraz grzyby.Objawy oraz leczenie zależeć będą bezpośrednio od rodzaju choroby.

Definicja podręcznikowa:

CHOROBY ZAKAŹNE I PASOŻYTNICZE
Wiadomości ogólne: Pojęcie choroby zakaźnej. Chorobą zakaźną nazywamy taką chorobę, która powstaje pod wpływem wtargnięcia i rozwoju w organizmie ludzkim drobnoustrojów.

Wg strony interentowej PZH :
Definicje przypadków zachorowań na choroby zakaźne podane w tym dokumencie mają na celu ujednolicenie zgłaszalności i zapewnienie porównywalności danych zbieranych w ramach nadzoru epidemiologicznego w Polsce oraz we wspólnocie Europejskiej. Stosowanie tych definicji dotyczy przede wszystkim kwalifikacji i rejestracji zachorowań przez stacje sanitarno -epidemiologiczne oraz sporządzania przez te placówki sprawozdań…. druk MZ-56.

W rutynowym nadzorze epidemiologicznym nad chorobami zakaźnymi w Polsce stosuje się trzy rodzaje definicji:
1. standardowe definicje Unii Europejskiej
2. definicje Unii `Europejskiej przystosowane do potrzeb nadzoru w Polsce
3. definicje polskie- w przypadku braku definicji obowiązującej w ramach Wspólnoty Europejskiej

Ciekawe do jakiej grupy zalicza Pani Poseł proponowaną zmianę definicji?

Jednocześnie bardzo ważne pytanie; dlaczego wbrew deklaracjom rządowym, omawiana nowelizacja ignoruje fakt przynależności Polski do Unii Europejskiej. Czyżby PT Państwo Posłowie nie znali odpowiednich ustaw, cyt:

“KOMISJA WSPÓLNOT EUROPEJSKICH,
uwzględniając Traktat ustanawiający Wspólnotę Europejską, uwzględniając /powtarza się i jest niezrozumiałe/ decyzję nr 2119/98/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 24 września 1998 r. ustanawiającą sieć nadzoru i kontroli epidemiologicznej chorób zakaźnych we Wspólnocie [1], w szczególności jej art. 3 lit. a) i c) i art. 8,

Wbrew głoszonym przez p. Poseł A. Dądrowską poglądom, proponowana nowelizacja ingeruje w prawodawstwo Unii i to w dodatku tak daleko, że uniemożliwi porównywanie odpowiednich dokumentów.

Jeżeli przyjmiemy inną definicję, to wszelkie porównania statystyczne okażą się niemożliwe, to co wczoraj było chorobą zakaźną, to obecnie może być czymś innym i odwrotnie. Trudno założyć aby specjalistyczna grupa zwana Komisją Zdrowia Sejmu Rzeczypospolitej o tym nie wiedziała.

Na przykład wiadomo, że po szczepieniach wirusy odry występują w grudkach w przewodzie pokarmowym i mogą zakażać np. rodzinę i być przyczyną choroby zaszczepionego. Wg nowej definicji nie będzie to powikłanie po szczepieniu tylko nowa choroba.
Innymi słowy : w ten sprytny sposób znikną wszelkie powikłania poszczepienne. Nikt nie będzie mógł dochodzić odszkodowań, ponieważ nie będzie żadnych powikłań. Oczywiście w statystyce.
Polska jest sygnatariuszem wielu umów międzynarodowych. W umowach tych, są zdefiniowane pojęcia chorób zakaźnych. W jaki sposób wywiąże się z tych umów po wprowadzeniu takiego zamieszania legislacyjnego?

Po tym, definicja chorób zakaźnych jest definicją podręcznikową przedmiotu : choroby zakaźne. Zmiana pojęcia : choroby zakaźne wymusza zmianę podręczników. Przecież absolwenci wyższych szkół medycznych, licencjackich ratownictwa i pielęgniarskich, jeżeli mają wprowadzać w życie nową ustawę, muszą wiedzieć co nazywamy chorobą zakaźną a co nie. Przeciętny okres nauki wynosi kilka lat. W jaki sposób pojęcia te mają być zmienione w podręcznikach i skryptach – Pani Poseł Sprawozdawca nie wspomina. Kto ma ponosić koszty takich zmian.? Także nic. Na ten temat – cisza.

Po trzecie, jak na pewno Pani Poseł Sprawozdawcy wiadomo, posiadamy instytucję zwaną Głównym Urzędem Statystycznym. Jednym z zadań tej państwowej instytucji jest zbieranie i analizowanie danych. W jaki sposób można porównać choroby o zupełnie innych definicjach? Skąd i na jakiej podstawie Rząd będzie ustalał priorytety potrzeb nie znając czy zachorowalność wzrasta czy maleje? Na ten temat także brak wyjaśnień.
Wszelkie druki o zgłaszaniu chorób zakaźnych są jednoznaczne, zgodnie z obowiązującymi definicjami. Wg obecnej ustawy należy je wszystkie wyrzucić na makulaturę i wydrukować nowe. Oczywiście na koszt podatnika, ponieważ Pani Poseł wyraźnie mówiła w wystąpieniu sejmowym, że proponowane zmiany żadnych obciążeń finansowych nie powodują.

Kuriozalne jest kolejne stwierdzenie, str.2 wiersz 8 od dołu cyt:” biorąc pod uwagę wysokie koszty, które musiałyby zostać poniesione przez stacje …… zrezygnowano z przepisów , które wprowadziły refundację kosztów zgłoszeń niepożądanych odczynów poszczepiennych oraz zachorowań ….. zrezygnowano również z przepisów zobowiązujących lekarzy do prowadzenia rejestrów dokonanych zgłoszeń”.

Po pierwsze : Jakie wysokie koszty ? Pani Poseł A. Dąbrowska nie raczyła ich podać. Każda stacja sanitarno epidemiologiczna jak również GIS posiadają służbowe połączenia internetowe. Podobnie posiadają je placówki służby zdrowia. Jakie tutaj powstają koszty przesłania informacji przez lekarza o stwierdzeniu powikłania po szczepieniu? Pozostaje to słodką tajemnicą Komisji.

Po drugie, co ma wspólnego refundacja rzekomych kosztów przesyłania informacji przez lekarza ? , co jak wykazano jest co najmniej nadużyciem, z prowadzeniem przez daną placówkę medyczną – lekarza, dokumentacji zbiorczej o występowaniu powikłań?
Wyraźnie widać, kto i komu takie zmiany są na rękę. Chodzi o niemożność udowodnienia powikłania po szczepieniu.

Po trzecie, wiadomo powszechnie, że lekarze w Polsce nie wykonują obowiązku zgłaszania powikłań poszczepiennych. Przypominamy, że ustawa obowiązująca do zgłoszeń została uchwalona w 1964 roku. Ani GIS ani PZH nie prowadziły takiej dokumentacji i statystyk. Wiadomo, na podstawie analizy piśmiennictwa naukowego np. USA, Wielkiej Brytanii, że lekarze w tych, tak bardzo zdyscyplinowanych krajach, zgłaszają ok 10 % faktycznie występujących powikłań. Jeżeli natomiast w Polsce, przez 50 lat nie udało się wymusić na urzędnikach państwowych PZH prowadzenia takiego rejestru, to jaka wystąpiła przyczyna zupełnej rezygnacji ze zgłoszeń?

Od znajomych lekarzy, szczególnie mniejszych miejscowości, mamy doniesienia o gwałtownym ataku pracowników powiatowych i wojewódzkich stacji sanitarno -epidemiologicznych na tych lekarzy, którzy zgłaszają powikłania. Pracownicy San-epidu bezpośrednio grożą zamknięciem placówki ze względów rzekomo sanitarnych.

Od 20 lat wiadomo, że San -epidy handlują szczepionkami i jest to bardzo dochodowy proceder. Ostatnia sprawa szczecińska, rozpatrywana w prokuraturze, wykazała ,w jaki sposób 750 tysięcy złotych zarobionych dodatkowo rozdysponowano w stacji. Jest to bezpośredni dowód, że cała sprawa ma uniemożliwić śledzenie powikłań poszczepiennych i odpowiednie paragrafy są wprowadzane tylko i wyłącznie dla korzyści lobby szczepionkarskiego.

Trzeba przypomnieć, że zyski, że sprzedaży szczepionek przez stacje sięgają ok. 30% wartości szczepionki. Takie przynajmniej szacunki podaje się w tzw. żółtym tygodniu. Tak więc rocznie jest to kilkaset milionów złotych straty dla skarbu państwa.

Drugi wniosek wynikający bezpośrednio z tak sformułowanych przepisów, to fakt rozgrzeszania urzędników za zakup zbędnych szczepionek. Jak wiadomo, w Niemczech musiano zniszczyć, po bezmyślnych zakupach, szczepionki przeciwko grypie za 240 milionów euro. Jest to kwota w naszych warunkach starczająca NFZ na pokrycie kosztów dwu miesięcznej refundacji leków.

Zdziwienie budzi także fakt ustanowienia przepisu dającego najniższemu stopniem urzędowi san – epidu swobodę wprowadzenia przymusu szczepień w regionie i stosowania przymusu bezpośredniego. Od czasów króla Kazimierza Wielkiego wiadomo, że w Polsce tylko sąd ma prawo do skazywania kogokolwiek. Jako Kraj szczycimy się tym faktem. A tutaj wbrew tradycji, wbrew trendom ogólno- światowym, wbrew prawu Unii Europejskiej, której członkami jesteśmy, czego wyraźnie nie widzą członkowie komisji, najniżej stojący w hierarchii urzędnik może stosować przymus bezpośredni. Przymus ten może stosować bez oglądania się na kogokolwiek i cokolwiek. Jak PT Państwo Senatorowie pamiętają, tak było w izbach wytrzeźwień. Po serii wypadków śmiertelnych – izby zlikwidowano.

Istotnym błędem całości proponowanych zmian jest także połączenie funkcji kontrolnych GIS z funkcją handlową. Od dwu tysięcy lat, starano się ZAWSZE W PRAWODAWSTWIE EUROPEJSKIM ODDZIELAĆ FUNKCJE KONTROLNE OD HANDLOWYCH. A w tej konkretnej sprawie, wbrew naciskom środowiska medycznego, Komisja Zdrowia Sejmu Rzeczypospolitej, łączy te dwie funkcje w jedną całość. Czyli urzędnik będzie decydował co i komu należy sprzedawać, co kupować i karać w razie nieposłuszeństwa, jak to widzimy już obecnie. Wbrew trendom ogólnoświatowym nie ustanawia się żadnej kontroli, która byłaby ostrzeżeniem dla instytucji. Czyli cofamy się do średniowiecznej Azji i bakczyszu.

Trudno nawet przypuszczać, że członkowie Komisji Zdrowia nie rozumieją tego problemu!

Po wprowadzeniu znowelizowanych przepisów urzędnik, który na zasadzie mów mi do ręki a nie do ucha, zakupi zbędne szczepionki, zastosuje przymus szczepień i wszytko będzie zgodne z proponowanym prawem!!!

Pani Poseł Sprawozdawca z rozbrajająca szczerością wyznaje, że odpowiedni urzędnicy przez 27 lat nie przygotowali przepisów wykonawczych do ustawy z 1985 roku i pozostawia to bez oceny. Czyli z jednej strony mamy ustawę przez ponad ćwierć wieku nie wprowadzoną w życie, dlaczego? a z drugiej strony gwałtowne przyspieszenie tempa prac bez podania jakiejkolwiek przyczyny. Dlaczego?

Takich tendencyjnych zapisów jest bardzo dużo. Tutaj sygnalizujemy tylko problem jaki stwarza nowa propozycja modyfikowania ustawy.

A przecież PT Państwo , jako reprezentanci Narodu powinniście jeszcze skonfrontować proponowane zmiany z najważniejszym prawem jakim jest Konstytucja Rzeczypospolitej

Zatem jesteśmy zdania, że zarówno art. 38 i 39 Konstytucji jak i art. 68 obowiązują w każdej sytuacji. Artykuły te mówią wprost: cyt.”
Art. 38: “ Rzeczpospolita Polska zapewnia każdemu człowiekowi prawną ochronę życia.”
Art.39:” nikt nie może być poddany eksperymentom naukowym, w tym medycznym, bez wyrażenia dobrowolnie zgody.”
Art.68:” 1. Każdy ma prawo do ochrony zdrowia,Władze publiczne są obowiązane do zapewnienia szczególnej opieki zdrowotnej dzieciom, kobietom ciężarnym, osobom niepełnosprawnym i osobom w podeszłym wieku.

W tej sytuacji, inne akty prawne muszą być w zgodzie z tym podstawowym dokumentem.

Jeżeli więc Konstytucja stwierdza, że każdy pacjent ma wolną wolę, to dlaczego stosunkowo niskiej rangi urzędnik, może w tym konkretnym przypadku – szczepień , bez żadnych konsekwencji prawnych dla siebie, pozbawić człowieka woli w majestacie prawa przy wykorzystaniu autorytetu państwa?

A właściwie nie tylko może pozbawić możliwości decydowania o sobie, ale jednocześnie tenże urzędnik nie bierze żadnej odpowiedzialności za swoje decyzje.

Już w 1984 roku Światowa Organizacja Zdrowia przedstawiła Model Deklaracji Praw Pacjenta jako wytyczne do stosowania w poszczególnych państwach. W dokumencie tym określa się, że KAŻDY ma prawo do cyt:

“ – poszanowania swojej osoby ludzkiej
- samodecydowania [ do informacji o stanie zdrowia i PROPONOWANYCH PROCEDURACH LECZNICZYCH wraz z ryzykiem i przewidywaną korzyścią, do decydowania o zgodzie lub odmowie zgody na działania medyczne],

-poszanowania integralności fizycznej i psychicznej oraz poczucia bezpieczeństwa swojej osoby [ do NIEDOKONYWANIA DZIAŁAŃ MEDYCZNYCH BEZ WYRAŻENIA ZGODY] chyba, że jest niezdolny do wyrażenia zgody, a natychmiastowa interwencja lekarza jest konieczna, niepoddawania się badaniom naukowym bez zgody i oceny komisji etycznej.”

Pragniemy przypomnieć, że w Polsce na podstawie obowiązującej Konstytucji i ustaw została opracowana już przed 20 laty KARTA PRAW PACJENTA, którą Minister Zdrowia i Opieki Społecznej przekazał do publicznej wiadomości.

Ustawa o Zakładach Opieki Zdrowotnej podaje, że cyt; “ pacjent ma prawo do wyrażania zgody na udzielenie określonych świadczeń zdrowotnych lub ich odmowę – po uzyskaniu odpowiednich, wystarczających informacji.

Jak jednoznacznie wynika z przytoczonych i obowiązujących przepisów, podstawą działalności lekarza jest zgoda pacjenta na takie lub inne działanie medyczne. Mówi o tym jednoznacznie także Dziennik Ustaw z 1997 roku nr 28 pozycja 152 art 25 i dalsze, a w szczególności poniższe artykuły;

Art. 33. 1. Badanie lub udzielenie pacjentowi innego świadczenia zdrowotnego bez jego zgody jest dopuszczalne, jeżeli wymaga on niezwłocznej pomocy lekarskiej, a ze względu na stan zdrowia lub wiek nie może wyrazić zgody i nie ma możliwości porozumienia się z jego przedstawicielem ustawowym lub opiekunem faktycznym.
2. Decyzję o podjęciu czynności medycznych w okolicznościach, o których mowa w ust. 1, lekarz powinien w miarę możliwości skonsultować z innym lekarzem.
3. Okoliczności, o których mowa w ust. 1 i 2, lekarz odnotowuje w dokumentacji medycznej pacjenta.

Art. 34. 1. Lekarz może wykonać zabieg operacyjny albo zastosować metodę leczenia lub diagnostyki stwarzającą podwyższone ryzyko dla pacjenta, po uzyskaniu jego pisemnej zgody.
2. Przed wyrażeniem zgody przez pacjenta w sytuacji, o której mowa w ust. 1, lekarz ma obowiązek udzielenia mu informacji zgodnie z art. 31.
3. Lekarz może wykonać zabieg lub zastosować metodę, o której mowa w ust. 1, wobec pacjenta małoletniego, ubezwłasnowolnionego bądź niezdolnego do świadomego wyrażenia pisemnej zgody, po uzyskaniu zgody jego przedstawiciela ustawowego, a gdy pacjent nie ma przedstawiciela lub gdy porozumienie się z nim jest niemożliwe – po uzyskaniu zgody sądu opiekuńczego.
4. Jeżeli pacjent ukończył 16 lat, wymagana jest także jego pisemna zgoda.
5. W sytuacji, o której mowa w ust. 1, stosuje się odpowiednio przepis art. 32 ust. 6.
6. Jeżeli przedstawiciel ustawowy pacjenta małoletniego, ubezwłasnowolnionego bądź niezdolnego do świadomego wyrażenia zgody nie zgadza się na wykonanie przez lekarza czynności wymienionych w ust. 1, a niezbędnych dla usunięcia niebezpieczeństwa utraty przez pacjenta życia lub ciężkiego uszkodzenia ciała bądź ciężkiego rozstroju zdrowia, lekarz może wykonać takie czynności po uzyskaniu zgody sądu opiekuńczego.
7. Lekarz może wykonać czynności, o których mowa w ust. 1, bez zgody przedstawiciela ustawowego pacjenta bądź zgody właściwego sądu opiekuńczego, gdy zwłoka spowodowana postępowaniem w sprawie uzyskania zgody groziłaby pacjentowi niebezpieczeństwem utraty życia, ciężkiego uszkodzenia ciała lub ciężkiego rozstroju zdrowia. W takim przypadku lekarz ma obowiązek, o ile jest to możliwe, zasięgnąć opinii drugiego lekarza, w miarę możliwości tej samej specjalności. O wykonywanych czynnościach lekarz niezwłocznie zawiadamia przedstawiciela ustawowego, opiekuna faktycznego lub sąd opiekuńczy.
8. O okolicznościach, o których mowa w ust. 3-7, lekarz dokonuje odpowiedniej adnotacji w dokumentacji medycznej pacjenta.

Oprócz przepisów prawnych także Kodeks Etyki Lekarskiej normuje zasady postępowania lekarza w stosunku do pacjenta a w szczególności art. 13 i 15 cyt:

“Art.13
1. Obowiązkiem lekarza jest respektowanie prawa pacjenta do świadomego udziału w podejmowaniu decyzji dotyczących jego zdrowia.
2. Informacja udzielona pacjentowi powinna być sformułowana w sposób dla niego zrozumiały.
3. Lekarz powinien poinformować pacjenta o stopniu ewentualnego ryzyka zabiegów diagnostycznych i leczniczych i spodziewanych korzyściach związanych z wykonywaniem tych zabiegów, a także o możliwościach zastosowania innego postępowania medycznego.”

“Art. 15.
1. Postępowanie diagnostyczne, lecznicze i zapobiegawcze wymaga zgody pacjenta. Jeżeli pacjent nie jest zdolny do świadomego wyrażenia zgody, powinien ją wyrazić jego przedstawiciel ustawowy lub osoba faktycznie opiekująca się pacjentem.
2. W przypadku osoby niepełnoletniej, lekarz powinien starać się uzyskać także jej zgodę, o ile jest ona zdolna do świadomego wyrażenia tej zgody.
3. Wszczęcie postępowania diagnostycznego, leczniczego i zapobiegawczego bez zgody pacjenta może być dopuszczone tylko wyjątkowo w szczególnych przypadkach zagrożenia życia lub zdrowia pacjenta lub innych osób.
4. Badanie bez wymaganej zgody pacjenta lekarz może przeprowadzić również na zlecenie organu lub instytucji upoważnionej do tego z mocy prawa, o ile nie stwarza ono nadmiernego ryzyka zdrowotnego dla pacjenta.
5. W razie nie uzyskania zgody na proponowane postępowanie, lekarz powinien nadal, w miarę możliwości, otaczać pacjenta opieką lekarską.”

Sąd Najwyższy w orzeczeniu z dnia 17 lutego 1989 roku [OSNKW 5-6/1989, poz.42] stwierdził, że cyt:”życie każdego człowieka niezależnie od wieku, stanu zdrowia i reprezentowanego poziomu wiedzy, stanu rodziny i realnej społecznej przydatności, jest wartością powszechną podlegającą jednakowej ochronie prawnej. [Pacjent] udzielając zgody na interwencję medyczną pozwala lekarzowi na naruszenie integralności w ustalonym zakresie, co stanowi przedmiot zgody”

EUROPEJSKA KOMISJA BIOETYCZNA przewiduje, że cyt.: “Nie można przeprowadzić interwencji medycznej bez swobodnej i świadomej zgody osoby jej poddanej. Osobie tej należy udzielić uprzednio odpowiednich informacji o celu i naturze interwencji, jak również jej konsekwencji i ryzyku. Osoba zainteresowana może w każdym czasie swobodnie cofnąć zgodę”.

Wiadomo, że Polska, na mocy Układu Stowarzyszeniowego z `Unią Europejską, już od 1991 roku jest zobowiązana dostosować swoje prawo do prawa wspólnotowego.

Wiadomo również, że od kilku lat jesteśmy członkiem Unii Europejskiej, na co politycy szczególnie często się powołują.

Nie podlega żadnej dyskusji fakt, że za nieletnie dzieci odpowiedzialność nie tylko etyczną ale i prawną ponoszą rodzice, chyba, że prawomocnym wyrokiem sąd w konkretnym przypadku stanowi inaczej.

Dlaczego Posłowie Komisji Zdrowia nie znają tych przepisów, albo jeszcze gorzej- znając je udają, że one nie obowiązują?

W niniejszym liście jednoznacznie wskazano podstawy prawne działalności służby zdrowia. Wobec powyższego – musi nastąpić jednoznaczne rozstrzygnięcie, czy szczepienia profilaktyczne [nie lecznicze] są działalnością służby zdrowia w zrozumieniu prawa czy też nie. Jeżeli są, to bezwzględnie powinny być stosowane przytoczone przepisy. Jeżeli natomiast szczepienia, enigmatycznie zwane profilaktycznymi, nie są leczeniem ani żadną inną formą działalności lekarzy, to powinna zostać opracowana ustawa dająca podstawę prawną dla urzędników do stosowania przymusu bezpośredniego.

Należy mieć na uwadze wynikające konsekwencje ze stosowania takiego przymusu bezpośredniego. Wiadomo, że w chwili obecnej tylko policja posiada takie uprawnienia.
Otóż, jeżeli na skutek zastosowania przymusu bezpośredniego, nastąpi złamanie praw pacjenta, polegające na naruszeniu nietykalności cielesnej, i wystąpią skutki uboczne np. w postaci powikłania po szczepieniu, to kto ponosi odpowiedzialność zarówno prawno – karną , jak i cywilno- odszkodowawczą?

Trudno zakładać, że członkowie Komisji Zdrowia tego nie rozumieją!

Innymi słowy, kto ma wypłacić rodzinie dziecka odszkodowanie jak i płacić rentę, jeżeli zachodzi taka potrzeba i w jakiej wysokości? Wiadomo, że takich spraw , w ostatnim okresie znacznie przybywa. Ostatnie prace naukowe nie pozostawiają żadnej wątpliwości o występowaniu poważnych powikłań poszczepiennych. Tylko po jednej szczepionce Gardasil w USA w okresie ok. 3 lat zanotowano ok. 30 000 powikłań. Kto ponosi koszty leczenia i tak niedoszacowanego budżetu służby zdrowia.

Podkreślamy, iż sprawa szczepień zwanych profilaktycznymi w świetle obowiązujących przepisów wygląda bardzo dziwnie. Decyzję o zakresie stosowanych szczepień, rodzaju zakupionej szczepionki podejmuje urzędnik nie zawsze najwyższego rzędu i w dodatku nie będący lekarzem praktykiem .[Ma to miejsce coraz częściej] wręcz, są to ludzie zupełnie nie związani z medycyną [vide Państwowy Zakład Higieny], a w związku w wykonaniem tej decyzji przez lekarza, pacjent lub jego rodzina roszczą pretensje do konkretnego zakładu służby zdrowia. Innymi słowy, dlaczego lekarz ma płacić za decyzje administracyjne dotyczące np. zakupu nietrafnej szczepionki?

Sytuację pogarsza fakt tajemniczości, tzn. nieinformowania społeczeństwa [niepublikowania zasad wprowadzania określonego rodzaju szczepionki] o rodzaju i zasadach wprowadzanych szczepień. Kalendarzyk tzw. szczepień obowiązkowych jest ustalany w tajemnicy przez wąskie grono nikomu nie znanych urzędników. Nigdzie nie publikuje się ani zasad zakupu tej lub innej szczepionki, ani motywów jej wprowadzenia do kalendarzyka.

Dlaczego nawet na stronie Ministerstwa Zdrowia brak jakichkolwiek uzasadnień wprowadzenia tej, a nie innej szczepionki, w tym, a nie w innym miesiącu?

Dlaczego brak podstaw naukowych [ prac naukowych] uzasadniających wprowadzenie takiej, a nie innej szczepionki i korzyści wynikających ze stosowania tej szczepionki?

Dlaczego brak informacji o sumach wypłacanych firmom farmaceutycznym w związku z zakupem takiej, a nie innej szczepionki.? Przecież ustawa o zamówieniach publicznych jest jawna!!!!

Innymi słowy, dlaczego eksperymenty z dopuszczeniem tej, a nie innej szczepionki są tajne i nie stanowią integralnego załącznika do decyzji ministerstwa o wprowadzeniu szczepień?

Wyraźnie to widać, zostały naruszone zasady prawne obowiązujące w POLSCE. OGRANICZONA została w poważnym zakresie wolność obywatelska poprzez zniesienie zasady zgody pacjenta na stosowanie określonego eksperymentu, zabiegu na swoim ciele.
Decyzje za prawnie ubezwłasnowolnionego obywatela podejmuje urzędnik stosunkowo niskiego szczebla, nie posiadający kompetencji merytorycznych.

Wytworzona sytuacja jest jawnym czynnikiem korupcjogennym firm farmaceutycznych będących żywotnie zainteresowanych wprowadzeniem swoich szczepionek na polski rynek szczególnie po wielomiliardowych karach i odszkodowaniach płaconych w innych krajach. W kręgach medycznych mówi się wprost, że dopuszczenie tej, a nie innej szczepionki na rynek, to są co najmniej kluczyki do samochodu klasy mercedes S.

W tej sytuacji, przedstawiona przez Panią Poseł Sprawozdawcę Alicję Dąbrowską podstawa nowelizacji wskazuje jednoznacznie, że beneficjentami będzie kilka firm sprzedających szczepionki. Te firmy osiągną, zawrotne zyski nie ponosząc, dzięki tej nowelizacji żadnych kosztów.

W związku z faktem podawanym wielokrotnie w mass mediach, że zmiana ustawy to koszt rzędu 3 milionów dolarów tzw. lobbingowych, Naszym zdaniem ta sprawa jak najbardziej kwalifikuje się do zbadania zarówno przez ABW, CBA jak i NIK.

P.S. Oczywiście dopuszczamy możliwość, że to nie lek. med A.Dąbrowska napisała przeczytany tekst, ale pozostawiamy to do oceny służb specjalnych.

Za Zarząd Stowarzyszenia
Jerzy Jaśkowski               Wiesław Wesołek

"Po owocach lędźwi jego Go poznacie, a po długości kija swego ocenian będzie"

Askad
Moderator
ranks
useravatar
Offline
101 Posty
Informacja o użytkowniku w postach
Nie posiadasz uprawnień do zamieszczenia tu postu

Re: Szczepienia jako zamach na organizm dziecka?

Zastrzyki kalectwa, racjonalny strach
Prof. dr hab. Maria Dorota Majewska



(Replika publiczna do artykułu “Zastrzyk strachu” Marcina Rotkiewicza, Polityka, nr 31/2869).

Od kilku lat naukowo zajmuję się problemem bezpieczeństwa szczepień. Ponieważ w artykule M. Rotkiewicza przedstawiono wiele tendencyjnych, fałszywych informacji i tez dotyczących zarówno szczepień jak i mojej pracy, jestem zmuszona krytycznie odnieść się do poruszonych przez niego kwestii.

Skuteczność i bezpieczeństwo szczepień

Zacznijmy od kalendarza szczepień. Autor pisze, że polskie niemowlę otrzymuje w pierwszych 18 miesiącach życia „w sumie sześć różnych szczepionek”. Jest to zmanipulowana prawda. Załączony program obowiązkowych w Polsce szczepień pokazuje, że niemowlęta otrzymują w tym okresie 26 szczepień. Niektóre szczepionki są skojarzone (np. DTP czy MMR zawierają w jednym zastrzyku drobnoustroje lub ich fragmenty wywołujące trzy różne choroby) i w żaden sposób nie można ich traktować jako jednego szczepienia, ponadto szczepienia podawane są wielokrotnie, co oznacza, że ryzyko powikłań po nich jest powielane. Pisząc, że w Polsce aplikuje się niemowlętom 6 szczepionek, autor prawdopodobnie liczył je według różnych kolorów, użytych w tabelce Głównego Inspektoratu Sanitarnego (GIS), co świadczy o jego nieznajomości tematu. (http://gistest.pis.gov.pl/ckfinder/user … EP/PSO.pdf).

Istotną sprawą całkowicie pominiętą w ww. artykule jest fakt, że ten kalendarz szczepień jest całkowicie arbitralny. Nie ma żadnych dowodów, że został on opracowany w oparciu o rzetelne badania, które by wykazały, że podawanie niemowlętom szczepień według takiego schematu i w takich kombinacjach jest bezpieczne i skutecznie chroni przed chorobami zakaźnymi. Natomiast coraz więcej danych wskazuje, że nie są one ani bezpieczne, ani skuteczne. Dalekie od prawdy jest też twierdzenie, że szczepienia wyeliminowały większość zakaźnych chorób. Dane demograficzne z kilku krajów ujawniły, że to nie szczepienia, ale poprawa higieny i warunków życia ludności oraz wprowadzenie antybiotyków w radykalny sposób zmniejszyły zachorowalność i umieralność na choroby zakaźne już na wiele lat przed wprowadzeniem szczepień. (http://childhealthsafety.wordpress.com/graphs/; http://www.columbia.edu/itc/hs/pubhealt … kinlay.pdf).

Fanatycy masowych szczepień fałszywie przypisują im zasługi w zmniejszaniu zachorowalności na choroby zakaźne. Coraz więcej danych pokazuje, że szczepienia nierzadko wręcz zwiększają zachorowalność na niektóre choroby zakaźne. Np. okazało się, że w ostatnich latach epidemie krztuśca w USA zdarzają się przede wszystkim wśród dzieci szczepionych; co dowodzi nieskuteczności stosowanych szczepionek. (http://www.cdc.gov/mmwr/preview/mmwrhtml/mm6128a1.htm).

Podobnie w Polsce, mimo ok. 95% wyszczepienia dzieci, każdego roku tysiące chorują na krztusiec (wiadomo, że oficjalne dane są znacznie zaniżone). Analogicznie, mimo obowiązkowych szczepień szczepionką MMR (przeciw odrze, śwince, różyczce) tysiące polskich dzieci chorują każdego roku na świnkę i różyczkę. Niedawno byli pracownicy firmy produkującej szczepionki MMR ujawnili (i wytoczyli proces), że dyrekcja firmy od dawna wiedziała, że szczepionka ta jest nieskuteczna przeciw śwince i różyczce, mimo to promowali ją jako ochronę przed tymi chorobami. W tym kontekście oskarżanie rodziców, którzy nie szczepią swych dzieci, o powodowanie epidemii chorób zakaźnych jest intelektualnym i moralnymo szustwem.

(http://apps.who.int/immunization_monito … .cfm?C=pol).

Masowe szczepienia nie wyeliminowały chorób zakaźnych, a w niektórych przypadkach mogą być nawet ich przyczyną. Ochronne działanie szczepień (gdy takowe istnieje) jest krótkotrwałe, wiec po roku czy kilku latach szczepione osoby są ponownie narażone na choroby, przeciw którym były szczepione. Co więcej, niektóre szczepionki zawierają aktywne, patogenne wirusy, które mogą wywoływać choroby (np. MMR), a inne (np. DTaP, czy szczepionki przeciw pneumokokom) doprowadziły do pojawienia się zmutowanych odmian bakterii, które wywołują choroby odporne zarówno na szczepienia, jak i na antybiotyki.(http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/20833694;

http://www.abc.net.au/worldtoday/conten … 16659.htm;

http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/19935445;

http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/19366365;

http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC3067355/).

Wątpliwa skuteczność szczepień to tylko jeden problem. Znacznie poważniejszym są powikłania poszczepienne (NOP – niepożądane odczyny poszczepienne) u uprzednio zdrowych dzieci i starszych osób. Niektóre z nich zostały trwale okaleczone lub zmarły wkrótce po szczepieniach. Do niedawna (w erze przed-internetowej) nie zdawaliśmy sobie sprawy ze skali tego zjawiska, dziś wiemy, że jest ona bardzo duża i zatrważająca. W amerykańskiej rządowej bazie danych VAERS (Vaccine Adverse Events Reporting System) – jedynej publicznie dostępnej, służącej agencjom ochrony zdrowia oraz publiczności do oceny bezpieczeństwa wprowadzonych do obrotu szczepionek – zarejestrowano od 1990 r. do czerwca 2012 r. 5061 zgonów i prawie 400 000 powikłań poszczepiennych, w tym ponad 55 000 ciężkich. (http://wonder.cdc.gov/controller/datarequest/D8).

Ponieważ do bazy tej zgłaszanych jest tylko ok. 5% wszystkich powikłań, liczby te należy pomnożyć przez ok. 20. Są to ogromne liczby, tym bardziej bulwersujące, że dotyczą dzieci i innych osób uprzednio zdrowych. Albo red. Rotkiewicz jest zupełnie nieświadom tych danych, albo je wygodnie dla siebie przemilcza.

Globalne ataki na naukowców

Ataki establiszmentu na niezależnie myślących ludzi nauki nie są niczym nowym, zdarzały się one od wieków. Wydawałoby się, że w XXI w. takie akty publicznej nagonki nie powinny mieć miejsca. A jednak… Wielu naukowców i lekarzy, którzy badają i kwestionują bezpieczeństwo jakichś leków czy szczepionek, jest publicznie i prywatnie atakowanych na wiele różnych sposobów. Pan Rotkiewicz przyłącza się do grona atakujących. Wbrew temu, co twierdzi, narastający opór przeciw szczepieniom nie ma nic wspólnego z osobami brytyjskiego lekarza Andrew Wakefielda czy amerykańskich badaczy Marka i Dawida Geierów. Nie jest tajemnicą, że nieustające szkalowanie tych naukowców jest sponsorowane przez producentów szczepionek, których wielomiliardowe zyski widać nieco zmalały wskutek wzrastającego uświadomienia rodziców odnośnie zagrożeń ze strony szczepień. Wychwalany przez p. Rotkiewicza brytyjski reporter, Brian Deer, który opublikował paszkwil szkalujący dra Wakefielda i jego współpracowników, jest tylko korporacyjnym narzędziem, wynajętym w celu oczernienia i zniszczenia Wakefielda; ujawniono, że pracuje on dla skompromitowanego skandalem podsłuchowym magnata medialnego, Ruperta Murdocha, którego syn James Murdoch jest w radzie nadzorczej firmy GlaxoSmithKline, produkującej szczepionki MMR.

I cóż złego zrobił dr Wakefield, że stał się celem tych oszczerczych ataków? Otóż opublikował (wspólnie z innymi lekarzami) pracę naukową, w której zwraca uwagę na zaobserwowany w badaniach związek autyzmu z jelitowymi infekcjami wirusem odry pochodzącym ze szczepionek MMR. Wyniki te zostały potwierdzone na większą skalę przez innych niezależnych badaczy, ale miały one nigdy nie ujrzeć światła dziennego. Dr Wakefield i jego koledzy narazili się producentom szczepionek i establiszmentowi medycznemu, gdyż swe wyniki opublikowali i powiadomili o nich społeczeństwo oraz przypomnieli, że zawczasu ostrzegali urząd brytyjskiej publicznej służby zdrowia przez zakupem szczepionek MMR, zawierających silnie patogenną odmianę wirusa odry Urabe. Szczepionki te zostały wcześniej odrzucone przez ministerstwo zdrowia Kanady, ponieważ powodowały wiele powikłań, mimo to wprowadzono je do obrotu w Wielkiej Brytanii. Bezpodstawnie oskarżano tych badaczy o fałszerstwa naukowe i nadużycia etyczne w celu ich profesjonalnego zniszczenia, mimo, że rodzice badanych dzieci twierdzili, że w badaniach nie dochodziło do żadnych nadużyć. Ujawnione dokumenty sądowe pokazują, że publiczne atakowanie i rujnowanie karier („neutralizowanie”) lekarzy oraz naukowców krytycznych wobec bezpieczeństwa i skuteczności leków i szczepionek jest oficjalną polityką firm farmaceutycznych. (http://childhealthsafety.wordpress.com/ … occritics/).

W rezultacie oszczerczej nagonki Deera na dra Wakefielda w piśmie British Medical Journal (BMJ), utracił on licencję medyczną i został pozbawiony pracy w Wielkiej Brytanii. On sam został praktycznie wygnany z kraju i przeniósł się z rodziną do Teksasu, lecz jego współpracownik, wybitny gastrolog pediatra prof. John Walker-Smith – również oskarżony o „profesjonalne wykroczenia” i pobawiony licencji lekarskiej – odwołał się do Sądu Najwyższego WB i wygrał sprawę. Sąd uznał, że oskarżenia przeciw niemu były całkowicie bezpodstawne i że Brytyjska Komisja Medyczna (GMC) dopuściła się poważnych fałszerstw i nadużyć w stosunku do tych badaczy, i że powinna być ona zreformowana. (http://www.naturalnews.com/035256_Professor_Walker

Smith_MMR_vaccines_High_Court.html#ixzz234NNCgyo). Prof. Walker-Smith odzyskał licencję i honor, natomiast dr Wakefield skarży Deera oraz redaktorkę naczelną BMJ w sądzie w Teksasie o szkalowanie, uniemożliwienie wykonywania zawodu i straty materialne. W międzyczasie napisał dwie ważne książki: „Callous Disregard: Autisms and Vaccines: The Truth Behind a Tragedy” i “Waging War on the Autistic Child: The Arizona 5 and the Legacy of Baron von Munchausen” , w których opisuje tragedie okaleczonych przez szczepienia dzieci autystycznych i ich rodzin, oraz bezduszność, ignorancję i nieodpowiedzialność urzędników medycznych, którzy dopuścili do obrotu chorobotwórcze szczepionki. W swych książkach i w Internecie Dr. Wakefiled dostarcza szczegółowych wyjaśnień w sprawie wytoczonych przeciw niemu oskarżeń (http://vaccinesafetyfirst.com/Home.html).

Również profesor Walker-Smith opisał swoje przesłuchania przez urzędników z GMC, porównując je do tortur. (http://www.ageofautism.com/2012/08/endu … .html#more).

Mimo bezprecedensowej nagonki na dra Wakefielda, szacunek i sympatia do niego wśród rodziców całego świata stale rosną. Uważają go oni za bohatera i obrońcę dzieci. Obserwowanie tego jest niewątpliwie frustrujące dla establiszmentu medycznego, który nie może pojąć, dlaczego rodzice słuchają tego wyklętego przez nich lekarza, zamiast narzuconych medycznych i medialnych „autorytetów”. Odpowiedź na to pytanie jest prosta. Rodzice popierają dra Wakefielda, bo on wysł### ich uważnie i to, co głosi, jest zgodne z ich własnymi obserwacjami, a w dobie Internetu korporacyjna propaganda przestała być skuteczna.

Natomiast amerykańscy badacze, Mark i David Geier, są atakowani dlatego, że publikują prace wykazujące związek chorób neurorozwojowych (w tym autyzmu) u dzieci ze stosowaniem szczepionek zawierających rtęciowy konserwant thimerosal (tiomersal). Jest on metabolizowany w organizmie do etylortęci, a potem do innych organicznych i nieorganicznych postaci rtęci. Obserwacje i tezy Geierów zostały potwierdzone przez wiele niezależnych badań zarówno klinicznych, jak i tych przeprowadzonych na zwierzętach. Amerykańska badaczka Mary DeSoto przeanalizowała publikacje naukowe zawierające dane empiryczne dotyczące związków autyzmu z ekspozycją na metale ciężkie i wykazała, że wśród 58 prac, 43 potwierdzały taki związek, a 15 prac go nie znalazło. Okazało się, że większość prac zaprzeczających związkom autyzmu ze stosowaniem szczepionek z thimerosalem była zmanipulowana i obarczona konfliktem interesu. (http://nbjour.wordpress.com/2011/10/23/ … edibility/). Jeden z autorów tych publikacji, dr Paul Thorsen, został nawet oskarżony przez prokuraturę o oszustwa finansowe i kradzież publicznych funduszy przeznaczonych na badania naukowe. (http://www.reuters.com/article/2011/04/ … JJ20110413).

Pan Rotkiewicz wygodnie dla siebie o tym nie wspomina, lecz święcie wierzy w „prawdę” objawioną w tych skompromitowanych publikacjach, że wstrzykiwanie niemowlętom rtęci jest dla nich bezpieczne.

W ostatnich latach zafałszowane publikacje lub reklamy udające prace naukowe zazwyczaj ukazują się w „prestiżowych” czasopismach medycznych, żeby zwiększyć ich wagę i nośność. Wiadomo jednak, że są to pisma kontrolowane przez firmy farmaceutyczne, albo bezpośrednio, albo poprzez reklamy, wiec ich wiarygodność jest znikoma. Dr Marcia Angell, amerykańska lekarka i wieloletnia redaktorka naczelna znanego czasopisma medycznego „New England Journal of Medicine”, pisze w swej książce: “The Truth About the Drug Companies: How They Deceive Us and What to Do About It” (wydanej też po polsku (http://www.tfe.edu.pl/aptekarz/Aptekarz … lement.pdf) o korumpowaniu przez firmy farmaceutyczne wpływowych lekarzy akademickich oraz medycznych urzędników w celu promowania często szkodliwych leków. Przytacza dane, że większość publikacji dotyczących bezpieczeństwa i skuteczności leków, które są sponsorowane jawnie lub skrycie przez firmy farmaceutyczne, jest zmanipulowana lub wprost zafałszowana, a niektóre są krypto-reklamami pisanymi przez korporacje, lecz firmowanymi przez przekupionych lekarzy. Natomiast wszystkie rzetelne, niezależne badania, które kwestionują bezpieczeństwo szczepień, muszą się ciężko przebijać, by ujrzeć światło dzienne. (http://www.nybooks.com/articles/archive … ion=false; http://jama.jamanetwork.com/article.asp … eid=182478).

W rezultacie szalbierczych praktyk firm farmaceutycznych tysiące ludzi (w tym dzieci) zostało okaleczonych lub zmarło w wyniku jatrogennych powikłań po stosowaniu pewnych leków czy szczepionek. Najlepszym dowodem tego są wielomiliardowe kary (w dolarach), nakładane przez sądy na firmy farmaceutyczne za oszustwa we wprowadzaniu na rynek niebezpiecznych i nieskutecznych leków.

(http://www.nytimes.com/2012/07/03/busin … anted=all; http://www.wprost.pl/ar/332254/CBA-spra … -lekarzom/).

Toksyczność rtęciowego konserwantu w szczepionkach

Wbrew temu, co twierdzi M. Rotkiewicz, nie ma żadnych dowodów na to, że thimerosal wstrzyknięty niemowlętom w szczepionkach jest szybko wydalany z ich organizmów i nie gromadzi się w tkankach. Takiego badania ze względów etycznych nie można przeprowadzić na dzieciach. Natomiast doświadczenie przeprowadzone na niemowlętach małp wykazało, że po podaniu im szczepionek z thimerosalem, związki rtęci pozostawały w mózgu bardzo długo (miesiące lub lata) w stężeniach, dla których udowodniono ich toksyczne działanie na komórki nerwowe.

(http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed?term … merosal%20).

W wątrobie i nerkach szczepionkowa rtęć gromadzi się w jeszcze większych ilościach i uszkadza także te organy. Jednorazowe dawki rtęci, które niemowlęta otrzymywały w szczepieniach (i nadal otrzymują w wielu krajach), wielokrotnie przekraczają dawki uznane za bezpieczne dla osób dorosłych przez Amerykańską Agencję Ochrony Środowiska oraz Światową Organizację Zdrowia, a trzeba pamiętać, że dawki te akumulują się. Niemowlęta są znacznie bardziej wrażliwe na działanie rtęci i innych toksyn, ponieważ nie mają dostatecznie wykształconej bariery krew-mózg oraz biochemicznych mechanizmów ich eliminowania i neutralizowania.

Toksyczność związków rtęci jest znana ludzkości od dziesiątków lat i opublikowano na ten temat ponad 5 000 publikacji naukowych. Również nasze badania przeprowadzone w Instytucie Psychiatrii i Neurologii (IPiN) w Warszawie wykazały neurotoksyczne działanie thimerosalu podanego szczurzym oseskom w dawkach analogicznych do tych stosowanych w szczepieniach dla niemowląt, prowadzące do zmian behawioralnych i neuropatologicznych, przypominających objawy i patologie obserwowane u dzieci autystycznych. Dlatego niepoparte żadnymi wiarygodnymi dowodami twierdzenie, że rtęć wstrzykiwana do orgazmów niemowląt jest dla nich bezpieczna, jest pseudonaukową szarlatanerią.

M. Rotkiewicz kpi z matki dziecka, które zachorowało na autyzm poszczepienny, ponieważ opisała swoje doświadczenia z jego wychowywaniem i leczeniem przy pomocy alternatywnych terapii – za pomocą chelatacji metali ciężkich, suplementów i diety. Według rodziców, tego typu terapie połączone z treningiem behawioralnym są skuteczne i bezpieczne. Dla p. Rotkiewicza są „niebezpieczne”, bo zbyt wymykają się farmakologicznej kontroli. Firmy farmaceutyczne liczyły, że uda się im zarobić miliardy na autystycznych dzieciach, faszerując je psychotropami, a tu zawód – rodzice odmawiają ich stosowania, bo widzieli ich dewastujący wpływ na swoje dzieci. Ci rodzice doskonale potrafią korzystać z publikacji naukowych dostępnych w Internecie (np. PubMed) – z czego drwi p. Rotkiewicz – i ich wiedza na temat autyzmu i szczepień jest często większa niż wiedza wakcynologów czy pediatrów, decydujących o szczepieniach milionów dzieci.

M. Rotkiewicz uważa za „dziennikarska kaczkę” raport Roberta Kennedy’ego Jr. (znanego amerykańskiego prawnika specjalizującego się w ochronie środowiska) o tajnej konferencji w Norcross w stanie Georgia w 2000 r., na której dyskutowano rządowe analizy, pokazujące związek autyzmu ze stosowaniem szczepionek z thimerosalem, i omawiano sposoby skutecznego ukrycia tych danych przed społeczeństwem. O tym, że Kennedy nie wyssał z palca tych informacji świadczą stenogramy z tej konferencji i zeznania jej uczestników. (http://thetruthorthefight.wordpress.com … -scandal/;

http://www.safeminds.org/government-aff … wood.html;

http://www.safeminds.org/government-aff … script.pdf).

E pur si muove

W końcu p. Rotkiewicz atakuje mnie personalnie za całokształt pracy, której nie jest w stanie zrozumieć. Pisze o konferencji w Ministerstwie Zdrowia, w której uczestniczyłam: „według świadków… argumentacja prof. Majewskiej w żadnym punkcie nie wytrzymała krytyki ekspertów, a ona sama zaczęła wycofywać się ze swoich twierdzeń”. Otóż oświadczam, że jest to pobożne życzenie owych świadków (lub samego p. Rotkiewicza), i że z niczego się nie wycofałam, bo i nie było z czego. Zaprezentowałam na tej konferencji głównie amerykańskie dane dotyczące powikłań poszczepiennych oraz postulowanych związków autyzmu ze stosowaniem szczepionek z thimerosalem, i powiedziałam, że nasze własne badania w IPiN są w toku. Mogłam wówczas powiedzieć, że rtęć w szczepionkach prawdopodobnie nie jest jedynym czynnikiem patogennym w autyzmie, bo wiadomo, że jatrogennych czy środowiskowych toksyn, które mogą uszkadzać mózg niemowlęcia czy płodu, jest wiele. Nigdy też nie twierdziłam, że wszystkie dzieci, które otrzymały szczepionki z rtęcią, zachorują na autyzm, bo to byłaby nieprawda. Fakt, że te same szczepionki mogą zabić lub okaleczyć jedno dziecko, trochę upośledzić inne, a dla jeszcze innego być stosunkowo niegroźne świadczy tylko o tym, że różna jest osobnicza wrażliwość na działanie toksyn. Jedni sprawnie je eliminują z organizmów, inni wolno, i ci ostatni są najbardziej narażeni na ich szkodliwe działanie. W żadnym przypadku nie można tego interpretować, jako wycofanie się z tezy o szkodliwości rtęciowych szczepionek. Tezę tę utrzymywałam cały czas i nadal podtrzymuję. Zadaniem nauki jest wyjaśnienie, które dzieci i dlaczego są szczególnie narażone na powikłania poszczepienne, a nie marginalizowanie czy maskowanie tych przypadków. Nasze badania przybliżyły to zrozumienie. Natomiast obowiązkiem profesjonalnym i moralnym naukowców jest informowanie społeczeństwa o ważnych odkryciach i ich znaczeniu, i ten obowiązek staram się wypełniać.

Interesujący jest fakt, że żaden z tych krytykujących mnie ekspertów nigdy nie badał toksyczności szczepionek z thimerosalem, ani nie miał pojęcia o skali powikłań poszczepiennych, bo ich się praktycznie w Polsce nie rejestruje. Powoływali się wyłącznie na zafałszowane, zdyskredytowane publikacje innych badaczy. Trudno zrozumieć, jak osoby o wykształceniu medycznym mogą bezkrytycznie akceptować wstrzykiwanie niemowlętom znanych toksyn. Zwróciłam się potem do Minister Zdrowia z propozycją wycofania pediatrycznych szczepionek z rtęcią z polskiego rynku, argumentując, że kraje Europy Zachodniej już dawno je usunęły w trosce o zdrowie dzieci. O ile mi wiadomo, pani min. Kopacz podjęła próby ich wyeliminowania, lecz były one torpedowane przez grupy szczepionkowego interesu.

Im więcej wiem na temat możliwego szkodliwego działania szczepień na organizm niemowlęcia, tym bardziej jestem przekonana, że zbyt wczesne, zbyt toksyczne i nadmierne szczepienia są główną przyczyną dzisiejszej epidemii autyzmu i innych chorób neurologicznych u dzieci. U istotnego odsetka niemowląt, który stale rośnie, szczepienia prowadzą do zapalenia mózgu i jego uszkodzenia, czego trwałym następstwem i chroniczną postacią jest autyzm. W USA już 1 dziecko na 6 cierpi na jakąś formę upośledzenia umysłowego czy choroby mózgu, a ponad 60% dzieci ma jakąś chorobę chroniczną. Systematycznie obniża się też średnia inteligencja dzieci. Jestem przekonana, że jest to skutek nadmiaru toksycznych szczepień. Tezę tę potwierdza badanie porównujące zdrowie dzieci

szczepionych i nieszczepionych, które pokazuje, że nieszczepione są pod każdym względem zdrowsze od szczepionych. (http://www.vaccineinjury.info/vaccinati … esses.html). Korelacja wskaźników umieralności niemowląt z liczbą szczepień zalecanych w różnych krajach ujawniła natomiast, że wskaźniki te są tym wyższe, im więcej stosuje się szczepień. (http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC3170075/).

Pan Rotkiewicz nie rozumie, że to, co on nazywa „antyszczepionkową ideologią” jest niczym innym, jak tylko zbiorowym rodzicielskim doświadczeniem. Okaleczonych lub uśmierconych przez szczepionki dzieci jest już zbyt wiele, aby dało się je zmieść pod dywan, albo zakopać pod gruzami pseudonaukowych, czy zafałszowanych publikacji. Żaden korporacyjny bądź kupiony medialny „autorytet” nie przekona tych rodziców, że szczepienia są bezpieczne. Oni wiedzą swoje, bo każdego dnia obcują z ofiarami tych szczepień, heroicznie walcząc o poprawę ich zdrowia, więc będą bronić swe dzieci przed kolejnymi okaleczeniami. Kiedyś ci rodzice cierpieli w samotności, dziś dzięki internetowi wymieniają się doświadczeniami i łączą w grupy wsparcia oraz oporu. Jest to jedna z niewątpliwych zasług globalizacji wiedzy, z której rodzice potrafią umiejętnie korzystać.

Jestem przekonana, że za 20-30 lat medycyna i społeczeństwo będą patrzeć na masowe szczepienia jak na anachroniczną patologię medycyny, podobną do upuszczania krwi brudnym kozikiem w przeszłych wiekach. Już dziś widać, że nie ma sensu narażać wszystkie dzieci na potencjalną śmierć lub kalectwo, aby uchronić niewielką ich grupę od krótkotrwałej, łatwo uleczalnej choroby zakaźnej. Rodzice chcą mieć wybór – czy szczepić i ryzykować wystąpienie choroby poszczepiennej, czy nie szczepić, i żyć z niewielkim ryzykiem choroby zakaźnej, bo wiedzą, że sami będą ponosić konsekwencje swych decyzji. Dobitnie świadczą o tym wpisy pod petycją pokazujące, że wbrew twierdzeniom dra Grzesiowskiego, zwolenników swobody wyboru szczepień jest w Polsce 40 razy więcej, niż zwolenników ich przymusu. (http://www.petycje.pl/petycjePodglad.php?petycjeid=7000).

Prawo do tego wyboru dała im Matka Natura i jest ono związane z instynktem rodzicielskim. W Europie Zachodniej wolność w zakresie szczepień nie doprowadziła bynajmniej do wzrostu umieralności i pogorszenia się zdrowia dzieci, raczej odwrotnie, więc nie ma obaw, że w Polsce będzie inaczej. Dlaczego nie korzystamy z tych doświadczeń? Wolność decydowania o własnym zdrowiu jest fundamentalnym prawem człowieka.

Tragedią polskich dzieci i rodziców jest to, że eksperci z Państwowego Zakładu Higieny (PZH; Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego) i Narodowego Instytutu Leków, na których powołuje się red. Rotkiewicz (odpowiedzialni za kontrolowanie bezpieczeństwa dopuszczanych do obrotu szczepionek) przez dekady zatwierdzali stosowanie w Polce niebezpiecznych szczepionek z rtęcią, nawet wtedy, gdy Europa Zachodnia już się z nich wycofała. Dziwić się należy, że nikt z nich nie zadał sobie oczywistego pytania – czy one na pewno są bezpieczne? I nikt nie przeprowadził odpowiednich badań. PZH miał też obowiązek rejestrowania i raportowania do WHO powikłań poszczepiennych, lecz z tej roli również się nie wywiązywał. Nauka nigdy nie daje ostatecznych odpowiedzi na pytania i różnice poglądów w nauce nie są niczym niezwykłym, lecz kumulatywna wiedza pozwala nam dziś dość precyzyjnie ocenić bezpieczeństwo stosowania thimerosalu w szczepionkach. Ta wiedza zdecydowanie przemawia za ostrożnością i eliminacją tego rtęciowego konserwantu. A ostatecznej odpowiedzi na pytanie, czy masowe szczepienia niemowląt są korzystne czy szkodliwe, może udzielić tylko miarodajne badanie porównujące zdrowie dzieci szczepionych i nieszczepionych. Tej odpowiedzi boją się promujące masowe szczepienia instytucje medyczne i firmy farmaceutyczne, dlatego systematycznie torpedują takie badania.

Skutkiem krótkowzroczności czy braku odpowiedzialności niektórych pracowników wyżej wymienionych instytucji zdrowia publicznego, tysiące polskich dzieci zostały okaleczone niebezpiecznymi szczepionkami. Natomiast przegłosowana ostatnio przez Sejm i podpisana przez Prezydenta ustawa o zapobieganiu chorobom zakaźnym – która wygląda jakby była napisana przez lobbystów firm farmaceutycznych – wbrew pozorom zmienia wiele. Rozszerzenie definicji choroby zakaźnej i danie urzędnikom z Sanepidu pełnej kontroli nad ogłaszaniem epidemii oraz uprawnień do stosowania przymusu szczepień i leczenia wobec wszystkich zamieszkujących w Polsce osób (także eksperymentalnymi preparatami) ubezwłasnowolnia polskich obywateli i potencjalnie zamienia ich w króliki doświadczalne firm farmaceutycznych. Takich totalitarnych praw nie ma w żadnym demokratycznym kraju.

Na zakończenie dodam, że obraża mnie dziennikarski epitet o „guru antyszczepionkowców”, sugerujący przywództwo czemuś w rodzaju sekty religijnej. Jestem pracownikiem naukowym. Ponieważ większą część mojej pracy naukowej wykonałam w USA, w Narodowym Instytucie Zdrowia (NIH), mogę dodatkowo wyjaśnić. Jestem belwederskim profesorem nauk medycznych, a w cytowalności moich publikacji naukowych (świadczącej o wadze dokonanych odkryć) plasuję się na drugim miejscu wśród wszystkich ludzi nauki działających w Polsce (tuż za prof. Jerzym Gryglewskim z Krakowa).

/Warszawa, 12 sierpnia, 2012/

http://stopsyjonizmowi.wordpress.com/20 … -majewska/

Czytaj wszystko, słuchaj każdego. Nie dawaj wiary niczemu, dopóki nie potwierdzisz tego własną wnikliwą analizą

William "Bill" Cooper

N_one
Główny Bajkopisarz
ranks
useravatar
Offline
1360 Posty
Informacja o użytkowniku w postach
Nie posiadasz uprawnień do zamieszczenia tu postu

Re: Szczepienia jako zamach na organizm dziecka?

Wystąpienie Przemysława Cuske na II Konwencie Świadomości Fraktalnej.
W prelekcji poruszono następujące kwestie:

- Kalendarz szczepień.
- Skład szczepionek.
- NOPy i powikłania poszczepienne.
- Gdzie szukać informacji.
- Sytuacja prawna oraz nowelizacja ustawy.



oraz:
Zapis wystąpienia Tadeusza Chołdy z Konferencji Zagrożenia dla Polski.
Tematem jest przymus szczepień w Polsce w świetle bieżącej ustawy o szczepionkach.

"Po owocach lędźwi jego Go poznacie, a po długości kija swego ocenian będzie"

Askad
Moderator
ranks
useravatar
Offline
101 Posty
Informacja o użytkowniku w postach
Nie posiadasz uprawnień do zamieszczenia tu postu

Informacje forum

Statystyki:
 
Ilość wątków:
243
Ilość sond:
5
Ilość postów:
1919
Forum jest nieaktywne:
Użytkownicy:
 
Zarejestrowani:
210
Najnowszy:
uojohuripten
Zalogowani:
0
Goście:
31

Zalogowani: 
Nikt nie jest zalogowany.

Legenda Forum:

 wątek
 Nowy
 Zamknięty
 Przyklejony
 Aktywny
 Nowy/Aktywny
 Nowy/Zamknięty
 Nowy przyklejony
 Zamknięty/Aktywny
 Aktywny/Przyklejony
 Przyklejony / Zamknięty
 Przyklejony/Aktywny/Zamknięty