- Strona główna
- » Duchowe
- » Wiara i Religia
- » Celsus o Chrześcijaństwie
Celsus o Chrześcijaństwie
Celsus o Chrześcijaństwie
Poniżej przedstawiam fragmenty jakie zachowały się z dzieła Celsusa, które swego czasu wzbudziło taką furię chrześcijan. Zachowały się one w polemice Orygenesa, którą zresztą również polecam. W nawiasach kwadratowych zawarta jest rekonstrukcja tego, co wynika z omówień Orygenesa.
Materiał pochodzi ze strony http://kritikos.pl/?art=080422_Celsus1
Z księgi I
Chrześcijanie zawierają zakazane przez prawo, tajne związki. [Tymczasem] jedne związki są jawne, i te istnieją zgodnie z prawem, inne zaś tajne — zawierane wbrew ustawom. [Stąd kultywują swoją agape a źródłem jej jest obawa przed zagrażającym chrześcijanom niebezpieczeństwem [...] znaczy ona dla nich więcej niźli wszelkie przysięgi.
[Sama] nauka chrześcijańska ma pochodzenie barbarzyńskie. [Barbarzyńcy rzeczywiście czasami] potrafią formułować teorie naukowe ale Grecy potrafią najlepiej ocenić poglądy barbarzyńców, uzasadnić je odpowiednimi argumentami i zaadaptować na użytek cnoty
Chrześcijanie wykonują swe praktyki i nauczają potajemnie [...] mają słuszne powody, żeby tak właśnie postępować, bo tylko w ten sposób mogą uniknąć grożącej im kary śmierci.[Można by uznać, że wystawiają się zatem na] ryzyko, jakie dla filozofii podjął Sokrates. [A jednak] nauka ta jest banalna i do poglądów innych filozofów nie wnosi nic ważnego ani nowego. [Na przykład] Chrześcijanie nie uznają bogów wykonanych ludzkimi rękami, ponieważ bzdurny jest pogląd, że bogami są przedmioty wykonane przez artystów, ludzi często złych, niemoralnych i niesprawiedliwych. [Ale o tym mówił już Heraklit: ]Ten, kto przystępuje do martwych przedmiotów jak do bogów, postępuje tak, jakby chciał gawędzić z kamieniami [...] również Persowie żywili takie przekonanie [o czym świadczy świadectwo Herodota].
Wydaje mi się, iż chrześcijanie znajdują moc we wzywaniu imion jakichś demonów. Cudów których rzekomo dokonał [Jezus], dokonał dzięki znajomości magii, a zdając sobie sprawę z tego, że w przyszłości znajdą się inni ludzie, którzy zdobywszy te same umiejętności będą dokonywać podobnych uczynków i będą się chełpić, że czynią to z mocy Bożej, wypędza ich ze swego państwa [...] Jeżeli słusznie ich wypędza, to sam jest również zły, ponieważ podlega temu samemu oskarżeniu. Jeśli zaś w swych uczynkach nie przekroczył prawa, to niewinni są i ci, którzy postępują tak jak on.
Mówiąc to wcale nie uważam, żeby człowiek, który raz przyjął słuszną naukę, powinien się jej wyprzeć, albo udawać, że się jej wyrzekł albo odrzucił, choćby zagrażało mu niebezpieczeństwo ze strony innych ludzi. W człowieku zawiera się [bowiem] jakiś pierwiastek nadziemski, pochodzący od Boga [...] ludzie, u których ów pierwiastek — to znaczy dusza — jest zdrowy, ze wszystkich sił dążą do Tego, od kogo on pochodzi — zatem do Boga — i pragną nieustannie słuchać i rozmyślać o Nim. W przyjmowaniu nauk [należy jednak] kierować się rozumem i słuchać rozumnego przewodnika, ponieważ nie może uniknąć błędu ten, kto nieostrożnie akceptuje jakieś poglądy [tych, którzy] wierzą bez dowodów, [są oni podobni do] żebrzących kapłanów Kybeli i wieszczków, do mitraistów, czcicieli Sabazjosa oraz ludzi wierzących w jakieś widma — Hekate czy innego demona albo demony. Bo przewrotni ludzie wykorzystując ich łatwowierność i głupotę robią z nimi, co chcą, a to samo dzieje się również wśród chrześcijan. [...] niektórzy nie chcą przedstawić ani przyjąć racji swej wiary, lecz posługują się takim argumentem: Nie dociekaj, lecz uwierz; wiara twoja cię zbawi.
[chrześcijanie głoszą opinię, iż] mądrość jest złem w świecie, a dobrem głupota. [Jednak] byłoby dobrze, gdyby zechcieli odpowiedzieć na moje pytania — nie dlatego, żebym chciał się od nich czegoś dowiedzieć, bo wiem wszystko — ale dlatego, że wszystkich traktuję bezstronnie. Jeżeli jednak nie zechcą dyskutować, ale zgodnie ze swym zwyczajem powiedzą: Nie dociekaj i tak dalej, to będą musieli przynajmniej wyjaśnić istotę swojej nauki i powiedzieć, skąd się ona wzięła
Istnieje prastara nauka, którą ustawicznie zachowują mądre narody, państwa i rozsądni ludzie [...] Egipcjan, Asyryjczyków, Hindusów, Persów, Odrysów , mieszkańców Samotraki i Eleuzis [...] Galaktofagów Homeryckich, Druidów galackich i Getów. [Można przytoczyć też całą] listę starożytnych mędrców, którzy swymi pismami wsparli współczesnych i potomnych do chwili obecnej są zachowywane pouczenia nauki zawarte w książkach Linosa, Muzajosa, Orfeusza, i Ferekidesa , Persa Zoroastry i Pitagorasa
[Pisma żydowskie nauczają, że świat nie ma jeszcze dziesięciu tysięcy lat, tymczasem] w całej wieczności miały miejsce liczne pożary świata i potopy, a ostatni potop zdarzył się w czasach Deukaliona. Grecy uważają owe zdarzenia za starożytne, ponieważ z powodu potopów i pożarów nie oglądali i nie zachowali w pamięci dawniejszych wypadków. Dzięki owej nauce zasłyszanej od mądrych narodów i wykształconych ludzi Mojżesz uzyskał renomę boskiego męża. [Jeśli chodzi zaś o praktykowane wśród Żydów obrzezanie to] pochodzi ów zwyczaj od Egipcjan.
Pasterze kóz i owiec poszli za swym przywódcą, Mojżeszem, i wprowadzeni w błąd przez naiwne kłamstwa uwierzyli, że istnieje jeden Bóg, którego nazywają Najwyższym, Adonajosem, Uraniosem, Sabaoth albo jakimś innym mianem, które mają ochotę nadawać światu; i nic poza tym nie wiedzą. [Tymczasem] nie ma żadnej różnicy, czy nazwiemy Boga Zeusem, jak robią Grecy, czy nadamy mu inne imię, używane przez Egipcjan albo przez mieszkańców Indii
[W rzeczywistości Żydzi] Oni czczą aniołów i uprawiają magię, której ich nauczył Mojżesz.
[Przejdę teraz do wyjasnienia] jak mianowicie pobłądzili Żydzi omamieni głupotą [przez Jezusa]. On [dopiero] przed kilku laty zaczął głosić tę naukę, a chrześcijanie uznali go za Syna Bożego. [Niejeden] został oszukany i przyjął naukę zgubną dla ludzkiego życia, [nauka ta] jest prostacka [a] z powodu swojej naiwności i całkowitego braku siły dowodowej opanowała wyłącznie prostaków. [To prawda, że] są wśród nich ludzie uczciwi, zacni, rozumni, zdolni do rozumienia alegorii.
[***Celsus wprowadza na scenę postać fikcyjnego Żyda, który w dyskusji z Jezusem stawia mu szereg zarzutów***]
[Jezus] podaje się kłamliwie za syna dziewicy, podczas gdy w rzeczywistości urodził się w jakiejś zapadłej wsi żydowskiej jako syn miejscowej biednej wyrobnicy, której mąż, cieśla, wypędził ją, gdy jej dowiódł cudzołóstwa, a ona, wygnana przez męża i zhańbiona tułała się po świecie, aż potajemnie urodziła Jezusa. Jezus zaś przyparty biedą najął się do pracy w Egipcie, gdzie zapoznał się ze sztuczkami magicznymi, jakimi chełpią się Egipcjanie, a po powrocie do ojczyzny popisywał się tymi sztuczkami i zaczął się głosić Bogiem. [...]matka Jezusa została wypędzona przez swego męża, cieślę, pod zarzutem cudzołóstwa, gdy była brzemienna po stosunku z żołnierzem, niejakim Panterą[...]A może matka Jezusa była piękna i dlatego połączył się z nią Bóg, który z samej swej istoty nie może pożądać ciała podlegającego zniszczeniu? Nie wypadało jednak, żeby Bóg jej pożądał — nie była przecież ani bogata, ani nie pochodziła z królewskiego rodu, nie wyróżniała się nawet wśród sąsiadów. Ani moc Boża, ani żadne namowy nie ocaliły jej przed wygnaniem i przed nienawiścią cieśli. W opowiadaniu tym nie ma zatem nic, co by mogło odnosić się do królestwa Bożego.
[Żyd powiada dajej do jezusa: ] Twierdzisz, że w momencie, gdy Jan cię chrzcił, unosiła się nad tobą zjawa w postaci ptaka, który zstąpił z nieba. Czy istnieje jakiś wiarygodny świadek, który widział tę zjawę albo słyszał głos, który nazwał cię Synem Bożym? Tylko ty tak twierdzisz, a na świadka powołujesz jednego z tych, którzy zostali ukarani wraz z tobą. [Ale] niezliczeni szaleńcy i oszuści twierdzą, że przybyli z nieba jako Synowie Boga. [Tymczasem podczas męki] ani Ojciec Mu nie pomógł, ani On sam nie mógł pomóc sobie. Jeżeli twierdzisz, że każdy człowiek zrodzony zgodnie z Opatrznością Bożą jest Synem Bożym, to czymże ty się różnisz od innych ludzi?
Bardzo wielu będzie atakowało Jezusa twierdząc, iż o nich zostało powiedziane to, co prorocy przepowie dzieli na jego temat. Wedle słów Jezusa Chaldejczycy poruszeni jego narodzinami przybyli, żeby jemu — małemu chłopcu pokłonić się jako Bogu. I objawili to Herodowi, który był tetrarchą. Herod zaś posłał swych siepaczy, aby zabili wszystkie dzieci urodzone w tym samym czasie co Jezus, sądząc, że w ten sposób zabije również jego, aby nie mógł objąć władzy królewskiej, gdy dojdzie do odpowiedniego wieku. Jeżeli Herod postąpił tak ze strachu, żebyś nie pozbawił go władzy, gdy dorośniesz, to dlaczego nie jesteś królem, skoro już dorosłeś, lecz będąc Synem Bożym stałeś się podłym żebrakiem, drżysz ze strachu i tułasz się po świecie? Jezus [bowiem] wybrał sobie dziesięciu czy jedenastu ludzi godnych pogardy, celników i biednych żeglarzy, i wraz z nimi tułał się po świecie zdobywając środki do życia w sposób haniebny i szpetny
[Żyd kontynuuje: ] Po cóż trzeba cię było wywozić do Egiptu, gdyś był jeszcze małym dzieckiem? Czy po to, żebyś nie został zabity? Bóg przecież nie powinien lękać się śmierci! Przybył z nieba anioł, który kazał tobie i twoim bliskim uciekać, abyście schwyta ni nie zginęli; czyż wielki Bóg, który w twej sprawie posiał już na ziemię dwóch aniołów, na miejscu nie mógł bronić ciebie, własnego Syna?
[Wedle mniemania chrześcijan nie ma żadnej boskiej cząstki w ludzkim ciele i duszy Jezusa, lecz że jego ciało nie miało nawet takiego charakteru, o jakim opowiadają mity Homera. Krew, którą Jezus przelał na krzyżu, nie była to krew (ichor)] jaką mają szczęśliwi bogowie.
Dawne mity, które przypisywały Perseuszowi, Amfionowi, Eakowi i Minosowi boskie pochodzenie, opowiadały przynajmniej o ich wspaniałych, godnych podziwu i przekraczających ludzką miarę czynach po to, by nie wydawały się nieprawdopodobne. A ty, czego ty dokonałeś wspaniałego i godnego podziwu słowem albo czynem? Niczegoś nam nie pokazał, choć w świątyni proszono cię, byś jakimś znakiem do wiódł, że jesteś Synem Bożym.
Wszystko, co napisano o uzdrowieniach, o wskrzeszeniach czy o rozmnożeniu kilku chlebów, z których po nakarmieniu całej rzeszy ludzi pozostało jeszcze wiele ułomków, oraz wszystkie cuda, o których z przesadą, opowiadali jego uczniowie. Przypuśćmy, że naprawdę dokonałeś tego wszystkiego. [Ale są to rzeczy podobne do] dzieł kuglarzy, którzy obiecują dokonywać rzeczy jeszcze bardziej zadziwiających, oraz do tego, co robią magicy egipscy, którzy za kilka oboli sprzedają na rynku swe cudowne umiejętności, wypędzają z ludzi demony, zamawiają choroby, wywołują dusze bohaterów, pokazują stoły zastawione drogimi potrawami i przysmakami, które w rzeczywistości nie istnieją, wprawiają w ruch martwe przedmioty tak, że wskutek złudzenia poruszają się one jak żywe istoty. Czyż musimy uważać od razu za synów bożych ludzi, którzy dokonują takich rzeczy? Czy raczej powinniśmy stwierdzić, że są to praktyki bezbożników opętanych przez złego ducha?
Ciało Boże nie mogło być takie jak twoje ciało. Ciało Boga nie mogłoby zostać spłodzone w taki sposób, jak ty, Jezusie, zostałeś spłodzony. Ciało Boże nie spożywa takich pokarmów ani nie posługuje się takimi metodami przekonywania. Tego wszystkiego dokonał znienawidzony przez Boga i łajdacki kuglarz.
Czytaj wszystko, słuchaj każdego. Nie dawaj wiary niczemu, dopóki nie potwierdzisz tego własną wnikliwą analizą
William "Bill" Cooper
Re: Celsus o Chrześcijaństwie
[Żyd kontynuuje: ] Ziomkowie moi, jakiej doznaliście krzywdy, że porzuciliście prawo waszych przodków? Dlaczego daliście się omamić przez tego, z którym przed chwilą rozmawiałem, i w śmieszny sposób oszukani porzuciliście nas, aby zmienić nazwę swego wyznania i odmienić tryb życia? Wczoraj i przedwczoraj, gdy ukaraliśmy tego, który was omamił, odstąpiliście od ojczystego Prawa. Jakże to, wywodzicie swoje pochodzenie z naszych świętych Pism, a skoro tylko poczyniliście postępy, pogardzacie nimi, choć poza naszym Prawem nie potraficie wskazać żadnego innego źródła swej nauki? Jeśli bowiem ktoś wam przepowiedział, że Syn Boży istotnie przybędzie do ludzi, to tym kimś był prorok nasz i naszego Boga.
[Żyd: nauczając o zmartwychwstaniu umarłych, o sądzie Bożym, nagrodzie dla sprawiedliwych i o ogniu czekającym niesprawiedliwych] chrześcijanie nie uczą tu o niczym nowym.
[Sam] Jezus przestrzegał wszystkich zwyczajów żydowskich, a nawet składał ofiary w obecności Żydów. [Tym bardziej więc] nie należy wierzyć w Niego jak w Syna Bożego. [Jeśli tak o sobie mówił] Jezus głosił wielkie kłamstwa. Tym, którzy chcą być oszukiwani, można by wskazać wielu ludzi podobnych do Jezusa
wyznawcy Chrystusa zarzucają Żydom, iż oni nie uwierzyli w Jezusa jak w Boga. Jakże to my, którzy głosiliśmy wszystkim ludziom, że przybędzie od Boga pogromca niesprawiedliwych, znieważyliśmy Go, gdy już przybył? Dlaczego znieważyliśmy tego, którego głosiliśmy? Czy po to, żebyśmy większą od innych ponieśli karę? [Ale] jakże mieliśmy uważać za Boga kogoś, kto — pomijając zarzucane mu występki — nie spełnił żadnej swej obietnicy, a gdyśmy go zdemaskowali, potępili i skazali na karę śmierci, ukrywał się i sromotnie uciekał, aż został wydany przez tych, których nazywał swymi uczniami? Przecież gdyby był Bogiem, nie powinien był uciekać ani pozwolić się schwytać i uwięzić, a przede wszystkim nie powinien zostać opuszczony i zdradzony przez ludzi, którzy z nim obcowali, którzy byli wtajemniczeni w jego sprawy osobiste, którzy uważali go za swego mistrza i uznawali za Zbawiciela, Syna i wysłannika najwyższego Boga. Oskarżyliśmy go, dowiedliśmy mu winy i skazaliśmy na karę śmierci. Żaden dobry wódz ani przywódca wielkich zastępów nigdy nie został zdradzony; podobny los nie przypadł w udziale żadnemu zbrodniczemu hersztowi rozbójników ani prowodyrowi bandytów; tymczasem zdradzony przez swych poddanych Jezus nie sprawował władzy jak dobry zwierzchnik, a oszukawszy swych uczniów nie zyskał u nich nawet takiej sympatii, że użyję tego słowa, jaka należała się przywódcy bandy złoczyńców.
uczniowie Jezusa nie mogli zataić kompromitujących faktów z Jego życia, ponieważ były one dobrze wszystkim znane; dlatego też postanowili głosić, że Jezus z góry wszystko przewidział.
Uczniowie zapisali to wszystko o Jezusie, aby usunąć wszelkie podejrzenia, świadczące przeciw niemu. To tak, powiada, jakby ktoś mówiąc o kimś sprawiedliwym, świętym i nieśmiertelnym opowiadał o jego zbrodniach, występkach i śmierci, mimochodem dodając, że wszystko to zostało przez niego przepowiedziane. Przecież nie twierdzicie, że bezbożnym ludziom wydawało się tylko, że Jezus cierpiał, lecz szczerze przyznajecie, że cierpiał naprawdę. Skąd więc pewność, że on to przepowiedział?
{ Jakże trup może być nieśmiertelny? }
Jaki bóg, demon albo rozsądny człowiek przewidując nieszczęścia, jakie mają mu się przytrafić, nie próbowałby ich uniknąć, gdyby oczywiście mógł, lecz biernie poddawał się przewidzianym nieszczęściom? Gdyby Jezus przepowiedział, kto go zdradzi i kto się go wyprze, czyż nie lękaliby się go jak Boga i nie baliby się wyprzeć go i zdradzić? Tymczasem uczniowie zdradzili Jezusa i wyparli się Go nie troszcząc się wcale o Niego. Jeżeli narażony na knowania człowiek przeczuje je i wyzna to swym wrogom, ci porzucają swe zamysły i wystrzegają się ich. A zatem to, co się stało, stało się nie dlatego, że zostało przepowiedziane, bo to jest niemożliwe; jeśli więc się stało, to mamy dowód, że nie zostało zapowiedziane; jest bowiem rzeczą zupełnie niemożliwą, aby zdradzili i wyparli się ludzie, którzy zostali napomnieni.
[Mówicie, że] przepowiedział to jako Bóg, a więc przepowiednia musiała się niewątpliwie spełnić. A więc swych własnych uczniów i proroków, z którymi wspólnie spożywał posiłki, Bóg doprowadził do tego, że stali się bezbożnikami i zbrodniarzami, gdy tymczasem powinien wyświadczać dobrodziejstwa wszystkim ludziom, a zwłaszcza swym najbliższym towarzyszom. Nie zdarzyło się nigdy, by zaproszony do stołu biesiadnik spiskował przeciw swemu gospodarzowi; czyż więc człowiek zasiadający przy jednym stole z Bogiem mógł knuć zdradę Boga? I, co jest jeszcze większą bzdurą, sam Bóg knował przeciwko swym współbiesiadnikom, czyniąc ich zdrajcami i bezbożnikami! Jeżeli tak postanowił i jeśli doznał krzywdy spełniając wolę Ojca, to jasne, że to, czego doznał dobrowolnie, nie było dlań ani przykre, ani bolesne, bo był przecież Bogiem i postępował wedle swych chęci. Dlaczego więc głośno biada i lamentuje, dlaczego modli się, by go ominął strach przed śmiercią, mówiąc tak jakoś: Ojcze, czy może odejść ode mnie ten kielich? Kłamiecie i nie potraficie w sposób przekonywający ukryć swych kłamstw. Niektórzy chrześcijanie, niczym ludzie, którzy po pijanemu działają na własną zgubę, zmienili trzy, cztery czy więcej razy oryginalny tekst Ewangelii i sfałszowali go, aby mieć odpowiedź na stawiane zarzuty.
Chrześcijanie powołują się na proroków, którzy przepowiedzieli wszystko, co się tyczy Jezusa. Z większym prawdopodobieństwem można odnosić proroctwa do tysięcy innych ludzi, niż do Jezusa. Prorocy twierdzą, że ten, który ma przyjść, jest wielkim władcą, panem całej ziemi, wszystkich narodów i wojsk. Nie zapowiedzieli jednak takiego nikczemnika. Nikt nie przedstawia Boga i Syna Bożego za pomocą takich poszlak, wykrętów i tak marnych świadectw. Albowiem jak słońce, które oświetla wszystkie rzeczy, najpierw samo się ukazuje, tak też powinien uczynić Syn Boży.
[Chrześcijanie] posługiwali się sofizmatami twierdząc, że Syn Boży jest własnym Słowem Boga. Głoszą, że Słowo jest Synem Bożym, ale nie przedstawiają czystego i świętego słowa, lecz nędznego człowieka, ubiczowanego i przybitego do krzyża. Jeśli zatem Słowo jest według was Synem Bożym, to my się z wami zgadzamy.
Popełnili zuchwałość ci, którzy wywodzili genealogię Jezusa od pierwszego człowieka i od królów żydowskich. Gdyby żona cieśli pochodziła z tak znakomitego rodu, to wiedziałaby o tym.
Czy Jezus dokonał jakiegoś wspaniałego dzieła, dzieła godnego Boga? Czy dumnie potraktował ludzi, czy drwił i kpił ze swej męki? Sędzia, który skazał Jezusa nie poniósł nawet takiej kary jak Penteusz — dotknięty szaleństwem i rozszarpany na kawałki. [Nic podobnego nie spotkało również tych, co szydzili z niego, zarzucili nań płaszcz szkarłatny, na głowę włożyli Mu wieniec z cierni, a do ręki dali trzcinę]. Jeśli nie uczynił tego wówczas, to dlaczego przynajmniej teraz nie objawia swej boskiej potęgi, nie uwalnia się od takiej hańby i nie wymierza sprawiedliwości tym, którzy poważyli się postąpić zuchwale wobec niego i wobec Ojca? Cóż on mówi, gdy jego ciało zawisło na krzyżu? Czy jego krew jest taka, jaką mają szczęśliwi bogowie? Rzucił się chciwie na żółć i ocet nie umiejąc zapanować nad pragnieniem, które pierwszy lepszy człowiek często znosi cierpliwie.
Jezus, dopóki żył, nie przekonał nikogo, nawet własnych uczniów, a potem został ukarany i poniósł straszną mękę, nie objawił się wolny od wszelkiego zła czy bez zarzutu. Chyba nie powiecie o nim, że nie mogąc przekonać ludzi na ziemi zstąpił do podziemia, aby przekonać mieszkańców Hadesu.
Jeżeli znajdując bzdurne tłumaczenia, za pomocą których zostaliście śmiesznie oszukani, uważacie, że naprawdę Jezus się obronił, to cóż przeszkadza, byśmy za większych i posiadających większą od niego boską moc zwiastunów uważali wszystkich, którzy zostali skazani i zginęli w sposób jeszcze bardziej haniebny? Mógłby kto równie bezwstydnie powiedzieć o bandycie i mordercy, że nie był on bandytą, lecz bogiem: przepowiedział bowiem swoim kamratom, że poniesie taką karę, jaką rzeczywiście poniósł. A więc ci, którzy byli wówczas towarzyszami jego życia, słuchali jego głosu i uważali go za swego mistrza, widząc jego mękę i śmierć ani nie zginęli wraz z nim, ani nie ponieśli śmierci za niego, lecz ze strachu przed karą zaparli się, iż byli jego uczniami; teraz zaś wy umieracie wraz z nim.
Jezus za życia zjednał sobie tylko dziesięciu żeglarzy i godnych pogardy celników, a i to nie wszystkich spośród nich. Za życia sam nie przekonał nikogo, a po śmierci przekonuje wielkie rzesze każdy, kto ma na to ochotę: czyż to nie absurd? Jaki argument skłonił was do tego, byście uznali go za Syna Bożego? [odpowiadacie] Przekonała nas wiedza o tym, że poniósł mękę, aby zniszczyć twórcę zła. Jakże to? Czyż wielu innych ludzi nie poniosło kary, i to nawet bardziej haniebnej? [odpowiadacie] Uważamy Go za Syna Bożego dlatego, że uleczył chromych i ślepych. Jak powiadacie, wskrzesił umarłych.
O światłości i prawdo! On sam, własnym głosem oznajmia otwarcie, jak piszecie, że przybędą do was inni, czyniący podobne cuda źli oszuści, i wymienia jakiegoś Szatana, dokonywającego takich cudów; a zatem sam wyraźnie stwierdza, że owe cuda nie mają boskiego charakteru, lecz są dziełem złych istot. Zmuszony przez prawdę zdemaskował czyny innych i równocześnie oskarżył swoje własne. Czyż nie jest nikczemnością dowodzić na podstawie tych samych uczynków, że jeden jest Bogiem, a inni oszustami? Dlaczego na podstawie tych samych uczynków i powołując się na jego świadectwo mamy innych uważać za gorszych od niego? Sam przecież przyznał, że te cuda nie mają boskiego charakteru, lecz pochodzą od jakichś oszustów i łotrów. I wymienia on jakiegoś Szatana, dokonującego takich cudów. [Tak samo] Mojżesz zmuszony przez prawdę zdemaskował czyny innych i równocześnie oskarżył swoje własne. Co was ostatecznie przekonało? Czy może to, że Jezus przepowiedział, iż po śmierci zmartwychwstanie? Zgoda, załóżmy, że naprawdę to powiedział. Iluż jednak innych ludzi opowiadało o takich cudach po to, by przekonać naiwnych słuchaczy i ciągnąć zyski z oszustwa? Podobno to samo uczynił wśród Scytów Zamolksis, niewolnik Pitagorasa, sam Pitagoras w Italii oraz Rampsinit w Egipcie; ten ostatni, jak mówią, w Hadesie grał w kości z boginią Demeter i otrzymał od niej dar w postaci złotego ręcznika; to samo miał czynić Orfeusz u Odrysów, Protesilaos w Tessalii, Herakles na Tenaron oraz Tezeusz. Trzeba się jednak zastanowić nad tym, czy któryś z nich naprawdę umarł i później naprawdę w tym samym ciele zmartwychwstał. A może sądzicie, słusznie zresztą, że opowiadania innych są bajkami, ale równocześnie uważacie, że tylko wy znaleźliście znakomite i wiarygodne rozwiązanie dramatu: jego słowa wypowiedziane na krzyżu, gdy oddawał ducha, trzęsienie ziemi i ciemności? Twierdzicie, że za życia nie pomógł sam sobie, natomiast po śmierci zmartwychwstał i pokazał ślady męki i ręce przebite gwoździami. Któż to widział? Jakaś szalona kobieta, jak mówicie, i może jeszcze ktoś z tej samej bandy oszustów, kto dzięki naturalnym skłonnościom ulegał złudzeniom albo, jak to się często zdarza, miał chorą wyobraźnię, która przedstawiała mu jego własne pragnienia jako rzeczywiste fakty; albo, co jest najbardziej prawdopodobne, chciał tak wspaniałym cudem oszołomić innych i swym kłamstwem pobudzić do działania innych oszustów. Gdyby Jezus naprawdę chciał objawić swą Bożą potęgę, powinien pokazać się swoim prześladowcom, sędziemu i w ogóle wszystkim. Przecież nie bał się już nikogo, skoro umarł i, jak mówicie, był Bogiem; nie po to też został posłany, żeby się ukrywać. Jeżeliby to miało być pomocne dla ukazania jego boskiej istoty, powinien natychmiast zniknąć z krzyża.
Kto więc posłał Jezusa i po co? Jakiż posłaniec, który powinien głosić to, co mu polecono, ukrywa się? Czy wówczas, gdy żył i nikt mu nie wierzył, nauczał wszystkich otwarcie, a skoro zyskał poważny argument dzięki zmartwychwstaniu, ukazał się potajemnie jednej kobiecie oraz swym zwolennikom? W czasie męki nie powinni go widzieć wszyscy, a po zmartwychwstaniu jedna kobieta ale na odwrót. Jeżeli chciał się ukryć, to dlaczego słyszano głos z nieba, który ogłosił go Synem Bożym? Jeśli natomiast nie chciał się ukryć, to dlaczego poniósł mękę i umarł? [Skoro] Jezus przez swoją mękę chciał nas nauczyć pogardy dla śmierci po zmartwychwstaniu powinien otwarcie wezwać wszystkich do światłości i pouczyć, w jakim celu zstąpił na ziemię.
To wszystko wydobyliśmy przeciwko wam z waszych pism i nie posłużyliśmy się żadnym innym świadectwem: sami bowiem wpadacie we własne sidła.
O Najwyższy i Niebieski, jaki Bóg przebywający między ludźmi nie zyskuje wiary, zwłaszcza gdy ukazuje się tym, którzy spodziewają się jego przybycia? Dlaczego nie zostaje rozpoznany przez tych, którzy oczekiwali go od dawna?
Jezus bardzo łatwo grozi i łaje, ilekroć powiada: Biada wam i Ostrzegam was. Słowami tymi od razu przyznaje, że nie potrafi nikogo przekonać; a nieumiejętność przekonywania nie może być cechą Boga ani nawet cechą mądrego człowieka. Oczywiście, spodziewamy się, że zmartwychwstaniemy w ciele i że będziemy mieli życie wieczne, a przykładem i sprawcą tego będzie Ten, który zostanie do nas przysłany i udowodni, iż dla Boga nie jest rzeczą niemożliwą wskrzesić kogoś wraz z ciałem. Gdzież więc on jest, abyśmy go ujrzeli i uwierzyli? Czy po to przyszedł na świat, byśmy nie wierzyli? On więc, zgodnie ze świadectwem prawdy i z przekonaniem rozumu, był tylko człowiekiem.
Czytaj wszystko, słuchaj każdego. Nie dawaj wiary niczemu, dopóki nie potwierdzisz tego własną wnikliwą analizą
William "Bill" Cooper
Re: Celsus o Chrześcijaństwie
Głupie toczą spory Żydzi i chrześcijanie, że ich spór na temat Mesjasza można przyrównać do przysłowiowego sporu o cień osła. Ich waśń jest niepoważna; zarówno Żydzi, jak chrześcijanie zgadzają się, że Duch Boży przepowiedział przybycie Zbawiciela do ludzi, ale nie mogą się zgodzić, czy zapowiedziany Zbawiciel przybył już, czy nie.
[Celsus wspomina] Asklepiosa uzdrawiającego i dającego odpowiedzi na temat przyszłych zdarzeń we wszystkich miastach, które były mu poświęcone, na przykład w Trikke, w Epidauros, na Kos, w Pergamonie [...] Arysteasa z Prokonnezu, jakiegoś mieszkańca Kladzomen oraz Kleomedesa z Astypalei.
Żydzi mieli pochodzenie egipskie, a wyszli z Egiptu dlatego, iż zamącili państwo zamieszkami i pogardzili egipskimi zwyczajami religijnymi [...] to samo, co wyrządzili Egipcjanom, wycierpieli Żydzi ze strony tych, którzy opowiedzieli się za Jezusem i uwierzyli w niego jako w Mesjasza, a przyczyną zmian dla jednych i drugich było ich buntownicze usposobienie. Dlatego jeśliby wszyscy ludzie chcieli być chrześcijanami, chrześcijanie nie chcieliby tego. Na początku, powiada, byli nieliczni i jednomyślni. Skoro zaś rozrośli się w tłum, natychmiast dzielą się i rozłączają i każdy chce mieć własne stronnictwo, tak jak pragnęli tego od początku. I znowu podzieleni jedni drugich potępiają zachowując tylko wspólną nazwę, jeżeli w ogóle zachowują cokolwiek wspólnego. Jedynie nazwy wstydzą się jeszcze porzucić, poza tym każdy kieruje się własnymi zasadami. Tym bardziej dziwny jest ich związek, że nie widać, by opierał się na jakiejś trwałej podstawie. Trwałą jego podstawą był bunt, spodziewana stąd korzyść i ksenofobia. Oto co umacnia ich wiarę.
Jakie męty przyciągali do siebie i jakie okropności zmyślali. [Ale] nie może być, abym albo ja, albo oni, albo jeszcze kto inny odrzucił naukę o tym, że niesprawiedliwi zostaną ukarani, a sprawiedliwi zostaną uznani za godnych nagrody.[Tymczasem jest u nich jak i u Egipcjan] Ten, kto się do nich zbliża, widzi zrazu wspaniałe świątynie i gaje, wielkie i piękne przedsionki, godne podziwu kaplice otoczone cudownymi portykami, bardzo pobożne i tajemnicze obrzędy, skoro zaś wejdzie do środka, jako przedmiot kultu spostrzega kota, małpę, krokodyla, kozła albo psa. Oni odpędzają od nauki wiary wszystkich ludzi mądrych, a dopuszczają tylko głupców i nędzników. Chrześcijanie kpią z Egipcjan, a przecież oni wysuwają wiele ważnych zagadnień; uczą, że należy czcić wieczne idee, a nie, wbrew opinii pospólstwa, śmiertelne zwierzęta; natomiast sami są głupcami, bowiem w opowiadaniach o Jezusie nie wprowadzają nic poważniejszego nad kozły i psy egipskie.
[Przytacza podanie o Arysteasie z Prokonnezu i mówi o nim: ] Następnie, mimo polecenia Apollona danego Metapontynom, aby zaliczyli Arysteasa w poczet bogów, nikt już nie uważa go za boga. Arysteas najpierw cudownie zniknął z oczu ludzkich, potem ukazał się znowu, odwiedzał różne miejsca na ziemi i opowiadał zadziwiające historie. [o herosie z Kladzomen przytoczywszy jego historię mówi] Czyż nie opowiadają, że jego dusza niejednokrotnie opuszczała ciało i błądziła bezcielesna? A przecież i jego nie zaliczyli ludzie w poczet bogów. [przytacza historię o Kleomedesie z Astypalei] Ten, powiada, wszedł do skrzyni i zamknął się w niej od środka, lecz nie znaleziono go tam. Ci bowiem, którzy przyszli, aby rozbić skrzynię i zabrać go, zrozumieli, że uleciał dzięki jakiemuś boskiemu przeznaczeniu. Ich kult dla tego jeńca skazanego na śmierć jest podobny do hołdów, jakie Zamolksis zbiera u Getów, Mopsos u Cylicjan, Amfilochos u Akarneńczyków, Amfiaraos u Teban, Trofonios u mieszkańców Lebadei. [ich kult Jezusa nie różni się zupełnie od czci jaką oddawano w egipskim mieście Antinoopolis chłopcu imieniem Antinoos, faworytowi Hadriana]
Taka jest siła wiary, niezależnie od tego, czego dotyczy. Wiara, która wcześniej opanowała ich duszę, była powodem ich przywiązania do Jezusa.
[o zmianie ciała mówi następująco]Lecz może porzuciwszy te cechy Jezus stanie się Bogiem; czemu raczej nie Asklepios, Dionizos albo Herakles? Kpią z czcicieli Zeusa, ponieważ pokazują jego grób na Krecie, a sami czczą człowieka, który wyszedł z grobu. Nie znają też motywów takiego postępowania Kreteńczyków. Takie są ich nauki: niechaj nikt wykształcony, mądry, roztropny nie zbliża się do nas (cechy takie bowiem uważamy za złe), lecz jeśli znajdzie się jakiś nieuk, szaleniec, nieokrzesaniec, głupiec, to taki niechaj śmiało przychodzi do nas. Głosząc, że tacy ludzie są godni ich Boga, sami przyznają, że chcą i mogą zjednywać sobie wyłącznie głupców, prostaków, szaleńców, niewolników, proste kobiety i małe dzieci. Cóż złego jest w tym, że ktoś jest wykształcony i udoskonala swój umysł w najlepszych naukach, że jest roztropny i za takiego uchodzi? Cóż to przeszkadza poznaniu Boga? Czyż nie jest to raczej pomocą i skutecznym środkiem dla osiągnięcia prawdy? Nie widzimy jednak, aby ludzie, którzy na placach publicznych przedstawiają swoje kuglarskie błazeństwa i żebrzą, zbliżali się do zgromadzeń ludzi roztropnych i ośmielali się odkrywać im swoje tajemnice. Lecz jeśli zauważą gdzieś młodzieńców, tłum niewolników i głupców, narzucają się im i przymilają. Widzimy, że w poszczególnych domach prywatnych grępląrze, szewcy, folusznicy, ludzie nieokrzesani i prości nie ośmielają się wyszeptać słowa w obecności starszych i poważniejszych panów; kiedy jednak spotkają się na osobności z dziećmi i kobietami równie prostymi jak oni, opowiadają im przedziwne historie: że nie należy słuchać ojców i nauczycieli, a raczej tylko im trzeba wierzyć; że tamci są głupcami i szaleńcami; że nie mogą dostrzec ani zrobić nic naprawdę szlachetnego, zajęci próżnymi głupstwami, a tylko oni jedni wiedzą, jak należy żyć; że jeśli uwierzą ich słowom, będą szczęśliwi sami i ich bliscy. A jeśli mówiąc to zobaczą, że zbliża się któryś z nauczycieli młodzieży, ktoś poważniejszy albo sam ojciec rodziny, lękliwi uciekają w popłochu, zuchwali zaś podburzają dzieci do buntu, szepcą im do ucha, że w obecności ojca lub nauczycieli nie będą mogli ani chcieli wyjaśnić dzieciom tych wszystkich wspaniałości; że wzbudza w nich odrazę głupota i okrucieństwo tych zdemoralizowanych ludzi, pełnych najgorszej niegodziwości i kroczących drogą występku, którzy by ich na pewno ukarali; ale jeśli chcą się czegoś nauczyć, niechaj porzucą rodziców i nauczycieli i idą z kobietami i towarzyszami zabaw na zebranie kobiet albo do pracowni szewca lub do foluszni, a tam osiągną doskonałość. Taka jest ich argumentacja.
By nie stawiać ostrzejszych zarzutów ponad to, do czego zmusza mnie prawda, można sformułować przynajmniej takie oskarżenie: Mistagodzy, którzy wzywają ludzi do różnych misteriów, wołają głośno: Niech przyjdzie do nas każdy, kto ma czyste ręce i roztropny język, albo: Każdy, kto jest czysty od wszelkiego brudu, kto ma czyste sumienie i kto żył uczciwie. Tak wołają ci, którzy obiecują oczyszczenie z grzechów. A posłuchajmy, kogo wzywają chrześcijanie: Każdy, powiadają, grzesznik, głupiec, każde dziecko, krótko mówiąc każdy nieszczęśnik może zostać przyjęty do królestwa Bożego. Czyż nie nazywacie grzesznikiem człowieka niesprawiedliwego, złodzieja, włamywacza, truciciela, świętokradcy, rabusia grobów? Kogo więc innego wzywałby do siebie herszt bandy rozbójników?
Dlaczego Bóg nie został zesłany do ludzi wolnych od grzechu? Czyż grzechem jest nie grzeszyć? Niesprawiedliwy człowiek zostanie przyjęty przez Boga, jeśli upokorzy się w swej niegodziwości, sprawiedliwy zaś zostanie odrzucony, jeśli w swej wrodzonej cnocie wzniesie oczy ku Bogu. [Jeśli] prawdą jest pewnie, że człowiek ma wrodzoną skłonność do grzechu, to należało po prostu wzywać wszystkich, skoro wszyscy grzeszą. Dlaczego zatem przyznano pierwszeństwo grzesznikom? Wiadomo chyba każdemu, że nikt nie może zmienić za pomocą kar ani tym bardziej za pomocą litości tych, którzy z natury są skłonni do grzechu i którzy się do niego przyzwyczaili. Radykalna bowiem zmiana natury jest rzeczą bardzo trudną. Tym zaś, którzy są bez grzechu, przypada w udziale lepsze życie.
Mówią: Bóg może wszystko, ale [przecież] Bóg nie chce niczego niesprawiedliwego. [U nich] podobnie do tych, których litość czyni niewolnikami pokonanymi przez miłosierdzie wobec lamentujących, Bóg wspomaga złych, którzy biadają, a odrzuca sprawiedliwych, którzy tego nie czynią; a to jest szczyt niesprawiedliwości.
[Powiadają ich nauczyciele] Mądrzy odtrącają naszą naukę wprowadzeni w błąd i spętani przez swoją mądrość. [Tymczasem] żaden rozumny człowiek nie wierzy w tę naukę, gdyż odstrasza go tłum jej wyznawców.[szuka głupców] nauczyciel doktryny chrześcijańskiej [i] postępuje jak ktoś, kto obiecuje wyleczyć ciało, ale unika konsultacji kompetentnych lekarzy z obawy, by nie dowiedli jego ignorancji mówiąc im: Unikajcie lekarzy, i Strzeżcie się, by ktoś z was nie osiągnął wiedzy i Przywiązujcie się do mnie, Ja jeden was zbawię, Prawdziwi lekarze gubią tych, którym obiecali wyleczenie. Ich nauczyciel postępuje jak człowiek pijany, który między pijanymi oskarża o pijaństwo ludzi trzeźwych. Ów nauczyciel między ludźmi o chorych oczach oskarża o ślepotę tych, którzy mają świetny wzrok.
Takie i podobne są moje zarzuty, by nie przytaczać wszystkich; twierdzę, że oni obrażają Boga i urągają mu, aby próżnymi nadziejami przyciągnąć do siebie przewrotnych ludzi i nakłonić ich podstępnie do wyrzeczenia się wyższych dóbr; utrzymują bowiem, że osiągną lepsze dobra, jeśli wyrzekną się tamtych.
Czytaj wszystko, słuchaj każdego. Nie dawaj wiary niczemu, dopóki nie potwierdzisz tego własną wnikliwą analizą
William "Bill" Cooper
Re: Celsus o Chrześcijaństwie
Żydzi i niektórzy chrześcijanie toczą spór między sobą: jedni twierdzą, że zstąpi jakiś Bóg albo Syn Boży, aby sądzić mieszkańców ziemi, drudzy zaś utrzymują, że ten Bóg już zstąpił. Łatwo dowieść, że spór ten jest w najwyższym stopniu niestosowny. Jakiż cel miałby Bóg, aby tu zstąpić z nieba? Czy po to ma zstąpić Bóg, aby się dowiedzieć, co się dzieje między ludźmi? Czyż więc Bóg nie wie wszystkiego? Wie! Bóg więc wie wszystko i nie naprawia istniejącego stanu rzeczy, nie może go naprawić swą boską mocą? Czy Bóg w swej boskiej potędze nie może naprawić ludzkiego życia inaczej, tylko przez zesłanie kogoś z nieba? Więc Bóg wie wszystko i nie naprawia istniejącego stanu rzeczy, nie może go naprawić swą boską mocą? Mówią, że Bóg osobiście zstąpił między ludzi [a zatem swój tron Bóg porzucił a z przybyciem Boga do ludzi musi się wiązać opuszczenie najwyższego tronu tymczasem] Jeślibyś zmienił tu jakiś najdrobniejszy szczegół, wstrząśniesz i zniszczysz wszystko.
A może Bóg jest zapoznany między ludźmi i sądząc, że jest niedoceniany, pragnie, aby ludzie go poznali, i chce doświadczyć wierzących i niewiernych? Podobnie postępują parweniusze, którzy pragną popisać się swym majątkiem przed ludźmi. Oto do czego prowadzi przypisywanie Bogu ludzkiej ambicji! [Mówią jednak] Bóg nie dla siebie samego pragnie, by ludzie go poznali, ale troszczy się o nasze dobro, gdy daje nam poznać siebie; dlatego ci, którzy go przyjmują, stają się dobrzy i osiągają zbawienie, ci zaś, którzy go odrzucają, objawiają swą nikczemność i zostają potępieni. Jak to? Dopiero teraz, po tylu wiekach, Bóg przypomniał sobie o naprawieniu ludzkiego życia, przedtem zaś wcale się o to nie troszczył? Jasną jest rzeczą, powiada, że mówią bezbożnie i bez szacunku o Bogu. Ponieważ źle zrozumieli tamte nauki, przyjęli, że po wielu latach, po wielu powrotach i połączeniach gwiazd, przychodzi czas na potopy i pożogi; że skoro ostatni potop zdarzył się w czasach Deukaliona, teraz z kolei nadejdzie pożoga. Tu leży przyczyna ich błędnego rozumowania, stąd wywodzi się ich twierdzenie, że Bóg zstąpi jako kat uzbrojony w ogień.
Powtórzmy raz jeszcze nasze rozumowanie, popierając je licznymi dowodami. Nie mówię nic nowego, tylko rzeczy od dawna ogólnie znane: Bóg jest dobry, piękny, szczęśliwy, w najwyższym stopniu piękności i doskonałości. Jeśli zstępuje do ludzi, to musi się zmienić; będzie to zatem przemiana dobra w zło, piękna w brzydotę, szczęścia w nieszczęście, doskonałości w marność. Czyż zechciałby się ktoś w ten sposób zmienić? Zresztą natura, która może się zmieniać i przyjmować nowe kształty, jest śmiertelna, nieśmiertelność zaś polega na ciągłym trwaniu w jednej formie. Bóg zatem nie może się zmieniać w ten sposób. Albo zatem, jak oni twierdzą, Bóg zmienia się, by wejść w śmiertelne ciało (a trzeba powiedzieć, że jest to niemożliwe), albo nie zmienia się, lecz doprowadza do tego, że ci, którzy go oglądają, doznają tylko takiego wrażenia; jeśli tak, to Bóg oszukuje i kłamie. A oszustwo i kłamstwo jest zawsze złem, chyba że posługujemy się nim jak lekarstwem wobec chorych lub szalonych przyjaciół albo używamy go w celu uniknięcia niebezpieczeństwa, które nam zagraża ze strony wrogów. Nikt jednak chory i szalony nie jest przyjacielem Boga; Bóg też nie boi się nikogo do tego stopnia, żeby musiał posługiwać się kłamstwem dla uniknięcia niebezpieczeństwa.Nikt chory ani szalony nie jest przyjacielem Boga
Żydzi więc powiadają, że życie ludzkie jest pełne wszelkiego rodzaju występków, a zatem Bóg musi zesłać kogoś, kto ukarze grzeszników i oczyści świat, tak jak to się stało podczas pierwszego potopu. Chrześcijanie dorzucają do tego inne racje, a więc wydaje się, że chrześcijanie przychylają się do twierdzenia Żydów.
Zburzenie wieży Babel jest podobne do potopu, który wedle wierzeń Żydów i chrześcijan oczyścił ziemię. Historia wieży, opisana w Księdze Rodzaju, nie zawiera żadnego ukrytego znaczenia, ale jest zrozumiała sama przez się... Mojżesz zaczerpnął opowiadanie o wieży Babel i pomieszaniu języków ze zniekształconej baśni o Aloadach. [Opowiadanie z Księgi Rodzaju o Sodomie i Gomorze, miastach zniszczonych ogniem za grzechy ich mieszkańców, Celsus porównuje z historią Faetona.]
Oprócz tego chrześcijanie dorzucają do twierdzeń żydowskich swoje własne racje i powiadają, że z powodu grzechów, jakich dopuścili się Żydzi, Syn Boży został już zesłany, a Żydzi ściągnęli na siebie gniew Boga przez to, że umęczyli Jezusa i podali mu żółci do picia.
[Tak żydzi i chrześcijanie niczym gromada nietoperzy, czy mrówek wypełzających z mrowiska, żab zebranych wokół bagna, robaków zgromadzonych w kałuży i spierających się między sobą o to, kto z nich jest największym grzesznikiem; twierdzą: ] To nam Bóg wszystko odkrywa i przepowiada, to o nas się troszczy i zabiega lekceważąc świat cały, nie zajmując się ruchem gwiazd i wielką ziemią, do nas posyła ciągle swoich wysłanników zatroskany o to, byśmy połączyli się z nim na zawsze. Podobni robakom, które mówią: Bóg istnieje, my zaś zajmujemy drugie miejsce po nim, a jesteśmy zupełnie podobni do Boga. Wszystko jest nam poddane: ziemia, woda, powietrze, gwiazdy; wszystko istnieje dla nas, wszystko jest na nasze usługi. I powiadają dalej te robaki: Ponieważ istnieją między nami grzesznicy, Bóg sam przybędzie albo ześle swego Syna, aby wydać na płomienie niesprawiedliwych, a my będziemy mieli z nim życie wieczne. Łatwiej znieść takie głupstwa, gdy rozprawiają o nich robaki i żaby, niż kiedy mówią tak Żydzi i chrześcijanie.
[Żydzi] byli oni niewolnikami zbiegłymi z Egiptu, lud ten nie dokonał nic godnego pamięci, nie mieli powagi i znaczenia. Żydzi usiłowali bezczelnie wiązać swe pochodzenie z pierwszą generacją czarnoksiężników i włóczęgów, przywodząc na dowód niejasne, dwuznaczne, jakby w cieniu skryte słowa; tłumaczą je ignorantom i głupcom, chociaż przed wiekami nie było sporu w tej sprawie. Nigdy przed wiekami nie było dyskusji, teraz zaś Żydzi spierają się na ten temat z innymi. Żydzi, przycupnąwszy w zakątku Palestyny, niewykształceni i nie mający pojęcia o starożytnych pieśniach Hezjoda i wielu innych natchnionych poetów, ułożyli nieprawdopodobną i pełną ignorancji bajkę o człowieku, którego Bóg własnoręcznie ulepił i nadmuchał, o kobiecie zrobionej z boku mężczyzny, o nakazach Bożych i o wężu, który się zbuntował przeciw nim, o wężu, który obalił przykazanie Boga. Babskie to bajanie i bezbożne, które opowiada, że Bóg był tak słaby, iż nie mógł zmusić do posłuszeństwa jednego człowieka, którego sam stworzył! Opowiadają wreszcie jakąś bajkę o potopie i niezwykłej arce, w której zostały zamknięte wszystkie zwierzęta, o gołębicy i wronie, pełniących funkcje posłańców. Fałszują tutaj i podrabiają mit o Deukalionie. A nie myśleli, jak sądzę, że ta ich bajka ujrzy światło dzienne, lecz po prostu opowiadali ją małym dzieciom. [Biblia mówi o] niezgodnej z naturą i niestosownej w czasie prokreacji, intrygach braci, bólu ojca, oszustwach matek, bogactwach, które zdobył Jakub u Labana. Bóg uczynił swoim dzieciom dary z osłów, owiec i wielbłądów. Bóg dał również studnie sprawiedliwym. [zawiera opowiadanie] wstrętniejsze od zbrodni Tyestesa [o Locie i jego córkach], [zawiera] nienawiść, [którą, żywił wobec Jakuba Ezaw] [opowieść o Symeonie i Lewim, którzy szukali pomsty za gwałt zadany ich siostrze przez syna króla Sychemitów], braciach sprzedających, sprzedanym bracie, oszukanym ojcu.
Sprzedany brat szczodrze obdarował swych braci (którzy go niegdyś sprzedali), gdy głód zmusił ich, aby udali się na handel z osłami. [...] o rozpoznaniu się braci. [Mowa tu o] Józefie, który niegdyś sprzedany jako niewolnik, odzyskał wolność i z wielkim orszakiem powrócił do grobu swojego ojca. To on, czyli Józef, nakazał, aby znakomity i boski lud żydowski, który krzewił się i wzrastał w Egipcie, zmienił miejsce swych siedzib i pasał trzody w pogardzanych okolicach. Najrozsądniejsi między Żydami i chrześcijanami interpretują to alegorycznie. Szukają ucieczki w alegoriach, ponieważ wstydzą się tych opowiadań. Rzekome alegorie spisane na ten temat są szpetne i mają mniej sensu niż mity, albowiem w sposób bezsensowny i naiwny łączą sprawy, które nie mają ze sobą nic wspólnego.
Zapoznałem się z podobnym sporem niejakiego Papiskosa z Jazonem; rozprawa ta zasługuje nie na śmiech, lecz raczej na politowanie i nienawiść. Nie zamierzam więc polemizować z nią, zwłaszcza że cała jej niedorzeczność jest jasna dla każdego, a przede wszystkim dla tego, kto potrafi zdobyć się na cierpliwość, aby ją przeczytać do końca; ja zaś pragnę mówić o tym, o czym poucza sama natura, że Bóg mianowicie nie stworzył żadnego bytu śmiertelnego, że wszystkie jego dzieła są nieśmiertelne, byty zaś śmiertelne są dziełem bytów nieśmiertelnych, że dusza jest dziełem Bożym, natomiast natura ciała jest inna, że dlatego właśnie ciało ludzkie nie różni się niczym od ciała nietoperza, robaka czy żaby. Materia, z której zostały zbudowane ciała, jest jedna, ten sam też tkwi w nich pierwiastek rozkładu. Nierozumne zwierzęta są milsze Bogu niż my i mają prawdziwsze pojęcie Boga. Natura wszystkich wymienionych ciał jest wspólna, odchodzi ona i powraca niezmieniona w określonych przemianach. Nic, co pochodzi z materii, nie może być nieśmiertelne. O tym dosyć, a jeśli kto potrafi słuchać i badać, dowie się więcej.
Nie było, nie ma i nie będzie na świecie ani mniej, ani więcej zła. Jedna jest bowiem i ta sama natura wszystkich rzeczy oraz źródło zła jest zawsze to samo. Niełatwo jest poznać pochodzenie zła człowiekowi, który nie jest filozofem. Ludziom prostym zaś wystarczy powiedzieć, że zło nie pochodzi od Boga, lecz tkwi w materii i mieści się w istotach śmiertelnych. Periodyczne powroty bytów śmiertelnych są podobne do siebie od początku do końca, a w biegu określonych cykli z konieczności przeszłość, teraźniejszość i przyszłość są zawsze tym samym.
Rzeczy, które się widzi, nie są dane człowiekowi, lecz wszystko powstaje i ginie dla wspólnego dobra i jedno zmienia się w drugie tak, jak to powiedziałem. Bóg nie potrzebuje stosować nowych poprawek. Choćby ci się zdawało, że coś jest złem, to jeszcze nie wiadomo na pewno, czy naprawdę jest złem; nie zdajesz sobie bowiem sprawy z tego, co jest korzystne dla ciebie, dla kogoś innego, dla całego wreszcie świata.
Czy nie jest rzeczą śmieszną, że człowiek zagniewany na Żydów wybił ich wszystkich do nogi i spalił ich miasta, tak że zginęli, a Najwyższy Bóg, jak mówią, gniewa się, irytuje, grozi, a potem zsyła swego Syna, a ten cierpi z tego powodu?
Aby jednak traktat nie dotyczył samych tylko Żydów, nie taki bowiem miałem zamiar, lecz by odnosił się do całej natury, jak to obiecałem, wyjaśnię dokładniej to, co zostało już powiedziane.
Grzmoty, błyskawice i deszcze nie są dziełem Bożym; jeśliby się zgodzić, że są to dzieła boże, to jednak nie zostały stworzone w większym stopniu dla człowieka niż dla roślin, drzew, traw i cierni. Jeśli twierdzisz, że one (mianowicie rośliny, drzewa, trawy i ciernie) rosną dla ludzi, czemu sądzisz, że rosną w większym stopniu dla ludzi, niż dla dzikich zwierząt pozbawionych rozumu?
My więc za cenę zmęczenia i ciągłego cierpienia zdobywamy sobie w wielkim trudzie pożywienie, dla nich zaś wszystko niesiewne rośnie i nieuprawne. Jeżeli zaś przytoczysz wiersz Eurypidesa, że słońce i noc służą ludziom, czemu sądzisz, że służą one bardziej nam niż mrówkom albo muchom? Przecież i dla nich noc jest przeznaczona na odpoczynek, a dzień do pracy i patrzenia. Jeśli kto stwierdzi, że jesteśmy panami zwierząt, ponieważ polujemy na nie i żywimy się ich mięsem, odpowiem: a może raczej my zostaliśmy stworzeni dla zwierząt, skoro zwierzęta również polują na nas i pożerają nas? Przecież, aby upolować jakieś zwierzę, potrzebujemy sieci, broni i pomocy wielu ludzi i psów, zwierzętom zaś sama natura dała broń, dzięki której łatwo górują nad nami. Na wasze twierdzenie, że Bóg dał wam moc chwytania dzikich zwierząt i korzystania z nich, odpowiemy, że prawdopodobnie zanim istniały miasta, sztuki i więzy społeczne, zanim wynaleziono broń i sieci, ludzie byli porywani i pożerani przez dzikie zwierzęta, natomiast zwierzęta wcale nie były łowione przez ludzi. nie różni się niczym od mrówek albo pszczół. Jeżeli wydaje się, iż ludzie różnią się od zwierząt tym, że mieszkają w miastach, że posługują się prawami, że mają urzędników i wodzów, to nie jest to żadnym dowodem; to samo bowiem robią mrówki i pszczoły. Pszczoły mianowicie mają królową, która jest otoczona świtą i służbą, prowadzą wojny, odnoszą zwycięstwa, biorą pokonanych do niewoli, mają miasta i przedmieścia, znają podział pracy, sprawują sądy nad jednostkami leniwymi i występnymi, w każdym razie karcą i wypędzają trutniów. Mrówki pomagają swym towarzyszkom, gdy spostrzegą, że są one zmęczone. Żywe mrówki wydzielają dla zmarłych mrówek osobne miejsce, które jest dla nich grobem rodzinnym. I zaiste, spotkawszy się rozmawiają ze sobą, dlatego nie błądzą w drodze; posiadają więc niewątpliwie pełnię rozumu i wspólne pojęcia pewnych prawd, mają głos i używają umownych znaczeń słów. Jeśliby kto patrzył z nieba na ziemię, czy mógłby zauważyć, że nasze czyny różnią się w czymkolwiek od czynności mrówek albo pszczół? Jeżeli zaś ludzie szczycą się swymi umiejętnościami z zakresu magii, to przecież o wiele mądrzejsze od nich są pod tym względem węże i orły; znają bowiem wiele odtrutek i lekarstw, a ponadto zdają sobie sprawę z siły magicznej pewnych kamieni, których używają jako talizmanów dla ochrony swych młodych. Jeśli ludzie przypadkiem natkną się na te kamienie, uważają, że posiedli jakieś wspaniałe bogactwo. Jeżeli natomiast człowiek sądzi, że przewyższa pozostałe istoty żywe dlatego, że posiada pojęcie Boga, niechże wiedzą ci, którzy tak twierdzą, iż istnieje wiele istot, które roszczą sobie pretensje do tego dobra. I bardzo słusznie; cóż jest bowiem bardziej boskiego niż przewidywanie i przepowiadanie przyszłych wydarzeń? O przyszłych zdarzeniach ludzie dowiadują się od zwierząt, a zwłaszcza od ptaków, ludzie zaś, którzy rozumieją się na ich doniesieniach, są wieszczkami. Jeżeli więc ptaki i inne wieszcze zwierzęta przepowiadające przyszłość z woli bożej pouczają nas o niej za pomocą znaków, wydaje się, że one bliżej obcują z Bogiem, są mądrzejsze i milsze Bogu niż ludzie. Mądrzy ludzie mówią, że zwierzęta prowadzą między sobą rozmowy bez wątpienia świętsze od naszych, oni zaś nieco rozumieją ich słowa i przedstawiają dowody, że naprawdę je rozumieją, ogłaszając publicznie to, co powiedziały ptaki: że odlecą dokądś, że zrobią to czy tamto, i wykazując, że rzeczywiście odleciały w określone miejsce i robią to, co zapowiedziały. A żadna istota nie jest bardziej wierna przysiędze ani bardziej oddana sprawom boskim niż słonie, może dlatego właśnie, że słonie posiadają pojęcie bóstwa.
Świat więc nie został stworzony dla człowieka, tak jak nie został stworzony dla lwa, orła albo delfina; wszystko zostało stworzone po to, aby ten świat jako dzieło Boże był doskonały pod każdym względem. Dlatego wszystkie jego składniki nie są odmierzane we wzajemnym stosunku do siebie — chyba że wtórnie — lecz w stosunku do całości. Na niej więc zależało Bogu najwyższemu, jej nigdy nie opuszcza Opatrzność; całość ta nigdy nie staje się gorsza, a Bóg po określonym czasie nie wzywa jej do siebie; Bóg nie gniewa się na ludzi, tak jak nie gniewa się na małpy i myszy; Bóg nie grozi im, ponieważ każda rzecz otrzymuje własny los w swojej części.
Czytaj wszystko, słuchaj każdego. Nie dawaj wiary niczemu, dopóki nie potwierdzisz tego własną wnikliwą analizą
William "Bill" Cooper
Re: Celsus o Chrześcijaństwie
Ani Bóg, moi Żydzi i chrześcijanie, ani żaden Syn Boży nie zstąpił i nie zstąpi na ziemię. A jeśli mówicie o jakichś aniołach, wyjaśnijcie, kim oni są, bogami, czy też czymś innym? Wydaje mi się, że są czymś innym, mianowicie demonami.
Jeśli chodzi o Żydów, to przede wszystkim wydaje mi się dziwne, że choć czczą oni niebo i aniołów niebieskich, to zupełnie lekceważą słońce, księżyc oraz gwiazdy stałe i planety, które są niewątpliwie najczcigodniejszymi i najpotężniejszymi częściami nieba. Tak jakby całość mogła być bogiem, a jej części nie były boskie, jakby godziło się obdarzać najwyższą czcią istoty, które podobno objawiają się ludziom oślepionym mocą złej magii albo śniącym niewyraźne omamy, a pogardzać najjaśniejszymi zwiastunami rzeczy położonych nad sobą, tymi naprawdę niebieskimi aniołami, którzy wydają oczywiste dla wszystkich i zrozumiałe wróżby, którzy rządzą deszczami, upałami, chmurami, grzmotami, którym kłaniają się ludzie, błyskawicami, owocami i wszelkimi plonami; im zresztą ludzie zawdzięczają poznanie Boga.
Głupia jest ich wiara, że gdy Bóg, niby kucharz, wznieci ogień, wszystko się upiecze, a przetrwają tylko oni, i to nie tylko żywi, lecz również ci, którzy wcześniej poumierali, wyjdą z ziemi odziani we własne ciało. Nadzieja zaiste godna robaków. Czyż bowiem jakakolwiek dusza ludzka pragnęłaby powrócić do zgniłego ciała? Zresztą tej wiary nie podzielają wszyscy chrześcijanie ; nie brak i takich, którzy brzydzą się nią i uważają równocześnie za wstrętną i niedorzeczną. Jakież bowiem ciało całkowicie rozłożone może powrócić do pierwotnej formy i odzyskać budowę, którą raz utraciło? Gdy nie potrafią rozsądnie na to odpowiedzieć, chwytają się bzdurnej obrony twierdząc, że Bóg wszystko może. Tymczasem Bóg nie może spełnić nic wstrętnego, ani nie pragnie niczego, co jest przeciwne naturze. Nie wypada wierzyć, że jeślibyś w swej występności zapragnął czegoś niegodziwego, Bóg będzie mógł tego natychmiast dokonać, albo że się to spełni. Albowiem Bóg kieruje światem nie po to, aby spełniać występne kaprysy albo folgować nieuporządkowanym pragnieniom, lecz po to, aby się opiekować prawą i sprawiedliwą naturą. Chociaż więc mógłby obdarzyć duszę życiem wiecznym, to przecież, jak mówi Heraklit, trupy należy usuwać prędzej niż gnój . Bóg zatem nie chce ani nie może wbrew rozumowi uczynić nieśmiertelnym ciała pełnego nieczystości, o których wstyd mówić. On bowiem jest Rozumem wszystkich bytów; niczego zatem wbrew rozumowi ani przeciw samemu sobie nie może dokonać.
Żydzi zatem utworzyli odrębny naród, ustanowili prawa według swych zwyczajów, przestrzegają ich do chwili obecnej i zachowują określoną religię, która jest ich ojczystym wyznaniem, postępują więc podobnie jak inne narody, które idą za ojczystymi tradycjami, jakie by one nie były. Dzieje się tak może nie tylko dlatego, że różne narody wymyśliły sobie różne prawa i że należy zachowywać to, co zostało ustanowione dla ogółu, ale i dlatego, że prawdopodobnie na początku różne części ziemi zostały oddane pod zarząd różnych zwierzchności jako ich własność i podlegają ich władzy. I zaiste, słusznie by się działo, gdyby wszystkie narody były kierowane zgodnie z wolą tych zwierzchności. Bezbożnością jest zmieniać to, co już na początku zostało ustalone dla poszczególnych krajów.
Możemy w tym miejscu powołać się również na świadectwo Herodota, który pisze: Mianowicie ludzie z miast Meroe i Apios, mieszkający na granicy Egiptu od strony Libii, sami uważali się za Libijczyków, a nie za Egipcjan: uprzykrzywszy zaś sobie obrządki związane z ofiarami bydlęcymi i nie chcąc wstrzymywać się od spożywania krów, wysłali posłów do Ammona z oświadczeniem, że nie mają nic wspólnego z Egipcjanami, bo mieszkają poza Deltą i nie zgadzają się z nimi, przeto życzą sobie, aby im wolno było wszystko spożywać. Ale bóg zakazał im to czynić, twierdząc, że Egiptem jest ziemia, którą Nil zalewa i nawadnia, a Egipcjanami są ci, którzy mieszkają poniżej miasta Elefantyny i piją z tej rzeki. Tyle można wyczytać u Herodota. A przecież Ammon, jeśli chodzi o przekazywanie rozkazów bożych, nie jest w niczym gorszy od żydowskich aniołów; tak zatem nie ma nic niegodziwego w tym, że każdy przestrzega swych ojczystych zwyczajów. Istotnie, największa różnica między ludźmi polega na odrębności obyczajów, jednak wszyscy, jak się zdaje, uważają swoje zwyczaje za najlepsze. Wśród Etiopów mieszkańcy miasta Meroe czczą tylko Zeusa i Dionizosa , Arabowie wyłącznie Uranię i Dionizosa, wszyscy Egipcjanie Ozyrysa i Izydę, mieszkańcy Sais Atenę. Naukratejczycy niedawno nazwali bogiem Serapisa, inni innych, zgodnie ze swoimi prawami. Jedni nie jedzą mięsa owiec, czcząc je jako święte, inni mięsa kóz, inni krokodyli, jeszcze inni krów; wieprzowiny zaś nie jedzą, bo się jej brzydzą. U Scytów uchodzi za rzecz wspaniałą zjadać ludzi; niektóre ludy indyjskie uważają, że postępują pobożnie zjadając własnych rodziców. Mówi o tym Herodot. Na dowód przytoczę jego słowa: Oto one: Wszak gdyby wszystkim ludziom zaproponowano, aby ze wszystkich zwyczajów wybrali sobie najlepsze, wówczas wszyscy po dokładnym zbadaniu wybraliby własne; do tego stopnia jest każdy przekonany, że jego zwyczaje bezspornie są najlepsze. Dlatego nie jest prawdopodobne, żeby inny człowiek niż szaleniec kpił sobie z tych rzeczy. Że jednak istotnie wszyscy ludzie tak o swoich zwyczajach myślą, można to obok wielu innych dowodów także z tego wnosić: Dariusz przywołał raz za swego panowania Hellenów, których miał przy sobie, i zapytał ich, za jaką cenę byliby skłonni spożyć zmarłych rodziców. Wtedy oni oświadczyli, że nie zrobiliby tego za żadną cenę. Potem wezwał Dariusz tak zwanych Kalatiów, plemię indyjskie, które zjada swoich rodziców, i zapytał ich w obecności Hellenów, którym odpowiedź przetłumaczono, za jaką cenę zgodziliby się swych zmarłych ojców spalić na stosie. Wtedy ci wydali okrzyk zgrozy i wezwali go, aby zaniechał bezbożnych słów. Taka to jest siła zwyczaju, a poeta Pindar, jak mi się wydaje, ma słuszność mówiąc w swym utworze, że zwyczaj jest królem wszystkich .
Gdyby zatem zgodnie z tym, co powiedziałem, Żydzi ściśle przestrzegali swego prawa, to nie należałoby ich ganić. Godni nagany są raczej ci, którzy wzgardziwszy własnymi prawami przestrzegają prawa żydowskiego. Jeśli zaś chełpią się, że osiągnęli najwyższą mądrość, i odwracają się od wspólnoty wszystkich ludzi, która rzekomo nie jest tak czysta, jak ich wspólnota, słyszeli już ode mnie, że ich opinia o niebie, że pominę inne ich dogmaty, nie jest ich oryginalnym pomysłem, lecz podobne przekonania już dawniej żywili Persowie, jak świadczy o tym Herodot: Zeusowi mają zwyczaj składać ofiary wychodząc na najwyższe szczyty gór, a nazywają Zeusem cały krąg nieba. A sądzę, że nie ma różnicy, jakie imię nadamy Zeusowi: Najwyższy, Zen, Adonai, Sabaoth, Ammon (jak Egipcjanie), czy Pappajos (jak Scytowie). Nie są też świętsi od innych dlatego, że się obrzezują, ten bowiem zwyczaj wcześniej od nich wprowadzili Egipcjanie i Kolchowie; ani dlatego, że nie jadają wieprzowiny, tak samo postępują przecież i Egipcjanie, którzy nie jedzą nie tylko wieprzowiny, ale również mięsa owiec, kóz, krów i ryb, Pitagoras zaś i jego uczniowie nie jadają bobu i wszystkiego, co żyje. Nie jest też prawdopodobne, że Żydzi cieszą się dobrą sławą u Boga i są mu milsi ponad inne narody, albo że tylko do nich są zsyłani z nieba aniołowie, tak jakby tylko Żydzi otrzymali szczęśliwy kraj. Wiemy przecież, na co zasłużyli oni sami i ich państwo. Niech więc idzie precz ta gromada ponosząc karę za swoją chełpliwość, nie poznała bowiem wielkiego Boga, lecz oszukana i zwiedziona przez Mojżesza uwierzyła jego nauce na własną zgubę.
Pomińmy tedy ich [chrześcijan] opinię o nauczycielu, którą można łatwo obalić, i załóżmy, że ich nauczyciel jest rzeczywiście jakimś aniołem. Czy jednak przybył sam i jako pierwszy, czy też przybywali przed nim inni aniołowie? Jeżeli powiedzą, że Jezus przybył sam, można im zarzucić, że sami sobie przeczą. Mówią bowiem, że często byli zsyłani i inni, nawet po sześćdziesięciu czy siedemdziesięciu na raz, ale stali się złymi i obecnie odbywają karę pod ziemią, a ich łzy są ciepłymi źródłami bijącymi z ziemi. Głoszą też, że do grobu Jezusa przybył, według niektórych, jeden anioł, wedle innych zaś dwaj aniołowie, którzy zawiadomili kobiety, że mistrz zmartwychwstał. Bo Syn Boży, jak się zdaje, nie potrafił sam otworzyć grobu, lecz potrzebował pomocy kogoś, kto by odsunął kamień. Inny anioł przybył do cieśli, aby mu powiedzieć, że Maryja jest brzemienna, a jeszcze inny nakazał im, aby ratując dziecko uciekli. Czy muszę więc wszystko dokładnie opowiadać i wyliczać wszystkich aniołów, którzy rzekomo byli zsyłani do Mojżesza i innych? Jeżeli więc byli posyłani i inni aniołowie, to jasne, że Jezus został zesłany przez tego samego Boga, co i tamci. Przypuśćmy, że i on został posłany, by ogłosić coś bardzo ważnego, na przykład, że Żydzi w czymś uchybili, pogwałcili pobożność albo dopuścili się bezbożności. To bowiem dają do zrozumienia. Jeśli powiedzą, że Jezus przybył sam, to przecież i innych aniołów widzieli ludzie. Nie mówią, że on sam przybył do rodzaju ludzkiego, ponieważ ci, którzy pod pozorem głoszenia nauki w imię Jezusa odstąpili od Stworzyciela jako istoty słabszej, i przyłączyli się do istoty silniejszej, do jakiegoś Boga i Ojca tego, który przybył, opowiadają, że i przed nim Stwórca posyłał aniołów do ludzi.
Oni zatem i Żydzi mają tego samego Boga. Uznają wyraźnie wielki Kościół i przyjmują jako prawdziwe to, co Żydzi mówią o stworzeniu świata, o sześciu dniach i o siódmym dniu, w którym według słów Pisma Bóg odpoczywał od swych dzieł. [pierwszy człowiek] wedle ich zdania jest to ten sam człowiek, którego za takiego uznają Żydzi i że od niego wywodzą swoje pochodzenie, podobnie jak oni. Opowiadają o tych samych co Żydzi wzajemnych zdradach braci [...] ucieczce.
Niechaj nikt nie sądzi, że ja nie wiem, iż niektórzy z nich będą przypuszczać, że mają tego samego Boga co Żydzi, inni jednak będą mniemać, że Bóg jest inny, przeciwny tamtemu, i że od ich niego właśnie przybył Syn. [Jest i] trzeci rodzaj, [ci mianowicie, którzy jednych ludzi nazywają] zmysłowymi [, a innych] duchowymi. [i tacy, którzy sami siebie nazywają gnostykami][i tacy, którzy przyjąwszy Jezusa chełpią się, że są chrześcijanami, a chcą żyć wedle Prawa żydowskiego, tak jak żyje żydowskie pospólstwo. Takimi są ebionici, którzy dzielą się na dwa odłamy: jedni, podobnie jak my, uznają, że Jezus urodził się z Dziewicy, drudzy zaś twierdzą, że Jezus urodził się tak samo jak pozostali ludzie.][istnieją też jacyś sybilliści, zna również szymonianów , którzy bywają również nazywani helenianami, albowiem czczą Helenę, albo jakiegoś nauczyciela Helenosa. i marcelianie pochodzących od Marcelliny, i zwolennicy Harpokratesa wywodzących się od Salome, i inne sekty pochodzące od Mariamny i Marty.] Są również inni, którzy wymyślili sobie innego nauczyciela i demona, którzy błądzą w gęstej ciemności bezbożniej i niegodziwiej niźli egipscy czciciele Antinoosa. Rzucają na siebie wzajemnie straszliwe obelgi wszelkiego rodzaju; i nie postąpiliby ani na krok ku zgodzie, bo brzydzą się siebie nawzajem. Chociaż tak bardzo się różnią między sobą i obrzucają się wzajemnie najgorszymi obelgami, to jednak wszyscy jednogłośnie mówią: Świat jest ukrzyżowany dla mnie, a ja dla świata.
Choć nie mają żadnej podstawy, na której mogliby oprzeć swą naukę, rozpatrzmy ich poglądy. Trzeba przede wszystkim stwierdzić, że przez nieuctwo psują to, co źle zrozumieli, a natychmiast chełpią się tym, czego nie rozumieją. Tak to jest. [słowom ustawicznie powtarzanym przez chrześcijan przeciwstawia poglądy zaczerpnięte z filozofów] To samo lepiej sformułowali Grecy nie uciekając się do gróźb i obietnic uczynionych jakoby przez Boga albo przez Syna Bożego.
Czytaj wszystko, słuchaj każdego. Nie dawaj wiary niczemu, dopóki nie potwierdzisz tego własną wnikliwą analizą
William "Bill" Cooper
Re: Celsus o Chrześcijaństwie
księga VI
Niech zatem starożytni uczeni wyłożą swoje nauki tym, którzy potrafią je zrozumieć, a Platon, syn Arystona, niechaj tak mówi w jednym ze swoich listów na temat najwyższego dobra: Najwyższe dobro nie jest rzeczą dającą się ująć słowami; lecz z długotrwałego obcowania z nim, nagle, jakby pod wpływem przebiegającej iskry, zapala się w duszy światło. Gdybym miał to przeświadczenie, że sprawy te dadzą się w należyty sposób przedstawić w piśmie szerokiemu ogółowi, albo też w ustnych naukach, czyż byłoby dla mnie piękniejsze zadanie w życiu od tego, ażeby pisać o tych, tak zbawczych, prawdach dla ludzi i ażeby wszystkim oświetlić istotną naturę rzeczy?
Platon za pomocą pytań i odpowiedzi oświecał on umysły swoich uczniów, [podczas gdy chrześcijanie] poszukują naiwnej wiary.
[jak nauczał Platon tylko bardzo niewielu ludzi może poznać dobro] ponieważ w innych wywołałoby to niezasłużoną wzgardę dla tych spraw, wbiłoby w pychę i napełniło próżnością czczych wyobrażeń o sobie, że oto zdobyli już szczyty wiedzy. Platon, stwierdziwszy to, nie opowiada jednak o cudach, ani nie zamyka ust temu, kto chce się dowiedzieć, co zostało obiecane, nie każe też od razu wierzyć, że Bóg jest właśnie taki, że ma takiego właśnie Syna, który zstąpił z nieba i rozmawiał z nim.
Pisze Platon Zamierzam przedstawić teraz te sprawy nieco obszerniej. Być może, że w świetle tych wywodów jaśniej się zarysuje to, co mówię obecnie. Istnieje bowiem rozumowanie oparte na prawdziwych przesłankach zwalczające każdego, kto by się ważył poruszać w piśmie choćby najdrobniejsze zagadnienie z zakresu tych spraw. Rozumowanie to już i poprzednio niejednokrotnie przeze mnie było wyłożone, niemniej jednak trzeba, jak się zdaje, przedłożyć je teraz na nowo. Każdy poszczególny przedmiot posiada trzy przedstawienia, na których wiedza o nim bezwarunkowo opierać się musi; czwartym jest właśnie ona — owa wiedza o przedmiocie. Jako coś piątego należy przyjąć to, co jest samym przedmiotem poznania i rzeczywistą istotnością. Pierwszym więc jest nazwa, drugim określenie, trzecim obraz, czwartym wiedza.
Popatrz, Platon uprzednio stwierdził, że tych spraw nie można wyrazić słowami, aby jednak nie sądzono, że szuka ucieczki w rzeczach niesprawdzalnych, wyjawia powód tej trudności: może bowiem nic daje się ująć w słowa.
Platon ani się nie przechwala, ani nie kłamie, nie twierdzi przecież, że odkrył coś zupełnie nowego, albo że przybył z nieba, ażeby coś objawić, lecz mówi otwarcie, skąd się o tym dowiedział.
[Oni zaś mówią] uwierz, że ten, o którym ci mówię, jest Synem Bożym, choćby został haniebnie spętany i poniósł surową karę, choćby wczoraj i przedwczoraj na oczach wszystkich haniebnie spędzał czas. Jedni zatem przedstawiają tego, inni zaś innego, a jedni i drudzy wygłaszają to samo, z góry przygotowane zdanie: Uwierz, jeżeli chcesz być zbawiony, albo odejdź; cóż więc mają zrobić ci, którzy naprawdę chcą być zbawieni? Czy mają wróżyć za pomocą rzutu kostką, do kogo się zwrócić i komu się powierzyć?
[Mówią, że] mądrość ludzka była głupstwem w obliczu Boga. O przyczynie tej nauki już mówiłem. [I to jednak mniemanie zaczerpnęli i przerobili z pism filozofów greckich; przytoczmy Heraklita: ] Ludzki sposób postępowania nie opiera się na określonych regułach mądrości, boski zaś opiera się na nich, oraz: Głupi człowiek uczy się od demona tak jak chłopiec od mężczyzny , [a Platon w swej Obronie Sokratesa powiada: ] Bo ja, obywatele, przez nic innego, tylko przez pewnego rodzaju mądrość takie imię zyskałem. A cóż tam za mądrość taka? Taka może jest i cała ludzka mądrość! Doprawdy, że tą i ja, zdaje się, jestem mądry.
[Oszuści owi] uciekają w popłochu przed ludźmi, którzy z uwagi na swe wykształcenie nie dają się oszukać, wabią zaś w pułapkę prostaków.
Ich nauka o pokorze pochodzi ze źle zrozumianego następującego miejsca Praw Platona: Bóg, który, jak głosi stare orędzie, początek, koniec i środek dzierży wszelkiego istnienia, prostą zmierza drogą w swym zgodnym z przyrodzonym porządkiem rzeczy wieczystym obrocie. Towarzyszy mu zawsze sprawiedliwość, gardzicieli prawa bożego mścicielka. Trzyma się jej ten, kto chce wieść szczęsny żywot i podąża w jej ślady, maluczki i skromny .
Jezus mówiąc o bogaczach: Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do królestwa niebieskiego, zinterpolował następujące słowa Platona: Wyróżniać się cnotą i bogactwem równocześnie nie jest możliwe.
[w pismach ich tak zwanych mędrców nie ma nic godnego uwagi. W porównaniu z nimi czyż pisma Platona nie powinny pierwej uchodzić za spisane pod natchnieniem Bożym? Na przykład taki ustęp]
Do Króla wszechrzeczy odnosi się wszystko i ze względu na Niego jest wszystko, i to jest praprzyczyną wszystkiego, co piękne. Do Wtórego odnoszą się rzeczy wtóre, a do Trzeciego trzecie. Dusza zaś ludzka rwie się do tego, aby się co do nich dowiedzieć, jakimi są, patrząc na to, co jest jej pokrewne, lecz żadna z tych rzeczy jej nie zadowala. Jeżeli chodzi o owego Króla i o to, o czym mówiłem, to z pewnością nie ma w nich niczego takiego.
Chrześcijanie, źle zrozumiawszy naukę Platona, pysznią się swoim nadniebnym Bogiem i wynoszą się ponad niebo Żydów.
[zgodnie z poglądem Platona droga dusz z ziemi ku niebiosom i z niebios na ziemię wiedzie przez planety]
Wzmiankę na ten temat znajdujemy w naukach perskich, a zwłaszcza w misteriach odprawianych przez Persów ku czci Mitry. Zawierają one symbol dwóch sfer niebieskich — sfery gwiazd stałych i sfery planet, przez które przechodzi dusza. Symbol ten przedstawia się następująco: Jest to drabina zawierająca siedem bram, a na jej szczycie jest umieszczona ósma brama; bramy te są wykonane kolejno z ołowiu, cyny, spiżu, żelaza, brązu, srebra i złota. Uważają, że pierwsza brama należy do Kronosa (Saturna), a ołów symbolizuje powolność tej planety, druga do Afrodyty (Wenus), symbolizowanej przez jasność i miękkość cyny, trzecia — twarda, spiżowa — do Zeusa (Jowisza), czwarta do Hermesa (Merkurego), albowiem żelazo, tak jak Hermes, wytrzymuje wielkie trudy oraz nadaje się do handlu i jest używane do różnorakich prac, piąta — nietrwała i zmienna, bo zbudowana ze stopu — do Aresa (Marsa), szósta, srebrna, do księżyca, a siódma złota, do słońca, albowiem metale te imitują barwę księżyca i słońca.
Gdyby ktoś po wyjaśnieniu tajemnic chrześcijańskich zestawił je z perskimi misteriami i zechciał je porównać, pojąłby różnicę, jaka zachodzi między nimi.
Pisarze kościelni, wspominają też o jakiejś pieczęci . Tego, który posiada pieczęć, nazywa się Ojcem, ten zaś, kto jest znaczony pieczęcią, zwany młodzieńcem i Synem, odpowiada: Zostałem namaszczony białym olejkiem z drzewa życia. Siedmiu aniołów, stoi z jednej i z drugiej strony duszy umierającego ciała: jedni nazywają się aniołami światła, drudzy — aniołami władczymi, a władcą ich jest przeklęty bóg.
Według ich wyobrażeń taki jest właśnie Bóg i dlatego godny przekleństwa, złorzeczył wężowi, że który dał pierwszym ludziom rozeznanie dobra i zła.
I tak Boga Mojżesza, Boga, który nadał ludziom spisane przez Mojżesza Prawo, nazywają przeklętym Bogiem. Cóż może być głupszego, cóż bardziej szalonego niźli ta głupia mądrość? Jakiż błąd popełnił Prawodawca żydowski? Jakże to, uznajesz stworzenie świata, Jego dzieło, i Prawo żydowskie, interpretując je, jak twierdzisz, alegorycznie, wbrew woli, bezbożniku, chwalisz Stwórcę świata, który udziela Żydom łask, który obiecał im, że rozszerzy ich naród aż po krańce ziemi i wskrzesi zmarłych z ciałem i krwią, który zsyłał natchnienie prorokom, a jednocześnie Go znieważasz? Kiedy Żydzi przypierają cię do muru, przyznajesz, że czcisz tego samego Boga co oni; kiedy jednak okazuje się, że nakazy twojego nauczyciela, Jezusa, różnią się od przykazań Mojżesza, prawodawcy żydowskiego, zamiast Niego i Ojca szukasz innego Boga.
[Wracając do owych siedmiu demonów-władców pierwszy demon ma postać lwa, drugi byka, trzecim jest demon-płaz wydający groźne piski, czwarty demon ma postać orła, piąty demon ma głowę niedźwiedzia, szósty ma głowę psa, siódmy ma głowę osła] niektórzy ludzie przemieniają się w demony i jedni stają się lwami, inni bykami, a jeszcze inni wężami, orłami, niedźwiedziami albo psami.
Oni wykładają jeszcze inne zagadnienia, cytują słowa proroków, opowiadają o kolistych sferach, o strumieniach kościoła ziemskiego i obrzezania, o potędze płynącej z jakiejś dziewicy imieniem Prunikos, o żywej duszy, o niebie zamordowanym dla życia, o ziemi zabitej mieczem, o wielu ludziach zabitych po to, by żyli, o śmierci, która zostanie usunięta ze świata wówczas, gdy umrze grzech ziemski, o ciasnej drodze, która stąd w dół prowadzi, i o bramach samorzutnie otwartych. Jest tam drzewo życia, jest tam zmartwychwstanie ciała za sprawą drzewa; dlatego, sądzę, że ich nauczyciel został przybity do krzyża, a z zawodu był cieślą. Gdyby jednak przypadkiem został strącony ze skały, wtrącony w przepaść albo uduszony sznurem, gdyby był szewcem, kamieniarzem czy kowalem, wówczas w niebie byłaby skała życia, kamień zmartwychwstania albo sznur nieśmiertelności, kamień szczęścia, żelazo miłości lub święta skóra. Czy starucha opowiadając dzieciom bajki przed zaśnięciem nie wstydziłaby się mówić takich bredni?
I to jeszcze budzi zdumienie w ich nauce, że między strefami nadniebnymi umieszczają również dwa okręgi opatrzone napisami: „mniejszy” i „większy”, i odnoszą je do Ojca i Syna.
[Ci, co uprawiają magię i sztuczki czarnoksięskie i wymieniają jakieś barbarzyńskie imiona demonów] postępują oni tak samo jak ci, którzy dokonują sztuczek i wywołują duchy w obecności ludzi nie zdających sobie sprawy z tego, że inaczej brzmią imiona demonów po grecku, a inaczej po scytyjsku. Jak poświadcza Herodot, u Scytów Apollo nazywa się Gongosyros, Posejdon Tagimasades, Afrodyta Argimpasa, a Hestia Tabiti.
Czy muszę wspominać tych wszystkich, którzy uczyli przebłagalnych pieśni, zaklęć odwracających nieszczęścia, wtajemniczali w obrzędy oczyszczalne, nauczali wykonywać rzeźby i posągi demonów, mówili o szatach, liczbach, kamieniach, roślinach, korzeniach i innych przedmiotach zawierających rzekomo leki przeciw truciznom?
[Muzyk egipski, niejaki Dionizjos, z którym kiedyś rozmawiałem, powiedział mi, że czarnoksiężnicy posiadają wielki wpływ na ludzi prostych i zdemoralizowanych, nie mogą natomiast wcale wywrzeć wpływu na filozofów, którzy zajmują się zdrowymi dociekaniami.]
[Zeusa do Hery: ] Czy nie pamiętasz już tego, jakeś zawisła na niebie
Kiedym ci nogi kowadłem — jedną i drugą — obciążył,
Race obwiązał łańcuchem złotym, a ty wśród eteru
I chmur wisiałaś? Pomimo wzburzenia bogowie Olimpu
Pomóc nie mogli ci — wszyscy. Gdym tylko kogo doścignął,
Zaraz go z niebios wysokich ciskałem na ziemię, gdzie spadał
Prawie bez życia
.
[Słowa Zeusa zwrócone do Hery są słowami, które Bóg wypowiada do materii, i oznaczają, że Bóg połączył i uporządkował za pomocą odpowiednich więzów materię, która na początku była rozproszona, oraz że demony, które okazały zuchwałość wobec niej, strącił za karę z nieba. W takim sensie rozumiał słowa Homera Ferekides, gdy mówił]W dole, poniżej pustej ziemi jest Tartar, którego pilnują córy Eoreasza, Harpie i Thyella (Nawałnica), a Zeus strąca tam bogów, jeśli który dopuści się zuchwalstwa. [Podobne znaczenie ma przepiękny peplos Ateny, który wszyscy mogą oglądać w czasie procesji podczas Panatenajów]. Oznacza on, że jakiś nieskalany i niezrodzony demon panuje nad zuchwałymi mieszkańcami ziemi.
[Tymczasem u chrześcijan] Syn Boży doznaje krzywd od diabła i poucza nas, abyśmy byli wytrwali wobec udręk, jakie diabeł nam gotuje. Jakże to śmieszne! Powinien raczej, jak mi się zdaje, ukarać diabła, a nie grozić ludziom, których ów oszukał.
Powiem teraz, skąd przyszło im do głowy mówić o Synu Bożym: starożytni nazywali Synem Bożym i półbogiem ten świat, który pochodzi od Boga. Zaiste, bardzo podobni do siebie są ci dwaj synowie Boga! Również i opis stworzenia świata, rzecze, jest bardzo naiwny [podobnie jak opis stworzenia człowieka] Mojżesz i prorocy, którzy zostawili pisma potomnym, nie zdawali sobie sprawy z natury świata i ludzi i głosili wielkie brednie. [gdy Bóg prosił]Niech się stanie światłość [...] Ale przecież z pewnością Bóg nie otrzymał światła skądś z góry, tak jak ci, którzy przypalają swoje świece od świec sąsiadów. Jeśli zaś był jakiś przeciwnik najwyższego Boga, jakiś przeklęty Bóg, który czynił to wbrew jego woli, czemu Bóg pożyczył mu światła?
Nie będę teraz mówił o stworzeniu i o zagładzie świata, nie będę mówił o tym, czy świat jest niestworzony i niezniszczalny, stworzony, ale niezniszczalny, czy też na odwrót.
[Powiadają] Duch Boży unosił się nad wodami [czyli Duch najwyższego Boga był obecny w rzeczach sobie obcych potem zaś okazuje się, że to, co zostało źle stworzone przez jakiegoś innego stwórcę wbrew Duchowi Wielkiego Boga, a Bóg pozwalał na to wymagało zniszczenia. Wielki Bóg pożyczył zatem Stwórcy Ducha, a potem żądał zwrotu.] Jaki Bóg daje cokolwiek, aby potem żądać zwrotu? Domagać się zwrotu czegokolwiek może istota, która czegoś potrzebuje, Bogu zaś niczego nie brak. Dlaczego pożyczając nie wiedział, że pożycza złemu? Dlaczego nie zwracał uwagi na złego stworzyciela, który działał na jego szkodę?
[zarzucają [[Marcjonowi]]...] Czemu potajemnie niszczy jego stworzenia? Dlaczego wdziera się potajemnie, mami i zwodzi? Dlaczego wabi tych, których, jak mówicie, tamten potępił i przeklął? Dlaczego ich porywa jak jakiś handlarz niewolników? Dlaczego uczy uciekać od Pana i od Ojca? Dlaczego sam ich adoptuje bez zgody Ojca? Dlaczego nazywa siebie Ojcem tych, którzy należą do kogo innego? Zaiste, wspaniały to Bóg, który pragnie być Ojcem przeklętych przez kogo innego grzeszników, nędzników i, jak sami mówią, śmieci! Wspaniały to Bóg, który nie może pochwycić i ukarać spiskującego przeciw niemu przeciwnika, którego sam wypuścił!
[Skoro jak niektórzy chrześcijanie twierdzą ten świat nie jest dziełem jakiegoś innego, obcego Boga] Jeśli to wszystko jest jego dziełem, to w jaki sposób Bóg stworzył zło? Jakże, nie potrafi przekonać i napomnieć? Jakże, żałuje, że stworzył niewdzięcznych niegodziwców, gani własne dzieło, nienawidzi, grozi i niszczy własne dzieci? Albo może oddala je gdzieś z tego świata, który sam stworzył?
Tym większą naiwnością jest dzielenie stworzenia świata na poszczególne dni, bo przecież dni wówczas nie było. Jakże mogły istnieć dni wtedy, gdy jeszcze niebo nie zostało stworzone, gdy ziemia nie została zawieszona w określonym miejscu, a słońce nie krążyło wokół niej? Zastanówmy się raz jeszcze, czy nie osobliwy był ów pierwszy i największy Bóg, który rozkazywał: „Niech się stanie to czy tamto”, ale pierwszego dnia stworzył tylko jedną rzecz, drugiego inną i tak dalej dnia trzeciego, czwartego, piątego i szóstego.
[gdy więc piszą I dokonał Bóg w dniu szóstym dzieła swego, które uczynił; i spoczął dnia siódmego od wszelkiego dzieła, które sprawił. I pobłogosławił ów siódmy dzień i uczynił go świętym, bo w tym spoczął od wszelkiego dzieła dniu swego, które stworzył Bóg i wykonał] Bóg więc jest podobny do jakiegoś marnego rękodzielnika, zmęczonego i potrzebującego święta dla odpoczynku. Nie ma słuszności w powiedzeniach, że pierwszy Bóg męczy się, wykonuje jakąś pracę rękami albo rozkazuje. Bóg nie ma ani ust, ani głosu. Bóg nie posiada niczego, co znamy. Bóg nie stworzył człowieka, aby człowiek był jego obrazem, albowiem Bóg nie jest podobny ani do człowieka, ani do żadnej innej istoty. Bóg nie posiada kształtu albo koloru, również ruch [nie jest jego właściwością]. [..] z niego wszystko. Boga nie można określić słowami.
Jakże zatem poznam Boga? Jak nauczę się drogi wiodącej do Niego? Jakże mi Go pokażesz? Zasłaniasz oczy moje ciemnością i nic nie widzę wyraźnie. Gdybyś wyprowadził kogoś z ciemnicy w miejsce bardzo jasne, nie mogąc znieść blasku promieni sądziłby, że jego wzrok został zepsuty, osłabiony, że został oślepiony.
[chrześcijanie odpowiadają: ] Ponieważ Bóg jest wielki i niepojęty, tchnął Ducha swego w ciało nam podobne i zesłał na ziemię, abyśmy mogli Go słuchać i uczyć się od Niego.
W poglądzie, iż Bóg jest Duchem, nie różnią się od stoików greckich, którzy nauczają, że Bóg jest duchem przenikającym wszystko i wszystko w sobie zawierającym.
Jeżeli Syn jest zesłanym przez Boga Duchem w ludzkim ciele, to sam Syn Boży nie może być nieśmiertelny. [niektórzy chrześcijanie sądzą, że nie Bóg, ale Syn jest Duchem] Duch nie ma bynajmniej takiej natury, która by mogła trwać wiecznie. Bóg musi na nowo przyjąć do siebie Ducha; wynika stąd, że Jezus nie może zmartwychwstać z ciałem, albowiem Bóg nie przyjąłby na powrót Ducha, którego wydał z siebie, gdyby ten był splamiony naturą ciała. Jeżeli Bóg chciał zesłać swego Ducha, czyż musiał tchnąć go w łono kobiety? Potrafił przecież stworzyć ludzi, mógł zatem i dla swego Ducha ulepić ciało i nie umieszczać go w tak nieczystym miejscu. Gdyby Duch zstąpił wprost z nieba, wszyscy by w niego uwierzyli.
[Marcjon przeczy, że Jezus został zapowiedziany przez proroków] Po czym można by było poznać, że Synem Bożym jest ten, który doznał ogromu cierpień, gdyby to nie zostało przepowiedziane?
[Z tego wynika, że mamy dwóch Synów Bożych: Syna Boga Stworzyciela i Syna Boga marcjonitów; toczą zapewne walki obydwaj Ojcowie, jak walczące przepiórki, ale ostatecznie, jako że są słabi starością i już otępiali zaniechali wzajemnych walk i pozwolili walczyć swoim Synom.]
Skoro Duch Boży znajdował się w ciele, powinno się ono wyróżniać spośród innych ciał wzrostem, pięknem, siłą, głosem, dostojnością albo wymową; nie jest bowiem prawdopodobne, żeby osoba, w której tkwi jakaś cząstka bóstwa, nie różniła się od innych. Tymczasem ciało Jezusa, jak mówią sami chrześcijanie, nie wyróżniało się niczym, było małe, niepiękne, pospolite. Skoro Duch Boży znajdował się w ciele, powinno się ono wyróżniać spośród innych ciał wzrostem, pięknem, siłą, głosem, dostojnością albo wymową.
Poza tym, jeżeli Bóg zbudzony z głębokiego snu, jak Zeus w komedii, zapragnął wyzwolić rodzaj ludzki od nieszczęść, czemu w jedno tylko miejsce zesłał tego, którego wy nazywacie Duchem? Powinien raczej jednakowo tchnąć Ducha w różne ciała i rozesłać je po całym świecie. Komediopisarz, który chciał wywołać śmiech w teatrze, napisał, że Zeus przebudziwszy się ze snu posłał Hermesa do Ateńczyków i Spartan; czy nie widzisz, że postępujesz śmieszniej od niego głosząc, że Syn Boży został posłany do Żydów?
[ludem bardziej natchnionym przez Boga byli Chaldejczycy, Egipcjanie, Persowie, mieszkańcy Indii]
[naród Żydów niebawem wyginie] Bóg, który wie wszystko, nie wiedział, że posyła Syna swego do złych i grzesznych ludzi, którzy go umęczą.
Czytaj wszystko, słuchaj każdego. Nie dawaj wiary niczemu, dopóki nie potwierdzisz tego własną wnikliwą analizą
William "Bill" Cooper
Re: Celsus o Chrześcijaństwie
KSIĘGA VII
Zobaczmy jakiej poszukają sobie obrony: ci, którzy wyznają innego Boga, nie znajdą żadnej, natomiast ci, co wierząc w Boga żydowskiego, powiedzą znowu, mądrze zaiste, że musiało się stać tak, jak się stało; dowodem ma być to, że prorocy dawno wszystko przepowiedzieli.
Chrześcijanie lekceważą przepowiednie Pytii, wieszczek z Dodony, Klariosa, Branchidów, Ammona i wielu innych wróżbitów, dzięki którym skolonizowano całą ziemię; za godne podziwu i pewne uznają natomiast to, co żydowskim stylem powiedzieli, albo nawet nie powiedzieli prorocy w Judei, jak to się jeszcze dotąd dzieje w Fenicji i w Palestynie
Różne są formy proroctw. [Powiemy o] rodzaju najczęściej stosowanym przez ludzi z tych okolic. Wielu anonimowych proroków w świątyniach i poza nimi, przy lada okazji, z łatwością głosi przepowiednie, inni żebrząc odwiedzają miasta albo obozy wojskowe i wobec zgromadzonego tłumu zachowują się jak prorocy; a każdy z nich ma pod ręką następujące słowa: ŤJa jestem Bogiem, Synem Bożym albo Duchem Bożym. Przybywam, bo świat ginie i wy, ludzie, giniecie z powodu swych niegodziwości. Chcę was ocalić; zobaczycie mnie ponownie przybywającego z mocą niebieską. Błogosławiony, kto mnie teraz czci; na pozostałych ześlę ogień wieczny, ześlę go na całe miasta i kraje. Kto nie wie, jaka grozi mu kara, na próżno będzie później żałował i jęczał. Tych jednak, którzy mi uwierzą, zbawię na wiekiť. I dorzucają zaraz inne słowa niezrozumiałe, szaleńcze, niejasne; znaczenia ich nie może pojąć nawet mędrzec, tak są mętne i bezsensowne. Głupcom jednak i oszustom dają sposobność, by interpretowali je wedle własnych chęci.
Ludzie, którzy wsparci autorytetem proroków bronią sprawy Chrystusa, nie posiadają żadnego argumentu, jeśli okazuje się, że powiedziano (w Piśmie) o Bogu coś złego, haniebnego, nikczemnego albo podłego. Czyż jedzenie baraniny, picie octu i żółci było dla Boga czymś innym, jak żywienie się nieczystościami? Gdyby prorocy zapowiedzieli, że wielki Bóg będzie niewolnikiem, zachoruje albo umrze, to czy tylko dlatego, że zostało to przepowiedziane, Bóg powinien umrzeć, być niewolnikiem, zachorować, aby uwierzono, że Bogiem był ten, który zmarł? Tego jednak prorocy nie mogli przepowiedzieć, bo jest to złe i bezbożne. Nie trzeba więc zważać, czy prorocy to zapowiedzieli, czy nie, ale raczej zastanowić się, czy jest to piękne i godne Boga. Nie należy wierzyć w rzecz szpetną i złą, choćby wszyscy ludzie wiedzeni szaleństwem mniemali, że zostało to zapowiedziane przez proroków. Czyż zatem to, co się przydarzyło Jezusowi, przydarzyło mu się jako Bogu?
Chrześcijanie nie zwracają uwagi na następującą sprawę: Skoro prorocy żydowskiego Boga zapowiedzieli, że Jezus będzie Synem Bożym, to dlaczego Bóg za pośrednictwem Mojżesza każe ludziom bogacić się, zdobywać władzę, napełniać ziemię, zabijać nieprzyjaciół nie szczędząc nawet ich dzieci (co zresztą, według słów Mojżesza, sam Bóg uczynił na oczach Żydów), a nawet grozi, że gdyby mu nie byli posłuszni, uzna ich za wrogów; natomiast Jego Syn, ów człowiek z Nazaretu, daje ludziom zupełnie inne prawa: głosi, że nie ma dostępu do Ojca dla bogacza, dla człowieka żądnego władzy, dążącego do mądrości i sławy, naucza, że ludzie nie powinni troszczyć się o gromadzenie pożywienia bardziej niż kruki, a o ubranie bardziej niż lilie polne, i nakazuje nadstawić drugi policzek, gdyby ktoś nas raz uderzył? Kto kłamie: Mojżesz czy Jezus? Czy Bóg posyłając swego Syna zapomniał o tym, co nakazał Mojżeszowi? Czy może potępił własne prawa, zmienił zdanie i wysłał kolejnego wysłannika, aby nadał ludziom inne, przeciwne tamtym, ustawy?
[Chrześcijanie głosząc, że Bóg z natury jest ciałem w ludzkiej postaci gdzie chcą się udać i jaką żywią nadzieję?] Do innej ziemi, lepszej niźli ta [...] Opowiadali starożytni boscy mężowie o szczęśliwym życiu błogosławionych dusz. Miejsce, gdzie dusze żyć mają, jedni nazywają wyspami szczęśliwych, inni Polami Elizejskimi, bo tam nastąpi wyzwolenie dusz od tutejszego zła. Homer na przykład pisze tak: Nieśmiertelni wyślą cię na Pola Elizejskie, na krańce ziemi, tam, gdzie ludzi czeka żywot błogi. Platon zaś, który wierzy w nieśmiertelność duszy, owo miejsce nazywa po prostu ziemią: To jest niezmiernie wielkie wszystko, i my zamieszkujemy, od rzeki Faris aż po Słupy Heraklesa, tylko małą jakąś cząstkę; niby wokoło kałuży mrówki albo żaby, tak my naokoło morza mieszkamy; a inne liczne ludy gdzie indziej w wielu takich okolicach mieszkają. Bo wszędzie naokoło ziemi jest wiele różnorakich kotlin, różniących się wyglądem i wielkością, do których spływają wody, mgły i wiatry. Ziemia zaś sama jest czysta i w czystym niebie leży.
Niełatwo pojąć, czego Platon tutaj uczy [w micie zawartym w Fedonie]; może ktoś zrozumie myśl zawartą w tych słowach: Przez słabość i ociężałość naszą nie jesteśmy w stanie przedrzeć się do krańców powietrza, a jeżeliby natura człowieka zdolna była znieść to oglądanie, poznałaby, że jest tam niebo prawdziwe i prawdziwe światło.
Mimo że dowiedziono już fałszywości ich poglądów, nie dociera to do nich, bo wciąż wracają do pytania: Jak poznamy Boga, w jaki sposób Go ujrzymy? Jak dotrzemy do Niego?
[Lepiej niech udadzą się do świątyni Trofoniosa, Amfiaraosa i Mopsosa, gdzie] można oglądać bogów podobnych do ludzi, nie fałszywych, lecz widzialnych. Ujrzy ich każdy, bo nie przefruwają raz czy drugi, jak ten, który oszukał chrześcijan, lecz zawsze obcują z każdym, kto tego pragnie.
Chrześcijanie będą pytać, w jaki sposób poznają Boga nie pojmując Go zmysłami i czy w ogóle można cokolwiek poznać bez pomocy zmysłów. Słowa te nie są głosem człowieka, ani głosem duszy, lecz głosem ciała. Niechaj posłuchają, jeśli potrafią coś z tego zrozumieć ci tchórze kochający ciało: Tylko wówczas ujrzycie Boga, jeśli powściągnąwszy zmysły wzniesiecie się w górę rozumem, a odwróciwszy oko ciała spojrzycie w niebo oczyma duszy. Jeśli szukacie przewodnika na tej drodze, uciekajcie przed oszustami, kuglarzami i tymi wszystkimi, którzy wywołują widma; jesteście przecież godni śmiechu, skoro przeklinacie widzialnych bogów jak widma, a oddajecie cześć owemu bożkowi, który już może nawet nie jest widmem, ale trupem, i szukacie podobnego doń Ojca.
Te kłamstwa, te dziwne symbole, niezwykłe modlitwy do lwa, płazu, istot o oślej postaci i do innych boskich odźwiernych, których imion na próżno się uczycie, nieszczęśni, stały się powodem tego, że jesteście opętani przez złego ducha i tracicie życie na krzyżu.
[Udajcie się lepiej do natchnionych poetów, mędrców i filozofów]
[do Platona, który powiada w Timajosie] Trudno jest znaleźć twórcę i ojca tego wszechświata, a znalazłszy mówić o nim do wszystkich niepodobna . Widzicie więc w jaki sposób natchnieni mężowie poszukują drogi prawdy; Platon wiedział, że wszyscy nie mogą wstąpić na tę drogę. Skoro jednak mędrcy trudzili się właśnie po to, abyśmy posiedli przynajmniej jakieś wyobrażenie o pierwszej i niewysłowionej Istocie, wyobrażenie, które przejawia się w pewnym podobieństwie do innych rzeczy, w różnicach, jakie zachodzą między nią a innymi bytami, albo w cechach pod pewnym względem zbliżonych, spróbuję powiedzieć wam coś niecoś o tej niewysłowionej Istocie, chociaż zdziwiłbym się ogromnie, gdybyście zdołali zrozumieć choćby jedno moje słowo. Jesteście przecież całkowicie oddani ciału i niezdolni do oglądania czystej prawdy.
Substancja jest poznawalna rozumem, a stawanie się jest widzialne; z substancją wiąże się prawda, z powstawaniem błąd. Przy prawdzie stoi wiedza, przy błędzie mniemanie. Rzeczy poznawalne rozumowo odnoszą się do rozumu, widzialne do wzroku. Rozum poznaje rzecz dającą się poznać rozumem, oko — rzecz dostrzegalną zmysłowo. Jeśli chodzi więc o rzeczy zmysłowe, to słońce, które nie jest okiem ani wzrokiem, dla oka stanowi przyczynę widzenia, dla wzroku — istnienia, dla rzeczy dostrzegalnych — że są widziane, dla wszystkich rzeczy poznawalnych zmysłowo — że istnieją, dla siebie samego — że może być oglądane; tak samo w rzeczach poznawalnych intelektem istota, która sama nie jest rozumem ani rozumieniem, ani wiedzą, stanowi powód tego, że rozum pojmuje, rozumienie przezeń powstaje, a wszystkie rzeczy poznawalne rozumem, prawda i sama substancja — istnieją. Istota ta kieruje tym wszystkim i jest poznawana rozumem dzięki swej niewysłowionej potędze. Mówię to do ludzi rozumnych; dobrze, jeśli i wy zrozumiecie cokolwiek z moich słów. Jeżeli uważacie, że Duch zstąpił od Boga, aby ogłosić tajemnice Boże, to mógłby nim być niewątpliwie ten Duch, którym natchnieni starożytni mężowie głosili swe wspaniałe nauki. Jeśli nie umiecie tego zrozumieć, milczcie i ukrywajcie swoją głupotę, nie krzyczcie, że ślepymi są ci, którzy widzą, a chromymi ci, co biegają, bo sami kulejecie w swych duszach i sami jesteście ułomni, a żyjecie tylko ciałem, to znaczy swoją martwą częścią.
Jeśli włada wami pragnienie nowości, powinniście pójść za kimś innym, kto umarł godnie i do kogo mógłby się odnosić boski mit. Jeśli nie podoba się wam Herakles i Asklepios, albo inne od dawna czczone bóstwa, weźcie sobie Orfeusza, męża niewątpliwie natchnionego przez ducha bożego i zmarłego gwałtowną śmiercią. Orfeusza jednak wybrali sobie już inni na przywódcę. Weźcie więc Anaksarchosa, który umieszczony w moździerzu i okrutnie torturowany kpił sobie z tortur mówiąc: Możesz tłuc łupinę Anaksarchosa, bo samego Anaksarchosa nie zatłuczesz . Oto słowa naprawdę boskiego ducha! Ale i za Anaksarchosem poszli już jacyś filozofowie przyrody. Może weźmiecie więc Epikteta? Gdy pan wykręcał mu nogę, Epiktet niewzruszony powiedział z uśmiechem: Złamiesz.. A gdy kość istotnie pękła, rzekł: Czyż nie mówiłem, że złamiesz? Czy wasz bóg powiedział coś podobnego podczas męki? Byłoby rzeczą stosowniejszą, gdybyście za dziecko boże uznali Sybillę, którą czczą niektórzy z was. Wy tymczasem potraficie interpretować lekkomyślnie jej pisma nadając im bluźnierczy charakter i twierdzicie, że Bogiem jest człowiek, który żył niegodnie i umarł haniebnie. Ileż stosowniejszy byłby dla was Jonasz, zamknięty w brzuchu wieloryba, Daniel, wyrwany z paszczy dzikich zwierząt, albo inni mężowie cudowniejsi od nich.
Mają oni takie przykazanie, które nie pozwala im bronić się przed prześladowcami. Jeśli cię ktoś uderzy w jeden policzek, uczą, nadstaw mu i drugi. Po prostacku wypowiadają tu naukę starożytną i pięknie już dawno sformułowaną. Zacytuję jako przykład rozmowę, którą u Platona Sokrates prowadzi z Krytonem:
— Więc nigdy zbrodni popełniać nie wolno?
— Nie, oczywista.
— Ani, jeśli na kimś zbrodnię popełniono, zbrodnią odpłacać, jak sądzą szerokie koła, skoro w ogóle nigdy zbrodni popełniać nie wolno?
— Zdaje się, że nie.
— No cóż; a źle robić trzeba, Krytonie, czy nie?
— Nie trzeba przecież, Sokratesie.
— Czyżby? A złem płacić, kiedy się zła dokonało, jak mówią szerokie koła, to sprawiedliwie, czy niesprawiedliwie?
— Nigdy.
— A więc może robić ludziom źle, to nic innego, jak zbrodnia?
— Prawdę mówisz.
— Więc ani zbrodnią odpłacać nie trzeba, źle robić nikomu, nawet ani gdybyś nie wiadomo czego od ludzi doświadczył.
Tak mówi Platon. I zaraz dalej: Więc zastanów się i ty bardzo uważnie, czy zgoda między nami, czy moje przekonanie podzielasz i czy zaczniemy naszą naradę od tego, że nigdy nie godzi się ani zbrodni popełniać, ani zbrodnią odpłacać, ani, jeśli się zła doznało, złem za złe oddawać. A może odstępujesz i nie godzisz się na punkt wyjścia. Bo ja mam to przekonanie już od dawna . Taki był zatem pogląd Platona; podobnie jeszcze przed Platonem nauczali natchnieni autorzy. To, co powiedziałem, niechaj wystarczy za dowód, że chrześcijanie wypaczają nauki filozofów greckich. Kto szuka więcej dowodów, sam je może łatwo znaleźć.
Zatrzymajmy się tutaj. Oni brzydzą się świątyniami, ołtarzami i posągami bogów. Ale tak samo nie cierpią świątyń Scytowie , Nomadowie libijscy, niewierzący Serowie i inne narody niegodziwe i bezbożne. Podobne przekonania żywią również Persowie, jak to wynika z następujących słów Herodota: O ile wiem, istnieją u Persów następujące zwyczaje: posągi bogów, świątynie i ołtarze wznosić nie uważają za rzecz godziwą, a nawet tym, co to czynią, zarzucają głupotę, jak mi się zdaje dlatego, że nie wierzą, na modłę Hellenów, iżby bogowie byli podobni do ludzi. Również Heraklit stwierdza: I do posągów modlą się, zupełnie jakby kto z kamieniami chciał gawędzić; nie mają pojęcia o bogach i bohaterach — co to właściwie jest. Czy chrześcijanie uczą nas czegoś mądrzejszego niż Heraklit? On wskazuje, że głupotą jest modlić się do posągów, jeżeli nie ma się pojęcia, kim są bogowie i bohaterowie. Taki jest pogląd Heraklita. Oni natomiast całkowicie potępiają posągi bóstw. Jeżeli postępują tak dlatego, że kamień, drewno, spiż czy złoto wyrzeźbione przez artystę nie może być bogiem, zaiste, śmieszna to mądrość! Któż bowiem, kto nie jest ostatnim głupcem, uważa te przedmioty za bogów, a nie za dary składane bogom albo za ich wizerunki? Jeśli zaś potępiają posągi bogów, ponieważ nie można wyobrazić sobie boskiej podobizny, albowiem inna jest postać Boga (tak też uważają Persowie), sami bezwiednie przeczą sobie, bo przecież głoszą, że Bóg stworzył człowieka jako własny obraz i w postaci podobnej do własnej. Zgodzą się wprawdzie, że posągi mogą być przedmiotami kultu jakichś istot, podobnych czy niepodobnych do tych wizerunków, powiedzą jednak, że istoty, którym ofiarowywane są posągi, nie są bogami, lecz demonami, a nie wypada, by czciciel Boga kłaniał się demonom.
[Chrześcijanie] zgodzą się wprawdzie, iż posągi mogą być przedmiotem kultu jakichś istot, podobnych czy niepodobnych do tych wizerunków, powiedzą jednak, że istoty, którym ofiarowywane są posągi, nie są bogami, lecz demonami, a nie wypada, by czciciel Boga kłaniał się demonom.
Wiadomo, że chrześcijanie czczą nie Boga ani nie demona, lecz trupa. Zapytam najpierw dlaczego nie należy czcić demonów. Czy nie wszystko jest kierowane zgodnie z wolą Bożą? Czy nie od Boga pochodzi wszelka Opatrzność? Jeśli wszystko na świecie jest dziełem Boga, aniołów, innych duchów albo herosów, to czyż wszystko nie zawiera w sobie prawa pochodzącego od najwyższego Boga? Czyż na zwierzchników określonych spraw nie zostały powołane istoty, które otrzymały od Boga władzę dlatego, że zostały uznane za godne jej otrzymania? Czyż więc ten, kto czci Boga, nie powinien równie słusznie czcić istot, które otrzymały od Niego władzę? Nie może przecież jeden człowiek służyć wielu panom.
Czytaj wszystko, słuchaj każdego. Nie dawaj wiary niczemu, dopóki nie potwierdzisz tego własną wnikliwą analizą
William "Bill" Cooper
Re: Celsus o Chrześcijaństwie
KSIĘGA VIII
Takie twierdzenie zaś jest głosem ludzi zbuntowanych, odgradzających się i odłączających od reszty ludzkości. Ci, co wyznają taki pogląd, własne uczucia przypisują Bogu. Ktoś, kto jest sługą określonego człowieka, nie może równocześnie w tym samym stopniu służyć innemu człowiekowi, ponieważ w ten sposób krzywdzi swego pierwszego pana; podobnie ktoś sprzymierzony z jednym człowiekiem nie może zawierać przymierza z innym, bo wyrządziłby w ten sposób krzywdę tamtemu. Nie można więc równocześnie służyć różnym herosom i demonom tak, aby żaden z nich nie doznał uszczerbku. [Jeśli jednak chodzi o Boga, którego nikt nie może skrzywdzić i którego nie może dotknąć żadne zmartwienie bezsensowne jest] wystrzeganie się czci składanej wielu bogom, jakby chodziło o ludzi, herosów albo demony. Ten, kto czci wielu bogów, jest miły wielkiemu Bogu, ponieważ składa hołd istotom, które są Jego własnością. Nie wolno kłaniać się nikomu, kto nie otrzymał od Boga prawa do przyjmowania hołdów. Dlatego, powiada, nie zasmuca Boga ten, kto oddaje cześć i kłania się istotom należącym do Boga i podlegającym Jego władzy.
Zaiste, popełnia bezbożność ten, kto mówiąc o Bogu twierdzi, iż jedna tylko istota została nazwana Panem; w ten sposób bowiem dzieli królestwo Boga i tworzy w nim wrogie stronnictwa, tak jakby istniało rzeczywiście jakieś wrogie stronnictwo i jakiś przeciwnik Boga.
Gdyby chrześcijanie nie czcili nikogo poza jedynym Bogiem, dysponowaliby może poważnym argumentem w polemice z innymi ludźmi; jednakże oni składają hołd człowiekowi, który niedawno przybył na świat, i sądzą, że w niczym nie uchybiają Bogu przez to, iż czczą jego sługę.
Gdybyś ich pouczył, że ten nie jest Synem Bożym, lecz że Bóg jest Ojcem wszystkich i że tylko jego trzeba czcić naprawdę, nie zgodziliby się oddawać czci Bogu, jeżeli miałby jej nie otrzymać prowodyr ich buntu. Nazwali go Synem Bożym nie dlatego, że tak bardzo szanują Boga, ale dlatego, iż bardzo wysławiają Jezusa.
Aby wykazać, iż moja opinia nie jest bezpodstawna, przytoczę ich własne słowa. Oto fragment z ich Dialogu niebieskiego: Jeśli Syn Boży jest potężniejszy, a Syn Człowieczy jest Jego Panem — któż inny będzie panował nad panującym Bogiem? — to dlaczego wielu jest wokół studni, a w studni nie ma nikogo? Czemu się lękasz odbywając taką drogę? Mylisz się, jestem odważny i mam miecz . Czyż nie przebija stąd ich pogląd? Nie oddają czci nadniebnemu Bogu, lecz czczą jego Ojca, którego mu wyznaczyli i wokół którego się zgromadzili, aby pod pozorem czci składanej najwyższemu Bogu kłaniać się synowi człowieczemu; jego uznali za władcę i uważają go za potężniejszego od panującego Boga, a nawet za jego pana. Stąd więc bierze się ów zakaz służby dwu panom: chcą bowiem, aby ich buntownicza grupa tylko jednego pana się trzymała.
[Nie chcą wznosić ołtarzy, posągów i świątyń, która to niechęć jest znamieniem i oznaką tej tajnej i sekretnej wspólnoty.]
Bóg jest oczywiście wspólny dla wszystkich, dobry, samowystarczalny i niezawistny, cóż więc stoi na przeszkodzie, ażeby ludzie, którzy poświęcili się Bogu, uczestniczyli również w świętach państwowych? Jeżeli bożkowie nie istnieją, to czymże niestosownym jest uczestnictwo w ich biesiadach? Jeżeli natomiast są oni jakimiś demonami, to i one niewątpliwie są własnością Boga, a zatem należy im ufać, składać prawem przepisane ofiary i modlić się o ich życzliwość.
Jeżeli zgodnie z jakimiś ojczystymi prawami chrześcijanie unikają określonych ofiar, to powinni powstrzymywać się od zjadania wszelkich zwierząt. Taki był pogląd Pitagorasa, który szanował duszę i jej narzędzie. Jeżeli natomiast, jak twierdzą, postępują tak w obawie przed zasiadaniem do wspólnego stołu z demonami, to podziwiam zaiste ich roztropność: nie mogą zrozumieć, że zawsze są współbiesiadnikami demonów, a tylko wtedy nie jedzą mięsa, gdy widzą, że zwierzę zostało złożone na ofiarę. A jedząc chleb i owoce, pijąc wino i wodę oraz oddychając powietrzem, czyż nie otrzymują tego wszystkiego od demonów, którym została powierzona troska o wszystkie rzeczy?
[Żydzi i chrześcijanie zgodnie starają się przedstawić powody unikania ofiar i twierdzą, że nie powinni biesiadować z demonami ci, którzy poświęcają się najwyższemu Bogu]
Albo w ogóle nie trzeba żyć i nie warto przychodzić na świat, albo, kto się urodził w takich warunkach, powinien dziękować demonom, które się opiekują wszystkimi rzeczami ziemskimi, powinien składać im pierwociny i przez całe życie modlić się o ich przychylność.
Satrapa, prefekt, dowódca czy namiestnik króla perskiego lub rzymskiego cesarza, a nawet ci, którzy dzierżą mniejszą władzę, pełnią niższy urząd czy służbę, mogą bardzo zaszkodzić temu, kto by ich znieważył; czyż satrapowie i namiestnicy ziemi i powietrza mieliby łagodniej karcić zuchwalców?
[Chrześcijanie uważają, że] Duchy posiadają moc, jeśli wezwie się je barbarzyńskim imieniem; nie mają zaś żadnej siły, jeśli mówimy do nich po grecku albo po łacinie.
[mówią tak: ]Spójrz, stoję przed posągiem Zeusa, Apollona czy innego boga i bluźnię mu, a on mnie nie karci.
Czy nie widzisz, mój drogi, że oto zbliża się ktoś do twego demona i bluźni mu, ba, nawet wypędza go z całej ziemi i ze wszystkich mórz, a tobie, który jesteś poświęconym demonowi posągiem, nakłada kajdany, stawia cię przed sądem i przybija do krzyża, a ów demon, albo — jak mówisz — Syn Boży, wcale go nie karci?
[Jak mówi kapłan Apollona lub Zeusa] Powoli mielą boskie żarna [lub] na potomków synów i na zrodzonych w przyszłości.
Ty bluźnisz i kpisz sobie z posągów bogów; spróbuj jednak urągać im w obecności samego Dionizosa albo Heraklesa, a nie odejdziesz równie zadowolony. Tymczasem ci, którzy torturowali i karcili twego Boga, nie ponieśli za to żadnej kary ani zaraz, ani w całym swym długim życiu. Czy od tego czasu miało miejsce jakieś nowe wydarzenie, które by mogło umocnić wiarę, że Jezus nie był człowiekiem i oszustem, lecz Synem Bożym? A ten, który posłał swego Syna dla głoszenia jakichś nowych nauk, opuścił go, ukrzyżowanego, i po tylu wiekach jeszcze się nie obudził, a jego polecenia przepadły. Cóż to za okrutny ojciec! On, jak mówisz, doznał zniewag, bo tego chciał; możemy powiedzieć tedy, iż ci, którym ty ubliżasz, chcą tego i dlatego znoszą cierpliwie twe bluźnierstwa. Najlepiej bowiem porównywać rzeczy podobne. Oni jednak (bogowie) również surowo karcą bluźniercę, który dlatego właśnie ucieka i ukrywa się, a gdy zostanie schwytany, ponosi karę.
Czy trzeba wyliczać szczegółowo wszystkie wyrocznie wypowiedziane z inspiracji bogów przez wieszczków i wieszczki albo przez innych natchnionych mężów i niewiasty? Czy trzeba mówić, o jakich cudach dowiadywano się w świątyniach, ile przepowiedni otrzymali ludzie składający ofiary, ile było niezwykłych znaków wróżebnych? Byli i tacy ludzie, którzy otrzymali znaki z nieba; całe życie jest pełne takich przykładów. Ile miast założono dzięki wyroczniom, ile miast zostało ocalonych od epidemii i głodu, a ile zginęło marnie z powodu lekceważenia wyroczni i zapominania o nich? Ile założono kolonii, które potem bujnie się rozwijały w przestrzeganiu nakazów bożych? Ilu władców, ilu zwykłych ludzi doznało dobrego lub złego losu w zależności od tego, czy przestrzegali wyroczni, czy nie? Ile małżeństw bolejących nad swą bezdzietnością otrzymało to, o co prosiło? Ilu ludzi uniknęło gniewu demonów, ilu zostało uzdrowionych? Iluż zginęło z powodu świętokradztwa; jedni popadli w szaleństwo, inni sami przyznali się do przestępstwa, jeszcze inni popełnili samobójstwo albo zapadli na nieuleczalne choroby. Niekiedy zabijał ich potężny głos boży dochodzący ze świątyni.
[Powołasz się na odwagę ludzi, którzy gotowi są ponieść raczej śmierć niż wyrzec się chrześcijaństwa?] Przede wszystkim, mój drogi, wykładacze przepisów religijnych, kapłani i mistagodzy wierzą w wieczne kary tak samo jak ty; oni grożą tobie tym samym, czym ty im grozisz. Można zbadać, które groźby są prawdziwsze i pewniejsze; w słowach jedni i drudzy stanowczo obstają przy swoim, gdy jednak zażądamy dowodów, pogańscy kapłani przytaczają wiele oczywistych faktów — zarówno czynów określonych mocy demonicznych, jak wszelkiego rodzaju wyroczni i przepowiedni.
Czyż nie jest bzdurą wasze umiłowanie ciała i nadzieja na cielesne zmartwychwstanie, jak gdyby człowiek nie posiadał nic lepszego i droższego od ciała, a z drugiej strony chętne wydawanie ciała na męki jako rzecz zupełnie bezwartościową? Nie ma sensu dyskutować na ten temat z ludźmi, którzy żywią takie przekonania i są oddani bez reszty ciału; chrześcijanie są zresztą nędznymi, nieczystymi i głupimi prostakami i bezsensownie ulegają zamętowi. Wolę więc rozmawiać z tymi, którzy mają nadzieję, że życie wieczne z Bogiem będzie udziałem ducha lub rozumu, nieważne zresztą, jak go nazwać: substancją duchową, duchem rozumnym, świętym i szczęśliwym, żywą duszą, niebiańskim i niezniszczalnym potomkiem boskiej i bezcielesnej natury, czy jeszcze jakoś inaczej. Oni właśnie mają rację wierząc, że prawdziwie szczęśliwi będą ci, którzy żyli uczciwie, a niesprawiedliwi popadną w wieczne nieszczęścia. Od takich przekonań nikt nie powinien nigdy odstąpić.
Ludzie rodzą się jako więźniowie ciała może dlatego, że taki jest porządek świata, a może po to, aby ponieść karę za grzechy albo żeby dotknięta nieszczęściami dusza oczyściła się w biegu określonych periodów — Empedokles na przykład twierdzi, że wszelki rodzaj śmiertelny musi przez trzydzieści tysięcy lat tułać się z dala od szczęśliwych bogów — powinniśmy zatem przyjąć, że każdy człowiek został poddany władzy jakichś dozorców tego więzienia.
Logiczne rozumowanie wymaga jednego z dwojga: Jeżeli chrześcijanie uważają za rzecz niegodną czcić bóstwo zgodnie z panującym powszechnie zwyczajem i pogardzają kapłanami, to niechaj się nie żenią i nie wychodzą za mąż, niech nie płodzą dzieci, niech ze wszystkiego w tym życiu zrezygnują, niech idą precz nie pozostawiając po sobie potomstwa, niech nie zostanie po nich ślad na ziemi. Jeśli zaś nadal będą zawierać związki małżeńskie, płodzić dzieci i korzystać z dóbr tego świata, jeśli będą chcieli uczestniczyć we wszystkich sprawach życiowych i znosić wszystkie przykrości z życiem związane (z naturą ludzką jest bowiem związana konieczność doznawania nieszczęść; nieszczęścia są koniecznością i nie ma innego wyjścia), to powinni oddawać należną cześć istotom kierującym sprawami świata, powinni wypełniać swe obowiązki, dopóki nie zostaną wyzwoleni z więzów ciała, ażeby nie okazali się niewdzięcznikami wobec władców wszystkich rzeczy. Niegodziwością jest bowiem korzystanie z czyjejś własności i niedawanie niczego w zamian.
O tym, że nad każdą, najmniejszą nawet rzeczą sprawują pieczę określone duchy, można się przekonać choćby na podstawie nauki egipskiej, która głosi, że istnieje trzydzieści sześć demonów czy jakichś duchów eterycznych (niektórzy twierdzą, że jest ich dużo więcej), z których każdy otrzymał władzę nad określoną częścią ludzkiego ciała. Egipcjanie każdemu z tych duchów nadali imię w swym ojczystym języku, na przykład Chnumen, Chnachumen, Knat, Sikat, Biu, Eru, Erebiu, Ramanor, Rejanor i tak dalej. Ludzie, którzy wzywała ich pomocy, bywają uzdrawiani z chorób poszczególnych części ciała. Cóż więc przeszkadza, aby każdy, kto woli być zdrowy niż chory i szczęśliwy niż nieszczęśliwy oraz pragnie wyzwolenia od cierpień i chorób, przyjął życzliwie owe demony?
Każdy jednak, kto przyjmuje tę naukę, powinien się strzec, aby nie przywiązać się nadmiernie do czci oddawanej demonom, aby w umiłowaniu ciała nie odwrócił się od spraw wznioślejszych i nie zapomniał o nich zupełnie. Należy zaufać mędrcom, którzy uczą, że większość ziemskich demonów oddaje się rozkoszom zmysłowym, że demony te, związane z krwią, dymem ofiarnym, zaklęciami, oddane bez reszty tym sprawom, nie mogą dokonać niczego poza leczeniem ciała, przepowiadaniem ludziom i państwom przyszłości oraz znają się tylko na tym, co się odnosi do spraw doczesnych.
Należy demonom składać ofiary, o ile to jest korzystne, albowiem nie ma podstaw, aby to robić bez powodu. Należy raczej sądzić, że demony nie pragną niczego i niczego nie potrzebują, ale cieszą się, jeśli ludzie spełniają swój święty obowiązek wobec nich.
Nigdy, żadną miarą nie należy opuszczać Boga we dnie ani w nocy, publicznie ani prywatnie, od początku do końca we wszelkim słowie i uczynku, lecz w każdej sytuacji niech dusza zawsze trwa przy Bogu. Jeżeli to prawda, to cóż jest złego w tym, że zjednujemy sobie przychylność panów tego świata i innych ludzi oraz ludzkich władców i królów? Przecież i oni otrzymali swoją władzę na świecie z mocy demonów.
Gdyby się jednak tak zdarzyło, iżby rozkazał ktoś czcicielowi Boga popełnić bezbożność albo powiedzieć coś niestosownego, żadną miarą nie należy go usłuchać; lepiej znieść wszelkie tortury i umrzeć, niż powiedzieć albo nawet pomyśleć coś bezbożnego o Bogu. Jeśli kto rozkaże błogosławić słońce albo wysławiać Atenę we wspaniałym hymnie, to sławiąc ich będziesz tym bardziej czcił wielkiego Boga; pobożność bowiem staje się doskonalsza, jeśli ogarnia wszystko.
Nic strasznego, jeśli każe ci ktoś złożyć przysięgę na ludzkie go władcę. On bowiem otrzymał wszystkie sprawy ziemskie, a cokolwiek ty otrzymujesz w życiu, otrzymujesz od niego.
[Należy zaufać staremu mężowi, który rzekł: ] Niech jeden będzie król, któremu berło wręczył
Syn przebiegłego Kronosa.
Jeżeli odrzucisz ten nakaz, król słusznie cię ukarze. Gdyby bowiem wszyscy postąpili jak ty, władca zostałby opuszczony i porzucony, wszystkie sprawy ziemskie stałyby się łupem bezbożnych i dzikich barbarzyńców, a między ludźmi nie ostałaby się sława twej religii i prawdziwej mądrości.
Nie powiesz chyba, że gdyby na przykład Rzymianie uwierzyli ci i zaniedbawszy nakazaną cześć wobec bogów i ludzi zwrócili się ku twojemu Najwyższemu, czy jak go tam chcesz nazywać, on zstąpiłby z nieba i walczyłby za nich, tak że nie potrzebowaliby już żadnej innej pomocy. Przecież już dawniej ten sam Bóg, jak sami mówicie, obiecał to samo, a może i więcej, tym, którzy się do niego zwrócili, a sami widzicie, co dla nich i dla was uczynił: Żydom, którzy mieli zostać panami świata, nie został nawet skrawek ziemi ani żaden własny dom; was zaś, chociaż tu i ówdzie jeszcze się potajemnie błąkacie, ścigają i zabijają wasi wrogowie.
Nie do zniesienia są twoje słowa; powiadasz, że jeśli panujący obecnie nad nami książęta uwierzą wam i zostaną pokonani przez wrogów, będziecie przekonywać ich następców, a gdy i oni zostaną pokonam, będziecie nauczać kolejnych władców, aż do chwili, gdy pokonani zostaną wszyscy, którzy wam uwierzą; znajdzie się wreszcie jakiś roztropny i przewidujący władca, zanim sam zginie, wygubi was wszystkich doszczętnie.
Oby to było możliwe, żeby mieszkańcy Azji, Europy i Libii, Grecy i barbarzyńcy zamieszkujący świat cały, zgodzili się uznać jedno prawo. Kto tak sądzi, nie ma o niczym pojęcia.
[Winniście ze wszystkich sił pomagać władcy i współpracować z nim nad tym, co sprawiedliwe, bić się w jego obronie, na jego rozkaz stawać do walki i wspólnie z nim dowodzić wojskiem. Sprawujcie urzędy publiczne w swojej ojczyźnie, jeśli to jest niezbędne dla ochrony prawa i pobożności. ]
Czytaj wszystko, słuchaj każdego. Nie dawaj wiary niczemu, dopóki nie potwierdzisz tego własną wnikliwą analizą
William "Bill" Cooper
- Strona główna
- » Duchowe
- » Wiara i Religia
- » Celsus o Chrześcijaństwie
Informacje forum
Legenda Forum:
- wątek
- Nowy
- Zamknięty
- Przyklejony
- Aktywny
- Nowy/Aktywny
- Nowy/Zamknięty
- Nowy przyklejony
- Zamknięty/Aktywny
- Aktywny/Przyklejony
- Przyklejony / Zamknięty
- Przyklejony/Aktywny/Zamknięty