Chomik Furiatto

Baśń nad baśniami

Re: Baśń nad baśniami

Nied(ź)wiedzia przysługa


http://images78.fotosik.pl/219/4b2612e3830a23a2gen.jpg




Marzanna, wygnana przez złą macochę, trafia do pustej chaty w głębi boru. Na stole znajduje prostą chłopską strawę, którą posila się ze smakiem. Zgłodniałej królewnie chleb i mleko wydają się najwspanialszą ucztą. Znękana dramatycznymi przejściami zasypia na twardej rogoży. Po jakimś czasie zostaje zbudzona przez niezwykłego gospodarza. Okazuje się nim wielki bury niedźwiedź, mówiący ludzkim głosem, zaczarowany władca kniei. Nie gniewa się na nieproszoną gościnę, przeciwnie, przyjmuje łaskawie spłoszone dziewczę i najmuje ją na służbę. Dziewczyna ma uszyć misiowi ciepłą nocną koszulę (zwierz skarży się na gościec), uprzątnąć chatę i uwarzyć kaszę. Królewna potulnie przyjmuje warunki z nadzieją, że znajdzie bezpieczne schronienie w głębi puszczy.



Następnego dnia, gdy zwierz wyrusza na łowy, wykonuje najlepiej jak potrafi wszystkie jego polecenia. Poznaje także tymczasem jeszcze jedną mieszkankę zaczarowanej chaty, małą myszkę, która prosi ją o coś do jedzenia. Litościwa królewna dzieli się z nią pożywieniem, a w zamian otrzymuje ważną przestrogę:


Nieuczona moja myszki głowa
Nie zdoła wypowiedzieć wszystkiego, co czuję,
Ale czynami tobie lepiej podziękuję,
Jak słowy. Niedźwiedź wróci, kaszą się podzieli,
Na piecu kamieniami wielkimi pościeli
Sobie łoże, spać pójdzie, da tobie pęk kluczy
I nimi brzęczeć każe po izbie. Pouczy
Ciebie teraz mysz mała, byś go nie słuchała;
Jednym tylko cmentarzem jest ta chata cała
Niedźwiedzia, kości suche wielu ofiar leżą
Pod tokiem; dla niedźwiedzia ty się staniesz świeżą
Ofiarą, jeśli spełnisz grzecznie jego wolę
I po izbie kluczami brzęczeć będziesz. Dolę
Wielu dziewcząt gotuje tobie, kamieniami
Tu z pieca ciskanymi zabije. On mami
Cię tylko gościnnością, on nad wyraz srogi
Rodzajowi ludzkiemu, jako niedźwiedź wrogi
Od początku i jada łakomie dziewczęta,
A przechwałką dlań tylko jest gościnność święta,
Lecz ja pokażę tobie do ratunku drogę,
Dziś człowieka ja mała myszka zbawić mogę.
Jeżeli tylko słuchać mojej będziesz rady,
Jak wiatr jakiś przewieją niedźwiedzia napady
Nad tobą. Dasz mi klucze, a sama rogożę
Pod stół położysz. Kamień tam lecieć nie może
Z pieca. Za to, że byłaś dla mnie taka grzeczna,
Ja pobrząkam kluczami, ty uśniesz bezpieczna…



Nieszczęśliwa panna dowiaduje się więc, że wpadła w łapy seryjnego mordercy w niedźwiedziej skórze.


Na szczęście znalazła sojuszniczkę i kiedy niesamowity gospodarz każe jej chodzić po nocy z kluczami, przekazuje je malutkiemu stworzonku, sama zaś ukrywa się pod stołem. Wszystko spełnia się co do joty, kiedy zaś Marzanna budzi się rano z ciężkiego snu po owej strasznej nocy, niedźwiedź wita ją rozpromieniony i znowu przyjazny:



Niedźwiedź zlazł z pieca swego i koło dziewczyny
Stanął, leżącej jeszcze na ziemi. „Bez winy
Jesteś, dziewczę – rzekł. – Widzę to teraz i mogę
Do Leszka cię wyprawić na weselną drogę.
Już się więcej nie lękaj! Próbę wytrzymałaś.
Ty się do domu brata twego tu dostałaś,
Nie do domu niedźwiedzia kniei zwyczajnego.
Już dawno oczy moje ciebie, siostro, strzegą,
A teraz cię ustrzegły. Mnie Piastem nazwano
Na ziemi, kiedy zechcę, niezliczone staną
Zaklęcia w moich ustach i zwykły ład świata
Wywraca, kiedy zechce, nauka bogata
W moce, którą posiadłem. Niedźwiedziem się stałem,
Bo w tej postaci wiele rzeczy spełnić miałem
Ważnych i jeszcze teraz dalej pozostanę
Niedźwiedziem, teraz jeszcze mam niedokonane
Sprawy mnogie w postaci tej przywieść do końca,
Ale żem Piastem, poznasz, bo cię córą słońca
Uczynię jaśniejącą, zanim cię do brata
Mojego Leszka zamków zawiodę, cud świata
Uczynię z ciebie”.


http://images77.fotosik.pl/220/b4d8914e546e15bbgen.jpg


Piast wyczarowuje dla szczęśliwie odzyskanej siostry wspaniały weselny orszak, posługując się podległymi mu mocami natury, przyzywając usłużne rusałki i chochliki. Śnieżnobiała królewna Marzanna zmienia się dzięki niemu w wiosenno-letnią Dziewannę, hożą oblubienicę. Gdy wszystko jest już gotowe do drogi, czarodziej poucza jeszcze pannę, by w drodze do Leszka wstąpiła także na Wawel i pochwaliła się świeżo zyskanymi darami przed macochą.



zwie r(ci)a d[l]a (na) - zwie r(ci)a [dla] (na) - zwie r(ci)a (d[l]a) na - z(wierci)[a] (dla) na - zwier(ci)a (dla) [na]



Widząc niebywały sukces odtrąconej pasierbicy królowa Welinda pęka z zazdrości i na uboczu wypytuje Marzannę, kto ją tak hojnie obdarował. Dzieweczka chętnie opowiada swą leśną przygodę, pomijając wszakże, za radą Piasta, pewne szczegóły, jak rozmowa z myszką i epizod z kluczami. Ugoszczona przez władczynię, wyrusza dalej.


Zła królowa radzi się tymczasem magicznego zwierciadła, jakie otrzymała kiedyś od Popiela. Otrzymuje bezlitosną, jednoznaczną odpowiedź:




http://images78.fotosik.pl/220/6536ab798a050513gen.jpg




„Teraz ty zgasłaś; naród widział moc wspaniałą
Marzanny. Gardzi tobą. Tyś tak bardzo mała
Narodowi całemu teraz się wydała,
Że wspominać nie warto więcej twojej sprawy.
Nie zdoła już panować pozbawiona sławy
Królowa. Jeśli pragniesz berło dalej dzierżyć,
Jeśli chcesz, by narody mogły jeszcze wierzyć
W to, żeś ty im królową, musisz taką władzę
Jak Marzanna okazać. Przeto tobie radzę,
Narody twe zadziwiaj! Bo niezadziwione
Nie zechcą znosić jarzma. Nakłada koronę
Złotą królom na głowę i znowu ja strąca
Zdziwiona albo chłodna rzesza, nie myśląca
Nigdy, zawsze czująca tylko i zmysłowa.
Okiem gawiedzi rządzi królów zimna głowa.
Miejże głowę na karku! Podbij sobie oko
Ludu, a przez to oko wolę, a wysoko
Znowu wzniesiesz stolicę nad gawiedzi karki
I znów bezkarnie będzie berło twoje barki
Tłumu podłego smagać, ale nie trać chwili,
Bo ludzie dziś Marzanny mocą się zdziwili,
A nie twoją potęgą. Okaż skarby, zbroje!
Niech ludy ujrzą większe jeszcze moce twoje!
Inaczej nie dasz sobie już narodem rady,
Nie stłumisz ciągłych buntów, nie ustrzeżesz zdrady;
Naród, bydlę, poczuje, jak ma mocy wiele
I swoje kły złowrogie w twoim zbroczy ciele.
Kto raz panować zaczął, temu już nie wolno
Ustępować, więc dowiedź gawiedzi, żeś zdolna
To czynić, co Marzanna, żeś najpierwsza w świecie!
Gdy o tym zwątpi gawiedź, zaraz ciebie zgniecie
Na miazgę!” Odpowiedzi słuchając, pobladła
Welinda i zwierciadło odrzuciła. Padła
Szybka o ziemię i pękła na drobne kawały.



Trzeba przyznać, że poeta dość oryginalnie zastosował określenie „podbić sobie oko”. Zazwyczaj tyrańska władza podbijała oczy swoich poddanych w sposób bardziej dosłowny. Tak czy owak wiedźma, niszcząc dar Popiela, traci także własną magiczną moc i miota się w bezsilnej wściekłości. W końcu postanawia pójść na służbę do niedźwiedzia, by odzyskać miniony splendor. Nie trzeba wielkiej przenikliwości umysłu, by zgadnąć, że wszystko źle potem czyni: koszulę szyje niedbale, kaszę przypala, biedną myszkę traktuje kopniakiem. Rozjuszony niedźwiedź nie szczędzi jej połajanek i każe się przechadzać z kluczami. Koniec złej królowej jest tyleż żałosny, co i krwawy:


I zaledwie stanęła, a już pod ramieniem
Niedźwiedź z pieca ugodził w nią wielkim kamieniem.
Obudzona krzyknęła i na ziemię padła
I czuła pośród nocy, że nią śmierć zawładła
Już, bo jej serce dziwnie jakoś teraz biło
I bo coś oddech w piersi zbolałej dławiło
I bo krew jej się lała przez usta gorąca,
Ale ledwie krzyknęła, już ja drugi trąca
Kamień w pierś, kamień trzeci jej pada na głowę
I już teraz straciła i pamięć i mowę,
I niemym trupem leży na toku skrwawionym
Popod wałem kamieni wysoko spiętrzonym.



Żmijowe Gody



Na zamku Leszka odbywa się huczne weselisko, nawiedzone przez licznych znamienitych gości:


Koło Leszka żwawego żona jego śliczna
Marzanna siadła, rada z miłosnej pieszczoty;
Zresztą izby są pełne weselnej ochoty.
Leśnicy grają, tańczą rusałki ochoczo,
Wkoło bracia Leszkowi korowody toczą
Skoczne, z sobą porwali Zoreńkę rozumną
I strojną w błyskawice złote żonę dumną
Piasta, Rzepychę. Żywa młodym klaszcze w dłonie.
I Wanda tu przybyła, opuściła tonie
Morskie na chwilę, aby się cieszyć godami,
Przybył Czech stary, który włada nad wodami
Morskimi i przybyła tu królowa Rosa,
Żona Czechowa, pani morza pięknowłosa.
Ciągła w zamku hulanka i wieczne wesele,
Tylko Kupało taki smutny jak w kościele
Dziad, co przeszłość wspomina i tylko Zabawy
Nie ma na zamku, w chacie Piasta myje ławy,
By się pięknie świeciły, kiedy gospodarze
Wrócą, bo dotąd jeszcze tej słonecznej parze
Nie sądzono, by znała szczęście; smutek syna
To także dla Kolędy jest troski przyczyna,
Przeto milcząc wśród gędźby koło syna siadła
I tylko pocałunki na czoło mu kładła…




Zjawia się także Piast w ludzkiej postaci. Z zadowoleniem opowiada zebranym, jak udało mu się przechytrzyć i pokonać złą Welindę. Nie szczędzi przy tym makabrycznych szczegółów kaźni, aż wrażliwej Marzannie robi się w głębi duszy nieswojo:


Marzanna z tchem zapartym koło Piasta stała
I całą tę opowieść uchem połykała
Łakomie. Dziwnie jakoś uczucia w jej łonie
Się kłóciły: wiedziała bowiem, że na tronie
Swoim Welinda była jako zmora sroga,
Która naród dusiła swój gorsza od wroga
Postronnego, wiedziała, że matką jej była
Narzuconą i złą, co jej duszę dławiła
Poduszkami złotymi wypchanymi pychą,
Wiedziała, że nienawiść ukrywała licho
Swoją do niej i że ją nareszcie wygnała
Na to, aby się pastwą głodnych wilków stała.
A jednak jakoś dziwnie jej się wydawało,
Że to jej samej ciężkie nieszczęście się stało,
Gdy Welindę zabito. Od dzieciństwa strzegły
Jej oczy Welindy i gdy lata jej biegły
Młode gdzieś na Wawelu, Welinda tam była
Także i na nią wzrokiem rozkazu patrzyła,
Zatem serce przywykło i do udręczenia
Którym Welinda dręczy. Nie mogła westchnienia
Przeto stłumić Marzanna. Dziś szczęśliwa była
Z Leszkiem, a wiedziała, że jeśli by żyła
Jeszcze Welinda, rada zdusiłaby szczęście
I nienawiścią srogą kłóciła zamęście,
A Marzanna Welindy przecież żałowała.


http://images76.fotosik.pl/220/439b1291dce7b767gen.jpg



Królewna wychodzi z zamku na łąkę, by się uspokoić i odetchnąć świeżym powietrzem. Wybiega za nią pan młody, zaniepokojony zachowaniem oblubienicy. W tym momencie jasne letnie niebo zakrywa czarna chmura. Przybył złowrogi, nieproszony gość: pan mroźnej Północy, Popiel na grzbiecie siedmiogłowego Żmija, co spija słoneczną moc na pożytek świata ciemności. Czarny mag nie ma jednak odwagi zaatakować twierdzy strzeżonej przez czarodziejskiego Miecza Samosiecza i pozornie odlatuje, kryjąc się wśród koron leśnych drzew. Małżonkowie, pewni swego bezpieczeństwa, rozpoczynają beztroską gonitwę po okolicznych polach. Nie wiedzą, że mroczny władca skrywa w zanadrzu jeszcze jeden atut: wrednego karła Dziwo z nieodłączną czapką niewidką. Kiedy więc królewna zapędza się niebacznie na skraj lasu, znika natychmiast z oczu małżonka, ten zaś pada jak rażony gromem.

Porwanie Marzanny przez Czarnoboga/Popiela kończy czas letnich godów. Zaczyna się pora chłodu głodu i nieubłaganej walki o przetrwanie. Zarazem nadchodzi ostatni etap walki Światła z Ciemnością. Opowiemy o tym następnym razem.

"Idź wyprostowany wśród tych co na kolanach, wśród odwróconych plecami i obalonych w proch." Z.H.

wm
Adept
ranks
useravatar
Offline
106 Posty
Informacja o użytkowniku w postach
Nie posiadasz uprawnień do zamieszczenia tu postu

Re: Baśń nad baśniami

Żywe KaMieniE






Perfidny Popiel przekazał porwaną Marzannę złemu skrzatowi Dziwo, który zanosi królewnę na nieprzystępną Sobotnią Górę. Miejsce to złowieszcze i niebezpieczne dla ludzi, strzeżone przez demoniczne moce, jako że na samym szczycie tryska źródło żywej wody. Karzełkowi usługują tu dziwożony pod postacią czerwonych ptaszków oraz stada kruków i wron czyhające na intruzów pragnących zaczerpnąć z zaklętego zdroju. Tych czeka smutny los, jak informuje skrzat swą brankę. Jeśli, zdążając na szczyt, poddadzą się strachowi, zwątpieniu i obejrzą za siebie chociaż raz, natychmiast zmienią się w kamień. Stok góry pełen jest takich skamieniałych herosów.


http://images78.fotosik.pl/231/abad1ecec51d0c99gen.jpg



Wstrząśnięta i zrozpaczona Marzanna nie upada całkiem na duchu, wierząc, że jej sprytny mąż, Leszek zdąży ją wyswobodzić z łap obmierzłego karła, nim ten zrobi z niej jedną ze swych licznych Dziwo-żon. Tymczasem próbuje niewieściego podstępu: zwodzi i kokietuje skrzata, a uśpiwszy jego czujność, kradnie mu czapkę niewidkę. Rozgniewany Dziwo, nie mogąc dogonić niewidzialnej uciekinierki, ogarnia ją i usypia trującym oddechem.





Dymem tym odetchnęła Marzanna i zbladła
Jak ściana, zachwiała się i na wznak upadła
Nieruchoma i biała. Gęste dymu chmury
Wyszły z karła małego, leciały do góry
I niebo zaciemniły; jakby szarą szatą
Pokryły się niebiosa i umarło lato
Na ziemi. Jesień czarna nastała (…)
Marzanna jak umarła jest. Świat się wyludnia
I niemieje od dymu, co wyszedł z ust karła;
Snadnie myślisz, że to już Polska umarła
I że to niebo nad nią łzy okrągłe roni,
Zanim białym całunem śniegu się osłoni.
Dziwo znowu się zaśmiał i ze szczytu skały
Zwycięsko popatrywał na ten świat skostniały.



http://images75.fotosik.pl/231/948265f0a02e6275gen.jpg






Jak widzimy, wraz z Marzanną zasypia też cała przyroda. Przy okazji karzeł wygłasza przepowiednię, że śpiącą królewnę może zbudzić z czarodziejskiego snu tylko pocałunek Kupały, złożony na dodatek w małżeńskiej sypialni zamku Leszka. Skrzat tworzy w ten sposób zawikłaną intrygę erotyczną, polityczną i rodzinną zarazem, zarzewie przyszłego konfliktu. Przybrani bracia mimo woli staną się rywalami o miłość przyrodniej siostry jednego z nich. Iście diabelne imbroglio, godne dramatów Webstera, zawsze pełnych perwersyjnego seksu i okrutnie przelanej krwi, gdzie kazirodztwo i bratobójstwo są na porządku dziennym, a tym bardziej nocnym.



W tej właśnie chwili pod górę przybywa Leszek na wiernym Czarnolotku. Jak to on, robi wokół siebie dużo szumu, popisując się przed zamarłymi kamiennymi figurami junacką brawurą i nieposkromionym zuchwalstwem:



Mówił do nich:

„Żal mi was, niemądrzy rycerze,
Których teraz kamienna śmierć w objęcia bierze,
Swoje, ale po coście wy się oglądali,
Kiedy na was wołano? Trzeba słuch ze stali
Nieść na Górę Sobotnią, co odbija głosy
Nieczule, jakby piłki. Zresztą wasze losy
Przemienię jeszcze dzisiaj. Złe Dziwo ukrócę,
A z Marzanną i wodą żywota powrócę
Do was, wtedy pokropię każdą martwą skałę
I wstaną znowu żywe wszystkie trupy białe,
Które tutaj poległy. Wrócę w majestacie,
A wy łaski królewskiej ode mnie zaznacie.
Dawni sławni rycerze i króle to sługi
Moje będą przez wiek mój pełen chwały i długi
I nad wyraz szczęśliwy…


http://images76.fotosik.pl/231/4db163a7384b96d3gen.jpg






Niestety, megalomania i pycha to źli doradcy. Pewny zwycięstwa Leszek wspina się śmiało na szczyt w towarzystwie Miecza Samosiecza, nie zważając na próbujące go powstrzymać i zawrócić strachy. Już tylko krok dzieli go, by dopaść i pokonać siwobrodego karła, gdy nagle słyszy za plecami żałosne jęki Marzanny rozszarpywanej przez sforę piekielnych ogarów. To oczywiście kolejna iluzja stworzona przez Dziwa, lecz nawet szczwany lisek miewa niekiedy czułe serce. Leszek nie może się powstrzymać od zerknięcia wstecz i momentalnie zwiększa szereg skamieniałych postaci.



Tego było za wiele. Gdy tych jęków słucha,
Budzi się w sercu Leszka uczuć zawierucha;
Na miejscu krok osadził i zwrócił twarz w stronę,
Skąd jęki dochodziły. Czary potępione
Natychmiast się spełniły i wielkim kamieniem
Był Leszek na Sobotniej Górze, a wspomnieniem
Już tylko jego życie i promienna chwała,
I młodość, która cudów moc obiecywała.
U szczytu skały tylko Dziwo się zaśmiało
A echo tego śmiechu trzęsło górą całą…


http://images76.fotosik.pl/231/2cf16a620bea129dgen.jpg



Bratnia krew: Słońce i Księżyc



Czarnolotek zanosi żałobną wieść na dwór Leszka. Zasmuca tym przybranych rodziców witezia, rozpaczają bracia miesiące i siostra Zorza, lecz obecni przy tym Piast i Kupało podejmują czym prędzej nowy plan działania. Najstarszy syn Kraka udaje się, „w orła przemieniony”, po radę do znanego nam już tatrzańskiego olbrzyma Świętogora, który dawniej był w komitywie z Dziwem i zna wszystkie jego podstępy. Wiekowy, zgorzkniały stolem początkowo nie chce pomóc, wreszcie zgadza się, gdy dobry mag obiecuje mu sprawić pochówek. Nieśmiertelny, osamotniony wielkolud dość już ma bowiem marnych ludzkich spraw i pokrętnych działań czarowników, marzy tylko o wiecznym spoczynku. Gdy Piast grzebie olbrzyma pod wielkim głazem, otrzymuje cenną wskazówkę, która wiedzie go do pewnego zaczarowanego zamku, gdzie znajdzie złoty róg… Tę jednak historię poznamy następnym razem.

http://images78.fotosik.pl/231/d1c020db7d161557gen.jpg



Kupało wyczekuje tymczasem w Widniu na wieści od Piasta. Nie doczekawszy się ich przez parę miesięcy, niecierpliwy młodzieniec postanawia podjąć samodzielną wyprawę. Pożegnawszy się z matką, wyrusza na Sobotnią Górę. Odporny na wszelkie strachy, na grzbiecie skrzydlatego Złotogrzywka sfruwa na szczyt, i jednym cięciem miecza pozbawia życia zaskoczonego karła. Uwolnione w ten sposób spod tyranii Dziwa dziwożony odwdzięczają się rycerzowi, pomagając mu znaleźć uśpioną Marzannę i źródło żywej wody. Witeź ożywia zaklętych w kamień rycerzy, w tym także Leszka, potem radują się ze wszystkimi wesoło u podnóża skały. Nie wszyscy wszakże cieszą się szczerze. Sercem Leszka miota zazdrość o sukces przybranego brata i o śpiącą królewnę, pamięta bowiem pokrętne proroctwo skrzata w drażliwej kwestii pocałunku. Kiedy sen morzy zebranych, w nocy u ogniska dosiada się doń nieznajomy rycerz i szepcze słowa pokusy, które są w istocie echem jego własnych, głęboko skrywanych myśli:



Jeśli ktoś się okazał być lepszy od ciebie,
Jeśli we wstydzie ciebie jawna klęska grzebie,
Jeżeli wzgardzi tobą twoja własna żona
Widząc, że inny rycerz zawsze cię pokona,
Wtedy zrozumiem, że dłoń swą gryziesz bezsilnie.
Głupiec wtedy rozpacza, mądry szuka pilnie,
Czy się zdrada nie znajdzie? Czy zabić nie może
Swego zwycięzcy? Mądry ostrzy cicho noże.
A już hańbą najgorszą, gdy rycerz przyjmuje
Od swojego zwycięzcy łaskę, co go truje,
Ten hańby wszelkiej wart jest i ten potępiony,
Kto łaskę kornie przyjmie wobec własnej żony.




Tajemniczym widmowym rycerzem jest oczywiście sam Popiel. Sfrustrowany Leszek daje się  znowu uwieść złym podszeptom i pragnieniu irracjonalnej zemsty na urojonym konkurencie. Z jego rozkazu Miecz Samosiecz ćwiartuje śpiącego Kupałę, a następnie rozpędza na cztery wiatry przerażonych świadków bratobójstwa.




I poczuł zbrodzień Leszek, że mróz wstał na świecie,
Że zima już przybyła i że śniegiem miecie,
Przez wicher gnane białe, gęste śniegu pierze,
Na ziemię czarną pada jak w śmiertelne leże,
W całuny ją ubiera, by Kupały ciało
Na katafalku pięknym we krwi spoczywało.



http://images78.fotosik.pl/231/cd539c3baa153bd3gen.jpg




„Syn starszy, dobry i zwycięski Krakusa – komentuje autor w Dopiskach – zamordowany przez Leszka, pozostał w małopolskim podaniu bez imienia, a tylko w pieśni śląskiej, która się do tego samego podania odnosi, nazywa się zamordowany, a później zmartwychwstały bohater Panem Dąbrową. (…) Baśnie ludowe starszego, dzielniejszego, a zamordowanego brata Leszka, zwanego często w Polsce królewiczem Jasiem [tj. Jaszem, Jasnym Jarowitem/Jaryłą – WJ], wyobrażają takim, jakim występuje w VIII, XI i XII Pieśni Baśni nad baśniami, a postać ta schodzi się często ze słońcem, podobnie jak Leszek schodzi się to z księżycem [zazdrosny brat byłby więc w tym wypadku inkarnacją Chorsa? – WJ], to z deszczem [wcieleniem Welesowego Żmija? – WJ]. Nadałem jej tedy imię Kupały, które dotąd w wielkiej części dawnej Polski nadają świętu słonecznemu i samemu słońcu, czczonemu w dzień Sobótki”.


Słoneczny brat legł pokonany przez siły mroku, świat ogarnęła zima, a wichry niosą wraz ze śnieżycą złowrogi śmiech Czarnoboga.




Myszy i ludzie


Na wieść o zgonie Kupały stolica morska Wideń (Wineta/Weneda) pogrąża się w ciężkiej żałobie.  Bałtyk jest skuty lodem. Czech/Strzybóg i Wanda próbują przebić się przez lodową okrywę, lecz w końcu poddają się i zasypiają na dnie morza jak ryby tknięte przyduchą. W Kruszwicy Żywa, Rzepycha i Zabawa daremnie wyglądają wieści od przepadłego gdzieś Piasta.

Po drugiej stronie Gopła pojawia się wyrazisty znak zwycięstwa ciemnych mocy. Triumfujący Popiel przenosi swój zamek w pobliże Rzymskiej  (w niedalekiej przyszłości: Mysiej) Wieży, która do tej wersji historii przywędrowała, jak się zdaje, prosto z kart Lilli Wenedy Juliusza Słowackiego (mieszkał w niej Lech).


Baba Jaga ostrzega Popiela, by nie ufał pozostałym przy życiu lechickim wojewodom, którzy, rozzuchwaleni śmiercią Welindy, mogą w każdej chwili podburzyć lud do buntu lub skłonić do migracji na cieplejsze południe. Namawia męża, by się pozbył wielmożów. Mroczny władca zaprasza zatem na ucztę wojewodów z żonami i rodzinami. Jak zwykle w takich razach, niektórzy odbierają ten gest jako wyraz nowej polityki i łaskawości monarchy. Dumni magnaci przybywają na zaproszenie króla, a wygłodniałe pospólstwo gromadzi się pod murami w nadziei uzyskania resztek z pańskiego stołu.




Zaszli wszyscy do sieni, dokoła gromady
Łaknąc, czekały końca gościnnej biesiady.
Czekały długo. Wreszcie jakiś znak tam dano
W czarnym zamku Popiela za ponurą ścianą
Królewskiego pałacu. Okna otworzono
Od komnat, w których jasne lampy żarem płoną,
Dokoła sutych stołów i z okna każdego
Coś wyrzucono i coś spoczęło na śniegu…



Były to oczywiście trupy potrutego rycerstwa. Przerażone i zrozpaczone, ale też rozwścieczone haniebną zbrodnią tłumy rzucają się na zamek i zaczynają wspinać na czarne mury. Wtedy Baba Jaga rzuca straszliwy czar, skutecznie ostudzający buntownicze zapały.





Z trupów pod zamkiem myszy rój nieczysta siła
Wywiodła. Myszy czarnych, szybkich rzesza cała
Z potrutych ciał na śniegi piszcząc wybiegała;
Nie zliczysz mrowia okiem, wszystkich ludzi ciała
Czarnym trądem robactwa rzesza pokrywała.
Wał żywy popod zamkiem zaraz się zawalił
I w okamgnieniu myszy zastęp ten ocalił
Popiela, swego pana, władcę złej Północy,
Który zło wszelkie posiadł w swojej czarnej mocy.
Z ramion na dół skakali ci, co w górze byli,
Każdy człowiek na jedną rzecz tylko się sili
W przestrachu, każdy pragnie ujść przed myszy mocą,
Biegnąc cisną się ludzie, depczą i szamocą
I pod nogami zgrai słychać jęk konania
Kobiet rozdeptywanych. Myszy czerń zasłania
Śnieg biały. Żywych ludzi robak podły zjada,
A kto prędzej uszedł w wielkiej trwodze, biada,
Za życia umarły. Tłum uszedł. Trupy padły
Niewiast i dzieci małych, które myszy zjadły,
A potem myszy wojsko utworzyły czarne,
Co jak płaszcz wielki pola pokryło cmentarne
Polski ujętej zimą. I szły myszy w sioła
Ludzkie, śmierć i okropność roznosząc dokoła.





Tym razem myszy ocaliły Popiela, ale kto wie, jak się zachowają w przyszłości? Wie to naturalnie każdy, kto zna zakończenie tej baśni. Znacie? To posłuchajcie, jak mawiał pan Jowialski. Wielki finał epopei, zapisany w Księgach Doli, zbliża się milowymi krokami olbrzyma. Zakończenie w następnym odcinku.



http://images77.fotosik.pl/232/f4aac27b57da1c2cgen.jpg

"Idź wyprostowany wśród tych co na kolanach, wśród odwróconych plecami i obalonych w proch." Z.H.

wm
Adept
ranks
useravatar
Offline
106 Posty
Informacja o użytkowniku w postach
Nie posiadasz uprawnień do zamieszczenia tu postu

Re: Baśń nad baśniami

„Mit ma charakter pesymistyczny, a baśń optymistyczny, mimo wszelkich straszliwości pojawiających się w opowiadanej historii… przy czym szczęśliwy obrót rzeczy następować w niej może dzięki zaletom bohatera, przypadkowi czy też wdaniu się postaci nadprzyrodzonych”
(Bruno Bettelheim, Cudowne i pożyteczne, Warszawa 2010).





http://images75.fotosik.pl/265/3753619df8e4e721gen.jpg



Wojciech Dzieduszycki, dobrze rozumiejąc tę zasadę, doprowadza perypetie Piasta i jego braci do szczęśliwego finału, obecnego także w słowiańskich podaniach jako zwycięstwo Wiosny nad Zimą i Słońca nad Ciemnością.



http://images75.fotosik.pl/252/9e5cc3a9fcddb978gen.jpg





Z ma R, t-wY, ch-w: Stali bracia





Piast udaje się na dwór syna Czecha, Złotomora. Jego zamek mieści się „gdzieś u kresów zachodu, u źródeł Dunaju”, a on sam to „znany w podaniach polskich i czeskich demon bogactwa”, jak informuje autor w Dopiskach. W interpretacji Dzieduszyckiego jest postacią nieco dwuznaczną, przypominającą frygijskiego króla Midasa. W jego królestwie nie brakuje złota, jednakże kruszec ten zastępuje wszelkie inne dobra. Mając problem z wyżywieniem poddanych, Złotomór stosuje osobliwą taktykę społeczną, swoistą narkoterapię: usypia ich za pomocą Snu Ziela i budzi tylko od czasu do czasu, by wykonali niezbędne prace, które wynagradza dwoma ziarnkami pszenicy. System funkcjonuje dość sprawnie, niwecząc czujność obywateli znacznie skuteczniej aniżeli współczesne gwarancje bankowe. Piast pragnie pozyskać od szwagra zaczarowany złoty róg, budzący uśpionych i wzywający do czynu. Sam jednak wpada w pułapkę, wychyliwszy nieopatrznie usypiający wywar. Na sześć miesięcy zostaje bezwolnym sługą Złotomora, co sprawia, że zimowe okowy, jakimi skuł ziemie Słowian Popiel, trzymają je w swej mocy ponad zwyczajną miarę. Na szczęście dla zagrożonego ludu, król znajduje porzuconą sukmanę Piasta, na której rozpoznaje wzory wyszyte ręką jego siostry, Rzepichy. Budzi szwagra dmąc w róg i godzi się użyczyć mu magicznego instrumentu.


Piast udaje się teraz pod Sobotnią Górę, by rozwikłać skomplikowaną sytuację przyrodnich braci. Na zaśnieżonym polu u podnóża przeklętej skały pokutuje Leszek z uśpioną Marzanną u boku. Żywi się wyłącznie resztkami padliny, wydzieranej panoszącym się wokół krukom. Wokół niego, jako ponura pamiątka bratobójstwa, walają się rozwłóczone przez ptactwo kości zamordowanego Kupały. Piast porywa krucze pisklęta i w ten sposób przymusza dorosłe ptaki, by poskładały w całość szkielet witezia i przyniosły ze szczytu góry dzban żywej wody. Polewał nią szczątki i wskrzesza przyrodniego brata. Zabity weśnie Kupało nie zdaje sobie sprawy ze zbrodni Leszka, ale nie zamierza rozgrzebywać mrocznych zagadek przeszłości. Dobrze pamięta jednak, że za sprawą demonicznych intryg to właśnie on ma zbudzić pocałunkiem Marzannę. Przystępując do zrozpaczonego winowajcy, proponuje mu przebaczenie i sojusz w imię najważniejszego celu, jakim jest pokonanie złych sił, które zawładnęły światem. Uradowany Leszek otrząsa się z marazmu i chętnie ściska podaną dłoń. Kiedy przybrani bracia wracają z Marzanną do Leszkowych włości, towarzyszą im pierwsze, nieśmiałe oznaki odwilży i budzącej się wiosny:



Wkoło śnieg olśniewa
Obydwu braci blaskiem, bo słońce jaśniało
Na niebie wielkim żarem, złocąc ziemię białą
I jakieś białe pary z ziemi się wzbijały,
U drzew gałęzi jakieś wodne krople drżały,
Jak gdyby mróz już topniał. Zima już łzy roni,
Bo czuje, że wnet skona. Pod nogami koni
Już inne teraz ślady widne w miękkim śniegu,
Znać słońce już je zjada w swym wiosennym biegu,
Zgłodniałe po śnie długiej zimy; a tam w dali
Pod śniegiem bór czernieje…




http://images76.fotosik.pl/265/09d9de091b4b7a1fgen.jpg


We dworze Leszka obudzenie śpiącej królewny dokonane zostaje z wielką dyskrecją i taktem. Kupało składa magiczny pocałunek, po czym natychmiast usuwa się w cień, a jego miejsce zajmuje skruszony Leszek. Marzanna budzi się jako odrodzona Dziewanna, spragniona miłości i ciepła. Rzuca się w ramiona męża, zapowiadając ożywienie całej natury i nadciągający czas Sobótkowych uciech.



Śmierć tyrana



Inspirowany przez Piasta Kupało zwołuje rycerstwo, po czym udaje się nad brzeg morza, wciąż zniewolonego mroźną pokrywą. Dmie w złoty róg, a wtedy, jakby powiedział inny poeta, „pryskają nieczułe lody i przesądy światło ćmiące”. Z dna mórz powstają Czech i Wanda wraz ze swoimi wojskami, gotowi do walki z mocami ciemności. Tymczasem Leszek zbiera swoich Leśników i obstawia las na północy, by odciąć Popielowi drogę ucieczki. W borze natrafiają na olbrzymiego Tura na czele zwierzęcego dzikiego gonu. Wielkolud ostrzega bohaterów przed niepokonaną watahą myszy, wzbudzając zrozumiały popłoch.



Zimę złamał Kupało, ale myszy roje
Zagryzą w okamgnieniu wszystkie wasze woje,
Chociaż ktoś myszy tysiąc po sto razy zgniecie,
Tłumowi ich ulegnie, przeto wy zginiecie
Już dzisiaj, bo zastępy myszy niezliczone
Tej nocy już nadejdą w waszą tutaj stronę.
Zginiecie, jeśli ja was dzisiaj nie obronie,
Przyszedłem was ratować, myszy precz odgonię,
A potem w lasy wrócę, aby polowanie
Me dalej przeprowadzać, póki życia stanie.




Zgodnie z obietnicą duch boru przekonuje wodza mysich zastępów, że Popiel jest wrogiem zwierząt i wykorzystał gryzonie dla utrwalenia swej władzy. Sprawia, że rozgniewane stworzonka zawracają do Kruszwicy. Za nimi postępują armie ludzi, leśnych demonów i morskich stworów. Wszystkie siły znieważonej natury występują przeciwko srożącej się nad nimi mrocznej tyranii.



http://images76.fotosik.pl/265/78003570711ac6f1gen.jpg



Popiel i Jaga śpią spokojnie w nadgoplańskiej twierdzy, ufni w swoją potęgę. Wysługująca się dla nich sroka  informuje ich jednak o nadciągających siłach buntowników. Gdy tyran dowiaduje się o zdradzie myszy, wpada naturalnie we wściekłość, ale ogarnia go przy tym złowroga determinacja, wzywa więc do walki oddziały żywych trupów, rogatych biesów i jadowitych gadzin.


Jasnych witeziów czeka teraz ciężki bój z mocami ciemności. Choć dokonują cudów odwagi, zwycięstwo zdaje się przechylać na stronę Popiela, zwłaszcza, gdy do akcji włącza się siedmiogłowy Żmij.





Ledwo jeszcze Kupało z Czechem opór stawią,
Na koniach się bronią wśród poczwar brzydkich toni.
Już wiatr wyrwał Czechowi oręż z mocnej dłoni,
Na głowę Czarnolotka zleciał kruk złowrogi
Trzepiąc skrzydłami. Wszędzie słychać jęki trwogi
I śmierci, a Żmij leci prosto na Kupałę,
Wnet zginie hetman i z nim wojsko całe!
Wśród wichru, co zastępy jakby plewy zmiata,
Popiel z żoną swą, Jagą Babą, groźnie lata
I Popiel raz jeszcze z świata całego się śmieje,
Świat powalony przed nim raz jeszcze truchleje.
Raptem zbladł Popiel, zbladła Baba Jaga, Żmija
Lot ustał. Wyprężona każda jego szyja
W jedną stronę zwrócona, w jedno patrzą oczy,
A wojsko Popielowe całe wstecz się toczy.




Zgodnie z pradawną przepowiednią, przeciwko mocy Żmija staje teraz wojownicza Wanda, by pokonać go czystą dziewiczą siłą:



Zastęp Popiela Wandy widokiem rażony,
Patrzył niemocny w oczy pięknej Samożony.
Żmij zasyczał, a oczyma, zda się, piękność pije
Wandy, jakby jad jakiś mocny. Żmij się wije
W powietrzu, skrzydłem trzepie, raptem się obróci
I jakby w szał wprawiony na siebie się rzuci
Samego, siebie kąsa, potem ukąszony
Ryknął i padł do Gopła. Ture Samożony
Pieśń wielką zaśpiewały chwaląc moce pani,
Co samym wzrokiem swoim tak śmiertelnie rani,
A wojsko Popielowe strachem przemożone
Wraz z królem swym uciekło gdzieś w północną stronę…




http://images76.fotosik.pl/265/0240c320aa7189b4gen.jpg




Mając odcięty odwrót, Popiel i Jaga usiłują zbiec drogą napowietrzną, lecz spada na nich z niebios Piast/Perun i razi z góry gromami. Ostatnią ostoją zbrodniczej pary staje się więc niezdobyta Rzymska Wieża na wyspie pośrodku Gopła.



Do Rzymskiej Wieży wpadli płomienistą plagą
Piorunów wysmagani. Rzymska Wieża stała
Na wyspie wśród jeziora jak samotna skała,
Mchem i trawą obrosła. Wojsko Popielowe
Całe już wyginęło, a pioruny głowę
Jemu i żonie jego, Jadze, poorały.
Ostatnim dlań schronieniem był mur wieży biały
I tutaj wpadła jęcząc ta wszechmocna para,
Co Polsce zaciążyła jak najgorsza kara
I jak klątwa straszliwa. Myszy, które stały
Ponad brzegami Gopła, raptem zastęp cały
Swój i drobny, i mnogi do wody cisnęły,
I zwarłszy swe szeregi tłumem popłynęły,
I jedna czarna ława przykrywała falę.
Wojska patrzyły na to, a myszy wytrwale
Bez ustanku płynęły. Wreszcie lądowały
Na wyspie, gdzie się wznosił mur wieżycy biały,
Chwilę mur od nich czerniał, potem myszy wpadły
Do wieży. Jęk słyszano. Tłumy ludzkie zgadły,
Co się wśród wieży stało, a nazajutrz rano
Czarnego wojska myszy więcej nie widziano
I król Popiel przepadł, i wraz z nim jego żona,
Jaga Baba jak wędka we dwoje skulona;
Że ich myszy pojadły, wiedziały narody.




http://images77.fotosik.pl/265/7a222572c6ba1007gen.jpg






Sobótkowa Zabawa


Zimowy mrok pokonany, nastał czas wiosennego wesela. By się w pełni radować, osierocony naród musi jeszcze tylko wybrać władcę. Na ciągnącym się długo wiecu tworzą się rozmaite frakcje zwolenników poszczególnych witezi. Nie wiadomo, jak długo trwałyby niezgoda i anarchia, gdyby Leszek nie zastosował sprytnego triku wyborczego. Nie negując wartości poszczególnych kandydatów, nie prowadząc zatem kampanii negatywnej, zgłasza pozytywny wniosek, by zdać się na wolę bogów. Władcą zostanie ten, kto pierwszy przypłynie do nich rankiem i wysiądzie na brzeg. Znużone tłumy wyborców usypiają, a wraz ze wschodem słońca wstają, by ujrzeć niezwykłe zjawisko: Piasta płynącego wraz z Ziemowitem w bursztynowej łodzi. Zaskoczenie zamienia się w frenetyczny entuzjazm i lud zgodnie obiera mniemanego kmiecia na króla. Wówczas nowy władca wygłasza mowę tronową, w której wyjawia burzliwe dzieje rodu Kraka i koleje własnego żywota, a następnie ogłasza rządowy program naprawy kraju:







http://images77.fotosik.pl/266/e0f8dd61750009f6gen.jpg





Dziś jestem waszym królem; na Wawel powiodę
Was. Na Wawelu mieszkać będzie chłopię młode,
Ziemowit, którego mi rodzi córa morza,
Rzepicha, moja żona, a opieka boża
Uczyni jego ojcem wielu królów rodu.
Ja zaś za pługiem chodzić będę jak za młodu
I póki nie dorośnie syn mój, królem będę,
Co kmiecą wdział sukmanę i co orze grzędę
Pod ziarno. Czasem zniknę, a wtedy nie trzeba,
Byście o mnie pytali, bo mam w sklepie nieba
Zamek na Szklanej Górze. Tam moja stolica
I tam berłem w mym ręku jasna błyskawica,
Którą czartów odganiam. Tam czasem z rodziną
Odlecę. Kiedy lata dziecinne przeminą
Dla Ziemowita, stamtąd nie wrócę już wcale,
A ród mój wraz z narodem będą bawić w chwale
Pośród łanów pszenicy.





Piast wyrusza wraz z synem do Krakowa. Królewicz sprawia tam cud, uwalniając swoim jasnym spojrzeniem zatopione miasto. Wyzwoleni z okowów złego czaru mieszczanie witają radośnie młodego władcę. Wtedy Piast znika, udając się wraz z żoną i matką do swej boskiej siedziby na Szklanej Górze.



http://images77.fotosik.pl/266/4c8ee6aa4195878dgen.jpg



W Kruszwicy pozostała samotnie królewna Zabawa wciąż pod postacią wiejskiej dziewczyny. Tęskni za Kupałą, przeto chodzi wciąż zasmucona, niebaczna, że lud słowiański szykuje się do swego największego święta, Sobótki. Podczas, gdy inne dziewczęta tańczą ze swymi chłopakami u ognisk, ona trzyma się na uboczu. Nagle z niebios spływa sznurowana huśtawka, jako znak łaski bogów. Rozradowani chłopcy zapraszają pannę, by na niej siadła. Rozbujana przez nich potężnie Zabawa znika pośród obłoków.



I znowu wzleciała w świat pod niebios obłoki,
I w oczach przepadła tam, gdzie błękit wysoki
Sklepienie swe wznosi nad głowami narodu.
Raz jeszcze błysnęła i stanęła wśród grodu
Szklanego, gdzie siedzi Piast na swojej stolicy.
I więcej na ziemi już nie widać dziewicy,
Co smętnie śpiewała wciąż i tylko została
Pamiątka wśród ludzi, a tam w górze wspaniała
Królewna witała i posiadła Kupałę.



http://images75.fotosik.pl/357/83dad0c0810d7b9bgen.jpg




Na Szklanej Górze, czyli słowiańskiej Prawii odbywa się huczne weselisko z udziałem zwycięskich jasnych bogów i bohaterów. Takim wdzięcznym obrazkiem kończy się epopeja słowiańska, z nieodłącznym dodatkiem: „i ja tam byłem…”


http://images77.fotosik.pl/266/2dd8c95b30b8c2f7gen.jpg







Zapewne Wojciech Dzieduszycki w swojej poezji nie sięgał orlich wyżyn, popadając miejscami w nadmierną rozwlekłość i przegadanie. A jednak Baśń nad baśniami warto ocalić przed zapomnieniem. Autor, wykazując niesamowitą erudycję i znawstwo tematu, stworzył na kanwie rodzimych legend barwną, fascynującą fabułę, pełną ciekawych, czasem zaskakujących, a jednak zgodnych z  mitotwórczą konwencją pomysłów, nie burzących zasadniczo logiki ani sensu opowieści. Bogactwo treści i symboli zawartych w poemacie jest jego ogromną wartością. Na zakończenie wypada wyrazić nadzieję, iż życzliwi bogowie sprawią, by znalazł się odważny wydawca, który przywróci utworowi należne miejsce w naszym literackim panteonie...



*




http://images76.fotosik.pl/360/8e1ed0c040d17aa1gen.jpg




Profesor Leon Pliniński odwiedził kiedyś Wojciecha Dzieduszyckiego. Zastał go przy małym stoliku, pochylonego nad ćwiartką papieru.
- Co piszesz? - zapytał.
- Historię filozofii greckiej.
- A gdzie materiały, notatki?
Dzieduszycki dyskretnie się uśmiechnął i wskazał na głowę:
- Tutaj.




http://www.smakizpolski.com.pl/slowians … statnia/3/
http://www.treco.pl/inspiracje/anegdoty/page/2
http://www.lwow.com.pl/cracovia/pininski.html



http://images78.fotosik.pl/369/463db8cac435190agen.jpg

"Idź wyprostowany wśród tych co na kolanach, wśród odwróconych plecami i obalonych w proch." Z.H.

wm
Adept
ranks
useravatar
Offline
106 Posty
Informacja o użytkowniku w postach
Nie posiadasz uprawnień do zamieszczenia tu postu

Informacje forum

Statystyki:
 
Ilość wątków:
243
Ilość sond:
5
Ilość postów:
1919
Forum jest nieaktywne:
Użytkownicy:
 
Zarejestrowani:
210
Najnowszy:
uojohuripten
Zalogowani:
0
Goście:
29

Zalogowani: 
Nikt nie jest zalogowany.

Legenda Forum:

 wątek
 Nowy
 Zamknięty
 Przyklejony
 Aktywny
 Nowy/Aktywny
 Nowy/Zamknięty
 Nowy przyklejony
 Zamknięty/Aktywny
 Aktywny/Przyklejony
 Przyklejony / Zamknięty
 Przyklejony/Aktywny/Zamknięty